Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

||04||Ichiki Sato||

(...)
<Autorska napisała że nie wszystkie zdarzenia nie będą się zgadzać z anime/mangą>

~~~~~°~~~~~°~~~~~

481-2050

481-2050:

Hej hej :)

Odczytałaś wiadomość po tym, jak poczułaś znajome brzęczenie dźwięku powiadomienia na stoliku nocnym. Wpatrywałaś się w nieznany numer, który wysłał ci wiadomość, mrużąc oczy, próbując odczytać pozornie niewyraźne litery. Położyłam się spać około godzinę temu, a teraz była 23:00. Twój mózg też był zakłopotany, kto mógł wysłać ci wiadomość tak późno w nocy.

481-2050

[Twoje imię]:
Kim jesteś?

481-2050:
Monoma Neito, lub jak powiedziałaś, Neito-kun

Śmiała się cicho z jego drażniącego zachowania, szybko zapisując go w telefonie.

Neitoʕ º ᴥ ºʔ

[Twoje imię]:
Nie masz miejsca na rozmowę!

Neitoʕ º ᴥ ºʔ:
Usta

[Twoje imię]:
Jesteś tym, który się zarumienił, kiedy powiedziałam do ciebie po imieniu >:(

Neitoʕ º ᴥ ºʔ:
A ty nie?

Przycisnęłaś górną część telefonu do czoła, wpatrując się w swoje [Kolor skóry] stopy. Spojrzałaś na swój telefon, szybko wpisując wiadomość.

Neitoʕ º ᴥ ºʔ

[Twoje imię]
Ugh, jesteś najgorszy

Neitoʕ º ᴥ ºʔ:
Haha, jak uważasz

[Twoje imię]:
W każdym razie, dlaczego napisałeś do mnie tak późno? To znaczy oczywiście nie śmie, ale dlaczego?

Neitoʕ º ᴥ ºʔ:
Wcześnie byłem zbyt zajęty, ale nie chciałem przegapić okazji, aby porozmawiać z tobą

[Twoje imię]:
Awwwww, jesteś zbyt miły (。・ω・。)ノ♡
Powinnam przlawdopodobnie wrócić do spania
Porozmawiamy później (づ ̄ ³ ̄)づ

Neitoʕ º ᴥ ºʔ:
Mhm, śpij dobrze

Odkładasz telefon z powrotem na szafkę nocną, zagłębiając się głęboko w miękką kołdrę. Oczyściłaś swój umysł, nie chcąc przemyślać żadnej wiadomości, które wysłałaś swojemu blond włosemu przyjacielowi. Zamykasz oczy, powoli zapadając w sen.

~~~~°~~~~°~~~~

Znowu udajesz się do szkoły, tym razem z radosnym podskokiem w kroku. Nicolas nieznaną melodię i skakała po chodniku. Aika przeziębiła się i nie mogła ci dzisiaj towarzyszyć, więc Monoma zaproponował, że ludzie na jej miejsce.

Kątem oka można było zobaczyć uśmiech na jego twarzy, co sprawiało, że czułaś dziwne uczucie w żołądku, gdy myślałaś jak niewinny był jego uśmiech, powodując, że jasnoróżowy kolor pojawił się na twoich miękkich policzkach.

Ostatnio zauważyłaś, że żądza krwi, która była tak widoczna wokół Monomy, kiedy spotkałaś go po raz pierwszy, uległa osłabieniu. Czy on to ukrywa? Nie...byłaś prawie pewna, że nie miał pojęcia, że tam jest. Co to było?

Może dlatego, że był przy tobie? Czy to możliwe? Czy był...spokojniejszy przy tobie? Pokręciłaś głową, nie zauważając, że spojrzenie Monomy przeniosło się gdzie indziej.

- "Nie..." - Pomyślałaś sobie. - "Nie ma mowy, mów o byciu narcyzem, [Twoje imię].

Poczułaś rękę na ramieniu, zmuszając cię do spojrzenia na jego twarz. Nie ku twojemu zdziwieniu, to był twój żółtowłosy przyjaciel, na jego twarzy malowało się pilne spojrzenie.

- Neito-kun, co...

- Musimy iść.

Uniosłaś brew, prawie potknęłaś się o stopy, gdy cię pociągnął. Pociągnął cię za nadgarstek, trzymając go tak mocno, że mogą zrobić się siniaki. Kiedy mogłaś go już zapytać, co robi, spojrzałaś w lewo, oczy rozszerzyły się w szoku, nóż przesunął się po twojej twarzy, pozostawiając małą rysę.

Bez słowa kontynuowałaś bieganie z Monomą, a twoja adrenalina zmuszał cię do biegania szybciej, niż myślałaś, że to możliwe. Zanim zdołałaś pojąć, co się dzieje, byłaś głęboko w zagajniku drzew obok szkoły.

- Neito! Musimy iść do szkoły! Kadra będzie mogła nam pomóc!

Spojrzał na ciebie z nieczytelnym wyrazem twarzy.

- Neito?

Bez ostrzeżenia podszedł i nagle się zatrzymał, zmuszając cię do rzucenia się na jego plecy, prawie przewracając was oboje. Aby utrzymać się w pozycji stojącej, złapałaś za marynarkę Monomy. Kiedy podniosłaś głowę, twoje oczy spotkały osobę, która was ścigała.

Chociaż nosili maskę kabuki* z kotem, która zakrywała górną połowę ich twarzy, można było stwierdzić po ich budowie, że to kobiety. Miała na siebie ciemnoczerwoną yukatę**, ozdobioną prostymi płatkami białej wiśni. Obi*** miało udreczjacy odcień błękitu, który ciasno opinał jej drobną talię. Jej maska kabuki była czysto biała ozdobioną kroplami w kolorze krwi.

<Kabuki* nazwa maski które noszą aktorzy w teatrze.
Yukata** strój który teraz najczęściej nosi się na jakiś festynach w Japonii
Obi*** taka jakby szarfa która jest jest zawiązywana na yukacie.>

Miała piękną opaloną skórę, a jej ciemne włosy były zaplecione w długi warkocz, które prawie sięgały do ziemi. Jej drobne stopy były ozdobione tradycyjnymi bębnowymi sandałami z białymi paskami, które wspaniale wyróżniały się na jej ciemnej skórze.

W piegowatych dłoniach trzymała Kagura Suzu*. Po przyjrzeniu się jej urodzie (ty gejowski szczurze) uświadomiłaś sobie, że Monoma pochyła się do ciebie. Otworzył usta, by przemówić, gdy był już wystarczająco blisko twojego ucha, byś tylko ty mogła go usłyszeć.

- [Twoje imię], chodź za mną.

Spojrzałaś na niego, rozważając przed chwilą swoje opcje, zanim potrząsnełaś głową w niezgodzie, nie spuszczając wzroku z wroga.

- Dzięki za ofertę, ale dam sobie radę. Jeśli będziemy walczyć, będziesz walczyć obok mnie, nie dla mnie. - Uśmiechnęłaś się od niego przez krótką chwilę, zanim przygotowałaś się do tej bitwy i chociaż nie chciałaś tego pokazywać, że jesteś przerażona.

Z westchnieniem odwzajemniłaś uśmiech, również nie odwracając oczy od dziwnej kobiety przed wami.

- W porządku, ale jeśli będziesz ranna, natychmiast wychodzisz z walki.

Miałaś się zgodzić, ale chciałaś być trochę irytująca.

- Przepraszam, panie szefie, ale sama o sobie decyduję, nie mów mi co mam robić~

Zanim zdążył odpowiedzieć, skierowałaś swój wzrok w dźwięk dzwonka, który przyciągnął waszą uwagę.

Zamaskowana piękność westchnęła srebrzystym głosem.

- Czy wy dwoje już skończyliście? - Uśmiechnęłaś się, odsłaniając swojej k-nins. - Neito, mój drogi, twoja przyjaciółka też uczęszcza do UA, nie? Słyszałam o niej wspaniałe rzeczy, myślałam, że będziesz trochę bardziej spostrzegawcza. - Roześmiała się, przykładając dłoń do różowych ust, prubując ukryć swój złośliwy uśmieszek.

Spojrzałaś na Monomę, unosząc brew.

- Znasz ją?

Przewrócił oczami, krzyżując ramiona.

- Można tak powiedzieć.

Przerwała mu kobieta.

- Ale on mnie nie za bardzo lubi. - Zaśmiała się raz jeszcze. - Teraz, dość tej pogawędki, teraz będę musiała ci ją odebrać, mój drogi.

Chociaż cieszyłaś się jej uśmiechem, po tych słowach nagle stało się nieprzyjemnie. Napisałaś się, podnosząc czujność.

- Co? Nigdzie mnie nie zabierzesz, pani...

Bez słowa zostałaś odepchnięta  na bok przez Neito, u którego żądza krwi powrócił po tej krótkiej przyjemnej chwili. Monoma odwzajemnił jej uśmiech, ale to nie był uśmiech, którym zawsze cię witał, nie. To przerażający uśmiech, którego nigdy nie chciałaś widzieć od nikogo.

Nie patrząc na ciebie, przemówił.

- [Twoje imię]-chan, zrób mi przysługę i nie wchodź nam w drogę, proszę.

Zważając na ostrzeżenie w jego tonie, trzymała się z boku, dźwigając się na nogi.

Twoje [Kolor włosów] bujały się na wietrze, gdy dwójka przed tobą leciało na siebie z szybkością błyskawicy, pozostawiając cię w zachwycie. Gdy blokowali sobie nawzajem ciosy, dało się usłyszeć głośne eksplozję, która sprawia, że wzdrygasz się i unosisz ręce, by chronić oczy.

Kiedy patrzysz na nich dwoje, zdajesz sobie sprawę, że eksplozja pochodzi od Monomy.

- Co do cholery? - Pomyślałaś, szurając nogami, by być chronionym przez duże drzewo. - Czy to jego dar? Dlaczego nie wspomniał o tym wcześniej? To niesamowite! - Patrzysz w kierunku, w którym powinna być twoja szkoła.

Zmrużyłaś oczy, gdy kątem oka zobaczyłaś kolejną jasną eksplozję. Zrobiłaś mały krok do przodu w kierunku swojej szkoły, zastanawiając się, czy powinnaś znaleźć pomoc, gdy zobaczyłaś, jak Monoma pada na ziemię, zostawiając duży ślad poślizgu.

Zapomniałaś o pomoc, kiedy kobieta podeszła do twojego przyjaciela, z Kagura Suzu* w ręku. Pokręciła patykiem z dzwonkami, bezbłędnie przekształcając w poplamioną krwią katanę.

<Kagura Suzu* to taki kijek z dzwonkami, najczęściej stosowany do tańca na festiwalach <chyba>>

Monoma kaszlał krwią i ściskał się za brzuch, co pozwalało wyciągnąć wniosek, że został uderzony w brzuch, i to wyjątkowo mocno. Zachichotała, zdejmując maskę, by odsłonić piękne bursztynowe oczy.

- Czyż to nie wspaniała ironia? Usunołeś całą moją rodzinę z mojego życia, a teraz płacisz za to swoim życiem? To po prostu zabawne!

Trzymała katanę w prawej ręce nad klatką piersiową Monomy, obniżając się nieco bliżej z każdym chrapliwym oddechem, jaki wziął.

Stałaś zaledwie kilka kroków dalej, zamrożona w miejscu.

- Co ja robię? - Pomyślałaś, panikują.

Odruchowo podniosłaś rękę, przygotowując swój dar.

- Co ja robię? Jestem słaba! Nie mogę mu pomóc!

Zanim zdążyłaś sie powstrzymać, twój sobowtór, Daburu, pojawił się obok ciebie. Gdy twój umysł nadal się zaśmiecał, nie byłaś w stanie kontrolować jej logicznej, powodując, że działa poza twoimi emocjami.

- Och, mój drogi Neito, miałeś taki wielki potencjał. Szkoda, że to wszystko musi się zmarnować. - Uśmiechnęła się tym samym złym uśmiechem, w oczach błyszczała potrzeba zabijania. Kiedy opuściła miecz bliżej, zamknełaś oczy, nie będąc gotowym na to, co miało nadejść.

Słychać było mrożący krew w żyłach krzyk wraz z rozdarciem skóry i mięśni, ale nie pochodził on od Monomy, co zaskoczyło zarówno jego, jak i szaloną kobietę. Zamiast tego to ty Usiadłaś na ziemię, trzymając się po bokach w niewidzialnym bólu.

Daburu działała jako tarcza dla Monomy, ostatecznie ratując mu życie, ale ponieważ była twoim klonem, jej przyjęcie ciosu i przebicie sprawiło, że poczułaś ogromny ból, którego doświadczyłby, gdyby mi się oberwało. Kopała nogi stękając, gdy wstrzymywałaś kolejne krzyki, łzy spływały ci po twarzy.

Trzymała oczy mocno zamknięte, zaciskając zęby. Nie posiadała fizycznych ran, ale cholernie, na pewno tak było. Nie rozumiałaś, jak ci ludzie w filmach mogli tak łatwo poradzić sobie z tym bólem. Krzyknęłaś jeszcze raz, tym razem pozwalając Monomie podejść do siebie, podczas gdy napastniczka była rozproszona.

Chociaż nie można go było zobaczyć, po jego dziwnej aurze można było stwierdzić, że na jego twarzy widniały różne emocję, co też nie pomagało cię się uspokoić. Wydawało się, że wszyscy byli zdenerwowani, nie zauważając zbliżających się kroków.

Gdy ból nadal otaczał całe twoje ciało, zwinęłaś się w kłębek, prubując pozbyć się tego okropnego uczucia, kiedy poczułaś cudze ciepło przenikające twoją skórę. Czułaś się tak jak byś zemdlała z powodu fałszywej kontuzji, ale uspokajająca aura, które cię otaczało, sprawiło, że była to trochę bardziej znośne.

Zmusiła się do otwarcia oczu, stając twarzą w twarz z nikim innym, jak tylko ze swoim drogim przyjacielem Neito. Miał delikatny uśmiech na twarzy, wyraźnie starając się nie wpadać w panikę z powodu twojego widoku, który uważałaś za niesamowicie słodki z jego strony, ponieważ zwykle był rodzajem dupka dla twoich kolegów, zwłaszcza dla klasy 1A.

Uśmiechnęłaś się do niego, powodując, że się zarumienił. Odpoczywała w jego ramionach, trzymając się za bok, próbując się uspokoić, biorąc głęboki oddech. Neito podniósł rękę, z wahaniem kładąc ją z boku twojej głowy, jakbyś miała pęknąć, gdyby nie był ostrożny. Kiedy upewnił się, że nie masz nic przeciwko kontaktowi, przycisnął twoją głowę do klatki piersiowej. Chociaż nie był najsilniejsza osobą na świecie, zdecydowanie czułaś się bezpieczna, gdy leżała w jego ramionach w ten sposób.

Kiedy ból zaczął ustępować, podniosłaś głowę z jego klatki piersiowej, zauważając, że coś jest nie tak. Próbowałaś wstać, ale nie udało ci się, spadając z powrotem na Monomę i zmuszając go do pomocy. Kiedy już wstałaś, spojrzałaś na niego, jak siedzi na ziemi.

- Hej Neito, gdzie poszła pani z Kabuki?

Podskoczyła, spoglądając w miejsce pozornie dla ciebie nie widoczne.

- Nie wiem. - Przesunął się, by stanąć obok ciebie. - Ale teraz mnie to nie obchodzi. Niedługo wróci. - Spojrzał gniewnie na zadrapanie na twoim policzki, odrobina jego rządy krwi wróciła.

Spojrzałaś z powrotem na UA, zauważając, że szczyt budynku wystaje ponad linie drzew. Zwróciłaś swój wzrok na Monomę, otwierając usta, by mówić.

- A tak przy okazji, kim była ta pani? Twoja przyjaciółka?

Zadrwił, przewracając oczami.

- Jakby. Wyglądaliśmy na dobrych przyjaciół?

Kiedy zamilkłaś  po jego złośliwej odpowiedzi, natychmiast zmienił swoje oświadczenie.

- Tak, znam ją. Nazywa się Ichiki Sato i jest bi... - Spojrzał na ciebie, przeforsując swoje słowa. - Idiotką i jestem pewien, że wiesz, ale nie dogadujemy się za dobrze. Krótko mówiąc, chce mojej śmierci.

Zaśmiałaś się.

- Mogłabym powiedzieć, że wątpię, żeby zdołała sobie trud wykradając się na prywatny teren UA, by tylko spróbować. - Przypomniałaś sobie jego zapierający dech w piersi dar z tamtej bitwy. - A tak przy okazji, czy te eksplozje były twoim darem? To było super! Chciałabym, żeby mój był tak efektowny.

Monoma uśmiechnął się, patrząc na swoją rękę.

- Można tak powiedzieć, ale to nie jest mój dar. W rzeczywistości zostało skradzione.

Przechyliłaś głowę w zakłopotaniu.

- Skradziony?

Zauważyłaś, że jego pięść lekko się napina, wyraźnie coś ukrywając.

- Tak, to mój dar, kopia. Jest całkiem bezużyteczny. Wszystko co robi to kopiowanie darów innych. - Przeczesał dłonią swoje złote włosy, chichocząc cicho.

Zmarszczyła brwi, gdy usłyszałaś, jak nazywa swoim darem "bezużytecznym". Jasne, przywykłam do słuchania, jak obraża innych, ale było po prostu inaczej, kiedy mówił o sobie w ten sposób. Kiedy patrzył na ziemię, przesunęłam się przed nim, by móc stanąć twarzą do siebie.

- Cóż, Neito, myślę, że twój dar jest całkiem fajny! To znaczy, nie jest tak, że jest wielu ludzi, którzy mogą po prostu zmienić swój dar, kiedy tylko chcą.

Złapany w tej chwili, otoczyłaś go ramionami, zaglądając mu przez ramię.

- I jak to jest warte. - Uśmiechnęłaś się. - Myślę, że też jesteś całkiem fajny.

Poczułaś jak mocno cię przytula, chowając twarz w twoim ramieniu, z czego zaczęłaś sobie uświadamiać, że jest to jego nawyk i myślałaś, że jest to całkiem urocze.

Czułaś, jak jego twarz robi się gorąca, prawdopodobnie od tak bliskiego kontaktu.

- Dzięki, [Twoje imię], to wiele dla mnie znaczy.

Niestety, twoja chwilą została przerwana przez pro bohatera, który zawsze wędrował po tym zagajniku drzew, chroniąc uczniów, których uczyli w kultowym budynku w centrum, Hound Dog.

- Grrr, co tu robicie? Uciekacie z lekcji? Grrr. - Jego słowa były dziwnie nie wyraźne, zmuszając twoją uwagę do skupienia się na bohaterze. - Potrafię cię wyczuć, więc nie próbuj ukrywać Grrr. - Twoje serce zaczęło bić szybciej, by uświadomić sobie sytuację.

- "O boże, zostanę wyrzucona, jeśli się o wszystkim dowiedzą!" - Po cichu spanikowałaś, wymyślając możliwe skutki tej sytuacji. Odeszłaś od Monomy, pozwalając swoim myślom dotrzeć do siebie. - " Ugh! Głupi Neito! Zawsze wpędzia mnie w głupie, gówniane sytuacje!"

Pogrążona w myślach nie zauważyłaś, że Monoma wymyka się spod twojej ochrony za drzewami.

Gdy go zobaczył, najwyraźniej nie był szczęśliwy.

- Grrr, czy jesteś kolejnym robakiem? Nie lubię twojego rodzaju.

Monoma szybko się wytłumaczył, ale nie do końca odsłaniając prawdę o tym co się stało.

- Cóż, panie Hound Dog, właściwie zgubiliśmy się próbując dostać się do szkoły. Przepraszamy za niedogodnosci. -  Nadal grzecznie się kłaniając, pozwalając zauważyć, że krople potu spływają mj po twarzy, prawdopodobnie z powodu zdenerwowania.

Zostałaś za drzewem.

- "Może jeśli nie widzi mojej twarzy, nie będzie mógł mnie zgłosić do dyrektora! Tak to logiczne!" - Nadal myślałaś o tym jak się wydostać, nie zdając sobie sprawy, że Monoma sam cię z tego wyciąga.

Hound Dog skrzyżował ramiona.

- Widzę Grrr, cóż, Odprowadzę cię z powrotem, aby upewnić się, że bezpiecznie tam dotrzesz Grrr. - Spojrzał na drzewo, za którym stałaś. - Wychodź stamtąd Grrr.

- Iik! - Podskoczyłaś trochę, kiedy dał ci znać, że widział, że tam jesteś.

Westchnęłaś do siebie, powoli wychodząc ze swojej kryjówki.

Hound Dog spojrzał na Monomę.

- Co się z nią dzieje, zachowuje się podejrzanie Grrr.

Monoma zachichotał pod nosem, patrząc na ciebie z psotnym uśmieszkiem.

- Nie przejmuj się nią, jest po prostu głupia i nie wie, jak zachowywać się normalnie.

<A ja miałam nadzieję, że power coś innego>

Spojrzałaś na niego, powstrzymując chęć odrzucenia go. Gdy Ogar odwrócił się w kierunku budynku, Wypowiedziałaś bezgłośnie:

- Pospiesz się.

Monomie, jego odpowiedzą było wystawienie języka.

.

.

.

.

.

.

.

.

Podsumowując to, co się stało, bezpiecznie sprowadzono cię z powrotem do UA, gdzie zostałaś zbesztana przez Kan-Sensei za bycie tak nie ostrożnym (prawie płakałaś lol). Po tym jak zaatakowały cię Komori z Kendo, zjadłaś lunch z nim i resztą dziewczyn, jak zwykle, i jak to mili ludzie, którymi byli, zaprosili Monomę, aby przyszedł z tobą zjeść, na co on rzadkością się zgodził.

Po wspólnym posiłku uczęszczaliście na swoje normalne zajęcia i wracaliście do domu o zwykłej porze, co w pewnym sensie było dziwne. Przeszłaś przez to traumatyczne doświadczenie i wszystko było normalne? Z jakiegoś powodu czułam się źle.

Jednak zignorowałaś to, nie ma sensu zwracać uwagi na coś, co nie ma znaczenia, prawda?

Teraz siedziałaś na swoim łóżku. Twoje duże, wygodne łóżko. Aika była na dole, robiąc wszystko, co tam robiła, a ty po prostu wpatrywałaś się w swój sufit, wpatrując się w blask ciemnych naklejek ściennych w kształcie gwiazd i statków kosmicznych, które tam umieściłaś, gdy miałaś pięć lat. Wciąż je lubiłaś, bez względu na to, ile razy narzekałaś, że są "dziecinne".

Podniosłaś telefon i przeglądałam aplikacje, aby znaleźć coś wartego twojego czasu. W końcu zdecydowałaś się porozmawiać ze swoją ciotką, Elizabeth. Minęło trochę czasu, odkąt ją widziałaś, a myślałaś, że przesadziłaś z wizytą. Naciskasz przycisk połączenia, czekając na odpowiedź.

Niemal natychmiast odebrała.

- Dzień dobry?

Uśmiechnęłaś się na dźwięk jej głosu.

- Hej, ciociu!

Kiedy mówiła praktycznie można było zobaczyć uśmiech w jej głosie.

- Hej kochanie! Co porabiasz? Potrzebujesz czegoś?

- Nie, chciałem tylko porozmawiać z moją cudowną ciocią. - Przewróciłaś się na bok, twarzą do okna.

- Awww, [Twoje imię], jesteś zbyt słodka.

- Właściwie myślałam, że powinnaś nas odwiedzić, kiedy będziesz miała wolny czas.

Pstryknęła językiem.

- Wiesz, że zawsze mam czas dla ciebie i twojej siostry. Czy sobota pasuje?

Skinęłaś głową, wiedząc, że nie widzi, jak to robisz.

- Jasne! Przygotuje dla ciebie na wpół wykwintną kolację, kiedy tu przyjedziesz, dobrze?

- Mhmm, do zobaczenia. Chciałabym jeszcze trochę z tobą porozmawiać, ale mam trochę pracy, od której muszę zacząć. Kocham cię kochanie.

- Też cię kocham, ciociu. Porozmawiamy później.

Odkładając słuchawkę Wpatrywałaś się w swoją dłoń, powtarzając w kółko to samo imię.

- "Ichiki Sato, huh." - Odwróciłaś rękę, patrząc na drobne włoski na twoim ramieniu. - "Ładne imię. Może znowu na nie wpadnę."

______________________________________

(...)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro