Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 15

-Lukas-

Była już 11:45 więc pojechałem po Arie i Nadie, bo Nadia postanowiła, że pomorze jej w przygotowaniach.  Przyjechałem pod dom Arii i poszedłem zadzwonić do drzwi. Po chwili otworzył mi anioł. Aria wyglądała jak anioł miała na sobie piękna błękitną sukienkę przed kolana z jasno-różowymi kwiatami wiśni. Na jej widok rozdziawiłem usta z podziwu, na co ona zachichotała po chwili doszła do niej Nadia i też zachichotała. Szybko się ogarnąłem.

-Hej Siostra, hej Skarbie.-Powiedziałem i pocałowałem ją w policzek.

-Hej braciszku.-Przywitała się radośnie moja siostrzyczka.

-Hej Misiu.-Przywitała się Aria i wysłała mi piękny uśmiech.

  -Okey to jedziemy?-Zapytałem podejrzanie myśląc, że są jeszcze nie gotowe. Dziewczyny równocześnie pokiwały głową. Trochę mnie zdziwiło, że są już gotowe, bo wiecie to dziewczyny i myślałem, że będą baaaaarrrrddddddzzzzzzzooooooooo długo się szykować. Nadia i Aria znikły na chwile w domu. Po chwili wróciły z swoimi kurtkami. Pokiwałem głową i zacząłem sie kierować w kierunku mojego samochodu. Wsiadłem do samochodu po chwili doszły do mnie dziewczyny. Aria usiadła obok mnie, a Nadia z tyłu za mną. Drogę do domu spędziliśmy w ciszy. Kiedy dojechaliśmy Nadia wybiegła z samochodu, zostawiając nas samych. Wyszedłem  z samochodu i pobiegłem pod drzwi Arii,  i nim zdążyła  wysiąść otworzyłem je. Aria wyszła i zauważyłem, że się denerwuje.

-Nie martw się moi rodzice nie są wymagający i na pewno im sie spodobasz.-Próba pocieszania jej u=dała sie i Aria obdarzyła mnie swoim pięknym uśmiechem.

-Na pewno masz racje.-Chwyciłem Arie za rękę i poprowadziłem ją pod drzwi.

-Aria-

Luk chwycił mnie za rękę i zaczął prowadzić  do drzwi. Luk bez pukania wszedł przez drzwi. Przy drzwiach stało parę osób dwóch z nich nie znałam. (Reszta to osoby z watahy) Byłą to średniej wysokości kobieta z zielonymi oczami i czarnymi włosami z odrobinką siwizny. Obok niej stał dość wysoki i umięśniony  mężczyzna z brązowymi włosami i czarnymi oczami. 

-Dzień dobry jestem Aria Wolf.-Przedstawiłam sie podając rękę mężczyźnie, a ten natychmiast ją ucisnął. Po tym podałam rękę kobiecie, która ją uścisnęła i przytuliła sie do mnie czule.

-Witaj Ario jestem Maria, matka "Luksiusia".-Powiedziała słodko ostatnie słowo.

-Mamo! Miałaś tak na mnie nie mówić!-Przypomniał  skołowany Luk, jego matka puściła tą uwagę mimo uszu i puściwszy mnie poszła do innego pomieszczenia.

-Witaj jestem Henry ojciec Lukasa.-Przywitał się poważnym tonem i zaczął prowadzić wszystkich do innego pomieszczenia. Doprowadził nas do jadali z wielkim mogącym pomieścić z trzydzieści osób zrobionym z jasnego drewna stole, a przy nim siedziała.... Vivian. Kiedy mnie zobaczyła wstała tak nagle, że krzesło wywróciło się.

-Co ONA tu robi?-Zapytała wściekle.

-Viv ten obiad jest z okazji poznania bratniej duszy Lukasa.-Wyjaśnił jej ojciec Luka, na te słowa twarz Viv zmieniła na mocno czerwony z wściekłości.

-To ona jest jego bratnią duszą?!

-Tak Aria jest  bratnia duszą Alfy i nie masz nic do tego Viv.-Zawiadomił ją z powagą Matt. Viv na jego słowa podniosła krzesło i usiadła na je obrażona. Chciałam już usiąść na jednym z wolnych miejsc jak reszta, gdy nagle Luk złapał mnie za rękę. Luk zaprowadził mnie na miejsce na przeciw jego i odsunął mi krzesło.

-Dziękuje ci mój drogi książe.-Podziękowałam ja w średniowieczu na co ona zaśmiał sie cicho.

-To dla mnie przyjemność moja pani.-Powiedział również tekstem z średniowiecza siadając na przeciw mnie. Zaczęły się rozmowy na najróżniejsze tematy jakimi były: "Viv wolisz tu siedzieć czy wyjść na dwór?" "Wole ser żółty niż biały" i wiele innych nie wartych uwagi tematów. Po kilku minutach do jadalni weszła Mama Luka z tacą z  jedzeniem. Głownie były to potrawy z mięsem.

-O Viv dlaczego masz taką skwaszoną minę?-Zapytała z troska Maria, na co Viv prychnęła i nie odpowiedział na pytanie. Reszta obiadu minęła w bardzo miłej atmosferze. Dowiedziałam sie kilku ciekawych rzeczy o przemianie i Luku.(Dowiedziałam sie, że jak był mały to zgubił się w lesie i, że raz stłukł okno "rzucając" swoim kolegą.)  Mama Luka cały czas mówiła,  że idealnie do siebie pasujemy. Mówiąc ogólnie polubiłam rodziców Luka, a oni chyba mnie też polubili. Luk odwiózł mnie do domu około godziny 23. Tak wiem długo, ale wiecie rozmowy sie przeciągnęły. 

-To pa Wilczku.-Pocałowałam Luka w usta i weszłam do domu. Weszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic i przebrałam się. weszłam do mojego pokoju, podeszłam do kalendarza i zobaczyłam, że w niedziele jest czternasty, a to oznaczało Walentynki. "Całkiem zapomniałam o tym, jutro pojadę do miasta i poszukam coś dla niego, a teraz idę spać." Pomyślała  i tak też zrobiła.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro