Rozdział siódmy
Dziękuję za prawie 5k wyświetleń NP.
Zapraszam Was na mojego Twittera, gdzie mam zamiar być bardziej aktywna i publikować informacje związane z książkami ;)
Twitter: josmall1996, #npwatt
Kolejny rozdział pojawi się 8 lutego!
Jo ♡
Chloe kończyła jeść obiad, gdy usłyszała dźwięk otwieranych drzwi windy. Jej serce przyspieszyło. Ciężkie kroki zbliżały się do kuchni, a po chwili w progu pojawił się Jason. Na jego widok, dreszcz podniecenia przeszedł przez jej ciało. Mężczyzna nie odezwał się słowem. Jedynie stał i wpatrywał się w nią swoim zimnym spojrzeniem.
– Cześć. – Wstała od stołu. – Zrobiłam makaron jeżeli chcesz.
– Nie przyszedłem tutaj jeść – odpowiedział lodowatym tonem. – Mówiłem ci, że zależy mi tylko na seksie. Żadnego randkowania i udawania.
Chloe przygryzła wargę. Cały dzień walczyła z myślami, które nie dawały jej spokoju. Była pewna, że w obecności mężczyzny znów zapomni o swoich wątpliwościach. Lecz jego zachowanie sprawiło, że poczuła się jak idiotka.
– Wystarczyło powiedzieć nie. – Wzięła talerz ze stołu i ruszyła w stronę zlewu. – Zapytałam z grzeczności. Nic więcej nie kryło się za moim pytaniem.
Jason zmrużył oczy i zmierzył jej sylwetkę.
– Poleciłem ci, abyś kupiła sobie coś ładnego.
– Kupiłam, ale nie chciałam pobrudzić nowych ubrań, gotując.
– Nie po to daje ci pieniądze, aby patrzeć na ciebie w tych łachmanach.
Chloe zamarła. Jego głos i spojrzenie wręcz ociekały pogardą i obrzydzeniem. Pogardą i obrzydzeniem wycelowanym w nią. Jej ciało sparaliżowało dobrze znane jej uczucie. Upokorzenie.
Odwróciła się do niego plecami i odkręciła wodę. Nie chciała, aby zobaczył, jak bardzo zraniły ją jego słowa. Łzy napłynęły jej do oczu. Próbowała je zatrzymać, lecz nie miała siły dłużej udawać.
Miała okropny dzień. Obudziła się pełna energii i dobrego humoru, ale z każdą godziną czuła się coraz bardziej przygnębiona. Głos w jej głowie ani na chwilę nie pozwalał jej zapomnieć, że sprzedała się za ciepłe mieszkanie i ubrania.
Podskoczyła, gdy zimne dłonie mężczyzny złapały ją za biodra.
– Nie płacz, Chloe – wyszeptał do jej ucha. – Miałem ważne spotkanie, które nie poszło tak, jak chciałem i wyżyłem się na tobie. Nie powinienem.
Nie odpowiedziała. Nadal myła talerz, który od dawna był czysty.
Jason odsunął jej włosy na bok i zaczął składać mokre pocałunku na jej karku. Chloe przymknęła oczy. Jej smutek i gniew szybko zastąpiło pożądanie. Czuła jakby jej ciało było instrumentem, na którym tylko mężczyzna wiedział, jak grać. Wystarczył jego dotyk, a ona znów zapominała o dręczących ją wyrzutach sumienia. Liczył się tylko on i słodka pieszczota jego ust.
Dłonie Jasona wsunęły się pod jej koszulkę. Ich powolna wędrówka w górę jej brzucha doprowadzała ją do szału. Naparła plecami na ciało mężczyzny i jęknęła, czując na pośladkach jego wyraźne podniecenie.
– Wydaje mi się, że ten talerz jest już wystarczająco czysty – powiedział nagle mężczyzna, odsuwając się od niej.
Chloe otworzyła oczy i popatrzyła na niego zaskoczona. Jego twarz rozciągnęła się w szerokim, zadowolonym uśmiechu.
Wyłączył kran, wziął od niej talerz i odstawił go na bok. Wytarł szybko jej dłonie i pociągnął ją za sobą.
– Który pokój? – spytał, gdy znaleźli się na korytarzu.
Dopiero po chwili zrozumiała, o co mu chodzi. Ach, ci bogacze z więcej niż jedną sypialnią.
– Ten z łazienką.
Otworzył drzwi po prawej stronie i wpuścił ją do środka. Zapalił lampkę. Ciepłe światło oświetliło pomieszczenie.
Chloe stała nieruchomo na środku pokoju. Wiedziała, co zaraz się wydarzy, ale nie potrafiła zdecydować, czy by była bardziej podniecona, czy zestresowana.
Wątpliwości zalały jej głowę, lecz tym razem o innym charakterze. Zastanawiała się, czy się sprawdzi. Czy uda jej się go zaspokoić i czy mężczyzna nadal będzie z niej zadowolony? A co jeżeli okaże się, że jednak nie jest tak namiętna jak oczekiwał?
Przygryzła wargę, wpatrując się niepewnie w Jasona. Mężczyzna podszedł do niej, rozluźniając krawat i rozpinając górne guziki koszuli. Seksowny uśmiech ponownie widniał na jego twarzy.
– Byłaś kiedyś z mężczyzną Chloe?
– Nie jestem dziewicą.
Jej głos drżał tak samo jak jej ciało. Jason stanął tuż przed nią, zmuszając ją do odchylenia głowy do tyłu. Po raz pierwszy w jego oczach widniało coś więcej niż smutek i pustka – pożądanie.
– Nie o to pytałem.
Chloe mocniej przygryzła wargę. Dokładnie wiedziała, o co pytał. Przypomniała sobie nieporadne dłonie Mike'a. Duszący zapach jego potu. I stosunek, który trwał niewiele ponad minutę.
Pokręciła głową.
– Chcę to usłyszeć, Chloe. – Zmrużył oczy. – Żadnej więcej taryfy ulgowej.
– Nigdy wcześniej nie byłam z mężczyzną – wyszeptała, wściekle się rumieniąc.
Uśmiech Jasona się powiększył. Jego wzrok padł na jej lekko rozchylone wargi. Chloe wstrzymała oddech, czekając na pocałunek. Mężczyzna powoli nachylił się nad nią, w ostatniej chwili ominął jej usta, skupiając całą uwagę na odsłoniętej szyi dziewczyny.
Całował i skubał delikatną skórę, a jego dłonie ponownie wsunęły się pod jej bluzkę. Zadrżała, czując ich dotyk na sobie.
Zamknęła oczy i tak jak w biurze wyciszyła swoje myśli. Skupiła się tylko na czuciu. Mężczyzna pieścił jej wrażliwą skórę ustami, wargami i zębami. Jego dłonie błądziły po jej ciele, lecz omijały miejsca, gdzie najbardziej pragnęła je poczuć.
– Proszę – wyszeptała.
Jason od razu się od niej odsunął. Chloe wydała jęk protestu, lecz mężczyzna jedynie pokręcił głową.
– O co prosisz, Chloe? Wczoraj bylem wyrozumiały, lecz dzisiaj koniec gierek.
Widziała w jego oczach, że nie żartował.
– Czy mógłbyś mnie tam dotknąć?
Zarumieniła się.
Znów pokręcił głową. Podszedł do łóżka i usiadł na jego krawędzi. Skinął na nią palcem, wskazując, aby się do niego zbliżyła.
Chloe pokonała dzielącą ich odległość. Nogi miała jak z waty, ale pragnęła znów poczuć dotyk Jasona.
– Rozbierz się – polecił – ale powoli.
Jej oddech stał się urywany.
Przymknęła oczy. Jej kompleksy znów dały o sobie znać, sprawiając, że najchętniej schowałaby się daleko stąd. Widziała na zdjęciach kobiety, z którymi umawiał się Jason. Wszystkie były piękne, z długimi nogami i dużymi biustami. Przy nich czuła się jak brzydkie kaczątko.
Jason milczał, dawał jej czas. Jakby wiedział, jaka walka toczyła się w jej głowie.
Otworzyła oczy i popatrzyła na niego błagalnie. Chciała, aby to on przejął inicjatywę tak jak wczoraj w jego gabinecie. Lecz mężczyzna pozostawał nieugięty. Nie kłamał, mówiąc, że nie będzie jej już niczego ułatwiał.
Mimo, że mózg namawiał ją do ucieczki, jej ciało pozostawało w miejscu. Pragnęło znów obudzić się do życia, tak jak poprzedniego dnia.
Była przerażona i podniecona jednocześnie.
Drżącymi dłońmi sięgnęła do gumki legginsów. Przerwał jej głos Jasona.
– Zacznij od góry. – Jego oczy zrobiły się ciemne jak niebo chwilę przed burzą. – Chcę zobaczyć twoje śliczne piersi.
Kompletnie jej tego nie ułatwiał.
Z wahaniem złapała za swoją bluzę i ściągnęła ją przez głowę. Koszulka była następna. Stała przed nim w legginsach i prostym, białym staniku, lecz mężczyzna wpatrywał się w nią tak, jakby już była naga.
Jej ciało pokryła gęsia skórka. Sięgnęła do zapięcia biustonosza i je rozpięła. Zamknęła oczy, gdy stanik zsunął się z jej ramion, opadając na podłogę.
Mężczyzna widział już jej nagie piersi, lecz ta sytuacja była dla niej inna. Bardziej intymna. Czuła się bezbronna, odkrywając przed nim kolejne części swojego ciała.
Odważyła się spojrzeć na mężczyznę dopiero gdy, pozbyła się reszty ubrań. Siedział nieruchomo, jedynie jego oczy wolno śledziły kontury jej ramion, piersi, bioder i nóg.
Mijały sekundy. Milczenie przedłużało się, sprawiając, że Chloe przestąpiła z nogi na nogę. Zacisnęła dłonie w pięści, aby się nie zakryć.
Wreszcie Jason uniósł wzrok. Chloe przełknęła ślinę, widząc jego pełne pożądania spojrzenie.
Jednym szybkim ruchem, złapał ją za dłoń i przyciągnął do siebie tak, że siedziała na nim okrakiem. Sapnęła, czując szorstki materiał jego garnituru, ocierający się o jej najwrażliwsze miejsce.
Było coś cholernie erotycznego w tym, że mężczyzna pozostawał ubrany, gdy ona była całkiem naga.
Jason nachylił się i wziął do ust jej lewy sutek. Dziewczyna zamarła, przymykając powieki. Znów nie mogła uwierzyć, jak wrażliwe były jej piersi. Chwyciła mocno ramiona mężczyzny i poddała się przyjemności, zapominając o dręczących ją wątpliwościach.
Duże dłonie Jasona przesuwały się w górę i w dół jej kręgosłupa. Jego usta znalazły drugi sutek, poddając go tej samej rozkosznej torturze.
Chloe wiła się i jęczała, nie mogąc znieść coraz intensywniejszego pulsowania u zbiegu jej ud. Wypięła klatkę, dając Jasonowi lepszy dostęp do jej piersi i mocniej zacisnęła dłonie na jego ramionach.
Mężczyzna złapał ją za pośladki i docisnął do siebie. Sapnęła głośno, czując jego wyraźne podniecenie pomiędzy swoimi nogami.
Jej zahamowania pękły. Bezwstydnie ocierała się o wypukłość w jego spodniach, nie przejmując się, że poplami je swoimi sokami.
Jason warknął i okręcił ją tak, że leżała plecami na łóżku. Sam stanął nad nią i mierzył ją intensywnym spojrzeniem. Jego oczy były zmrużone. Klatka gwałtownie unosiła się i opadała.
Wyglądał jak drapieżnik obserwujący swoją ofiarę tuż przed atakiem.
Nie spuszczając z niej oczu, zaczął się rozbierać. Chloe przygryzła wargę, sycąc się widokiem jego nagiego ciała. Szerokie barki, delikatnie umięśniony brzuch, wąskie biodra i długie, silne nogi.
Przełknęła ślinę, gdy jej wzrok zatrzymał się na jego męskości. Nawet ona wyglądała imponująco, ale zarazem przerażająco.
Jason nachylił się nad nią i ponowił atak na jej piersi. Nie minęła nawet minuta, a znów wiła się i jęczała, zatracając się w rozkoszy.
– Proszę – wyszeptała, poruszając biodrami.
Jason podniósł głowę. Seksowny uśmiech ponownie widniał na jego twarzy.
– O co tym razem prosisz Chloe? – spytał. W jego głosie słyszała nutę rozbawienia. – I lepiej od razu powiedz mi, o co ci dokładnie chodzi albo w nieskończoność będę pieścił twoje małe, śliczne cycki.
Zacisnęła dłonie w pięści. Miała ochotę potrząsnąć nim i zmyć mu z twarzy ten złośliwy uśmieszek. Świetnie się bawił, torturując ją w najokrutniejszy ze sposobów.
– Proszę, wejdź we mnie wreszcie – wyszeptała.
Ze wstydu paliły ja policzki.
– Skoro tak ładnie prosisz.
Odsunął się od niej, a do jej uszu dotarł dźwięk rozrywanej folii. Przygryzła wargę, obserwując, jak Jason sprawnym ruchem zakłada prezerwatywę i ponownie do niej zbliża.
Drżała, gdy rozsunął jej uda. Nigdy w życiu nie była tak podniecona. Jakby mężczyzna odebrał kontrolę nad jej własnym ciałem. Należało teraz w całości do niego.
Poczuła jego męskość, napierającą na jej wejście. Zamknęła oczy, czekając na jego kolejny ruch.
– Spójrz na mnie! – rozkazał.
Wykonała polecenie. Wsunął się w nią, ani na moment nie spuszczając spojrzenia z jej twarzy.
– Wszystko okej? – spytał, zatrzymując się.
– Tak.
Nie kłamała. Spodziewała się bólu lub dyskomfortu, których doświadczyła z poprzednimi partnerami, lecz jedyne co teraz czuła to delikatne rozciąganie.
Poruszył biodrami. Jęknęła. Z każdym jego ruchem, napięcie u zbiegu jej ud nabierało na sile.
Nie panowała nad sobą. Liczył się tylko Jason i ciepło rozchodzące się po jej ciele. Nie mogła się nim nasycić.
Wokół nich panowała cisza, przerywana jedynie jej jękami oraz dźwiękiem ich uderzających o siebie ciał.
W powietrzu unosił się słodki zapach jej balsamu, zmieszany z jego wodą kolońską, potem i pożądaniem.
Była blisko.
Jason nachylił się i przygryzł jej sutek, sprawiając ze przez jej ciało przeszedł elektryczny dreszcz. Uwolnił jedną dłoń i skierował ją do jej najwrażliwszego miejsca. Zaledwie kilka ruchów jego sprawnych palców doprowadziło ją na szczyt.
Mężczyzna doszedł chwilę po niej, opadając na jej ciało z gardłowym warknięciem.
Chloe gładziła go po mokrych od potu włosach i uśmiechała się sennie. Nie mogła uwierzyć, że właśnie uprawiała seks z Jasonem Wintersem. I w to, jak wspaniale było. Jak nic czego doświadczyła do tej pory.
Jason zsunął się z niej. Bez słowa odwrócił się i zniknął w łazience. Po chwili usłyszała szum prysznica. Po kilku minutach wrócił do sypialni, kompletnie ignorując jej obecność.
Chloe leżała w tej samej pozycji co wcześniej. Nie poruszyła się. Nie była w stanie. W ciszy obserwowała, jak Jason zakłada na siebie ubranie i bez zaszczycenia jej nawet jednym spojrzeniem, wychodzi z pokoju.
Czar prysł, pozostawiając po sobie jedynie słaby zapach wody kolońskiej i ich spoconych ciał.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro