Hemos pasado!
***Gaja***
Jak zdać maturę, nie odchodząc przy tym od zmysłów? Nie wiem. Na to pytanie szukam odpowiedzi od momentu, kiedy pod koniec kwietnia skończyłam liceum. I do tej pory jej nie znalazłam. Odnalazły się we mnie za to nieznane mi dotychczas pokłady panicznego wręcz lęku. Takiego uniemożliwiającego jedzenie, sen i inne równie niezbędne do życia procesy. Nie przypominam sobie, żeby podobne emocje targały mną przy egzaminach kończących podstawówkę. Może dlatego, że nie stanowiły aż tak bardzo o mojej przeszłości. I przede wszystkim tamtych nie dało się oblać. A przy maturze już takie ryzyko jest.
Tak, wiem, że to tak naprawdę tylko papier, który w sumie niczego wielkiego nie zmienia. Wiem, że o człowieku nie świadczy jego wykształcenie lub jego brak. I tak, wiem też, że ogromna rzesza ludzi nie ma matury i żyje. Ale ciężko mi podejść do tego zasranego polskiego na luzie, kiedy wiem, że w moim liceum zdawalność matury z polskiego jest stuprocentowa oraz jakie wyniki z tego przedmiotu osiągnęło pół mojego otoczenia: mój brat zarówno z części pisemnej, jak i tej ustnej zdobył maksymalną liczbę punktów, Adrian i Zuza niewiele mniej. No i nagle pojawiłam się ja, której robi się słabo na samą myśl o napisaniu wypowiedzi argumentacyjnej. Śmiejemy się już z Sebą, że ewentualnie jakoś przemycę w długopisie ściągę. '
Trochę kłóci mi się to z wizerunkiem. Ale nie moim, tylko właśnie...Sebastiana. Boję się, że gdybym nie zdała, po krakowskiej palestrze poszłaby fama, że siostra pana prokuratora mającego szanse na zostanie okręgowym to idiotka bez praktycznie żadnego wykształcenia.
Doprawdy, uwłaczająca wizja.
***
Słyszałeś kiedyś o bólu somatycznym? Nie? Twoje szczęście. Chociaż... o wiele gorsze od słuchania jest odczuwanie go. W moim przypadku koncentruje się on w okolicach żołądka i nie jest to niestety ten typ bólu, przy którym wystarczy chwilę poleżeć i napić się herbaty. Jest w tym momencie głównym powodem, dla którego nie śpię i praktycznie nie jem. Jedynym plusem całej tej sytuacji wydaje się przyjazd mojego brata i Adriana.
- Boże, jaka ty jesteś blada!- Zuza wydaje się przerażona moim wyglądem.
- Poważnie?
- Jakbyś była chora, kochanie - precyzuje Seba. - Chodź, chcę z tobą pogadać.
- Stało się coś?- pytam, siadając obok niego na moim łóżku.
- Jadłaś coś?
- Nic.
- Dzieciaku, jest trzynasta - wzdycha. nazwał mnie ,,dzieciakiem", a więc coś, co zrobiłam lub powiedziałam, go wkurzyło.
- Po prostu nie jestem głodna.
- Zjedz coś - nakazuje.
- Nie chcę.
- Słuchaj, albo zrobisz to sama, albo zrobię ci obciach przy Adrianie i zacznę cię karmić jak Julka. Chcesz?
- Nie zrobisz tego.
- Żebyś wiedziała, że zrobię.
- Ty oszalałeś - zakładam, zerkając na niego kątem oka.
- Po prostu nie chcę, żebyś tu zaraz zeszła z wycieńczenia. Tyle. A może pochwalisz mi się, ile spałaś, co?
- Nie wiem. Mało. Obudziłam się o czwartej i nie mogłam zasnąć.
- I co robiłaś?
- Rozpisywałam liczbę pi.
- Ja nie mogę...
- Co? Przecież tobie zdarza się czytać do rana i nic złego z tego nie robisz.
- Dziecko, my teraz nie mówimy o mnie. To nie jest tego warte. Psuć sobie zdrowie dla papierka, Gajenko? Naprawdę? To nie ma znaczenia w życiu, bąblu.
- Ale ja tylko...
- Co?
-Ja tylko nie chciałam, żeby ktoś na ciebie źle patrzył, bo nie mam matury i...
- I nie kończ, tylko mnie słuchaj- żąda, lekko unosząc mój podbródek.- W państwie prawa, a mam nadzieję, że dalej w takim żyjemy, nie ma miejsca na okazywanie braku szacunku innym i nie ma w tym jakichś względów specjalnych.
- To znaczy...
-...to znaczy, że i tak cię kocham. Z maturą czy bez. Tego, na co do końca nie mamy wpływu, nie musimy rozumieć.
- Co to, znowu jakiś Marek Aureliusz, czy inny Sokrates?
- Żaden z tych. To akurat Kaczkowski.
- Ten ksiądz?
- Tak.
Patrzę na niego z zaskoczeniem.
- Przecież jesteś agnostykiem - wytykam.
- No i co? To nie zwalnia mnie z obowiązku szanowania duchownych. A jego po prostu lubię. Był strasznie mądrym i dobrym człowiekiem, skarbie.
***
Moja matura z polskiego w jednym zdaniu? Coś tam napisałam, ale ciężko skonstatować, czy da mi to trzydzieści procent. Wiem tylko, że wszystko mnie boli, więc rzucam się na łóżko i przymykam oczy. Zaraz potem słyszę znajome:
- Dzień dobry, kochanie - Adrian zajmuje miejsce obok, a ja siadam mu na kolanach.
- Już jesteś- mówię, jakby był moim remedium na wszystkie problemy świata, chociaż w pewnym sensie jest.
- Jestem, skarbie. Ciężki dzień, co?
- Bardzo - usiłuję opanować łamiący się głos i drżenie dolnej wargi.
- Co się dzieje? Boli cię coś?
- Wszystko. Umieram?
- Nie. Denerwowałaś się, jesteś zmęczona i teraz wychodzą tego efekty.
Pozwala mi się do siebie przytulać, wdychać swój zapach i wysłuchiwać miarowego bicia serca. Przesuwa dłonią po moich plecach, pozwalając mi się uspokoić, prowadząc w końcu do tego, że...zasnęłam mu na rękach.
***
Hemos pasado! Zdałam! Co prawda na nieco ponad pięćdziesiąt procent, ale to zawsze nie zero, prawda? Z rekrutacją na studia nie miałam żadnego problemu i od października będę już się mogła oficjalnie tytułować studentką matematyki na UJ. Fajnie, co? Do Krakowa przyjechałam miesiąc temu i póki co bardzo mi się podoba. Głównie chyba dlatego, że nie muszę już czekać miesiącami, żeby zobaczyć Adriana. Teraz wystarczy, że wyjdę i przejadę się autobusem do centrum.
- Wychodzę - rzucam do brata.
- Spoko. Ale przed dwudziestą widzę cię z powrotem.
- Co?
- Żartuję. Wystarczy, żebyś raz na jakiś czas dała nam znać, że żyjesz.
- Człowieku... my jedziemy na kawę, a potem do kina... proszę cię, daj spokój.
- Uważaj na siebie.
***
- Mam dla ciebie prezent. Zaległy z okazji naszej drugiej rocznicy- słyszę od Adriana po zapięciu pasów. Podaje mi biało- różową reklamówkę z Victoria's Secret. Zaglądam i widzę...komplet czarnej, koronkowej bielizny. Potem z dna torebki wyciągam karteczkę na której odręcznie napisano: ,,Poczekam, ile mi każesz..."
- Serio?
- Jak najbardziej. Kocham cię.
- Ja ciebie też...
Hej!
Oto i koniec tej części...
Sama w to nie wierzę, ale nasza przygoda z tomem pierwszym trwała...prawie półtora roku.
Nie wiem, jak Wy, ale ja tego czasu zupełnie nie poczułam, haha;)
Ciekawa jestem, co Wam się najbardziej podobało.
Dajcie znać:)
Jeżeli macie jakieś pytania co do powstawania tej książki czy jakiekolwiek inne z nią związane, piszcie, a ja będę się tłumaczyć;)
Myślicie, że Gaja będzie z Adrianem?
Dziękuję Wam za obecność i do zobaczenia w tomie drugim<3
Ściskam,
P.
PS. Jest ktoś chętny na pierwszy rozdział ,, dwójki" jutro( choć w zasadzie, patrząc na godzinę, to już dziś?)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro