Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wróg numer jeden

***Sebastian****


Tak,wiem, dałem ciała. Niepotrzebnie rozmawiałem z mamą o swoich planach,mając gdzieś z tyłu głowy,ze Gaja w każdej chwili może wrócić do domu.Traktuję ją po partnersku,więc naturalnym było dla mnie,że dowie się o tym na spokojnie,ode mnie i Zuzy. Że z nią porozmawiam i wyjaśnię jej wszystko po kolei, tłumacząc jej motywy swoich decyzji. No i się dowiedziała. Niby ode mnie,ale chyba w najgorszy możliwy sposób. Dowiedziała się tak naprawdę przypadkiem.Mama potem dzwoniła,że Gaja całą noc nie spała,drąc się,płacząc i,jak sądzę,wyzywając mnie od najgorszych,czemu nawet nie mogę się w jej sytuacji dziwić. Z własnej głupoty zafundowałem jej tymi paroma zdaniami istny emocjonalny rollercoaster.Nie będę zaskoczony,jeśli już uznała mnie za swojego wroga numer jeden.


***


Nigdy nie myślałem,że jestem kimś specjalnie wyjątkowego.Ot,zwykły gostek  z poznańskich Jeżyc,któremu za dzieciaka zamarzyła się kariera prawnika.Jakoś dostał się na studia i przysłowiowym rzutem na taśmę skończył je z wyróżnieniem. A że nieźle na tym zarabia? To tylko dodatek. Niektórzy twierdzą,że mi od tego hajsu odwaliło,ale nie mogę się z tym zgodzić. Skoro mogę swojej siostrze sprawić,na przykład, kolczyki czy buty,które jej się podobają,to czemu mam tego nie zrobić? Tak jest teraz. Zuza w porozumieniu z naszymi rodzicami kupiła jej buty na obcasie. Może nie pierwsze w jej życiu,ale pierwsze aż tak wysokie. Jano różowe sandałki z obcasem wysokim na sześć i pół centymetra,co,gdyby po tej aferze zgodziła się choć raz je założyć, czyniłoby ją wyższa ode mnie. Gaja nie jest niska. Mam lekko ponad metr osiemdziesiąt,a ona sięga mi do ramienia.


- Jakie są szanse na to,że wyjdziesz z tej rozmowy żywy?- Zuza odrywa mnie od myślenia.


- Orłem z matmy to ja nie jestem,ale...raczej niewielkie.


- No i po co ci to było? Trzeba było gadać,że się chce kastrację cofać, kiedy ona mogła wejść i to usłyszeć?- śmieje się. Na moje szczęście nie zna całej wersji. Co jak co,ale tego za nic nie chcę zepsuć.- A teraz poważnie, naprawdę zareagowała aż tak?


- Ponoć całą noc przez to wyła. Delikatnie mówiąc,nie było fajnie.


- Będziesz ją przepraszał?-upewnia się.


- A co innego mam zrobić? Nie tak to miało wyglądać.  Chciałabyś powiedzieć te swoje ,,A nie mówiłam",co?


- Fakt,ciśnie się na język.


***

Wchodzę do jej pokoju. Gaja stoi twarzą do okna. Wygląda to tak ,jakby starała się mnie nie zobaczyć.


- Hi,Barbie- mówię na widok jej różowej sukienki i kładę jej dłoń na ramieniu.


- I 'm not your Barbie girl -mówi półszeptem,strącając moją rękę.- Naprawdę musisz być naiwny,myśląc,że kupisz mnie prezentami-dodaje,zerkając na przyniesione przeze mnie pudełko.


- Wiem, spieprzyłem sprawę. Przepraszam. 


-Co,nie oświadczyłeś się jeszcze,czy to po prostu ona użyła mózgu i się nie zgodziła?-pyta opryskliwie. Takiej jej jeszcze nie znałem.


-Gajenka...


-Tobie płacą za dowalanie ludziom.Może to wreszcie czas,żeby ktoś tak przeciągnął ciebie?


-Przepraszam.


- Oskarżonym też wierzysz na,,Przepraszam"? Cóż,to wyjaśnia,dlaczego polski wymiar sprawiedliwości nie działa zbyt sprawnie.


- Możesz mi przywalić,możesz mnie zwyzywać,ale błagam cię,postaraj się posłuchać tego ,co mam ci do powiedzenia.


- Prosić zawsze możesz.


- Posłuchasz mnie?


- A co mi to da?


 - Wyklarowany obraz zaistniałej  sytuacji.


- Dobra,poświęcę się- siada obok mnie.


- To nie miało tak wyglądać. Nie tak miałaś się dowiedzieć.


- Ale się dowiedziałam. I co pan z tym zrobi,panie prokuratorze?


- Nie mogę wpłynąć na to,co zrobiłem,ale mogę zdecydować o tym,co będzie się działo teraz.


- Poetycko, nie powiem. 


- Wiesz,że gdybym brał ślub,byłabyś najbardziej pożądanym gościem?


- Nie wydaje mi się.Chyba nie bardzo pasuję do twojego świata.Ty trzymasz z prawnikami. Z ludźmi na poziomie.Sam przecież gorszy nie jesteś. Absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego, doceniany i bardzo szanowany w swoim środowisku prokurator. A ja? Kimże ja jestem? Kobieta,puch marny,ot co.


- No to mamy tu,moja droga panno,solidny konflikt interesów.-kiwam głową.- Bo ja sobie tego swojego świata od prawie siedemnastu lat zupełnie nie wyobrażam bez ciebie. I,proszę, z Mickiewiczem więcej przy mnie nie wyjeżdżaj.


- Postaram się.


- Otworzysz prezent?


Otwiera. Na widok szpilek wydaje z siebie cichy pomruk zadowolenia i chwilę nad czymś myśli.


- Możemy się przytulić?


- Teraz?- pytam, mając wrażenie,że się przesłyszałem.


-Tak. Chyba że nie chcesz,to...


- Pewnie,że chcę.


To tak naprawdę pierwszy raz,kiedy moja siostra sama z siebie daje się komuś przytulić. A fakt,że akurat padło na mnie, dodaje temu momentowi bardzo wzruszający akcent. Do tego stopnia,że z oczu płynie mi kilka łez i nie mogę się powstrzymać przed pocałowaniem Gai w czubek głowy. 


***


- Widziałam to- Zuza odzywa się,spoglądając mi w oczy.


- Co niby widziałaś? Kompletnie nie wiem,o czym mówisz.


- No tak. Zapomniałam,że ty przecież nigdy nie płaczesz-wywraca oczami.


Trudno jej nie kochać,prawda?














Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro