Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Mamy coś 7

Colin

Jest środek nocy, a ja zamiast spać, siedzę i piję ciepłe mleko, jak jakiś dzidziuś, ale to jedyna rzecz, która pomaga mi na bezsenność. Bezsenność, którą wywołuje moje rozmyślanie o El, mojej kruszynce, która jest gdzieś tam przestraszona.

Minęły cztery pierdolone dni i dalej nie wiemy gdzie ona może być. Dostaję kurwicy, a mój wilk nie ułatwia mi życia. Pieprzony sierściuch ciągle jęczy i skomle, mam go już serdecznie dosyć. Nie rozumie, że szukamy jej, ale to nic nie daje, bo tak jakby zapadła się pod ziemie, co jest wręcz niemożliwe.

Ojciec wypuścił wici i nawet dziadka zaangażował, który jest w radzie. Niestety ciągle szukają jakiś śladów, wzmianek w papierach i mam nadzieję, że niedługo coś znajdą, bo dostanę pierdolca.

Rzuciłem robotę łowcy w pizdu, nie będę tropił uciekinierów, bo nie mam do tego głowy, ani chęci. Jedynie czego chcę, to dziewczyny, mojej mate. Chcę jej przy sobie, chcę poczuć jej słodki zapach, chcę ją w swoich ramionach. Jednak nie ręczę za siebie jeżeli okaże się, że ten kutas ze zdjęcia jest z nią związany w jakikolwiek sposób.

Ona jest tylko moja.

~Jest nasza dupku, zapominasz się- mój wilk na mnie warczy.

~Dobra, jest nasza. Zadowolony?

~ Bardziej niż myślisz- no i to byłoby koniec, bo więcej się nie odezwał.

Z moich posępnych myśli wyrwa mnie głos mamy, która wchodzi do kuchni.

-Coli, dlaczego nie śpisz?- Pyta z troską.

-Nie mogłem usnąć- wzruszam ramionami i biorę łyk ciepłego, białego płynu.

-Wiem, że się martwisz, ale zadręczanie się nic nie da- mama siada obok mnie.

-Ech- wzdycham.- Widziałem jej zdjęcie oraz czułem zapach i to wystarczyło, żeby mój wilk oszalał, a ja przepadłem w butach, mamo.

-Synu, na własnej skórze odczuwasz więź bratnich dusz i tak mi przykro, że tak to wszystko wygląda- uśmiecha się do mnie czule.- Kiedy ją spotkasz, świat się zatrzyma i zatrzęsie w posadach.

-Czy ty i tato, też tak mieliście?- Pytam strasznie ciekawy.

-No cóż... Uciekłam przed nim. Byłam sama tak długo, że bałam się tego wszystkiego. Całe szczęście, że tata był i jest uparty, bo inaczej nie wiem jakby się to skończyło. Masz jego charakter, kochanie- rodzicielka czasem tak do mnie mówi.

- Musimy ją odnaleźć, bo ją stracę- mówię smutno, na co otrzymuję matczyny uścisk.

- Nie stracisz- mówi i żegna się ze mną, życząc dobrej nocy.

Dokańczam to co mam w kubku i ruszam do siebie, gdzie zatapiam się w pościeli licząc, że sen niedługo nadejdzie. Po chwili czuję jak moje ciało odpręża się, a umysł zwalnia.

Ze snu budzi mnie mocne trzaśnięcie drzwiami od pokoju, więc momentalnie podrywam się do pozycji siedzącej.

-Co jest do cholery?- Pytam zaspany.

-Wstawaj Colin!- Rozkazuje tato.- Mamy coś. Czekam w gabinecie- oświadcz i wychodzi.

Jego słowa otrzeźwiają mój umysł z sennego otępienia i ruszam biegiem do łazienki, a już po dziesięciu minutach stoję w progu gabinetu ojca.

-Co macie?

- Znaleźliśmy coś w papierach i czegoś też tam brakuje. Dwadzieścia lat temu w niejasnych okolicznościach Solinger stał się przywódcą, ale nigdzie nie ma wzmianki jak do tego doszło. W każdym razie zgodnie z tym co mówi dziadek, wcześniej władzę sprawowali członkowie rodziny Moonlight, ale pewnej nocy doszło do tragedii. Cała wataha została wymordowana.

- Czegoś tu nie rozumiem. Co to ma wspólnego z El?

- Dużo. Kiedy przeglądałem papiery, natrafiłem na coś interesującego. Każdy kolejny Alfa stada Silvermoon, miał amulet, który przekazywany był z pokolenia na pokolenie. Tym amuletem jest wisiorek wilka, który jak się okazuje ma Eleonor.

-Ale może ma podobny, czy coś?

- Nie, to na 100% ten sam. Wiemy, że jego partnerka była w ciąży, więc wniosek nasuwa się sam.

Analizuję słowa ojca i układam wszystko niczym puzzle, które okazują się prawie całością.

-Czyli El jest córką prawnego przywódcy Wilczej Rady- moje własne słowa wywołują u mnie szok.

-Dokładnie, a skoro tak, to ktoś chce się pozbyć ostatniej osoby, która jest swoistym zagrożeniem dla niego.

-Nie ktoś, tylko Solinger- syczę.

-Synu, ja to wiem i ty też, ale nie możemy oskarżyć go o wymordowanie rodziny El, tym bardziej że nie mamy dowodów.

- Dlatego musimy ją znaleźć. Zabije każdego, który ją tylko kurwa dotknie- warczę na samą myśl, że ktoś chce ją skrzywdzić.

-A ja ci w tym pomogę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro