Teoria
***Sebastian***
Każdy,kto miał choć chwilowy kontakt z moją siostrą,mówi mi później,że coś mu w Gai nie gra.I,jak tak się dłużej zastanawiam, faktycznie coś w tym jest. Samo to,że mówić zaczęła dopiero ,mając mniej więcej trzy lata,nie jest chyba zbyt dobrym sygnałem,ale jakoś nie wzbudziło to niepokoju u rodziców.Twierdzili,że każde dziecko jest inne i rozwija się w swoim tempie,a ja,jako nastoletni gówniarz, nie polemizowałem .Ale im Gaja jest starsza,tym bardziej niektóre jej zachowania zaczynają mnie nurtować.Na przykład to,że kiedy się wścieka,jest jak zwierzę wyciągnięte z dżungli.Kiedy słyszy hałas ,to albo chowa się pod stołem,albo co dosłownie dwie minuty biega do toalety i myje ręce.Jest cholernie schematyczna i racjonalna, i denerwuje ją jakakolwiek zmiana,chociaż czasem zdarza jej się zadziałać raptownie,kiedy ją coś wkurzy. I...prawie wcale się nie uśmiecha.Serio,z wywołaniem na twarzy uśmiechu na mojej siostry jest jak z czekaniem w kolejce do lekarza na NFZ.Prędzej umrzesz niż doczekasz.Coś w niej jest nie tak.Tylko co?
***
-Nie siedź tak, bo za parę lat będziesz krzywa jak paragraf-żartuję,odrywając ją od rysowania.
-Mówiłeś coś?-pyta po dobrych paru minutach.
-Żebyś wreszcie usiadła prosto,bo kiedyś będziesz miała paragraf,nie kręgosłup.
-Co? Co ty masz z tym paragrafem?
-Zboczenie zawodowe.
-Dalej nie rozumiem.
-To taka...przenośnia.
-Yhm-wzrusza ramionami,wracając do swojego zajęcia.
-Nie chciałabyś pojechać ze mną do Krakowa?Dawno cię u mnie nie było.
-Zwariowałeś?!Ja chodzę do szkoły!
-Nadrobi się. Za swa dni bym cię oddał.Poznałabyś Zuzę...
Kogo?!Jaką Zuzę,do cholery?
-Swoją...potencjalną bratową-uśmiecham się-.Zuza to prawniczka,ledwo po stażu.Od niedawna z nią pracuję i muszę powiedzieć,że mimo naszego humanistycznego zawodu,jest między nami chemia.Nie tylko przy rozprawach.
Gaja nic nie mówi.Zamiast tego wychodzi..umyć ręce.Idę za nią.
-Nawet mi o niej nic nie mów.To znaczy...powiedz tylko,ładne toto chociaż?
-Gaja!
-No co?Chyba nie myślisz,że pozwoliłabym ci się spotykać z jakimś pasztetem?
-Jest bardzo ładna.
-Muszę pomyśleć,czy chciałabym ją widzieć-orzeka dyplomatycznie.
-Jezu,dzieciaku, ty nad jedną czynnością myślisz dłużej niż ja w ciągu trzydziestu trzech lat życia!
-I czego to dowodzi,prokuratorze?
***
-Słuchajcie,myślę,że Gai coś jest...-mówię rodzicom podczas obiadu. Gaja nie je z nami.Na sam widok rosołu chce jej się wymiotować.
-Co niby ma jej być?-mama wywraca oczami.
-Nie wiem.Może jakiś Asperger, czy coś-tłumaczę, orientując się,że powinienem chyba użyć wyrażenia ,,autyzm wysokofunkcjonujący ". Jakiś czas temu zrezygnowano z klasyfikacji i wrzuca się te dwa zaburzenia do jednego worka.
-Nic jej nie jest. Po prostu wszyscy ją za bardzo rozpuściliśmy i teraz wychodzą tego efekty.Tego nie zje,tam nie pójdzie, z tym nie porozmawia...sodówka jej do głowy strzeliła i tyle-kwituje ojciec,ale staram się nie dać za wygraną.Kolejne moje prokuratorskie przyzwyczajenie.
-Ona nie rozumie sarkazmu!
-Raz czegoś nie zrozumiała,a ty już bijesz pianę, jakby zaraz miała umrzeć.Ogarnij się.
-Jest ponadprzeciętnie inteligentna. Zapomnieliście już,jak pomagała mi z historii na studiach? Miała sześć lat!
-Jest po prostu mądra.Powinieneś się cieszyć,a nie jej choroby wymyślać.
-A jak mi zbudowała makietę zamku w Malborku,kiedy miała trzy lata?Tego też nie pamiętacie?
-Faktycznie.To było dziwne.
-No to ją zdiagnozujcie,do kurwy nędzy!
-Co to da?
-Będzie chodzić na terapie, pracować nad sobą, tylko weźcie ją przebadajcie!
***
-Nadal jesteś zła?-pytam Gaję.
-Nie.Być może lekko skołowana.
-Chcesz mnie mieć dla siebie?
-Nie tylko o to chodzi.Naprawdę sądzisz,że mam coś z głową?
-Nie.Nie z głową.Po prostu myślę,że jesteś trochę bardziej...
-Zryta?
-Nie.
-Porąbana?
-Też nie.
-Nienormalna?
-To też nie to.Chodzi mi o to,że z dużym prawdopodobieństwem jesteś bardziej....oryginalna od innych.
-Mam Aspergera,tak?
-Trzeba to będzie sprawdzić,ale chyba jest taka opcja.
-W ilu procentach?
-Zawsze jest pięćdziesiąt procent szans.
-Ja nie chcę być dziwadłem!-wrzeszczy,zalewając się łzami.Po chwili już się nimi zanosi.
-Nie jesteś.
-Szkoda....że mnie....nie....wyskrobali...kiedy był na to...czas.
W tamtym momencie po raz pierwszy w życiu miałem ochotę udusić ją gołymi rękami.
-Do cholery, dziewczyno,uspokój się!
-Spadaj stąd!Jedź do swojej panny! Jeszcze by się,nie daj Boże w sądzie dowiedzieli,że ten ceniony prokurator Olszewski ma w rodzinie cholerną rozwojową pokrakę. Przecież to jest zawodowe faux pas na pół Polski.Seba,ratuj się!
-Gaja,przestań i chociaż przez moment na mnie popatrz.
Patrzy,a to połowa sukcesu,myślę.
-Gajenka,ty nawet nie wiesz,jak bardzo ja cię kocham. A skoro pokochałem ciebie, to i ze spektrum nie będę miał problemu.
-A ta twoja Zuza?
-Z nią też nie będzie problemu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro