1
Po sklepie rozszedł się dźwięk dzwonka, czyli do środka wszedł nowy klient.
- Witamy. - zwróciłam się do wysokiego chłopaka, na oko mógł mieć z 180 cm wzrostu, twarz miał zasłoniętą maską, a na głowie kaptur.
Co nie było tu czymś niezwykłym, codzienność.
Chłopak spojrzał się na mnie i testował wzrokiem, a że układałam akurat napoje przy pobliskiej lodówce, miał idealny widok na moją osobę.
Zaczęłam czuć się nieswojo, bo ta chwila zaczęła się przedłużać. Przybierałam nogami, raz na jednej raz na drugiej i przygryzałam wargę. To mój jedyny znak, że jestem zdenerwowana. Idź, idź daj mi pracować w spokoju. Proszę, idź.
Jakby mnie usłyszał i ruszył, znikając w alejce numer dwa, alkohole.
Patrzyłam za nim jak głupia, a po chwili z za myślenia wyrwał mnie głos innego klienta.
- Obsłużysz mnie skarbie? - o nie znowu on.
Przychodził tu co jakiś czas taki typek po czterdziestce, często trochę podpity albo kompletnie nawalony. Nieważne czy ranek, czy wieczór.
- Oczywiście już idę. - najgorsze jest w tej robocie, że musisz być dla wszystkich uprzejma i się ciągle uśmiechać. Chodź ja i tak miałam luz, bo właścicielem była siostra mojego ojca.
- Jak się dziś czujesz skarbie? Tęskniłaś prawda? WOW z dnia na dzień coraz piękniejsza. - zaczął swoją stałą gadkę.
Skasowałam jego zakupy, czyli cztery butelki soju i dwa butelki piwa.
- Razem proszę 25 dolarów. - (hongkońskich)
- Już chcesz mnie piękna przegonić, patrz nikogo nie ma, możemy sobie spokojnie pogadać. - oparł się o ladę, a ręką chciał dotknąć mojego ramienia. Zrobiłam nieznaczny krok w tył, na co ten się zaśmiał. - Nieśmiała, lubię takie.
- Poproszę 25 dolarów kliencie. - nie dawałam się sprowokować, chodź trudno było mi utrzymać emocje na wodzy. Najlepiej bym dała mu w twarz i wywaliła, za drzwi.
- Chodź no tu... - głębiej wyciągnął rękę chcąc mnie złapać, lecz nagle ktoś go szarpnął za ramię na co ten zrobił krok w ty. - Kim ty jesteś? Rodzice nie uczyli cię by nie przeszkadzać jak starszy rozmawia? Odsuń się. Na czym my...
- Płać i spadaj, albo ci pomogę. - powiedział chłopak w kapturze.
Aż mi ciarki po plecach przeszły, jak się odezwał. Od razu słychać tą nutę złego chłopca. Cicho, ale pewnie.
- Nauczyć Cię szacunku do starszych? - popchnął chłopaka, lecz ten nawet nie drgnął.
- Nie przypominam sobie, że pozwoliłem się dotknąć.
- Zadziorny dzieciak, zero ogłady, ale to nie szkodzi. Wracając, to jak będzie skarbie, napijesz się ze mną?
- Nie pije. Po proszę 25 dolarów. - powiedziałam po raz trzeci, ale tym razem wyciągnęłam rękę. Może to go skłoni do współpracy, ale efekt był odwrotny.
- Ze stałym klientem się napijesz, chyba nie chcesz bym się poskarżył twojej cioci? - po raz kolejny chciał złapać mnie za rękę.
- Dziecinada. - chłopak złapał pijaka za nadgarstek i wykręcił w bok. Włożył rękę do jego kieszeni i wyciągnął portfel po czym rzucił w moją stronę. - Weź, ile trzeba. - zwrócił się do mnie, a mnie po raz kolejny przeszły ciarki.
Normalnie nie robiłam takich rzeczy, bo istniała szansa, że znajdzie się taki typ ludzi, którzy każą sami nam wziąć pieniądze z portfela, a potem oskarżają o kradzież.
- Biorę 25 dolarów, proszę Pana. - pokazałam im banknoty po czym oddałam portfel wraz z paragonem. - Dziękuję za zakup i zapraszam ponownie.
Lepiej nie.
- W końcu Ja. - zwrócił się chłopak puszczając nadgarstek faceta. Położył puszkę piwa i paczkę bum na ladę, a wzrok wbił w moje oczy.
Mogłam się przewidzieć albo przez chwilę przyglądał się moim ustom. Zwariowałaś.
Zły pijak chciał jeszcze coś dodać, ale chłopak ostatecznie go uciszył wzrokiem. Ten krzycząc coś do siebie, w końcu wyszedł ze sklepu, a ja mogłam w końcu odetchnąć. Chodź w powietrzu roztaczał się zapach alkoholu.
Ja naprawdę nie cierpiałam alkoholu.
- Ile płacę. - ściągnął mnie na ziemię głos chłopaka.
- A tak, przepraszam. - szybko skasowałam produkty - Razem 8 dolarów poproszę.
Chłopak wyciągnął 10 dolarów banknot i mi go wręczył, nie przestając patrzeć mi prosto w oczy.
- Reszty nie trzeba. - i po prostu wyszedł.
Co tu się stało? Musiałam oprzeć się o ladę, bo nogi się pode mną ugięły.
Jak obcy facet może tak na mnie działać?
I te oczy.
Moje serce dziwnie zatrzepotało.
^^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro