Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wściekłe wilki 8

Eleonor

Od pięciu dni żyję ze świadomością, że jestem zmienną. Jestem wilkiem tak samo jak Ed. Oswajam się z moją wilczą postacią i nie powiem, ale całkiem się sobie podobam. Przyjaciel coś wspomniał o  tym, że kolor włosów oznacza jaki wilk ma kolor futra, jednak w moim przypadku ta zasada nie obowiązuje. Moje włosy mają kolory jasnego brązu, a futro mam czarne jak węgiel. No i weź tu bądź mądry.

W każdym razie, to Ed pokazuje mi różne rzeczy, które powinnam wiedzieć jako zmienna, a nie mam o nich zielonego pojęcia. Owszem działam instynktownie, ale walka jest dla mnie obca, a kiedyś nadejdzie czas i na to. 

Jestem córką Alfy i sama jestem Alfą, a  to ponoć daje dużą przewagę na osobnikami o niższej randze. 

-Gotowa na ćwiczenia? -Marszczę brwi - Będziemy walczyć skarbie. Zobaczymy co potrafisz- mruga do mnie Ed i szczerzy się jak głupek.

Wychodzimy z domu i kierujemy się na trawnik przed domem. Przybieram wilczą postać dosyć szybko, choć dalej mam z tym problem. Mój umysł i ciało nie do końca współgrają ze sobą, ale ciągle ćwiczę.

~Dobra maleńka, to atakuj mnie- słyszę w głowie głos Ed.

~ Ja ciebie? Ale nie potrafię- cofam się.

~Albo zrobisz to ty, albo ja ciebie zaatakuję, a wtedy może nie być tak wesoło.

~Jesteś dupkiem- warczę na niego.

~No dalej- podjudza mnie- rzuć się na mnie.

Z wielkim bólem serca robię to co mi każe, ale staram się nie używać kłów, ani pazurów. Rzucam się na niego i ku mojemu zaskoczeniu Ed odskakuje.

~Unik kochana- śmieje się.- Jeszcze raz.

Robię to znowu i znowu, aż po nastym razie mam dosyć i mimo iż każe zrobić mi to ponownie, to buntuje się. 

Niech samo sobie gania jak głupek. 

~Skoro tak, to teraz ja cie będę atakować. Zobaczymy czego się nauczyłaś- jak powiedział, tak zrobił.

Rzuca się na mnie i ledwo co udaje mi się odskoczyć, zanim zdążę ponownie przyjąć postawę, Ed robi to znowu. 

~ Jakoś ja ciebie nie atakowałam raz za razem.

~Maleńka, przeciwnik nie będzie robił sobie przerw na śniadanie- i znowu mnie atakuj, trafiając mnie jedną łapą, przez co ląduje pyskiem w trawie.

Tak chce się bawić, to nie ma sprawy. Zbieram się w sobie do kupy i tym razem pokaże na co mnie stać. Za każdym razem udaje mi się uniknąć spotkania z ziemią, co powoduje moje lepsze samopoczucie.

~Choć chojraku,pokaż na co cię stać- droczę się z przyjacielem.

~ Nie wiesz z kim zadarłaś słońce- śmieje się.

Robi wyskok, ale tym razem to ja jestem szybsza i powalam go na ziemie. Turlamy się kilka metrów dalej, a ku jego zaskoczeniu przyciskam jego futrzane cielsko do trawy. Ed mamrocze coś niezrozumiale, a kiedy wstaje, idzie obrażony w stronę domu.

Ach ci faceci i ich urażona męska duma- wzdycham.

Tuż przed domem wpadam na jego wilczą postać, która  chyba wącha powietrze, więc robię to samo, ale nic nie czuję.

~ Ktoś się zbliża, szybko do domu.

Wbiegamy do  środka i każde z nas idzie do innego pomieszczenia, żeby zmienić formę, oraz  założyć ubrania. Jakoś nie mam ochoty paradować przed nim nago.

- El uciekamy!-Krzyczy przyjaciel.

Wypadam z pokoju, zakładając mój wisiorek i widzę, że chłopak stoi już w drzwiach, czekając na mnie. Wychodzimy na zewnątrz, ale już jest za późno. Przełykam głośno ślinę, kiedy trzy wielkie brązowe wilki idą w naszą stronę, groźnie powarkując. Obnażają swoje ociekające śliną kły, a ich oczy mają iście krwisty kolor, co wywołuje w moim ciele nieprzyjemny dreszcz.

-Cofaj się powoli- przyjaciel szepcze.

-Ok.

Mamy jakieś dwa metry do drzwi, więc powinniśmy za chwile znaleźć się po drugiej stronie.  Ale kiedy tylko robimy krok w tył, jeden z nich rzuca się w naszym kierunku, więc robimy szybki zwrot i wręcz wbiegamy do środka.  Zamykam z trzaskiem drzwi i opieramy się o nie, żeby móc zamknąć wszystkie zamki. Przy ostatnim czuję potężne uderzenie w drewnianą powłokę, aż odskakuję przestraszona.

-Kurwa, oni chcą wyważyć drzwi- mówię spanikowana.

- Cholera, wiem. Nie wytrzymają długo. Chryste musimy się stąd ewakuować.

Kiedy tylko wypowiada te słowa, do pokoju przez okno wpada wściekły wilk. Szkło rozpryskuje się po całej podłodze, a mi miękną nogi ze strachu.

-Ja pierdole, El uciekaj!- Ed wrzeszczy, po czym przemienia się wilka i zasłania mnie sobą.

-A ty?- Wykrztuszam pytanie.

~Wypierdaja stąd! Postaram się ich zatrzymać. Ruszaj dupę!- Warczy na mnie.

Już o nic więcej nie pytam, tylko uciekam w popłochu do pokoju rodziców i  zamykam drzwi kuląc się przy ścianie. Powinnam pomóc przyjacielowi, ale nie mam żadnych szans z tymi wściekłymi wilkami.

Jestem bezużyteczna. 

Zza drzwi dochodzą mnie odgłosy walki oraz straszny ryk i ujadanie. To wszystko przerywa  hałas pękającego szkła z drzwi balkonowych. Automatycznie wstaje i opieram się o drzwi od pokoju, jednocześnie macając jedną ręką zamek, który przekręcam. 

To był błąd, bo drewniana powłoka zostaje pchnięta z taką siłą, że moje ciało zostaje wyrzucone na drugą stronę pokoju. Lekko oszołomiona podnoszę głowę do góry, oraz próbuję tak zrobić z resztą ciała, które jest obolałe od uderzenia. Moim oczom ukazuje się brązowy wilk, zapewne jedne z tamtych, który z ociekającym krwią psykiem, zmierza w moją stronę.

Kurwa już po mnie.

~ Dokładnie skarbie. Jesteś ostatnia- warczy.- Zginiesz szybko, ale niebezboleśnie- słyszę w głowie jego ociekające jadem słowa, które wywołują we mnie cholerną panikę.

 Wstając próbuję odpiąć naszyjnik z szyi, jednak spuszczenie oczu  z przeciwnika jest ogromnym  błędem. W  momencie odpinania go, zostaję przyszpilona do ściany przez potężne wilcze cielsko, a jego kły zatapiają się w moim ramieniu, które szarpią bezlitośnie. Wyję przeraźliwie z przeszywającego bólu i jednocześnie próbuje wyrwać się,  jednak on kąsa mnie niemiłosiernie, raz za razem. 

Przed oczami widzę ciemne plamki, które z każdym oddechem stają się coraz większe, w końcu przesłaniają cały widok.

Czyżby to był mój koniec?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro