12/EPILOG
2 lata później
Nie mogłam.
Chodź myślałam, że jednak się udało, ale to było tylko okłamywanie samej siebie.
Wiem to teraz, gdy wróciłam do kraju.
Chciałam i nie chciałam.
Po takim czasie wiedziałam, że to była trochę impulsywna decyzja. Powinnam z nim porozmawiać, wyjaśnić, ale wolałam odsunąć się w ciszy na drugi plan.
Uciec.
Przez cały ten czas byłam w Ameryce u mojego Kuzyna i Ciotki. Znalazłam tam dobry staż i dokończyłam studia. Teraz zostałam przeniesiona do fili w Hongkongu, po powrocie od razu dostałam sprawę.
Jako że nie miałam gdzie mieszkać, zatrzymałam się w hotelu.
O moim powrocie wiedziała oczywiście moja rodzina oraz So Hyun. Nikt więcej.
Co, jeśli go spotkam?
Co mu powiem?
Czy w ogóle by się do mnie odezwał czy po prostu mnie minął jak nieznajomą?
Te pytania mnie dręczą.
***
Usłyszałam dzwonek do drzwi, pewnie to obsługa hotelu.
Nie żeby coś, ale w tak drogim hotelu i mieli rozprute poduszki?
Nie taka mała dziura, a na kilkanaście centymetrów, aż pióra z niej uciekają.
Wzięłam poduszkę ze sobą i poszłam otworzyć drzwi.
- Dobrze, że już je...
- W końcu Cię mam. - powiedział chłopak stojący na korytarzu.
- Skąd ty.... Jak...
- Mam swoje sposoby, myślałaś, że tak łatwo się mnie pozbędziesz.
Zrobiłam krok do tyłu, po tym kolejny i kolejny. Chłopak mnie naśladował, tylko stawiał kroki do przodu. Szedł za mną, zatrzymał się dopiero metr ode mnie.
- Nie nie nie wyjdź, musisz wyjść. - chciałam walnąć go poduszką by ruszył z miejsca, ale on złapał mnie za rękę i tak obrócił, że wylądowaliśmy na łóżku. Chciałam się odsunąć w bok, ale jego ręce leżały po obu stronach mojej głowy.
- Nie uciekniesz już mi. Wiesz, jak trudni było Cię przez te dwa lata znaleźć. Od kogo się nauczyłaś takich sztuczek?
- Mój Tata... - czułam jakby moje serce miało zaraz wyskoczyć z piersi.
Nie wiedziałam, gdzie patrzeć, był tak blisko. Mimo, że się starałam wzrokiem i tak co rusz wracał do jego ust.
- No tak, wojskowy. Ale teraz Cię mam. Powiedz mi, zostawiłaś mnie i uciekłaś, bo dowiedziałaś się, że będę miał dziecko. Słyszałaś cała rozmowę wtedy, kiedy mieliśmy się spotkać?
- Skąd wiesz... Znaczy wcale nie, to nie to! Za kogo ty mnie masz. - cholera skąd on to wie! Przecież nikomu o tym nie mówiłam.
- Bransoletka.
- Bransoletka?
- Ta, którą Ci dałem na wycieczce. Tą z przypiętym piórkiem. Znalazłem ją niedaleko miejsca, w którym rozmawiałem z tą dziewczyną.
- No i?
- No i to, że jesteś głupia. Powinnaś ze mną porozmawiać, jak to usłyszałaś. Wiesz jak długo cię szukałem? A tu proszę, jesteś.
- A co z nią i dzieckiem?
- Wyszła za mąż.
- Oh...-posmutniałam, czyli jednak wzięli ślub?
- Ale nie ze mną, z ojcem dziecka.
- Ojcem dziecka? Jak to, przecież mówiła...
- Pokłóciła się wtedy z chłopakiem i próbowała do mnie wrócić. Na koniec się pogodzili i wzięli ślub, a po jakimś czasie urodziła zdrowego syna. Zadowolona.
- Nie wierzę. - czyli te całe zerwanie na nic? Te dwa lata...
- Mniejsza z tym, musisz mi teraz wynagrodzić ten stracony czas. Przez te dwa lata umierałem tysiąc razy i to wszytko przez ciebie.
- Myślisz, że jesteś jedyny? - walnęłam go poduszką, która wciąż trzymałam w ręku.
Po pokoju rozsypały się setki piór.
- Tęskniłem. - Nie myśląc dłużej, zaatakował moje usta, całował zachłannie tak jakby chciał nadrobić stracony czas.
Całowaliśmy się tak długo, że aż brakowało nam tlenu. Tao delikatnie przygryzł moją dolną wargę po czym się odsunął.
Świat się kręcił, starałam się uspokoić szalejące serce.
- Nie uciekaj więcej, inaczej cię przypnę do łóżka i będę musiał Cię ukarać.
- Nigdy więcej. Też tęskniłam, jak głupia, aż do bólu. Tęskniłam za tobą, kocham Cię.
- Też cię kocham.
Ponownie złączyliśmy nasze usta, a po pokoju rozszedł się dzwonek do drzwi.
Lecz nikt ich nie otworzył.
Oboje byliśmy zajęci...
Resztę zostawiam waszej wyobraźni XD
DZIĘKUJĘ, ŻE TU WPADŁEŚ <3
No i koniec!
Mam nadzieję, że się podobało o was nie zanudziłam.
trupcio i jak się podoba? Się rozpisałam prawda?
Piszcie w komentarzach czy wam się podobało.
Do zobaczenia w innych historiach ❤
Lovciam xoxo
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro