Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

||06||Nerw||

stuk, stuk, stuk

Dźwięk ołówka na drewnianym biurku był niemal rytmiczny i pomagał ci się skupić nad kartką przed tobą. Matematyka dopiero się zaczęła, a ty wykonywałaś prosty arkusz. Nienawidziłaś liczb i tego, jak zawsze się powtarzały. Nienawidziłaś siedzieć tu przez godzinę, mając tylko nadzieję, że twój mózg cię nie zawiedzie. Jasne, zadania były proste, ale długie liczby sprawiały, że pytania wydawały się przeciągane.

<Czemu nikt nie przepada za matematyka? ;-;>

Strzepałaś kawałki grafitu z kartki, skupiając się z powrotem. W trakcie zajęć ukończyłaś cztery z dziesięciu pytań, a zostało 15 minut. Nie martwiłaś się, że nie dokonczysz pytań, wiedziałaś, że możesz zrobić to z łatwością, jeśli naprawdę chcesz. Martwiłaś się o Monomę. Nie było go w szkole od kilku dobrych dni i zastanawiałaś się, gdzie jest.

Nie odpowiadał na twoje wiadomości, a ty miałaś wrażenie, że może to być związane z twoim ataku w ten weekend. Blondyn nie przekazał ci informacji o swoim nosie, co się trochę rozzłościło. On obiecał, że to zrobi. Dlaczego po prostu nie miałby odpowiedzieć na tak proste pytanie? Może przesadzałaś, ale zmartwienie zaczynało cię stresować.

Kiedy zapisała ostatnią odpowiedź, kropla wody spadła na twoją kartkę. Wydałaś cichy, zdezorientowany dźwięk, zdając sobie sprawę, że to łza, a wkrótce po niej wiele innych. Papier robił się wilgotny, więc podniosłaś rękę.

<Moja koleżanka jakiś czas temu miała, że popłakała się na sprawdzianie z matmy... Ale to tylko, że na polskim oglądaliśmy smutny film.>

Twój nauczyciel, Ectoplazm, wyglądał na zdezorientowanego, kiedy zobaczył twoją twarz. Łzy spływały po twojej twarzy, a oczy były podpuchnięte.

- Czy wszystko w porządku, [Twoje nazwisko]-San?

Skinęłaś głową, wycierając twarz rękawem.

- Tak, ja tylko... Czy mogę iść do toalety, proszę? - Uśmiechnęłaś się niezręcznie, niepewna, dlaczego nie możesz się kontrolować.

<Nie martw się Reader ja mam tak prawie cały czas.>

Cała klasa wpatrywała się w ciebie, a ty chciała wyjść tak szybko jak jest to możliwe. Ciężar ich szeptów i ich osadzające spojrzenia zaczęły zmuszać cię do przemyśleń.

Ektoplazm spojrzał na zegarek, a potem z powrotem na ciebie.

- W porządku... Ale zanim wrócisz, następne zajęcia już się rozpoczną. - Powiedział z zakłopotaniem w głosie

- Dziękuję! - Powiedziałaś trochę za głośno.

Gdy wychodziła z klasy, poczułaś, jak pieką twoje oczy, a to tylko powodowało, że płynęły kolejne łzy. Gdy cicho zamknełaś za sobą drzwi, pospieszyłaś korytarzem, krople słonej cieczy wciąż spływała po twoich policzkach i na mundurku.

Na korytarzu było kilka innych dziewczyn, ale ich nie poznałaś.

- "Muszą być z innej klasy." - Pomyślałaś sobie.

Z każdym krokiem po korytarzu, twój płacz nasilał się. Miałaś nadzieję, że uda się się dotrzeć do łazienki, zanim zaczniesz szlochać.

Po chwili dotarłaś od łazienki. Z westchnieniem ulgi opadłaś się o ścianę z nadal płacząc. Nie wiedziałaś, dlaczego dlaczego nagle przeszkodziła klasie. To nie miało sensu, myślałaś, że nagle ataki płaczu zniknęły rok temu. Więc dlaczego, dlaczego to wszystko nagle wróciło?

Gdy szlochałaś w swoje ręce na podłodze w łazience, drzewie się otworzyły, powodując, że powoli spojrzałaś na osobę, która weszła. W drzwiach stała dziewczyna, którą miałaś na korytarzu.

Ze zmarszczonym czołem stała czule wyglądająca dziewczyna o miękkiej, różowej skórze. Jej włosy miały piękny odcień pastelowego różu, którym towarzyszyły urocze rogi, które wystawały z jej krótkich loków. Bardziej nietypowy wygląda nadawały jej, białka oczu, które nie były białe, ale miało głęboko odcień czerni.

Wpatrywałaś się w nią tępo z spuchniętymi oczami, mętna skóra i lepkimi policzkami. Próbowałaś coś powiedzieć, ale twoje gardło było mocno ściśnięte. Ku twojemu zdziwieniu to ona przemówiła do ciebie.

- Hej, czy wszystko w porządku? - Powiedziała, zbliżając sie do ciebie.

Usiadłaś, odwracając twarz, żeby nie mogła zobaczyć twojej opłakanej twarzy. Nie mogąc sformułować odpowiednich słów, po prostu pokręciłaś głową, ocierając policzki, twoje ciało zaczęło drżeć bardziej niż do tej pory.

Wyglądała na zmartwioną, ale to nie możliwe, prawda? Dopiero co się poznałyścię, a nawet jeśli, to nie znacie nawet swoich imion, więc dlaczego miała być je tym przejmować? Wzdrygneła się, kiedy powoli zaczęła się do ciebie zbliżać. Nienawidziłaś czuć się tak bezbronne, zwłaszcza w obecności innych.

Różowo włosa dziewczyna zatrzymała się, posyłając si uspokający uśmiech.

- Jeśli chcesz, mogę cię zostawić w spokoju, ale uścisk zawsze mi pomaga. - Przykucneła przed tobą, aby dopasować się do twojego wzrostu.

<Nie powinno się przytulać nieznajomej osoby, która płacze. Nie wiadomo dlaczego może płakać.>

Twoja twarz wykrzywiła się w dziwny, zdezorientowany wyraz twarzy, niepewna, dlaczego chciałaby przytulić kogoś, kogo właśnie spotkała. Ta dziewczyna zdecydowanie się zdezorientowała.

- Dzięki, ale uhm... - Odchrzaknełaś, czując, że głos ci się załamuje. - Dlaczego cię to obchodzi...? - Przerwałaś, zdając sobie sprawę, że twój ton stał się nieco ostry. Szybko się poprawiłaś. - M...miałam na myśli, dlaczego w ogóle miałabyś się mną przejmować? Nawet nie wiesz jak mam na imię.

Zamrugała, a potem wyciągnęła rękę.

- Cóż, jeśli to cię niepokoi, jestem Ashido Mina! Jeśli o to chodzi, dlaczego mnie to obchodzi, po prostu nie lubię patrzeć jak ktoś płacze, a zwłaszcza moje koleżanki. - Roześmiała się, jej wielkie oczy zabłysnęły.

<Jak nie lubisz patrzeć jak, ktoś płacze to nie patrz.>

Na początku byłaś niezdecydowana, ale w końcu złapałaś ją za rękę, a ona podciągnęła cię do góry. Chociaż twoje nogi wciąż się chwiały, miło było widzieć, że ktoś pomaga ci wstać.

- Dzięki Ashido. - Posłałaś jej słaby uśmiech, a twoje łzy ustawały.

- To żaden problem, naprawdę. Po prostu nie chciałam, żebyś czuła się paskudnie. - Cofnęła się o krok, pokazując ci kciuki w górę. - A ty jak się nazywasz...? - Powiedziała, kołysząc się w przód i w tył na piętach.

- [Twoje imię i nazwisko]. - Chociaż czujesz się znacznie lepiej, nadal masz suche i szorstkie gardło, więc mówiłaś tylko krótkimi zdaniami.

- Jeśli chcesz się wygadać, wysłucham cię. - Ashido powiedziała radośnie.

Nawet jeśli miała dobre intencje, wciąż było trochę niezręcznie płakać przed kimś, kogo nie znasz. Wydawało się, że to widzi, więc cofnęła się o krok, otwierając usta, żeby coś powiedzieć.

- Hej, czy chciałabyś usiąść ze mną i moimi przyjaciółmi na lunchu? Jestem pewna, że chcieli by cię poznać! - Wykrzyknęła.

Na początku chciałaś odmówić, miałaś Kendo i innych, ale czułaś, że to nie najlepszy pomysł. Ona po prostu poszła za nieznajomą do łazienki, żeby sprawdzić co u niej.

Skinęłaś głową, na twojej twarzy pojawił się mały uśmiech.

- Będę zadowolona! - Mówiłaś miękkim tonem,  bolącym gardłem.

- Przy okazji, możesz do mnie mówić, [Twoje imię].

Jej twarz się rozjaśniła się, wielki, szczęśliwy uśmiech malował się na jej twarzy.

- Naprawdę? No dobra, [Twoje imię]! - Wydawała się praktycznie podskakiwać z podniecenia.

- Miło było cię poznać, ale oboje powinnyśmy wracać na zajęcia. Mój Sensei będzie zły, jeśli tego nie zrobię. - Mrugnęła do ciebie, zanim pospiesznie wyszła za drzwi.

Twoja postawa wydawała się sama prostować, jak to zwykle bywa, gdy czujesz się lepiej.

- Dobrze! - Chwyciłaś za torbę i pewnie wyszłaś za drzwi. - Mam to! Tylko nie myśl o Neito! - Potrząsnełaś głową, oczyszczając umysł i kierując się na następne zajęcia.

~~~•~~~•~~~

Stałaś niezgrabnie w stołówce, rozglądając się po pomieszczeniu w poszukiwaniu znajomej twarzy Ashido. Uśmiechnęłaś się z ulgą, kiedy pierwszą cię zauważyła, machając do ciebie. Kiedy usiadłaś na lewo od Ashido, poświęciłeś chwilę na przyjrzenie się twarzom innych przy stole.

Naprzeciwko ciebie siedział chłopak o płaskich, tłustych, czarnych włosach, z czymś, co wyglądało jak... Dozownik na taśmę w miejscu łokci? Obok niego siedział nieco niższy, żółtowłosy chłopak, który napychal się błyskawicznym ramen. Wydawało się, że cię nie zauważył. Na prawo od Ashido siedział dobrze opalony chłopak z nastroszonymi rudymi włosami i uśmiechem z spiczastymi zębami. Wydawał się... Dziwnie znajomy.

Pomachałaś nieśmiało do trójki, zanim zwróciłaś się do Ashido, gdy ich przectawia.

- [Twoje nazwisko], poznaj Sero, Kaminari'ego i Kirishime. Chłopaki, to [Twoje nazwisko]. - Powiedziała radośnie.

Twoje usta praktycznie się otworzyły.

- Kirishima? Eijiro Kirishima? - Powiedziałaś, a twoje spojrzenie skupiło się na kolczastym chłopaku.

Wyglądał na zdezorietowanegi, wstrzymać się od posiłku.

- Uh, tak, czemu pytasz? - Zapytał.

Zwróciłaś się do niego z podekscytowaniem.

- To ja, [Twoje imię i nazwisko]! Z gimnazjum! - Sięgnęłaś po pluszowy brelok z małpką, który trzymała w torbie i mu go podarowałaś. - pamiętasz Fuji?

Jego oczy nagle rozjaśniły sje zrozumieniem.

- [Twoje imię]-chan? Nie mogę uwierzyć, że to naprawdę ty! - Złapał twoją rękę, ściskając ją. - Wyglądasz tak inaczej! Co się stało z twoimi zaklęciami ochronnymi?

Zaśmiałaś się, ignorując zdezorietowane spojrzenia, które otrzymywałaś od reszty grupy, i poklepała go po włosach.

- Mogłabym powiedzieć to samo o tobie! Twoje włosy są teraz jaskrawoczerwone! - Zaśmiałaś się.

Kirishima wręczył ci brelok z małpką, patrząc na swoich przyjaciół.

- Uhm, możesz wyjaśnić, bro? - Spytał Sero, unosząc brew.

Kirishima machał rękami, uśmiechając się do ciebie.

- [Twoje imię] i ja znaliśmy się od podstawówki do gimnazjum, ale nagle wypisała się w połowie pierwszej klasy i od tamtej pory jej nie widziałem. - Jego spojrzenie przeniosło się na ciebie. - Mówiąc o tym, dlaczego odeszłaś? Nawet się nie pożegnałaś... - Jego twarz zaczęła się robić smutna.

- Och! To z powodu problemów rodzinnych. - Szybko wymyśliłaś wymówkę, nie chcąc powiedzieć, co się naprawdę stalo.

Tak naprawdę to był rok w którym twoi rodzice zaginęli.

- Nie zrozum mnie źle, pożegnała bym się z wszystkimi, ale wszystko po prostu wydarzyło się tak szybko. Naprawdę przepraszam. - Powiedziałaś, kłaniając się lekko.

Ponownie podniósł pałeczki, uśmiechając się.

- Nie, jest dobrze! Myślę, że to super męskie, że udało ci się tak odejść!Trzeba być naprawdę męskim, aby mieć taką odwagę. - Wzruszył ramionami, dostosowując pozycję siedzącą.

Kaminari odezwał się.

- To wyjaśnia, dlaczego byliście ze sobą tak przyjaźni. Myślałem, że się spotykacie czy coś takiego. - Uśmiechnął się, myśląc, że powiedział coś mądrego.

Machałaś rękami, chichocząc.

- O nie! Nigdy bym nie mogła! To znaczy, Eijiro jest g... - Zanim zdążyłaś dokończyć to, co mówiłaś, Kirishima położył rękę na twoim ramieniu, energicznie potrząsając głową. Dostając znakz szybko się poprawiłaś. - geeeniialny! Jest genialny! Tak, to wspaniały, wesoły, dobry facet! - Zaśmiała ssie nerwowo, spoglądając na Kirishima, przesyłając mi "przepraszający" uśmiech.

Westchnął z ulgą.

Sero roześmiał się.

- Racja, racja. Więc o co chodzi z tą małpką, która właśnie miałaś w torbie? - Wskazał na pluszowy brelok, który leżał na stole. - Wygląda jak by wiele przeszedł.

Zgarnęłaś Fuji w dłonie, uśmiechając się miękko do breloczka.

- Tak, wiele już przeszedł. Eijiro dał mi go, kiedy mieliśmy dziewięć lat, więc mieliśmy dużo czasu, żeby go poturbować... - Spojrzałaś na Sero. - Ale myślę, że to czyni Fuji tak wyjątkowym. To trochę tak jakby był dowodem, że kiedykolwiek tu byłam, że Eijiro i ja byliśmy przyjaciółmi. - Wpatrywałaś się w swoje buty. - Nie wiem, po prostu uważam, ze jest piękny.

Podniosłaś wzrok, by zobaczyć, jak wszyscy przy stole mocno skupiają na tobie uwagę. Zdenerwowała się, nie lubiłaś nagłej uwagi.

- Ach! Prze...przepraszam, czy powiedziałam coś dziwnego? - Ukryłaś twarz w dłoniach, nie chcąc patrzeć im w oczy.

Ashido spanikowała.

- N...nie! [Twoje imię] nie wstydź się! Po prostu wszyscy tutaj są zazwyczaj naprawdę głupi, więc mówisz coś tak znaczącego, że jest szokujące! - Uśmiechnęła się, niezręcznie klepiąc się po plecach.

Powoli wyciągała twarz z dłoni, spoglądając na dziewczynę przed tobą.

- N... naprawdę? - Mówiłaś cicho.

- Naprawdę! - Uśmiechnęła się, a ty spojrzałaś na pozostałych.

Kaminari pokazywał ci podwójne kciuki w górę, Sero uśmiechał się szeroko, a Kirishima pokazywał znak pokoju. Uśmiechnęłaś się do nich miękko, siadając prosto.

Podniosłaś lunch, powoli zdejmując pokrywkę.

- Dzięki... - Ktoś ci przerwał zanim zdążyłaś dokończyć zdanie.

- Hej, to jest cholerne! - Wykrzyknął Kirishima, co szybko odwróciło od ciebie uwagę wszystkich.

Odwróciłaś się, żeby zobaczyć, do kogo spieszył się twój kolczasty przyjaciel.

Ku twojemu zdziwieniu, osoba, w która biegła Kirishima, był wysokim blondynem o podobnych spiczastych włosach. Wyglądał bardzo wybuchowo. Zdecydowałaś się siedzieć, no cóż, dopóki Kirishima cię nie wezwał. Nerwowo wstałaś, nieśmiało machając wysokiemu blondynowi.

Spojrzał na ciebie z agresją, co cię zaskoczyło.

- Kto to ma niby być? - Zapytał ze złością.

Odwróciłaś wzrok, czując, że zrobiłaś co złego z jego zirytowanego tonu.

Kirishima lekko uderzył go w ramię.

- Ach, daj spokój, nie bądź taki! To jest [Twoje imię i nazwisko], wiesz, ta dziewczyna, o której ci opowiadałem. - Spojrzał na ciebie, a potem z powrotem na swojego przyjaciela.

Przyjaciel Eijiro spojrzał na ciebie, pozornie osadzając cię tylko oczami.

- H...hej! Nazywam się... - Zaczęłaś.

- Wiem, kim jesteś! Nie marnuj mojego czasu, cholerny kujonie. - Przewrócił oczami, szydząc.

Kirishima nie wyglądał na zbyt zszokowanego, ale ty byłaś.

- Hej?! Jaki masz problem?! Tylko dlatego, że jestem w 1B, nie masz prawa traktować mnie jak psie gówno! - Powiedziałaś surowo, zbliżając się do jego osobistej przestrzeni.

Wysoki blondyn wyglądał na bardziej wkurzonego niż wcześniej, kiedy to powiedziałaś.

- O tak? I co zamierzasz z tym zrobić? - Uśmiechnął się, górując nad twoją mniejszą sylwetką.

Wbiłaś palec w jego klatkę piersiową, starając się wyglądać na bardziej onieśmielającą.

- Walczyłbym z tobą właśnie tutaj, w tej chwili, ale nie chcę zostać zawieszona. - Spojrzałaś na niego, dając mu swój najlepszy profil.

Zmierzwił twoje włosy, co tylko bardziej cię rozzłościło.

- Hm, boisz się, że twoja mamusia i tatuś cie uziemią? Och, buu-hoo. - Powiedział dziecięcym głosikiem, wyraźnie kpiąc z ciebie.

Kirishima po prostu stał z boku, zastanawiając się czy powinien wkroczyć.

W tym momencie zrobiłaś mały krok do tyłu, na wpół zła, a na wpół smutna z powodu tego co właśnie powiedział. Blondyn z szpiczastymi włosami pchnął cię w czoło, czując satysfakcję ze swojej obelgi. Ty jednak rozwścieczyłaś się jeszcze bardziej, niż wcześniej.

Kiedy zaczął się odwracać, złapałaś jego marynarkę, zaciskając materiał w pięści.

- Dobrze. - Powiedziałaś cicho. - Będę z tobą walczyć po szkole, ale nigdy więcej nie mów nic o moich rodzicach. - Wpatrywałaś się w niego że łzami w oczach, ale nie pozwoliłaś im stracić panowania nad sobą.

Uśmiechnął się, ale ten uśmiech nie był szczęśliwy, bardziej złośliwy, który widuje się w filmach. Kirishima w końcu zdecydował się wkroczyć.

- H...Hej ludzie, może powinniśmy po prostu wziąść głęboki oddech i uspokoić się, heh heh...

- Zamknij się gówno włosy! - Krzyknął, wpatrując się w Kirishimę i warcząc pod nosem.

Jeśli chodzi o ciebie, tylko uśmiechnął się i odszedł, pozostawiając wszystkich w szoku. Wydawało się, że blondyn przyciągnął dużo uwagi, ale tym razem ci to nie przeszkadzało. Każde włókno w twoim ciele było wściekłe, że nie obchodziło cię to.

Kirishima położył rękę na twoim ramieniu, powodując, że spojrzałaś na jego wykrzywioną twarz.

- Przepraszam za niego, chodzi tylko i to, że jest... - Przerwał, szukając właściwych słów. - ...zbyt pewny siebie.

Widziałaś, jak oczy Eijiro podążają za przyjacielem, gdy wychodzi z stołówki, kierujac się niewiadomo dokąd.

- Psss, powiedziałabym. Jego ego jest większe niż jego nastawienie. - Drwiłaś, chichocząc z rozbawieniem. - Pokaże mu. Będzie żałować, że zrobiłam z siebie idiotkę.

Twoj rudowłosy przyjaciel stanął przed tobą, gdy pomruki na twój temat zaczęły się rozpraszać i wszyscy wrócili do tego, co robili.

- Uh, o tym. [Twoje imię], myślę, że byłoby lepiej, gdybyś nie poszła na tę walkę czy coś w tym stylu, on jest silniejszy niż myślisz...

- Więc? Myślisz, ze nie mogę go pokonać? - Odwarknełaś na komentarz Eijiro.

Spanikował, energicznie potrząsając głową.

- N...nie! Nie miałem tego na myśli! Po prostu Bakugo nie wie, jak się powstrzymać. Obawiam się, że ty też możesz nie wiedzieć, kiedy przestać. - Spojrzał na ciebie wielkimi oczami. - Prubuję powiedzieć, że nie chcę, żebyś została zraniona. Nie ma mowy, żeby to się dobrze skończyło.

Sero, Kaminari i Ashido pokiwali głowami na znak zgody. Uśmiechnęłaś się, siadając z powrotem przy stole.

- Słuchaj, jestem naprawdę wzruszona, że zależy na moim zdrowiu i w ogóle, sama sobie poradzę. -  Spojrzałaś na czwórkę. - Jeśli to sprawi, że poczujecie się lepiej, obiecaj, że nie przesadze, dobrze?

Patrzyli na siebie przez chwilę, zanim odezwała się Ashido.

- Dobra, ale proszę bądź ostrożna. Myślę, że możesz go nie doceniać. - Skrzyżowała ramiona, martwiąc się o ciebie jak zmartwioną matka.

Obróciłaś swoje ciało, by stawić im czoła. Położyłaś rękę na sercu, a drogą uniosłaś w powietrzu, jak byś recytowała przysięgę.

- Ja [Twoje imię i nazwisko], obiecuję, że nie zlekceważę tego dzieciaka Bakugo i wycofam się, jeśli sprawy staną się poważne. - Uniosłaś brew. - Nie wiem, o ile większej obietnicę ode mnie chcecie.

Sero zachichotał, poklepując cię po głowie.

- W porządku, ale po prostu bądź ostrożna.

______________________________________

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro