Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Zostaniesz ze mną na wieki? 31

Colin

Ten dzień się jeszcze nie skończył, a już tyle się wydarzyło. Jestem taki dumny z mojej kruszynki, że pokazał swój charakter przed radą. Nie spodziewałem się, że przyjmie stanowisko, jednak ona zrobiła to sprytnie i umiejętnie, co dowodzi, że w przyszłości sprawdzi się jak Luna naszego stada. Podejrzewam, że prędzej czy później ja też przejmę pałeczkę dowodzenia i stanę na czele Wilczej Rady, ale póki co mam zamiar cieszyć się swoją słodką mate, która śpi w naszym łóżku.

Ruszam na poszukiwanie mamy, bo mam ważną sprawę do niej i może mi doradzi coś. 

Wchodzę do kuchni, gdzie jak zwykle można ją zastać w filiżanką kawy i załatwiającą jakieś sprawy stada. Nie chciała dzielić gabinetu z tatą, o co była nieziemska awantura, ale i tak postawiła na swoim. Jest ogólnie dostępną kobietą i każdy z najmniejszym problem może się zgłosić do niej.

- Cześć mamo- całuję ją w policzek.

- Cześć Colin- obdarowuje mnie zwichrzeniem moich włosów.

- Mam do ciebie sprawę i jako kobieta liczę, że mi pomożesz.

- Dobra, nie gadaj szyfrem, tylko mów do razu o co chodzi.

- Mam mały problem. Chcę się oświadczyć Ellie, ale nie wiem czy mnie przyjmie i jaki podarować jej pierścionek- mojej mamie na te słowa oczy zabłysły niczym lampki na choince.

- Och, Colin- ściska mi dłoń- jestem z ciebie taka dumna.- Pewnie, że ci pomogę, przecież od tego ma się matkę.- I dlatego tak bardzo ją kocham, bo zawsze wie co powiedzieć i jest dla mnie ogromnym wsparciem.

- Dziękuję ci mamo- przytulam ją.- Ale chciałbym dzisiaj kupić ten pierścionek i również dzisiaj się oświadczyć.

- Ależ jesteś niecierpliwy - cmoka, ale po chwili uśmiech się.- No to ruszamy, tylko powiem Michelle, żeby zajrzała do El.

Po poinformowaniu taty, gdzie się wybieramy ruszyliśmy do jubilera i dopiero w piątym sklepie, znalazło się kilka jakie wpadły mi w oko.

- A ten?- Pokazuje mamie pierścionek.

- Czy ja wiem... jest jakiś taki nieodpowiedni. Sama nie wiem- wzrusza ramionami

Przeglądamy następne jakie wyciąga przed nami sprzedawca i każdemu z nich czegoś brak. Podchodzę do innej gabloty i w oczy rzuca mi się przepiękny pierścionek z zielonym oczkiem przypominającym kolor oczu El. Wskazuję na niego i każę wyjąć w celu obejrzenia.

Pokazuję mamie, której oczy błyszczą i uśmiecha się od ucha do ucha i wiem, że jej tak samo jak mi przypadł do gustu.

- Jest piękny i myślę, że twoja przyszła Pani Black nie będzie zgłaszać zażaleń- mruga do mnie.

Pierścionek zostaje zapakowany w zielone pudełeczko z aksamitu ze złotymi zdobieniami i spoczywa na dnie mojej kieszeni. Został mi jeszcze kupić jedną rzecz.

- A teraz po kwiat.

- Muszę przyznać sama przed sobą, że wychowałam super faceta- mama klepie mnie po ramieniu.

Po kupieniu wielkie bukietu, wracamy od razu do domu i zabieram się za przygotowanie miejsca.

Altanka ukryta w odległej części ogrodu wydaje się idealnym miejscem, poza tym to w tym ogrodzie pogodziliśmy się, więc miejsce idealne.

Michelle ma za zadanie trzymać moją partnerkę z daleka ode mnie, przynajmniej dopóki nie skończę. 

Zawieszam ostatnie lampki na altance i podziwiam swoją robotę i jestem szczerze zadowolony z efektów. Teraz tylko jeszcze muszę się przebrać i mam nadzieję, że siostrze udało się  jakoś przekonać El, do założenia czegoś wyjściowego. Znając ją pewnie powiedziała jej jakąś bajeczkę, ale liczy się cel, a nie środki.

Wchodzę do naszej sypialni, a po przekonaniu się, że mojej przyszłej żony nie ma, ubieram się w tempie ekspresowym.

~ Jestem taki szczęśliwy- odzywa się mój wilk.

~ Ja też i mam nadzieję, że przyjmie mnie.

~ Nas, to nasza mate, a nie tylko twoja- karci mnie.

~ Masz rację- zgadzam się z nim.

Ubrany ruszam na poszukiwania mojej ukochanej i znajdują ją w salonie rozmawiającą z moją mamą. Przystaję na chwilę i obserwuje, to moje słońce. Jest taka piękna i tylko moja. Chyba wyczuwa, że się jej przyglądam, bo obraca się w moją stronę i zapiera mi dech w piersi. Ona też patrzy na mnie jakby widziała mnie po raz pierwszy, co jest dosyć miłym uczuciem. 

Podchodzę do niej, składam czuły pocałunek na jej czole i proszę, żeby mi zaufała, po czym zawiązuje jej oczy i biorę na ręce. Niosę ją w nasze magiczne miejsce i stawiam w głębi ogrodu. 

- Colin co się dzieje?

- Zaraz się przekonasz- ściągam jej przepaskę z oczu i obracam przodem do altanki.

- Och, Colin, jak tu pięknie- obraca się do mnie i wpija w moje usta. Oddaję jej pocałunek, który ogrzewa moje serce i przyspiesza jego bicie. 

Splatam nasze palce razem i prowadzę moją partnerkę i przyszło żonę do środka, gdzie czeka na nas przygotowana kolacja. Po minie Ellie widzę, że jest skonsternowana tym wszystkim, a to oznacza, że się nie spodziewa co zaraz ma nastąpić.

Biorę ukochana za dłoń i składam wewnątrz czuły pocałunek, po czym klękam i wyjmuję zielone aksamitne pudełeczko. Oczy Ellie robią się okrągłe ze zdumienia i o mało nie wybucham śmiechem z jej miny.

- Maleńka,  czy zostaniesz ze mną? Zostaniesz ze mną i nie pozwolisz odejść? Będziesz mnie kochać do końca moich dni, tak jak ja ciebie? Zostaniesz moją żoną, kochanie?- Po zadaniu najważniejszego pytania, otwieram wieczko i w oczach ukochanej dostrzegam łzy. Upada przede mną na kolana, wpatrując się w moje oczy, z których teraz lecą łzy.

- Tak, tak, tak, tak!- Wykrzykuje swoje potwierdzenie dla każdego mojego pytania, a ja czym prędzej umieszczam na jej palcu dowód tego, że ostatecznie i nierozerwalnie jest moja. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro