Rozdział dwudziesty dziewiąty
Jason POV :) coś tam pęka, ale jeszcze trochę to zajmie. Inaczej byłoby to zbyt łatwe.
Kolejny rozdział - 3 maja.
Twitter: Josmall #npwatt
Dziękuję Wam za wszystkie komentarze i gwiazdki <3
Jo!
-----------------------------------
Jason przerwał pocałunek i odsunął się od Claudii, która w odpowiedzi wsunęła dłonie w jego włosy i ponownie przyciągnęła go do swoich ust. Mężczyzna zaskoczony oderwał się od niej i rozejrzał dookoła.
– Nie musimy już udawać – powiedział. – Nie widzę żadnych paparazzi.
Kobieta fuknęła i opadła na siedzenie pasażera. Jason odwrócił się w jej stronę. Siedziała ze wzrokiem wbitym w przednią szybę samochodu, a jej zaciśnięte w wąską linię usta nie wróżyły niczego dobrego.
– Coś się stało? – spytał.
Claudia znów fuknęła.
– Jesteś gejem? – zapytała po chwili, mrużąc oczy.
Zaniemówił ze zdumienia.
– To o to chodzi? – ciągnęła – Po to cały ten cyrk? Aby nikt się nie dowiedział?
– Nie jestem gejem – odparł.
– Więc wyjaśnij mi, o co chodzi. Dlaczego, ilekroć próbuje cię pocałować, czy dotknąć, a nie ma w pobliżu ludzi, to odsuwasz się, jakbyś się mnie brzydził.
Jason przetarł twarz dłonią i pokręcił głową.
– Nie brzydzę się tobą – powiedział. – Po prostu umawialiśmy się, że to tylko dla celów wizerunkowych, więc nie rozumiem, o co ci chodzi. Po co udawać skoro nikt nas nie widzi?
Claudia odchyliła głowę do tyłu i wypuściła głośno powietrze ustami.
– Może ja nie chcę dłużej udawać? – oznajmiła cichym głosem.
Jason zacisnął szczęki, starając się zapanować nad paniką ogarniającą jego ciało. Do ogłoszenia wyników przetargu zostały niecałe dwa miesiące i nie mógł sobie teraz pozwolić na taki strzał PRowy. Straciłby tę niewielką przewagę, jaką udało mu się ugrać w ostatnim czasie.
– Chcesz zerwać nasz układ? – spytał, zaskakująco opanowanym głosem.
– Chcę czegoś więcej niż ten pieprzony układ – odpowiedziała, wyrzucając ręce do góry. – Chcę, aby to, co jest między nami, nie było udawane. Chcę prawdziwego związku. Nie widzisz, jak idealnie do siebie pasujemy?
Jason nic nie odpowiedział. Oparł głowę o zagłówek i zamknął oczy. Domyślił się, w którą stronę zmierzała ta rozmowa i wiedział, że nie zakończy się ona dobrze.
Dlaczego teraz? Gdy był tak blisko osiągnięcia celu, na który czekał prawie dwadzieścia lat?
Panika coraz wyraźniej dawała mu o sobie znać. Oblał go zimny pot, a dłonie drżały tak bardzo, że musiał je zacisnąć w pięści.
– Jason, proszę, spójrz na mnie.
Z wysiłkiem otworzył oczy i odwrócił głowę w jej stronę.
– Nie mogę – powiedziała – i nie chcę dłużej udawać. Podobasz mi się i to bardzo. Od początku złapaliśmy wspólny język i nigdy z nikim nie dogadywałam się z taką łatwością jak z tobą.
Jason nadal milczał. Wiedział, że zaraz ją zrani, lecz nie mógł temu w żaden sposób zapobiec. Musiał być z nią szczery.
Claudia poruszyła się niespokojnie i założyła kosmyk włosów za ucho.
– Sam musisz przyznać, że bylibyśmy świetną parą – oznajmiła. – Jestem bogata, więc masz pewność, że nie lecę na twoją kasę. Oboje mamy te same zainteresowania i wiem, że jak połączymy siły to zdominujemy rynek IT, zwłaszcza teraz, gdy mój tato przechodzi na emeryturę. Poza tym – zaśmiała się nerwowo – nie bez powodu ogłosili nas najgorętszą parą Chicago. Jesteśmy dla siebie stworzeni. Nie sądzisz?
Przez ułamek sekundy Jason był bliski przyznania jej racji. Okłamania jej, że również pragnie związku, tylko po to, aby nie wycofała się z ich układu. Lecz nie zrobił tego. Jak mógłby spojrzeć w lustro, gdyby w drodze do zemsty zranił kolejną niewinną osobę?
– Przykro mi – zaczął – ale ja nie jestem w stanie dać ci tego, czego ode mnie oczekujesz. Jesteś wspaniałą kobietą i zasługujesz na to, aby być z kimś, kto ciebie pokocha, ale ja nie jestem tą osobą. Nie wiem nawet, czy jestem zdolny do takich uczuć.
Usta Claudii drżały, a łzy spływały jej po policzkach. Jason nienawidził, gdy kobiety przy nim płakały. Nie wiedział wtedy jak się zachować, ani co powiedzieć, aby poprawić sytuację. Zwłaszcza gdy to on był powodem ich płaczu.
– Dziękuję, że byłeś ze mną szczery – powiedziała drżącym głosem. – Niestety, nie mogę dalej tego ciągnąć... Nie mogę udawać, że jesteśmy zakochani, gdy wiem, co do mnie czujesz... A raczej czego nie czujesz.
Nim zdążył odpowiedzieć, Claudia złapała swoje rzeczy i wyskoczyła z auta, zatrzaskując za sobą drzwi.
Jason siedział nieruchomo, odprowadzając ją wzrokiem do czasu, aż zniknęła za drzwiami budynku. Chciał za nią pobiec i przeprosić, lecz wiedział, że to jedynie pogorszyłoby sprawę. Była zbyt dumna, aby pozwolić mu zobaczyć jak bardzo zraniła ją jego odmowa.
Oparł głowę o kierownicę i zamknął oczy. Panika na nowo zaczęła ogarniać jego ciało, gdy zrozumiał, że właśnie cofnął się o krok w realizacji swojego planu.
*
Jason wypił resztkę bursztynowego płynu i podał pustą szklankę Darrenowi.
– Jeszcze jeden – polecił.
Przyjaciel zmarszczył czoło i powiedział zrezygnowanym głosem:
– Nie sądziłem, że akurat tobie będę musiał tłumaczyć, jak alkohol niszczy życie.
– Ostatni raz – obiecał Jason.
Darren wziął od niego szklankę i z niezadowoloną miną wyszedł z salonu.
Jason ściągnął marynarkę i poluzował krawat. Rozsiadł się wygodniej na kanapie, a jego wzrok zatrzymał się na twarzy siedzącego naprzeciwko niego mężczyzny.
Jeremy miał dar do wyprowadzania Jasona z równowagi samym spojrzeniem swoich szarych tęczówek, ukrytych za grubymi szkłami okularów.
– Co? – warknął Jason. – Też chcesz mi robić wykład o szkodliwości alkoholu?
– Nie – odparł.
Głos Jeremiego był spokojny i opanowany, czym jeszcze bardziej rozzłościł swojego rozmówcę. Jason zacisnął szczęki. Wystarczyło mu, że Darren patrzył na niego tym spojrzeniem pełnym rozczarowania i smutku. Nie miał ochoty znosić świdrującego wzroku jego partnera.
– Możesz przestać?
– Nie rozumiem, o co ci chodzi.
– Nie patrz na mnie w taki sposób.
– Jaki?
Jason przetarł dłonią twarz i westchnął poirytowany.
– Jakbyś mi robił psychoanalizę. Nie jestem jednym z twoich pacjentów.
– Zdaję sobie z tego sprawę – odparł.
– Z czego zdajesz sobie sprawę? – spytał Darren, wchodząc do pomieszczenia.
Podał Jasonowi szklankę wypełnioną do połowy alkoholem i zajął miejsce obok Jeremiego.
– Twój chłopak znów chce mi robić psychoanalizę – odpowiedział Jason.
Darren zwęził oczy i powiedział:
– Jeremy nigdy nie robił ci psychoanalizy, a jedynie polecił, abyś udał się do specjalisty. Z czym się zgadzam. Potrzebujesz pomocy.
– Jedyne co mi pomoże to widok tego dupka na dnie. – Jason wypił całą zawartość szklanki na raz i z hukiem odłożył ją na stolik. – A przez Claudię znów oddaliłem się od zrealizowania tego planu.
– Nie widzisz, co ten pieprzony plan z tobą robi? – spytał Darren. – Spójrz tylko na siebie. Dążysz po trupach do celu, nie zważając na innych. Zraniłeś dwie kobiety, które w żaden sposób sobie na to nie zasłużyły. I po co?
– Nie mogę tego tak zostawić – odparł Jason lodowatym głosem – Ktoś musi wymierzyć sprawiedliwość za to co on zrobił. Jak mam żyć, gdy on nie poniósł kary za swoje czyny?
Darren nachylił się do przodu.
– I jak wygrasz przetarg, a jego firma padnie, to co wtedy? Przestaniesz wreszcie wegetować i zaczniesz normalnie żyć? Myślisz, że to takie proste? Jak sobie to wyobrażasz? Że ot tak przestawi się coś w twoim mózgu?
– Nie wiem – wycedził przez zaciśnięte zęby Jason. – Na razie skupiam się na pierwszym punkcie planu, później będę myślał co dalej.
Darren prychnął i pokręcił głową.
– Zabetonowany mózg – mruknął pod nosem – A co z Chloe?
– Co z nią? – spytał Jason nonszalancko, chociaż na samo wspomnienie imienia dziewczyny coś boleśnie ścisnęło go w piersi.
Darren popatrzył zrezygnowany na Jeremiego, który uśmiechnął się do niego delikatnie.
– Masz zamiar wreszcie wyznać jej, co do niej czujesz? – spytał przyjaciela.
– Nie ma co wyznawać – odparł szybko Jason.
– Widzisz? – zwrócił się Darren do Jeremiego. – Widzisz, jaki jest uparty? Z czym ja się muszę użerać? A ty mówiłeś, że przesadzam. Czuję się, jakbym gadał ze ścianą. Nic nie dociera do tego zakutego łba.
Jeremy objął ramieniem Darrena i pocałował go w czubek głowy.
– Przypomnę ci o tym, gdy znów mi zarzucisz, że nie jestem cierpliwy. – ciągnął Darren – Jestem kurewsko cierpliwy, tylko wszystko tracę na tego upartego dupka. Powinienem dostać jakiś order za bycie przyjacielem dla wyjątkowego przypadku zabetonowanego mózgu.
Jason zacisnął dłonie w pięści, przyglądając się mężczyznom z rosnącą irytacją.
– Spróbujmy jeszcze raz – powiedział Darren, nachylając się w stronę przyjaciela. – Czyli nic nie czujesz do Chloe?
– Lubię ją, ale to tyle.
– Okej – Skinął głową Darren – Czy znalazłeś już inną kobietę na jej miejsce?
– Nie miałem czasu.
– Mówisz, że przez cztery miesiące nie znalazłeś czasu, aby się tym zająć? Czy może nie chciałeś?
Jason nic nie odpowiedział.
– I skoro ją tylko lubisz, to po co przesiadujesz pod kawiarnią, w której pracuje? – odezwał się ponownie Darren.
– Możemy skończyć to przesłuchanie i zająć się tym, po co tutaj przyszedłem? – wybuchnął Jason, podnosząc się gwałtownie z kanapy.
Darren również poderwał się do góry.
– Zbieraj się, zawiozę cię do domu – powiedział, szukając kluczyków. – Jakoś nie jestem w nastroju, aby ci pomagać.
Żaden z nich nie odezwał się przez całą drogę. Darren zaparkował samochód pod domem przyjaciela i zapatrzył się przed siebie.
– Nie mogę tak dalej – odezwał się po chwili, odwracając się w stronę Jasona. – Nie mogę dłużej siedzieć i patrzeć jak siebie niszczysz. Mam dość przyglądania się, jak stajesz się wrakiem samego siebie. Znamy się od dwudziestu lat, ale już sam nie poznaję mężczyzny, którym się stałeś. – Zaśmiał się, lecz bez cienia humoru. – Tak naprawdę, to ja nawet cię nie lubię. To nie jest Jason, z którym się zaprzyjaźniłem. Zachowujesz się jak dupek, który myśli, że zemsta usprawiedliwia wszystko, ale tak nie jest. Krzywdzisz innych i w końcu zostaniesz sam.
– Skończyłeś już? – wycedził Jason.
Darren zmierzył przyjaciela smutnym wzrokiem.
– Tak – odparł. – Mógłbym tak mówić i mówić, ale wiem, że i tak nic do ciebie nie dotrze. Chloe miała rację, że masz zabetonowany mózg.
Sięgnął do portfela, z którego wyciągnął wizytówkę. Podał ją Jasonowi, który uniósł pytająco brwi do góry.
– To znajomy Jeremiego – wyjaśnił Darren. – Możesz do niego zadzwonić albo do innego psychoterapeuty, ale proszę, spróbuj chociaż. Nie mogę się z tobą spotykać, dopóki nie zasięgniesz specjalistycznej pomocy. Boli mnie, że muszę tak postąpić, ale jestem zdesperowany. – Pokręcił głową. – Akceptowałem wszystko, co robiłeś, starałem się to zrozumieć, lecz nie mogę tak dłużej żyć.
Jason odwrócił wzrok od twarzy przyjaciela. Nie mógł znieść bólu widocznego w jego oczach. Popatrzył na wizytówkę, lecz czarne literki zlały mu się w wielką plamę.
Czuł, jak wzbiera się w nim złość. Nie potrzebował pomocy. Potrzebował, aby Philip dostał karę za to, co zrobił. Darren nigdy tego nie zrozumie. Jak to jest stracić wszystko, co w życiu najważniejsze i obserwować jak winowajca nie ponosi za to żadnych konsekwencji.
Odpiął pas i złapał za klamkę.
– Jason – odezwał się Darren – jeszcze nie jest za późno, aby naprawić to, co zepsułeś z Chloe. Jestem pewien, że gdy wyjawisz jej...
Jason nie dał mu dokończyć. Wyszedł z samochodu, zatrzaskując za sobą drzwi.
Wszedł do domu i od razu udał się w stronę barku z alkoholem. Dłonie drżały mu tak bardzo, że nie potrafił odkręcić butelki, lecz po kilku próbach wreszcie mu się udało. Nalał sobie pełną szklankę, uniósł ją do ust, lecz nie upił nawet łyka. Wpatrywał się w złocisty płyn, a po chwili z warknięciem odłożył go na blat, zalewając powierzchnię dookoła.
Oblał go zimny pot, a jego oddech stał się nieregularny. Kolejny tego dnia atak paniki zawładnął jego ciałem.
Oparł się o blat i zamknął oczy. Czekał. Po kilku minutach wreszcie objawy ustąpiły, pozwalając mu lekko się zrelaksować.
Zmęczony opadł na kanapę i wyjął telefon. Nie myśląc, włączył Instagrama Chloe, a cień uśmiechu pojawił się na jego twarzy, gdy przeglądał jej zdjęcia. Zatrzymał się na ostatnio dodanym i starał się rozszyfrować, co tym razem przedstawiał wzorek na kawie. Przekręcił telefon i zmrużył oczy, aby sobie pomóc, lecz bez skutku. Jedyne, co widział to jakieś bohomazy. Przeczytał opis pod postem i rozbawiony pokręcił głową. Nawet wiedząc teraz, że to słoń nie potrafił go dostrzec na piance.
Wpatrywał się w zdjęcie jeszcze przez chwilę, po czym zablokował telefon.
Od razu poczuł się lepiej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro