||01||On||
- Hej, [Twoje imię]? - Patrzysz na swoją młodszą siostrę Aike, która trzyma cię za rękę, gdy idziecie przez ruchliwą ulicę swojej dzielnicy.
Odpowiadasz stęknięciem, przechylając głowę na jej pytający ton.
- Czy mam iść do innej szkoły?
Śmiała się, mierzwiąc jej rozpuszczone włosy. Kilka miesięcy temu zdała egzamin wstępny do prestiżowego liceum UA, uzyskując 78 punktów.
- Niezbyt nędzny, jeśli sama ta mówię. - Powiedziałaś po otrzymaniu wyników testu, później tego wieczoru świętowałyście jedzeniem na wynos.
Połowicznie spodziewałaś się, że dostaniesz się do UA, zawsze byłaś jednym z najlepszych w swojej klasie, ale nie spodziewałaś się, że dostaniesz się na kurs bohatera! Pierwotnie aplikowałaś na kurs wsparcia jako rezerwowa na wypadek, gdyby nie dostała się, ale miałaś szczęście!
- Akia, już to przerabialiśmy! Twoja szkoła obejmuje tylko 8 klas! Muszę przynajmniej uzyskać dyplom ukończenia szkoły średniej, jeśli chce coś zrobić ze swoim życiem. - Akia spojrzała na ciebie błagalnymi [Kolor oczu] oczami.
Uśmiechnęłaś się, lekko uderzając ją w ramię. Wydała fałszywe "oł" i spojrzała z powrotem na twoją twarz, chichocząc.
- Wiem, wiem. - Powiedziała, patrząc na swoje jasnoróżowe trampki.
Dotarłyście pod budynek UA, zatrzymałyście się, by się przytulić na pożegnanie.
- Będę tęsknić za tym, że nie będę w stanie zdradzić wszystkich sekretów z twojego pamiętnika twoim przyjaciołom~ - Powiedziała chytrze, uciekając zanim twoje uderzenie zdążyło ją dosięgnąć.
- Co zrobiłaś?! - Westchnęłaś, mając nadzieję, że kłamała, kiedy to mówiła.
Uderzyła się w czoło dłonią, jęcząc na wszystkie wstydliwe rzeczy, które robiłaś w gimnazjum.
- Boże, proszę zabij mnie.
Kontynuowałaś chodzenie że spuszczoną głową, próbując ukryć swój niezręczny wyraz twarzy za pomocą swoich [Długość i kolor włosów] włosów. Pogrążona w myślach ledwo zauważyłaś, kiedy zderzyłaś się z kimś ramieniem. Jedyna rzecz która oderwała cię od przemyśleń, była jego aura. Coś w nim sprawiło, że nogi czuły się słabo i przyspieszało bicie serca.
Podniosłaś wzrok i zobaczyłaś chłopaka z blond włosami i błękitnymi oczami. Można było poczuć, jak żądza krwi wypływa z niego. Cofnełaś się w jego obecności, zmuszając się do wypowiedzenia:
- Przepraszam! - Drżącymi ustami.
Jego twarz miała nieczytelny wyraz, gdy pozornie wpatrywał się w twoją duszę miękko wyglądającymi oczami.
- Jak ktoś tak niewinnie wyglądający może być tak przerażający? - Pomyślałaś, kłaniając się z szacunkiem i pospiesznie odchodząc.
Trzymała chłopaka o blond włosach w pamięci, gdy weszłaś do dużego budynku szkolnego, zdesperowana, gdy nie udało ci się znaleźć klasy 1B. Odwróciłam głowę i cicho sapnełaś na widok pięknej dziewczyny z długimi rudymi włosami związanymi w kucyk na jej ramieniu. Kiedy zauważyła, że zwróciła na siebie twoją uwagę, uśmiechnęła się, szybko zakładając ręce za plecy.
<To mi się kojarzy z Moniką z DDLC>
- Cześć! Potrzebujesz pomocy?
- Och, właśnie tak! Skąd wiedziałaś? - Przestudiowałaś jej rysy przypominające lalkę.
Jej miękka, okrągłą twarz, zadarty nos w kształcie guzika, piękne zielone oczy i jej idealny, biały uśmiech.
- Ona jest taka ładna! - Pomyślałaś, bawiąc się rombkiem swojej ciemnozielonej spódnicy.
Wpatrywałaś się w jej lekko piegowatą twarz, która wyglądała, jak by była pokryta gwiazdami.
<Przez ten opis sama zakochuje się w Kendo>
- To tylko przeczucie. To znaczy, nie wiem, co jeszcze może oznaczać, jak ktoś bez celu wędruje po korytarzu. - Zachichotała, przenosząc ciężar ciała na prawą stopę. - Nie sądzę, że przebrałaś, prawda? - Wpatrywała się w twoje oczy, przez co lekko się zarumieniłaś, ale zaśmiała się lekko na jej słowa.
Nie bardzo pociągały cię dziewczyny, ale ładna buzia zawsze wywołuje panikę.
- Szczerze mówiąc, jestem bardzo zagubiona. Nie wiesz przypadkiem gdzie jest klasa 1B, prawda? - Przechyliła głowę, gdy uśmiechnęła się ze zdziwienia.
- Ja tak chodzę! - Powiedziała machając kucykiem. - Właściwie jestem w klasie 1B, wygląda na to że będziemy chodzić do tej samej klasy! - Dziewczyna wyciągnęła rękę, dając ci szansę zauważenia jej idealnych paznokci, które miały na sobie pomalowaną delikatną zieleń.
- Boże, ona jest taka idealna. - Pomyślałaś, gdy znów się odezwała.
- Jestem Kendo Itsuka! Miło cię poznać! - Podałaś jej dłoń, patrząc na nią w zamyśleniu.
- [Twoje imię i nazwisko] przyjemność po mojej stronie, Kendo.
Kedno uśmiechnęła się do ciebie, gdy odwróciła się na pięcie.
- Powinnyśmy chyba już iść na zajęcia, mogę przedstawić cię moim znajomym?
Skinęłaś głową, pewność siebie wzrastała w twojej piersi.
- Pewnie.
.
.
.
.
.
.
.
.
Kiedy ty i Kendo dotarłyście do klasy, natychmiast przectawia ci swoich przyjaciół, Komori Kinodo, Tokage Setsune i Pony Tsunotori. Wszyscy wydawali się przyjaźni... Cóż, z wyjątkiem Tokage. Można było powiedzieć, że ma dobre intencje, ale też nie miała filtrów, przez co czułaś się trochę skrępowana, gdy wskazywała na twoje niedoskonałości, takie jak rozczochrane włosy, lekko krzywy nos i "duże" czoło. W przypadku ostatniego uważałaś, że nie jest sprawiedliwa. Miałaś idealnie normalne czoło, dziękuję bardzo.
Kontynuowałaś rozmowę z grupą, gdy poczułaś znajomą obecność wchodzącą do klasy. Wydawało się, że nikomu to nie przeszkadza, poza tobą, ale nadal przyprawiała cię o gęsią skórkę. Podniosłaś wzrok znad stołu i nikogo innego jak blond chłopaka z niedawna.
Na szczęście jeszcze ciebie nie zauważył. Westchnęłaś z ulgą i postanowiłaś poświęcić ten czas na spytaniu Kendo, czy coś o nim wie. Pochyliłaś się do niej, otworzyłaś usta, by mówić.
- Hej Kenod, znasz tamtego gościa? - Pytasz, nie spuszczając chłopaka o blond włosach z oczu.
Postukała w podbródek, myśląc.
- Hm, nie sądzę. - Spojrzała na dziewczyny siedzące wokół ciebie. - A wy coś wiecie?
Tokage uderzyła dłonią w biurko, przyciągając uwagę grupy.
- Facet tam? Myślę, że to Monoma, ale nie mam pojęcia jak ma na imię. Dlaczego pytasz, [Twoje imię]? - Patrzyła na ciebie, czekając na odpowiedź.
Machałaś rękami w powietrzu.
- Bez powodu, po prostu byłam ciekawa, to wszystko. - Uśmiechnęłaś się, spoglądając na niego, gdy dziewczyny kontynuowały dyskusję, prawdopodobnie rozmawiając o czymś innym. Nie wiedziałaś o czym, bo nie zawracałaś na to uwagi.
Przyglądasz się uważnie, jak Monoma siada kilka ławek przed tobą, nie zauważając, jak twój nauczyciel wchodzi do sali. Słyszałaś jak twoi koledzy z klasy szepczą między sobą:
- Czy to Vlad King? To takie fajne!
I
- Co?! Vlad King to mój ulubiony bohater! Niesamowite!
Nie zawracałaś uwagi na ich szepty, twój wzrok był skupiony na Monomie, który wydawał się zauważyć twoje wpatrywanie się. Pomachała do ciebie niezręcznie, po czym odwrócił się do przodu klasy. Twoje oczy rozszerzyły się w zakłopotaniu, gdy zdałaś sobie sprawę, że poczułaś sie nieswojo.
- Cholera [Twoje imię]! Przestań sobie to robić! - Pocierasz skronie, oczyszczając umysł, zanim Spojrzałaś z powrotem na nauczyciela.
- Witam wszystkich. Jestem pewien, że wszyscy mnie znacie, ale dla tych z was, którzy nie znają, nazywam się Kan Sekijiro, ale bardziej kojarzycie mnie jako pro bohatera Vlad King, proszę mówcie do mnie Kan-Sensei. Będę waszym wychowawcą w tym roku szkolnym i nie mogę się doczekać wspólnej pracy.
Kan-Sensei kontynuował swoje przemówienie do końca zajęć, co sprawiło, że na koniec byłaś zmęczona. Przesiedziałaś resztę swoich zajęć, ale lekcja angielskiego Present Mic'a była trudna do zignorowania. Wciąż krzyczał podczas swoich wykładów i trudno było ci się skupić. Wzdychasz z ulgą, gdy zadzwonił dzwonek na lunch, wyciągnęłaś kończyny i pstryknęłaś knykciami.
- Jeez. - Zaczęła Komori. - Jesteś już tak zmęczona, [Twoje imię]? To pierwszy dzień! Jak przetrwasz resztę roku szkolnego?
Dołączyła Pony.
- Tak! Rok szkolny się dopiero rozpoczął.
Tokage i Kendo polowały głowami na znak zgody.
- Wiem, wiem. Przemowa Kan-Sensei po prostu mnie uśpiła, to wszystko. Więc przestańcie mi to mówić. - Warknęłaś, na wpół żartem.
Nie zawracałaś uwagi na to, co mówiły dalej, bo widziałaś go kątem oka.
Monoma.
Z jakiegoś dziwnego powodu zawsze przyciągał twoją uwagę. Nie wyróżniają się tak bardzo i to nie tak, jak wy dwoje mówiliście wcześniej. Oderwałaś moje [Kolor oczy] oczy od niego i klepnełaś Pony w ramię, wyrywając ją z rozmowy. Spojrzała na ciebie, pytając, czego potrzebujesz. Ponieważ nie potrafiła jeszcze zbyt dobrze mówić po japońsku, nie była tak naprawdę poza ich konwersacją, po prostu słucha i powie coś od czasu do czasu. Prawdopodobnie będzie dobrym słuchaczem w przyszłości, jeśli kiedykolwiek będziesz potrzebowała kogoś do rozmowy.
- Pony, możesz im powiedzieć, że poszłam skoczyć do łazienki? - Wskazałaś na dziewczyny przed tobą.
Skinęła głową, obserwując, jak biegniesz w innym kierunku.
W międzyczasie po cichu podeszłaś do stolika Monomy, który, jak można się było spodziewać, był pusty.
- Co ja robię, - Pytałaś samą siebie, zwalniając tępo.
Kiedy próbowałaś przekonać siebie, by przestać chodzić, przypomniałaś sobie, dlaczego w pierwszej kolejności udałaś się do martwego obszaru.
- Dobrze. To tylko przeprosiny za wcześniej, kiedy na niego wpadłam! Zrobię to! - Znowu powiedziałaś do siebie, przyspieszając, aż kolejna myśl pojawiła się w twojej głowie.
- Ach! Ale co jeśli go to nie obchodzi? Albo gorzej, co jeśli nie pamięta? - Potrząsnełaś głową, oczyszczając umysł z nieprzydatnych myśli.
W końcu zdecydowałaś się zrealizować swój plan (zanim znów się nad tym zastanowiłaś). W końcu jest twoim kolegą z klasy.
Podeszłaś, stojąc przed Monomą. Spojrzał znad swojego jedzenia, wpatrując się w ciebie z tym samym pustym wyrazem twarzy, co wcześniej.
- M...masz zamiar sam tu siedzieć? - Wyksztusiłaś, próbować zignorować przytłaczającą rządzę krwi, którą promieniował.
Jego aura nagle się zmieniła, jego twarz zmieniła się w szczęśliwą, słodką, jak u dziecka, które właśnie dostało nową zabawkę na urodziny.
- Zupełnie nie! - Uśmiechnął się, cofając stopy (pierwotnie spoczywały po przeciwnej stronie stołów, krzeseł).
Prawie się wzdrygneła na jego nagłą zmianę, ale starałaś się to ukryć. Usiadłaś niezręcznie, kładąc plecak na ziemi i wyciągając pudełko bento z motywem Sailor Moon. Jasne, to było krępujące, ale to było jedyne pudełko na bento, jakie miałaś. Ostatni raz używałaś tego prawdopodobnie w szkole podstawowej. Zwykle jadałaś obiady szkolne.
Spojrzałaś z zakłopotaniem na Monomę, mając nadzieję, że nie zauważył bento i skupi się na jedzeniu. Bezskutecznie patrzył uważnie, najwyraźniej starając się powstrzymać śmiech. Aby przerwać jego skupienie na przedmiocie, postanowiłaś coś powiedzieć.
- Więc jeśli chodzi o to kiedy na ciebie wpadłam,przepraszam. Naprawdę nie chciałam.
Spojrzał na ciebie zaskoczony, po chwili pojawił się mały rozbawiony dźwięk, po którym nastąpił krótki chichot.
- Po to tu przyszłaś? Żeby przeprosić? - Nadal śmiał się lekko, gdy odwróciłaś wzrok, mały rozmieniec wkradł się na twoją twarz.
- No tak, mam na myśli...
Monoma ci przerwał.
- Hej, nie martw się. To i tak nie była twoja wina, ja też zasługują na część winy.
Odwróciłaś się, wzdychając z ulgą, kiedy zorientowała się, że się z ciebie nie śmieje.
- Nawiasem mówiąc, jestem Monoma Neito. Ty jesteś? - Spojrzał na ciebie zaciekawiony, unosząc brew i oparł brodę o dłonie.
Uśmiechnął się, a twoje tętno zwolniło. Nagle zauważyłaś, że jego obecność uspokaja.
- [Twoje imię i nazwisko]! Cieszę się, że mogłam załatwić sprawę z tobą.
Zaśmiał się, odgryzając kolejny kęs swoich pierogów.
- Przede wszystkim nie było nic do załatwienia, ale co uważasz.
Cieszyłaś się, że możesz oczyścić swój umysł.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Resztę lunchu spędziłaś z Monomą, a nawet siedziałaś obok niego na niektórych zajęciach. Jednak po przerwie na lunch powróciła jego pierwotna, niepokojąca aura. Wydało się jednak, że trochę się poprawia, gdy oboje rozmawialiście. Dowiedziałaś się, że ty i Monoma będziecie wracać do domu w tą samą stronę. (Naciągane, wiem, ale co zamierzasz z tym zrobić? ¯\_(ツ)_/¯) Wasza dwójka planowała razem wrócić do domu. Aika miała się z tobą spotkać w domu, ponieważ wyszła wcześniej.
Kiedy zadzwonił ostatni dzwonek, podskoczyła i zaczęłaś pakować swoje rzeczy, podekscytowana widokiem Monomy. Wrzuciłaś swoją ostatnią książkę do swojej torby podróżnej, pospiesznie wychodząc z klasy i biegnąc przez ruchliwy korytarz. Kiedy dotarłaś do szatni wpadłaś na Tokage, która wyglądała, jakby miała właśnie wyjść.
- Dobrze spójrz kto to jest! Dokąd się spieszysz? - Poruszyła brwiami.
- Idę się z kimś spodkać.
Stała chwytając cię za ramiona.
- Niech zgadnę, kto to jest. Czy to... Awase? A może, ż Tetsutetsu? Nie, czekaj...
Wtrąciłaś się nim zdążyła dokończyć zdanie.
- To Monoma i jeśli się nie ruszysz, będę za nim tęsknić. Więc jeśli nie masz nic przeciwko. - Przepchałaś się obok niej. - Teraz odchodzę.
Na jej twarz wpełzł chytry uśmiech i mocno poklepała się po plecach, praktycznie wyrzucając cię za drzwi.
- Mamy ich! - Krzyknęła za tobą.
Wyszłaś za bramę, dostrzegając kilka stóp dalej znajomą czuprynę blond włosów.
- Monoma! Hej! - Krzyknęłam do niego, przyciągając jego uwagę.
Odmachał, biegnąc do miejsca, w którym stałaś. Czułaś, jak jego żądza krwi zaczyna się rozjaśniać, gdy zbliżył się do ciebie.
<Ja jak bym wyczuwała rządzę krwi trzymałabym się od tej osoby z daleka...
Ale... Może sama bym się też do niego pchała. Może być ciekawie. Hihi>
- Jesteś gotowa do drogi? - Zapytał, poprawiając jeden pasek plecaka, który przerzucił przez prawe ramię.
Skinęłaś głową, zaczynając odchodzić od budynku. Teren wokół szkoły był zaskakująco piękny. Obok UA był zielony las. Ziemia była zaśmiecona sosnowymi igłami i krzewami, a sama ziemia wyglądała na miękką i papkowatą. Wdychałaś zapach nieco czystego powietrza. Cieszę się, że las tam był, scena wyglądała prawie jak z obrazka. Budynek przemysłowi zderzający się z ziemistym lasem sprawił, że poczułaś się jak w jednym ze swoich filmów science fiction. Monoma spojrzał ponad linia drzew na zachodzące słońce. Przez krótką chwilę panowała cisza, zanim się odezwał.
- Dzięki za wcześnie. - Powiedział.
Przechyliłaś głowę.
- Co masz na myśli?
Spojrzał na chodnik, a następnie na ciebie.
- Cóż, podczas lunchu myślałem, że nikt ze mną nie usiądzie. Szczerze mówiąc, że spodziewałem się, że ktoś to zrobi. - Odwrócił wzrok, jego umysł wydawał się być gdzie indziej. - Nigdy nie byłem dobry w rozmowie z innymi ludźmi. Kiedy próbowałem, zwykle coś psułem i mówił niewłaściwe rzeczy. - Uśmiechnął się, potrząsając zmierzwionymi włosami z oczu. - Więc dziękuję. Jesteś pierwszą osobą, która podeszła i porozmawiała ze mną.
Poczułaś, że twoja [Kolor skóry] twarz robi się gorąca.
- Jest tak cholernie uroczy! - Pomyślałaś, patrząc w ziemię, aby uniknąć kontaktu wzrokowego.
- Cóż, to znaczy, że jest nas dwoje. Ciągle myślałam o całej naszej interakcji. - Zachichotałaś.
Śmiał się razem z tobą, aż nagle zatrzymał się, jego oczy utkwiły w czymś w oddali. Wyciągnął przed tobą ramię, zmuszając cię do zatrzymania.
- H...hej. Co się stało? - Powiedziałaś z wahaniem, zauważając, że jego dziwna aura powraca.
- Zachowaj spokój. - Powiedział, jego głos był bardzo poważny. - Ani drgnij. Ktoś nas obserwuje. - Złapał cię za ramiona, zmuszając do upadku na ziemię.
Siedziałaś zdezorientowana, patrząc na jego nerwową twarz. Sięgnęłam po jego nogawkę od spodni, ale zanim zdążyłaś się ruszyć, ktoś szybko pojawił się z nikąd. Zaczęłaś się trząść, kiedy zorientowała się, że coś znajduje się przy twoim gardle.
- Więc, czy to twój nowy przyjaciel, Neito?
Twoja wizja zaczęła stawać się czarna, gdy zaczęłaś przetwarzać sytuację: ktoś, kto miał zamiar cię zabić, trzymał nóż przy twoim gardle i jakoś znał Monomę. Twoje ręce zaczęły drżeć w niekontrolowany sposób. Trzymała w pamięci, że byłaś nierozsądna, miałaś kiedyś zostać bohaterem, ale nie mogłaś zaprzeczyć, że bałaś się cokolwiek zrobić. Moglas wyrwać się z jego uścisku, ale tego nie zrobiłaś. Zamiast tego siedziałaś tam, tłumiąc szloch intensywnego strachu.
- Zostaw. Ją. - Powiedział Monoma przez zaciśnięte żeby, zwężając oczy.
Czułaś gorący oddech napastnika na karku i czułaś, jak jego usta powoli wykrzywiły się w złośliwy uśmiech.
- Och? Czy sam chcesz to zrobić? - Stuknął palcem w nóż. - A jeśli... Ja to zrobię?
Powoli zaczoł wbijać nóż w twoje gardło, wypłynęło parę kropel krwi. Nie czujesz nic, adrenalina była pompowana przez twoje ciało, ale wiedziała, że może umrzeć. Ta myśl sprawiała, że wpadłaś w jeszcze większą panikę.
Bez ostrzeżenia Monoma skoczył na napastnika, zrzucając go z ciebie i przygniatając go. Jego ręka była na szyi nieznajomego, gotowa zmiażdżyć mu tchawicę. Mężczyzna, który cię zaatakował, nagle wyglądał jak przerażony kotem, prawie przez to poczułaś się źle przez to. Nie wiedziałaś, co Monoma zamierza zrobić mężczyźnie, dopóki to się nie stało.
- Mieliśmy chwilę, Chimon. - Mówił tonem szalonej osoby, gotowej zabić dla sportu. - Ale musiałeś przyjść i to zrujnować. To nie byli miłe z twojej strony. Co by pomyślała twoja matka? - Powiedział "matka", tak jak ty wymawiasz imię swojego wroga, kogoś, kto cię skrzywdził. - Cóż, przynajmniej teraz będziesz mógł ją znowu zobaczyć. - Powiedział, a na jego twarzy malował się zły uśmiech. - Ty suko. Zgnije w piekle. - Zaskrzeczał, ściskając szyję obcego mężczyzny.
Wylała się krew, dekorując chodnik na czerwono.
Monoma zepchnął ciało mężczyzny na ziemię, szybko wstając i spiesząc do twojej skondensowanej sylwetki.
- Czy wszystko w porządku?
Jak bomba, nagle zaczęłaś szlochać, odgłosy, o których nie wiedziałaś, że mogą wylewać się z twoich ust. Ukląkł do twojej wysokości na ziemi. Zdałaś sobie sprawę, że kiedy atakował, jego niepokojąca aura była taka silna, że prawie czułaś smak krwi, ale kiedy teraz siedział obok ciebie, czułaś tylko spokojny zapach, prawię jak lawendę.
Pochylił się, by cię przytulić, ściskając mocno, gdy płakałaś w marynarkę jego munduru. Dotknął ustami twojego ucha, otwierając je, by coś powiedzieć.
- Nie płacz, [Twoje imię]-chan.
<Już mi się podoba ta książka :D>
Odsunął się od ciebie, ocierając twoje łzy i pieszcząc twoje lepkie policzki swoimi miękkimi dłońmi. Jego głos był kojącym szeptem.
- Czy to w porządku, jeśli cię tak nazwałem? [Twoje imię]-chan?
Skinęłaś głową, przyciskając palce do miejsca, w które napastnik cię skaleczył.
Monoma uśmiechnął się kojąco, jak by nic się nie stało, całkowicie ignorując grupa za sobą.
- Od teraz będę cię chronił, [Twoje imię]-chan. Obiecuję. Więc proszę nie płacz.
Nie mogłaś powstrzymać się od uśmiech na jego miłe słowa.
Kiedy przestała szlochać, Monoma cofnął rękę i wstał, wykorzystując to, co uważałaś z swój dar, by pozbyć się ciała. Odwrócił się do ciebie, podając rękę, aby ci pomóc. Użyłaś ręki, by przyciągnąć się do niego, przytulając go jeszcze raz mocni. Złapałaś jego dłoń i przyłożyłaś do policzka, posyłając mu ciepły uśmiech.
- Dziękuję, Monoma.
_____________________________________
(W porządku, ludzie! Miejmy nadzieję, że pierwszy rozdział oznacza długą podróż! Proszę o konstruktywną krytykę, ponieważ jest to mój pierwszy x Reader. Mam nadzieję, że wszystkim się podobało! Daj mi znać, jeśli chcesz więcej~ )
<Mi się bardzo podobało :D>
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro