Wyzwanie
***Sebastian***
Margaret Thatcher powiedziała kiedyś: ,,Nie ma czegoś takiego jak publiczne pieniądze. Jeśli rząd mówi, że komuś coś da, to znaczy, że zabierze tobie, bo nie ma żadnych własnych pieniędzy". Podobna zasada funkcjonuje nie tylko w prokuraturze, ale ogólnie, w szeroko pojętym prawniczym światku. Tyle że nie dotyczy pieniędzy, a...szacunku. Jeżeli sam sobie na niego nie zapracujesz, to nikt ci go nie okaże. Tak jest w większości, o ile nie w każdej branży, ale w tej swojej widzę to wyjątkowo wyraźnie. Kilka lat temu, mówiąc, czym się zajmuję, usłyszałem, że niemożliwym jest, abym do tego doszedł sam, bo prawnicy muszą mieć wtyki. A tu zaskoczę, bo przez całe studia, aplikację i asesurę, nikt mi nic nie załatwił. Poza tym, lubię wiedzieć, że zawdzięczam coś w całości sobie i chyba nawet nie chciałbym, żeby ktoś mi coś organizował pokątnie. A tak, jestem z siebie dumny, bo wiem, że sam sobie zapracowałem na bycie w miejscu, w którym się obecnie znajduję. Nieskromnie powiem, że jest to miejsce bardzo...satysfakcjonujące.
***
Adrian zjawia się w moim gabinecie po dosłownie kilkunastu sekundach od mojego telefonu, w którym poprosiłem, żeby przyszedł.
- O co chodzi, panie prokuratorze?- pyta, z trudem łapiąc powietrze.
- Biegłeś tu?
- Nie zaprzeczam.
- Mniejsza o to - macham ręką.- Idę o zakład, że wiesz, jakie masz prawa jako aplikant.
- Wiem.
- Więc masz świadomość, że od pół roku możesz występować w roli oskarżyciela publicznego w sprawach o przestępstwa, za które kara nie przekracza pięciu lat odsiadki, prawda?
- Tak, ale...dalej nie rozumiem.
- Lubię mówić wprost, więc zapytam. Chciałbyś mnie zastąpić w jednej sprawie?
Krztusi się powietrzem, jakbym zaproponował mu coś nad wyraz niemoralnego.
- Jakiej sprawie?
- Artykuł 231.
- Nadużycie władzy?
- Dokładnie. Spokojnie, dasz radę. Będę obok. Pomogę ci, gdyby było trzeba. Zuzanna też na aplikacji podjęła się obrony klienta Ivana i, jak obaj wiemy, żyje i ma się dobrze. Nikt od tego jeszcze nie umarł.
- No właśnie, jeszcze. Mogę być tym pierwszym, który tego dokona.
- Nie przesadzaj. Nie jest tak źle.
- A co jak nie...
- Znasz kodeks?
- Znam.
- Potrafisz czytać i zadawać pytania?
- Jakoś mi to wychodzi.
- To o co się martwisz?
- Dobra, wezmę tę sprawę- kapituluje.- Kiedy?
- Za tydzień. Zdążysz się przygotować. Tylko nie zapomnij.
- O czym?
- O oddychaniu.
- Postaram się.
***
- W przyszłym tygodniu Adrian oskarży ci klienta- informuję przyjaciela, który wydaje się równie zaskoczony, co mój aplikant kilka godzin wcześniej.
- Serio?
- Tak. Przeraził się trochę, ale się zgodził. Czasem mam wrażenie, że się mnie boi.
- Ciebie ogólnie się ludzie boją- zauważa bardzo sarkastycznie, popijając czarną jak węgiel kawę.- Ciężko mu się dziwić. Gdybym związał się z siostrą własnego patrona, chyba też nie czułbym się zbyt pewnie.
- Nie zrobiłbym mu krzywdy.
- Nawet, gdyby się z Gają....no wiesz...
- Nawet wtedy. To sprawa wyłącznie Gai. Jej ciało, jej związek. Nie miałbym w tym przypadku nic do gadania. Mógłbym jej wtedy tylko powiedzieć, żeby uważała.
- Bardzo to liberalne, panie prokuratorze.
- Wiem!
***
Wracając do domu, zastaję Zuzę pochyloną nad ,,Anną Kareniną". Książką ponownie podebraną mi z gabinetu.
- Jak tak dalej pójdzie, Julek jako ulubioną bajkę będzie określał ,,Pana Tadeusza".
- Nie grozi mu to- spogląda na mnie z uśmiechem. - Czytałam mu rano Tuwima.
- Poszedłbym w Słowackiego. W końcu to imiennik.
- Miałam mu czytać ,,Kordiana"?
- Raczej ,,Balladynę". No wiesz, rodzice karniści, a tam trochę kryminału...
- Człowieku, on dopiero zaczął porządnie słyszeć- udaje irytację, uderzając mnie delikatnie w głowę zamkniętą książką. Nagle poważnieje, wyglądając na lekko zmartwioną i zamyśloną.
- Co jest, kochanie?
- Naprawdę, chcesz tam wtedy być ze mną?
- Rozmawialiśmy o tym. Myślałem, że mnie znasz. Skoro mówię, że coś zrobię, to naprawdę zrobię.
- To nie będzie przyjemny widok. Z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością będę się wtedy drzeć, trząść i płakać. I tak przez kilkanaście godzin.
- Jeżeli oczekujesz, że zemdleję albo będę się rozglądał po ścianach, to muszę cię rozczarować. Bo nie mam zamiaru robić żadnej z tych rzeczy.
- Kocham cię.
Cześć!
Oto rozdział!
Myślicie, że Adrian podoła wyzwaniu?
Mam nadzieję, że rozdział Wam się podoba<3
Do następnego!
P.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro