Rozdział osiemnasty
Nowy rozdział 24 marca.
Dziękuję za ponad 20k wyświetleń i za każdy komentarz <3
Mam nadzieję, że dzisiejszy rozdział również Wam się spodoba, zwłaszcza że kolejny kawałek betonu odpada z mózgu Jasona.
JO!
---
Chloe zawiesiła ostatnią bombkę i odsunęła się o krok w tył, aby podziwiać swoje dzieło. Uśmiechnęła się, widząc jak kolorowe lampki i kilka ozdób tchnęło życie w małą, brzydką choinkę, której nikt nie chciał kupić.
W przeciwieństwie do innych osób, które nie zaszczyciły mizernego drzewka nawet spojrzeniem, Chloe od razu zwróciła na nie uwagę. Coś w jego koślawych, krzywych gałęziach przyciągało ją do niego i nie dawało spokoju.
Dopiero gdy przyniosła choinkę do mieszkania zrozumiała, że drzewko przypomina jej ją samą. Też było traktowane jako coś niewartego uwagi, ignorowane i zostawione samo sobie.
Zgasiła górne światło, pozwalając lampkom choinkowym rozświetlić pokój kolorową poświatą. Podeszła do okna i wyjrzała na zewnątrz. Poprzedniego dnia spadł śnieg, pokrywając Chicago cienką warstwą białego puchu, nadając szarym ulicom wręcz magiczny urok.
Normalnie Chloe nienawidziła tej pory roku. Tej atakującej ją ze wszystkich stron ekscytacji zbliżającymi się świętami, gdy dla niej Boże Narodzenie nie różniło się niczym od jej przeciętnego dnia. Spędzała je samotnie, użalając się nad sobą i oglądając telewizję.
Lecz w tym roku postanowiła coś zmienić. Zdecydowała, że zamiast wracać do Fillmore, do pustego domu, zostanie w Chicago i się na coś przyda. Znalazła kilka jadłodajni organizujących wigilię dla bezdomnych i postanowiła, że zgłosi się do jednej z nich. Po raz pierwszy czuła podekscytowanie na myśl o świętach.
Nie zapalając dużego światła, usiadła na kanapie. Odruchowo wyciągnęła telefon z kieszeni i włączyła stronę plotkarską. Mimo że każdy nowy artykuł o Jasonie i Claudii sprawiał jej ból, było to jej jedyne źródło informacji o mężczyźnie. Nie widziała go od trzech dni, odkąd w pośpiechu wybiegł z mieszkania w połowie ich kłótni. Jego dziwne zachowanie nie dawało jej spokoju do tego stopnia, że napisała do niego wiadomość z pytaniem, „czy wszystko w porządku", ale jak zwykle nie raczył jej nawet odpisać krótkiego „ok".
Odświeżyła stronę, a jej oczom ukazał się wielki nagłówek: Jason Winters i Claudia Halloway na kolejnej randce. Zobacz najnowsze zdjęcia pary. Mimo głośno protestującego głosu w jej głowie kliknęła artykuł i prześledziła tekst wzrokiem. Nie był on długi, zaledwie kilka zdań powielających w kółko te same informacje na ich temat. Chloe włączyła galerię. Szczypało ją w gardle, a do oczu cisnęły się łzy, gdy przyglądała się kolejnym, lekko zamazanym zdjęciom pary. Były zrobione zaledwie godzinę temu i przedstawiały Jasona obejmującego ramieniem Claudię, która mówiła mu coś, mocno przy tym gestykulując.
Zapewne, opowiadała mu o tym jak dostała drinka ze zwykłą colą zamiast z colą zero, pomyślała zgryźliwie Chloe i szybko zablokowała telefon.
Było jej wstyd za to, że oceniła dziewczynę, wiedząc o niej tylko to, co znalazła na jej temat w Internecie. Lecz o ile łatwiejsze stawało się znoszenie palącej ją zazdrości, gdy wmawiała sobie, że Claudia jest głupią blondynką, którą interesowały tylko zakupy za pieniądze tatusia. To nie na nią, a na Jasona powinna wylewać swój jad. To on wkręcił ją w ten układ i to on, najwyraźniej zdradzał z nią Claudię.
Chloe nie zdawała sobie sprawy, że płacze, dopóki nie dotknęła mokrego policzka. Wytarła dłonią łzy i włączyła serial, aby odsunąć swoje myśli od mężczyzny.
Musiała zasnąć, bo obudziły ją mokre pocałunki składane na jej szyi i zimne dłonie błądzące po jej ciele. Zesztywniała, nie wiedząc do końca, co się dzieje. Rozluźniła się, dopiero gdy poczuła znajomy zapach wody kolońskiej, wymieszany z czymś jeszcze... z intensywnym zapachem pomarańczy, jaśminu i róży.
Odsunęła się od niego gwałtownie, przesuwając się na drugi koniec kanapy.
- Nie dotykaj mnie - warknęła, gdy Jason ponownie chciał się do niej zbliżyć.
Mężczyzna nie zapalił światła, więc salon rozświetlały jedynie lampki choinkowe oraz poświata padająca z telewizora. Lecz mimo panującej w pomieszczeniu ciemności, Chloe dostrzegła na twarzy Jasona zaskoczenie i zdezorientowanie.
- To tylko ja - powiedział, podnosząc do góry ręce. - Przepraszam, nie chciałem ciebie przestraszyć.
Chloe przyciągnęła kolana do klatki piersiowej i otoczyła je ramionami. Milczała.
- Naprawdę przepraszam, że cię przestraszyłem.
Sięgnął do kontaktu i zapalił lampkę. Ciepłe światło zalało salon, a na twarzy Jasona pojawił się niepewny uśmiech.
Chloe popatrzyła na niego i miała nadzieję, że jej wzrok wyraża pogardę, którą do niego czuła w tej chwili.
- Brzydzę się tobą - powiedziała zimnym głosem.
Jason zmarszczył czoło, wyraźnie nie rozumiejąc, o co jej chodzi.
- Brzydzisz się mnie? - spytał, unosząc brwi. - Skoro jestem taki odpychający, to nieźle ukrywałaś to do tej pory.
Widziała, że zabolały go jej słowa, lecz nie mniej niż ją jego zachowanie.
- Pachniesz inną kobietą - wyszeptała, ledwo panując nad drżeniem swojego głosu. - Oglądanie waszych wspólnych zdjęć to jedno, ale myśl, że przychodzisz do mnie tuż po spotkaniu z nią... I nie masz w sobie, chociaż na tyle przyzwoitości, aby się pierwsze umyć...
Jason otworzył szeroko oczy, po czym przetarł twarz dłonią.
- To tylko kolacja, Chloe - powiedział zmęczonym głosem. - Nie spałem z nią ani nic z tych rzeczy, więc niepotrzebnie urządzasz sceny.
Chloe zerwała się na równe nogi, nie wierząc w to jak protekcjonalnie ją potraktował. Złość zawrzała w jej żyłach i ledwo powstrzymała niewyobrażalną chęć potrząśnięcia mężczyzną.
- Niepotrzebnie urządzam sceny? - spytała, podchodząc do niego. - Myślisz, że jak się czuję, gdy gdzie nie spojrzę, widzę wasze uśmiechnięte twarze i nagłówki o tym, jacy to nie jesteście zakochani?
Jason westchnął poirytowany.
- Moje życie prywatne to nie twój interes.
Chloe spojrzała na niego niedowierzająco. Znów czuła się, jakby gadała ze ścianą.
- Słyszysz samego siebie? Nie mój interes? - Pokręciła głową zniesmaczona. - A Claudia wie o naszych potajemnych schadzkach? Czy to też nie jest jej interes?
- Nie powinno ciebie obchodzić, co Claudia wie, a czego nie wie.
Chloe wsunęła dłonie do kieszeni spodni, bojąc się, że rzeczywiście zaraz nim potrząśnie.
- Jak na takiego geniusza jesteś przerażająco tępy - powiedziała.
Jason zacisnął szczęki, a jego oddech przyspieszył. Zdecydowanie nie był przyzwyczajony, gdy ktoś odzywał się do niego w taki sposób. Najwyraźniej otaczał się ludźmi, którzy spijali każde słowo z jego warg i całowali ziemię, po której stąpał.
Stali naprzeciwko siebie, mierząc się wzrokiem. Chloe nie należała do osób, które szybko się poddają, więc postanowiła, że spróbuję jeszcze raz przemówić mu do rozsądku.
- Postaw się na moim miejscu... - urwała, po czym potrząsnęła głową - nie, może inaczej. Jesteś za mało empatyczny, aby zrozumieć sytuację kogoś innego niż własną.
- Chloe - warknął ostrzegawczo.
- Więc wyobraź sobie, że przychodzę do ciebie po spotkaniu z innym mężczyzną i do tego pachnę jego perfumami - kontynuowała, nie zważając na mordercze spojrzenie, którym mierzył ją Jason. - I jakby tego było mało, zaczynam się do ciebie dobierać. Jakbyś się czuł w takiej sytuacji? Że przed przyjściem do ciebie dotykałam, a może nawet uprawiałam seks z innym facetem?
Gdyby spojrzenie mogło zabijać, to Chloe właśnie byłaby trupem. Jason na zmianę zaciskał i rozluźniał szczęki, a na jego czole pojawiła się niebezpiecznie pulsującą żyłka.
- Widzę, że chyba tak zobrazowanie sytuacji sprawiło, że wreszcie zrozumiałeś, jak się czuję w tej chwili - odezwała się po chwili Chloe.
- Przypominam ci, że na czas naszego układu nie możesz spotykać się z innymi mężczyznami.
Chloe wyciągnęła ręce z kieszeni, a prawą dłoń wycelowała w Jasona.
- Nie spotykam się z nikim, głupku! - krzyknęła, nie panując nad sobą - Opisałam ci hipotetyczną sytuację.
Opadła zmęczona na kanapę i zapatrzyła się na telewizor, gdzie dwie osoby pochylały się nad zwłokami leżącymi na stole.
- Naprawdę jesteś tępy - wyszeptała, zrezygnowana.
Zorientowała się, że znów płacze, gdy rozmazał jej się obraz. Nadal uparcie wpatrywała się w ekran, udając że ogląda serial, aby tylko nie pokazać Jasonowi, jak bardzo zranił ją swoim zachowaniem.
- Chloe - odezwał się mężczyzna tym razem łagodnym głosem.
Zignorowała go. Jason z westchnieniem usiadł obok niej na kanapie. Chloe odsunęła się gwałtownie, gdy znów poczuła tę przeklętą mieszankę perfum.
- Nie zbliżaj się do mnie, gdy pachniesz jak ona - fuknęła.
Wzięła jedną z poduszek leżących na sofie i przytuliła ją do piersi, tworząc dodatkową barierę między nimi.
Jason schylił głowę i powąchał swoją marynarkę. Zmarszczył nos, po czym ściągnął ją i cisnął za siebie.
- Byłem z nią tylko na kolacji - wyjaśnił, patrząc jej prosto w oczy - Musiała się o mnie oprzeć, ale nic więcej się nie wydarzyło. Nie jestem, aż takim dupkiem, za jakiego mnie masz. Nie przyszedłbym do ciebie tuż po tym jak spałem z inną kobietą.
Chloe prychnęła, mocniej przytulając do siebie poduszkę.
- Nie chodzi tylko o to - powiedziała drżącym głosem. - Ten cały układ między nami jest dla mnie już wystarczająco trudny... a teraz, gdy masz dziewczynę... ja...ja nie mogę tego dalej ciągnąć. Nie wiem, jak spojrzałabym w lustro, wiedząc, że zdradzasz ją ze mną. - Pociągnęła nosem. - Zwłaszcza, że to początek waszego związku. Nie powinniście móc oderwać od siebie rąk, a ty już masz kochankę...
Jason wziął głęboki wdech i przetarł dłonią twarz.
- Nie jestem z nią w związku.
Chloe znów prychnęła.
- Proszę, nie rób ze mnie idiotki - powiedziała - Mam ci uwierzyć, że te wszystkie gazety się mylą, opisując, jak to nie jesteście w sobie zakochani?
- Dokładnie - odparł. - I nie muszę robić z ciebie idiotki skoro wierzysz we wszystko, co przeczytasz na stronach plotkarskich.
Chloe ledwo kontrolowała swój gniew. W ostatniej chwili powstrzymała się przed rzuceniem w niego poduszką. Nie chciała stracić swojej tarczy, pozwalającej jej odgrodzić się od mężczyzny.
Jason otworzył usta, po czym je zamknął. Wyraźnie walczył ze sobą, aby jej coś powiedzieć. Wreszcie westchnął głośno i oznajmił:
- Nie jestem w związku z Claudią, ale... Daj mi skończyć - dodał, widząc, że zamierzała mu przerwać. - Ten teatrzyk, który obserwujesz w mediach to pomysł agencji PRowej. Ich zdaniem pomoże mi to w wygraniu przetargu oraz zwiększy atrakcyjność mojej firmy dla potencjalnych inwestorów.
Chloe wytarła łzy i spojrzała mężczyźnie prosto w oczy. Musiała upewnić się, że nie kłamał, lecz nie wyczytała z jego oczu niczego poza szczerością. Odetchnęła z ulgą. Nagle poczuła się, jakby ktoś ściągnął z jej barków niewyobrażalny ciężar.
- Więc to wszystko na niby? - dopytała, potrzebując upewnić się, że dobrze zrozumiała.
- Tak - potwierdził.
Wyrwał jej z rąk poduszkę i przyciągnął dziewczynę do siebie tak, że opierała głowę na jego ramieniu.
- Jedyne co łączy mnie z Claudią to wspólny interes - powiedział, gładząc jej włosy.
Zapadła między nimi cisza. Chloe próbowała zapanować nad chaosem panującym w jej głowie. Nie mogła uwierzyć, że te wszystkie artykuły, których czytanie sprawiało jej taki ból, nie miały za wiele wspólnego z prawdą. Jedynie powielały bajeczkę stworzoną przez agencję PRową.
- Jezu, co ty znów oglądasz? - spytał Jason.
Chloe popatrzyła na jego obrzydzoną minę i przeniosła wzrok na telewizor, gdzie właśnie pokazywano rozcięty brzuch denata, z którego wyciągano wnętrzności.
Mężczyzna sięgnął po pilot i wyłączył telewizor.
- O wiele lepiej - powiedział - Jak mogłaś w ogóle do tego zasnąć? Nie śnią ci się później koszmary, czy coś?
Zaprzeczyła, a pomiędzy nimi ponownie zapadła cisza. Chloe przymknęła oczy, ciesząc się bliskością Jasona i jego dłonią, sunącą w górę i w dół jej pleców.
Nagle poczuła znajome, przyjemne mrowienie między nogami. Była podniecona. Uniosła głowę i tym razem to ona zaczęła całować jego szyję. Nie minęła chwila, a już oboje byli całkiem nadzy. Chloe sapnęła, gdy mężczyzna wszedł w nią jednym, gwałtownym ruchem.
Szybko znaleźli wspólny rytm, a salon wypełniły dźwięki trzeszczącej kanapy i ich nagich ciał uderzających o siebie. Ich seks zawsze był intensywny, lecz dzisiaj była w nim jakaś zwierzęca dzikość, nad którą nie potrafili zapanować.
Chloe wygięła plecy w łuk, gdy osiągnęła najszybszy orgazm w jej życiu. Wbiła paznokcie w ramiona Jasona, a ostatnie fale przyjemności przeszły przez jej ciało. Mężczyzna doszedł tuż po niej, opadając na nią z głośnym warknięciem.
Czas mijał, lecz żadne z nich się nie poruszyło. Po prostu leżeli na kanapie, dwa splątane ze sobą ciała.
- Chloe - odezwał się Jason, gdy dziewczyna już prawie przysypiała.
- Hmm?
Tylko tyle była w stanie z siebie wydusić, balansując na granicy snu i jawy.
- Gdzie znalazłaś najbrzydszą choinkę, jaką widziałem w życiu?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro