Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Gdzie ona jest? 9

Colin

Minęły kolejny dwa dni i właśnie przed chwilą dostaliśmy wiadomość, że widziano jakieś sto kilometrów od nas dziewczynę z chłopakiem, ze zdjęcia, które zabrałem z jej domu. 

Jednak wysyłanie listu gończego opłaciło się. Co prawda było to ryzykowne posunięcie, bo ktoś mógłby ją ścigać, ale nie miałem innego wyjścia. 

-Jedziemy synu- słyszę ojca. 

Podążam za nim do auta i siadam na miejscu pasażera, bo kategorycznie zabronił mi prowadzić. Jak on to stwierdził "prędzej nas zabijesz, niż dowieziesz". Może i ma rację, bo emocje biorą górę, a do tego mój wilk cicho skomle.

Rozsiadam się wygodnie w fotelu  i zamykam oczy, a w moim umyśle od razu pojawia się obraz ślicznej, niewysokiej osóbki. Tak bardzo chciałbym ją zobaczyć na żywo i móc przytulić jej ciało do swojego. 

-Colin nie martw się- odzywa się tato.- Na pewno będziemy tam pierwsi.

-Oby, bo inaczej...- nie jestem w stanie dokończyć, bo w klatce czuję bolący ucisk na samą myśl, że ona....- Na pewno jest cała i zdrowa.

- I to jest dobre podejście.

Więcej już ze sobą nie rozmawiamy, bo nie mam nastroju i tato o tym wie, więc mnie nie naciska. 

Po niespełna półtoragodzinnej jeździe jesteśmy prawie na miejscu. Na końcu leśnej drogi dostrzegam jezioro, a kiedy tylko wyłaniamy się zza drzew widzę drewniany domek. Im bliżej niego jesteśmy, tym mam coraz gorsze przeczucia.

Od razu po zaparkowaniu auta, wyskakuję z niego i ruszam w kierunku domu, ale zatrzymuje mnie widok. 

Kurwa, co tu się stało? Gdzie ona jest?

Drzwi są wyrwane z zawiasów, szyby w oknie powybijane i unoszący się wszechobecny zapach krwi. 

Podchodzę powoli, a moim oczom ukazują się ślady krwi na schodach i to mnóstwo. Nie wytrzymuję i wbiegam do środka,a to co tam zastaję powoduje, że moje serce gubi jedno uderzenie na chwilę. 

Ja pierdolę!

Z mojego gardła wyrywa się ciche warczenie na to pobojowisko. Wszystko jest rozpierdolone, wszędzie mnóstwo krwi i śladów pazurów. Wchodzę głębiej, gdzie na podłodze widnieje wielka plama krwi. Zaciągam się zapachem i wiem, że gdzie już go czułem. Przeszukuję swoją pamięć i już wiem. Ten zapach, to zapach tego kutasa z jej łóżka. Ze złości zaciskam dłonie w pięści. 

Rozglądam się po domu i ruszam za czerwonymi śladami, który ciągną się przez korytarza, aż do pokoju, w którym drzwi się ledwo trzymają. W progu Jeszcze więcej krwawych śladów, więc zaciągam się powietrzem i czuję jej zapach, co powoduje, że moje nogi niosą mnie w głąb pomieszczenia, gdzie widzę wielką kałużę krwi.

Zaciągam się zapachem szkarłatnej cieczy i pierwszy raz powoduje, to u mnie mdłości, bo to... jej krew. Przed oczami skaczą mi czerwone plamy, z mojej gardła wydobywa się przeraźliwe wycie i już wiem, że mój wilk przejmuje nade mną kontrolę. W mgnieniu oka przemieniam się w wilka i wpadam w szał. Rozpierdalam wszystko co staje mi na drodze, nie oszczędzam niczego. 

-Colin!- Słyszę jak prze mgłę głos ojca.- Do cholery, przestań!- Warczy na mnie groźnie.

Cofam się i warczę na niego, ale po chwili dociera do mnie co zrobiłem i spuszczam głowę w geście skruchy. Przemieniam się w człowieka i doznaję szoku na widok demolki jaką urządziłem, a raczej mój wilk.

-Przepraszam- wzdycham z zażenowania.

-Niezły temperament, ale nie czas na to. Musimy jej szukać.

-Widziałeś ta plamę krwi?-Pokazuję głową- Przecież to jednoznaczne.

-A widzisz, gdzieś ciało? -Pyta z uniesiona brwią.- Poza tym kiedy ty tutaj wszystko roznosiłeś w pył, ja odwalałem za ciebie robotę. Oni żyją i odjechali stąd autem. Uprzedzając twoje pytanie, na zewnątrz są ślady opon, bystrzaku- ojciec kręci głową z politowaniem na moje obecne zachowanie.- A to-podaje mi jej amulet wilka z łańcuszkiem- zdaje się, należy to twojej mate.

-Gdzie to znalazłeś?- Biorę od niego rzecz i zaciskam go mocno w dłoni.

-Na zewnątrz, a to oznacza, że jednak się stąd jakoś wydostała-klepie mnie w plecy na pocieszenie.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro