Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dyplomacja

***Zuza***


Czy jestem szczęśliwa,że siostra-arystokratka zdecydowała się przyjechać na moje wesele? Niby tak.Ale z drugiej strony, znam jej charakter i wiem,że nawet w taki dzień byłaby mi w stanie dowalić. Byłaby skłonna powiedzieć,że powinnam napisać książkę o tym,jak się w życiu ustawić po mistrzowsku.Bo nie dość,że adwokat zgarniający kilkaset złotych za jedną trwającą ,,chwilę"rozprawę,to jeszcze żona cenionego i bardzo uznanego w swoim środowisku prokuratora. Dotąd myślałam,że jej obecność na moim ślubie będzie spełnieniem moich marzeń,ale teraz,kiedy się już określiła,nie czuję...totalnie nic.Nie jestem ani podekscytowana,ani zrozpaczona. Zupełnie nie wiem,jak powinnam się przy niej zachowywać.Nie mam pojęcia,czy miałabym się na jej widok rozpłakać,rzucić się w ramiona,czy wcale się nie odzywać.Ale przynajmniej nie jestem sama w życiu. Mam obok siebie najlepszego znanego mi człowieka. I nie jestem w swoim poglądzie osamotniona,bo moja mama też jest Sebastianem zachwycona.  Bo chyba nie da się nie polubić człowieka na każde spotkanie przyjeżdżającego z kwiatami,prawda?


***


Kolejna rozprawa.Mam obronić mężczyznę oskarżonego o brutalny gwałt na córce swoich znajomych. To podwójnie trudna sprawa. Nie tylko ze względu na czyn,ale też na to,że pokrzywdzona jest zaledwie trzy lata starsza od Gai. Najwyższą możliwą karą dla mojego klienta jest piętnaście lat i jestem święcie przekonana,że o taki wyrok Seba będzie wnioskować.Wchodzę na salę,a obok mojego partnera widzę młodą,elegancko ubraną dziewczynę. To Karolina. Jego aplikantka.Wymieniam z tą dwójką delikatne uśmiechy i widzę,że klient wyciąga do mnie rękę na przywitanie. Odpowiadam na gest,ale tylko dla zasad. Na neutralnym gruncie za nic nie podałabym ręki komuś,kto w tak bestialski sposób zniszczył młodość niewinnej dziewczynie.


***

Po wyczerpujących psychicznie  dwóch godzinach,przewód sądowy zostaje zamknięty,a głos zostaje oddany mojemu narzeczonemu:


-Wysoki Sądzie, niniejsza sprawa dotyczy chyba jednego z najgorszych czynów,jakich człowiek może dopuścić się względem drugiej osoby. Pokrzywdzonej została odebrana,a w zasadzie wydarta, młodość i możliwość prowadzenia normalnej egzystencji. Ta dziewczyna w tym,wydawać by się mogło,najpiękniejszym okresie swojego życia została pozbawiona godności,poczucia własnej wartości i zaufania do ludzi.Dlatego domagam się uznania oskarżonego za winnego zarzucanego mu czynu i wymierzenia  mu kary w wysokości piętnastu lat bezwzględnego pozbawienia wolności. Małgorzato- zwraca się do zapłakanej dziewczyny.- Wiem,że to wydaje się być mało czasu,ale jako prokurator nie mogę żądać wyższego wyroku.


- Proszę,pani mecenas-słyszę od sędziego.


- Dziękuję. Rzadko zdarza się,że podzielam stanowisko prokuratora Olszewskiego. Dziś jednak muszę się z nim  zgodzić. Mój klient jest osobą głęboko zaburzoną i niebezpieczną dla otoczenia. Mimo że moim zadaniem jest w każdym oskarżonym zobaczenie choć pierwiastka,odłamu człowieczeństwa,w tym przypadku również proszę o najwyższy wymiar kary. 


***


- Gratuluję wygranej sprawy-uśmiecham się do niego.-Która to już w tym tygodniu?


- Nie liczę-przyznaje, wzruszając ramionami. 


- Ty to masz szczęście,co?


- Owszem,mam. I właśnie z nim rozmawiam.Odbiegając od tematu,dzisiejsza kolacja u mojej przyszłej teściowej aktualna,pani mecenas?


- Oczywiście,panie prokuratorze. Ale bez bukietu wielkości drzewa proszę się nawet nie pokazywać-żartuję.- Spokojnie, konkurencji w zawodach na zięcia roku nie masz. Lepszego mieć nie będzie.


- A twoja siostra nie ma partnera?


- Z tego,co wiem,już nie. Hrabina go chyba wykończyła. 


- Masz do niej sporo żalu,nie?


- Tobie się,przepraszam bardzo, wykształcenie pomyliło? Psychologiem jesteś?- śmieję się.


- Sama kiedyś powiedziałaś,że prawnik to taki trochę psycholog. A ja,jakbyś zapomniała,jestem prawnikiem. 


- No patrz,jaki ty mądry jesteś!


- Właśnie widzę.


- A tak na poważnie,nie wiem,jak będę z nią rozmawiać. Na razie biorę pod uwagę jedynie stosunki dyplomatyczne.


***


Jakiś czas temu stwierdziłam,że kiedy będzie mi się w życiu powodzić,będę wspierać mamę. Przez trzydzieści lat mojego życia czegoś sobie odmawiała,żebym tylko miała zabawki, kosmetyki, sukienkę na studniówkę, buty na obcasie i w końcu warunki do życia na studiach. Teraz chcę zrobić dla niej coś choć trochę podobnego. A to,że wychodzę za mąż,wydaje mi się idealną okazją,żeby sprezentować jej odrobinę luksusu.Więc wymyśliłam,że poza mną ona,Gaja i moja przyszła teściowa,będą w dniu naszego ślubu miały zapewnioną makijażystkę i fryzjerkę.


***


- Zuzia,dziecko kochane,po co mi to? To wesele i bez tego będzie strasznie drogie. Poza tym,ja się przecież prawie wcale nie maluję-próbuje protestować,gdy słyszy o mojej propozycji.


- A ile razy będziesz mnie wydawała za mąż? No raz. I chyba ten raz pozwolisz mi coś dla siebie zrobić,co?


- Ale to bez sensu. Czy wy już nie macie,co z pieniędzmi zrobić?


- Właśnie o to chodzi,że mamy. I chciałabym ci się odwdzięczyć za to,co dla mnie robiłaś,chociaż w ten sposób. Chcemy,żebyś na naszym weselu wyglądała i czuła się wyjątkowo. To dużo?


- Kochana,ale na pewno? Jesteś pewna,że nie chcesz tych pieniędzy wydać na...coś ważniejszego? 


- A ty ważna nie jesteś? Mamo,proszę...


- Zastanowię się. A teraz muszę ci coś powiedzieć.. Sara chce przed twoim weselem wrócić do Polski. Na stałe.


- C-co?- marzę o tym,żeby się przesłyszeć.


- Zadzwoniła dzisiaj rano i powiedziała,że myśli nad powrotem. Rozstała się z facetem i stwierdziła,że już nic jej tam nie trzyma.


- Mam się teraz rozpłakać ze szczęścia,czy wkurzyć na amen?-zastanawiam się na głos.


- To już ty musisz wiedzieć....


Hej!

Oto rozdział!

Co myślicie o pomyśle Zuzy?

Mam nadzieję,że rozdział Wam się podoba<3

Do następnego!

P.





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro