Ból 36
Ellie
Tak jak obiecał mi mój teść i Alfa Black w jednym, dostałam osobny pokój. Nie widziałam Colina od rana i jego nieobecność powoduje ból. Ból tęsknoty za nim, za wszystkim co z nim związane, ale póki co pragnę ciszy i spokoju, ale najwyraźniej nie jest mi to dane, bo ktoś go burzy głośnym pukaniem.
- Tak?- Stoję przy drzwiach i czekam.
- El, to ja Ed. Możemy pogadać?
- Jasne- przekręcam klucz w zamku i otwieram mu drzwi, za którymi stoi mój przyjaciel i... mój partner.- Ale tylko z tobą, on tutaj nie ma wstępu- warczę.
- Ellie, proszę cię- Ed zaczyna mnie wkurzać.
- Po czyjej ty jesteś stronie, co? - Zakładam ręce na piersi i blokuję drzwi, oraz spoglądam na Colina, który wygląda jak zbity pies.
- Po twojej, ale mogłabyś mu dać szansę- błaga mnie przyjaciel.
- Za co ? Za to, że mnie sponiewierał, bo uznał, że ukryłam przed nim fakt, że jestem w ciąży? Dopiero się dzisiaj dowiedziałam, więc jak uważasz mam mu dać szansę?- Ed momentalnie obraca się do Colina i centralnie prosto w szczękę daja cios mojemu partnerowi.
- Tego mi nie powiedziałeś, zapomnij, że ci pomogę- warczy i odchodzi, a za zatrzaskuje drzwi i przekręcam klucz.
- Ellie, przepraszam. Przepraszam kochanie. Myślałem, że nie chcesz być w ciąży i dlatego ukryłaś przede mną ten fakt. Przepraszam, nie powinienem się unosić, Ellie.- Błaga i przeprasza mnie, ale niech się jeszcze trochę popłaszczy.
- Colin daj mi spokój, potrzebuję spokoju- słyszę jak wzdycha.
- Nie będziemy spać osobno, maleńka. Taka opcja nie wchodzi w grę- słyszę jak odchodzi i wiem, że ostatnie zdanie należy do niego.
Biorę kilka głębszych wdechów dla uspokojenia i układam się w wygodnym łóżku, które kusi mnie snem.
Colin
Zjebałem po całości. Ale skąd mogłem wiedzieć, że dopiero się dowiedziała, że jest w ciąży?- Gadam sam do siebie.
~ Trzeba było dać jej dojść do słowa, a nie wyskakiwać z oskarżeniami. Ja na jej miejscu, przywaliłbym ci w jaja- warczy na mnie.
~ Lubisz jak cierpię, co ?
~ Przez własną głupotę i radzę ci wymyślić, coś prędko, bo nie ręczę za siebie- mój wilk mi grozi.
~ Wiem, wiem.
Idę do jedynej osoby, która może mi pomóc, a mianowicie do mojej mamy. Może pomoże i ułagodzić moją partnerkę i przedstawi z kobiecego punktu widzenia, to wszystko.
Wchodzę do kuchni, ale nie zastaję tam rodzicielki, więc kieruję się do ogrodu, gdzie dostrzegam ją rozmawiającą z ogrodnikiem.
- Możemy porozmawiać- pochodzę i zwracam jej uwagę na siebie.
- Myślę, że musimy- oboje ruszam ścieżką wśród krzewów.
- Mamo co ja mam zrobić? Ona nie chce mnie widzieć.
- A dziwisz się jej? Naskoczyłeś na nią, jak na jednego ze swoim podwładnych, a to twoja partnerka i masz szczęście, że ona chce tego dziecka.
- Wiem mamo, ale co ja mam teraz zrobić?
- Czołgać się się mój drogi. Mogę ci tylko powiedzieć, że aktualnie rządzą El hormony, więc jest podatna na wszystko, więc bądź delikatny.
- To wszystko?- Pytam zdziwiony.
- Wymyśl coś, jesteś z rodziny Black, więc dasz sobie radę- klepie mnie po ramieniu i odchodzi.
Łatwiej powiedzieć, niż zrobić. Jednak wiem, że muszę coś wymyślić, bo nie zniosę więcej jej nieobecności. Chodzę po naszej sypialni i już wiem, co zrobię. Muszę tylko poprosić Michelle o pomoc i modlić się, żeby zgodziła się.
Mniej więcej po godzinie przygotowań i poproszeniu siostry, żeby dostarczyła tutaj Ellie, jestem gotowy. Stoję, modlę się i czekam, aż moje maleństwo dotrze do celu. Kiedy auto Michelle zatrzymuje się i wysiada z nich moja kruszynka, pędzę przywitać się z nią. Jej mina mówi wszystko, jest zaskoczona, ale nie widzę w niej gniewu. To dobry znak.
Padam na kolana przed moją ukochana i błam:
- Kochanie wybacz mi moją głupotę. Przepraszam, że tak zareagowałem. Proszę wybacz mi maleńka- łapię ją w tali i przyciąga do siebie, po czym całuję brzuszek ukochanej.- Kocham was, Ellie. Kocham ciebie i nasze maleństwo.- Przytulam swoją głowę do jej jeszcze płaskiego brzuszka i ku mojemu zaskoczeniu, czuję dłonie mojej partnerki w moich włosach.
- Chciałam, żebyś się trochę ukorzył, ale wybaczyłam ci najdroższy- jej słowa wywołują we mnie euforie. Szybko wstaję, po czym podnoszę ją i niosę na rękach do mojej niespodzianki.
- Kocham cie ukochana- całuję ją w jej kuszące usta, które uwielbiam ssać i kąsać.
- A ja ciebie Colnie Black.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro