Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kompleks

***Zuza***


Jak goście podsumowali nasze wesele? Cóż,jedni mówili,że w życiu nie byli na tak pięknej imprezie. Za to Ivan stwierdził,że było...jak na stypie. Nikt nikogo nie pobił, nie było policji i nikt nie został znaleziony rano pod stołem.  Ale on już taki jest. Ma niebanalne i rozbrajające poczucie humoru.  Na przykład podczas krojenia tortu przybiegł do nas z widelcem i uparł się,że musi spróbować,żeby sprawdzić,czy nie chcemy nikogo otruć.  Chwilę później,ku naszemu zadowoleniu ,stwierdził,, Dobra,nie padłem,można jeść!". Było cudownie,choć było mi szkoda mojej siostry.Było widać,że nie bawi się za dobrze. Nie mogę się jej dziwić,bo po pierwsze, tak naprawdę nikogo nie znała. Po drugie,siedziała na moim weselu,będąc chwilę po bolesnym rozstaniu z kimś,z kim planowała założyć rodzinę. Mogę się jedynie domyślać,jak musiała się czuć,widząc mnie i Sebastiana szczęśliwych.Jak musiało ją boleć oglądanie naszego pierwszego tańca,podczas którego Seba patrzył na mnie szklanymi oczami i z niemalże dziecięcym uśmiechem.Nigdy go takiego nie widziałam.Sara później powiedziała mi,że marzy jej się,żeby ktoś kiedyś choć przez chwilę tak na nią zerknął. Spędziła z nami kurtuazyjny kwadrans na parkiecie,a resztę wieczoru przesiedziała struta przy stole,popijając wino i dziubiąc sałatkę.Nie powiem, widok nie należał do przyjemnych.Miałam wrażenie,że siedzi tam za karę. Jakby nie patrzeć,było w tym trochę prawdy.


***


- Trzymasz się jakoś?- zagaduję męża podczas drogi do domu,widząc,że jedzie znacznie wolniej niż przed chwilą. No tak, przecież oboje spaliśmy tylko półtorej godziny. Głupota ludzka nie zna granic, prawda?


- Nie śpię-kręci głową.


- O to nie pytałam.


- Przepraszam,gadam od rzeczy.


- Przez grzeczność nie zaprzeczę- dogryzam mu.- Może mi powiesz,o czym twoja siostra gadała w toalecie z twoimi aplikantkami?


- A ja wiem? Nie było mnie tam. Ponoć dyskutowały o filmach Wajdy.


- Gaja ma chyba bardzo dużą wiedzę na ten temat,nie?


- Oj,tak. Jest wymagająca,jeśli chodzi o kino. Byle szmiry nie ogląda. Może to trochę przeze mnie. Pamiętam,jak  pokazałem jej ,,Człowieka z żelaza". Miała wtedy jakieś dziesięć,może dwanaście lat. Nie protestowała,więc chyba jej się podobało- śmieje się pod nosem.


- Ta jej fascynacja się zaczęła od tego filmu,czy już wcześniej?-pytam zaciekawiona.


- Wcześniej. Była mała. I to tak...strasznie mała. Nie umiała jeszcze do końca mówić,ale polonez z ,,Pana Tadeusza" bardzo ją interesował. Tyle że wtedy jeszcze nie wiedziała,że ogląda film Wajdy.Ale lubię w niej tę dojrzałość. Można z nią rozmawiać jak z dorosłym człowiekiem.  Fajna jest,co tu dużo mówić.


-  Wzruszyłeś się- zauważam.


- Wcale nie. 


Unoszę brew,mierząc go wymownym spojrzeniem.


- Serio,Seba? Myślisz,że ja ślepa jestem? Oczy ci się świecą jak dwie latarnie,ale nie! Chłopaki nie płaczą!


- Dobra,masz mnie - kapituluje.- Zadowolona?


- Ogromnie.  Ile razy mówiłam,że lubię wrażliwych facetów?


-  Nie wiem. Matematyka nie jest moją mocną stroną. To pytanie do mojej siostry. Ona w naszym duecie umie liczyć.


- Kochasz ją,co?


- Jak cholera. Pół życia na nią czekałem. Kiedyś zrobiła rodzicom aferę z mojego powodu.


- Co?


- Miała trzy lata. Przyjechałem ze studiów na weekend do domu.Wyjechałem rano,jak jeszcze spała. Obudziła się,rozejrzała,mnie nie było. Poleciała do mamy i zapytała,, Gdzie jest Seba?". Ponoć wyła przez pół dnia,jak jej powiedzieli,że wróciłem do Krakowa.


Naszą rozmowę przerywa przychodzące na mój telefon powiadomienie z Messengera.


- Co tam?


- Moja siostra chce się jutro ze mną zobaczyć.


- Czyżby chciała nadal poprawiać relację?


- Tego nie wiem- wzruszam ramionami. - A o tym dziecku ,to...mówiłeś poważnie?


- Jak najbardziej. Zmieniłaś zdanie?


- Nie i dlatego pytam, bo znam twój stosunek do tego tematu. Skąd ta zmiana.


- Czas leci.  Jakiś czas temu doszedłem do wniosku,że dobrze by było mieć kogoś,komu mógłbym pokazać świat.


***


Przyjeżdżam do siostry. Celowo umówiła się ze mną wtedy,kiedy mama będzie miała dyżur. Przyznaję,że zaczyna mnie to niepokoić.


- Stało się coś?-zadaję jej pytanie,siląc się na spokój.


- Nic. Chcę ci tylko powiedzieć,że przepraszam,jeśli zepsułam wam wesele. Nie chciałam robić ci kłopotu,ale serio,nie byłam w stanie się bawić.


- Nic nie zepsułaś.


- Kamień z serca- śmieje się.- Pięknie wyglądałaś. Do twarzy ci było w tych perłach. Skąd je masz?


- Sebastian mi dał. No wiesz,taki przedślubny prezent. On miał dla mnie komplet biżuterii,ja dałam mu koszulę. 


Wyraźnie smutnieje,ale stara się to zamaskować słabym półuśmiechem.


- Pierwszy taniec to mistrzostwo świata - komplementuje - Ile to ćwiczyliście?


- Chyba ponad miesiąc. Najpierw z instruktorem,później sami.  W salonie i w...togach. Uśmialiśmy się jak głupi.


- Nie bałaś się,że cię puści przy tych podnoszeniach?


- Strasznie się bałam- przyznaję zgodnie z prawdą.


- Nie zrozum mnie źle,ale...czuję się przy tobie trochę jak plebs. To ty skończyłaś studia na jednej z najlepszych uczelni w kraju, dobrze zarabiasz,poznałaś świetnego faceta,wyszłaś za mąż...mi nic w życiu nie wypaliło.


- Daj sobie czas.


- Żeby to było takie proste...



Hej!

Oto nowy rozdział:)

Zgodnie z waszymi komentarzami,postarałam się,żeby był trochę dłuższy:)

Mam nadzieję,że Wam się podoba<3

Do następnego!

P.






Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro