Rozdział 9
Minęły dwa tygodnie urlopu od klubu nocnego. Potrzebował ich. Jednak wciąż nie do końca wiedział co zrobić. Przez te wszystkie dni regularnie po pracy spotykał się z Moniką. Opowiedział jej całą historię jaką usłyszał. Ona go słuchała i na przemian była ucieszona,że w końcu się podniòsł,śmiała się gdy opowiadał jak szefowa nie pozwalała na bliższe doznania,o spotkaniu z Ewą, oraz o zgrozo Poznaniu prawdy o ich zerwaniu, przez co niziutka kobiecina miała na twarzy wyraz czystej wściekłości.
- Rany,Adrian i co teraz?- Spytała go pewnego wieczoru pijąc drinka zrobionego przez niego domowej roboty.
- W tym rzecz,że nie mam pojęcia Moniko. To po prostu coś co mi się w głowie nie mieści. Cała znajomość z moją seksowną szefową to cholerna ukartowana gierka. Mało tego zdawałem sobie sprawę,że skrywa tajemnice,ale nie potrafię sobie wyobrazić ją z bronią w ręce. Tak seksowna,słodka a zarazem do cholery ostra babka z pistoletem? W głowie mam chaos Niziołku- powiedział ignorując jej ziritowanie na te przezwisko.
- Wiesz,Adrian? Moim zdaniem wplątano cię w niesamowicie szaloną kabałę. Rany to mi przypomina sylwestra i twoje ostatnie życzenie- zasmiała się mimo dziwacznej historii- " Chce jakiejś przygody,czegoś co oderwie mnie od nudy!"- Zacytowała go dalej się śmiejąc.
- Zupełnie nie o to mi chodziło- Burknął.
- No to następnym razem, Słoneczko zapamiętaj by dokładnie artykułować życzenia- Powiedziała nazywając go swoim wymyślonym przezwiskiem wziętym od koloru jego włosów.
Adrien po prostu prychnął.
*****
Adrian po pracy w supermarkecie ruszył do domu się odświeżyć oraz ubrać w służbowy w strój. Nie miał specjalnej ochoty tam wracać,ale potrzebował tych pieniedzy. Mimo że był cholernie zły na Amelię postanowił po prostu ją ignorować gdy będzie w pracy. Ubrany w czerwoną koszule,czarny krawat,marynarkę oraz tego samego koloru buty wracał do pracy za barem. Nie spodziewał się spokoju. Zapewne klientki będą mu suszyły głowę o to gdzie się podziewał i że Nikolas im się znudził. Poniekąd je rozumiał. Jego kumpel zamiennik miał po prostu inne spojrzenie na świat i stosował często wisielcze żarty. Pamiętał dzień gdy zaczynał,a on go wprowadzał w sztukę robienia alkoholi i mówił o klientach. Nikolas po prostu był nie kiedy wycofany,ale przy bliższym poznaniu mógł zauważyć jedno- potrafił się bawić,dawać dobre rady oraz bywał cierpliwy i wyrozumiały,gdy na początku popełniał nerwy. Nikolasa denerwowała w sumie tylko jedna rzecz. Burdel w miejscu pracy. Nie tolerował tego. Pod tym względem bywał po prostu pedantyczny. Pięćdziesiąt razy potrafił czyścić jedno i te samo miejsce, układać przedmioty kolorami,użytkownością,ostrością i tak dalej. Nawet alkohole układał alfabetycznie. Rany Adriana zawsze od tego bolała głowa.
W końcu wyszedł zamykając drzwi i chowając telefon oraz klucze do kieszeni marynarki. Wsiadł do audi i z piskiem opon ruszył do " Luxe". Ochroniarze przy wejściu złożyli mu miłego wieczoru oraz wyrazili jak tęsknili za nim. Ruszył potem do swojego królestwa i rzucił się w wir klienteli. Przyjmował zamówienia jeden po drugim uśmiechał się,flirtował, posyłał uśmiechy a kobiety po prostu rozpływały się na te jego gesty. Śmiał się gdy jedna prosiła go o to by został jej striptizerem na jej urodzinach w przyszłym tygodniu. Prawił komplementy gdy starały się go zafascynować swojá osobą. Mimo wszystko tęsknił za tym. Tęsknił za tym gwarem i tłumem pijących i tanczacych ludzi.
Po jakiejś chwili przypatrywał się parkietowi. Ludzie w klubie zawsze byli dla niego interesujący.
- Adrian?- Usłyszał głos,którego myślał że uda mu się nie usłyszeć.
- Czego chcesz Amelio? - spiorunował ją wzrokiem.
- Chce zebyśmy pogadali- Odparła.- Czy możesz po zmianie pojechać do mojego domu? Obgadamy wszystko i zdecydujesz czy zechcesz mi wybaczyć- Mówiła ze skruchą.
- Chyba i tak nie mam tu wyboru co? Jeśli nie dzisiaj to tak czy siak będę musiał cię wysłuchać- Westchnął zrezygnowany.- Więc zgadzam się,ale co z moim wozem?
-. O to się nie martw. Jak tylko będzie się zbliżać godzina końca roboty karze jednemu swoich ochroniarzy przywieść auto pod twój dom. Potem będziesz mógł wrócić- Powiedziała spokojnie i odeszła.
Adrian pracował dalej starając się nie myśleć o zbliżającej się rozmowie z szefową. Był już lekko zmęczony po zbyt długiej przerwie w pracy. Jednak ciągle się uśmiechał,zabawiał klientów rozmowami,flirtem, oraz interesował gości innymi atrakcjami w klubie jak striptizerki,striptizerzy,pokoje rozkoszy,karaoke i tak dalej. Nagle zobaczył przy barze kobietę o którą dostał już jedną awanturę. Więc bez słów robił jej drinka,a ona ciągle próbowała go zmusić do konwersacji. Jednak w końcu się znudziła. Zdenerwowana pokazała mu środkowy palec,a potem rzuciła się w wir imprezowania. Adrian po prostu prychnął pod nosem i dalej się przyglądał ludziom. Nagle zauwazył przy rurze Katherine najlepszą tancerkę w klubie i oglądał jej występ bez zmrużenia nawet oka. Ciemnowłosa,gibka i zmysłowa kobieta była marzeniem wielu facetów. Zachwycała finezją,kocimi ruchami oraz pasją która w niej tkwiła do tej roboty. Często z nią kiedyś rozmawiał. Traktowała go jednak inaczej niż większość kobiet. O ile wiele jego przyjaciółek na początku z nim flirtowała,ona od razu traktowała go po przyjacielsku. Nawet Monika na początku pragnęła jego uwagi w aspekcie flirtów, randek i spotkań. Zawsze jej jednak odmawiał. Nie była w jego typie. Adrian lubił wysokie,pełne zmysłowości,oraz odrobinę szalone kobiety. Z tąd też teraz historia z Ewą oraz Amelią. Czasem naprawdę chciał nie mieć kręćka do takich. Czasem po prostu chciał patrzeć na nie i umieć przejść obok nich obojętnie. Niestety jego marzenia,a natura nie były ze sobą zgodne.
Po jakiejś godzinie pojawił się Nikolas. Uśmiechał się do niego i trochę z nim pogadał. Byli dobrymi partnerami,ale miewali też dużo sprzeczności. Jednak z reguły się godzili szybko i niekiedy przy tym godzeniu się potrafili wypić sporo alkoholu. Dużo o sobie wiedzieli. Jednak wciąż,Adrian nie wiedział jakby Niko zareagował na wieść o tym,że ich szefową postanowiła obrać sobie za cel. W końcu jednak musiał się rozstać z kolegą i wyszedł przed klub,gdzie już czekała na niego Amelia. Wydawała się zdenerwowana gdy go wepchnęła do auta,a potem z drugiej strony sama wsiadła. Jechali dosyć długo. Właściwie cały czas w ciszy. W końcu zatrzymali się przed wielkim gmachem,a Adrianowi po prostu oczy mało co nie wypadły z orbit. W sumie spodziewał się,że Amelia raczej nie będzie mieszkała w małym domku,skoro miała na własność wiele firm ale widok dosłownie pieprzonej rezydendencji z pozłacanymi dachami oraz białymi marmurowanymi ścianami po prostu go zatkał. Widział też dwa spore baseny,ogród,chyba ponad tysiąc razy większe podwòrko od jego obok w domu i po prostu nie mógł nie patrzeć na to z otwartymi szaroko oczami.
- To nic wielkiego- Powiedziała Amelia.
Patrzył na nią jak na kosmitkę. Czy ona zwariowała?; Nic wielkiego?! Przecież to pierdolona rezydencja do cholery!
Ona po prostu wpuściła go przez wielkie ozłocone drzwi do gigantycznego holu.
To pomieszczenie było zrobione praktycznie w całości z czerwonego mocnego i równie drogiego czerwonego drewna. Miał wrażenie,że śni.
Poprowadzila go do ogromnego salonu,gdzie.....
Adrian po prostu myślał,że padnie. Było tam pełno jego przysmaków. Pełno czegoś co po prostu uwielbiał. Przez chwilę myślał że się rozpłacze. Zawsze był mile polechtany gdy widział takie rzecz. Z głośników leciała muzyka klasyczna. Pomieszczenie oświetlały świece. Wszystko wyglądało tak wspaniale,że znów miał otwarte usta z wrażenia.
- Ty... To... Zrobiłaś?...- Spytał z trudem
- Owszem. Gdy ty pracowałeś ja zajęłam się małym przeprosinowym posiłkiem. Z nie wielką pomocą Ewy.
- Chwila. Ewa ci pomogła?- Spytał zdziwiony.
- Owszem. Jednak tym zajmiemy się za chwilę. Po prostu teraz usiądź i jedz. W między czasie pogadamy.- powiedziała blondynka z lekkim uśmiechem.
Adrian zrobił o co prosiła go ta nieziemską istota.
- Zapewne chcesz wiedzieć dlaczego przyłożyłam rękę do twojego zerwania z Ewą.- Powiedziała Amelia odkrajając nożem i widelcem soczyste,pełne sosu oraz wspaniałych przypraw mięso z kurczaka.
- Tak- Odparł krótko.
- Dobrze. Musimy zatem cofnąć się do lat dziecięcych. Ja i Ewa byłyśmy bardzo dobrymi przyjaciółkami. Zawsze razem przy zabawach,psikusach i różnych innych rzeczach,którymi zwykle zajmują się małe dziewczynki. Mieszkałyśmy rezydencja przy rezydencji takiej jak właśnie tej w której się znajdujemy. Często lądowalysmy na przyjęciach naszych rodzin. Szybko się zakumplowalysmy. Oby dwie jednak nie byłyśmy do końca zwyczajne. Miałyśmy przejąć interesy naszych rodzin. Więc po jakimś czasie skończyły się bezmyślne ganianiny,zabawy i głupoty. Zaczęłyśmy się spotykać rzadziej. W końcu jednak tata zaczął mieć problemy zdrowotne. Przekazał mi firmę,a ojciec Ewy też zaczynał się kiepsko czuć. Więc znowu zaczęłyśmy spotykać się wcześniej. Mniej więcej w tym samym czasie wyrwałyśmy się z domów rodzinnych i znalazłyśmy nowe miejsca. Razem z Ewą często robiłyśmy interesy. Jednak wszystko zaczęło się sypać po paru miesiącach. Ja pragnęłam zaznać miłości,a Ewa chwaliła się pierścionkiem,szczęściem i po prostu rozkwitała. Pragnelam tego samego. No cóż kilka razy widziałam cię z daleka. Wydawałeś mi się po prostu wspaniały. Grzeczny,szarmancki,czuły no po prostu idealny. Zaczęłam więc być dla Ewy złośliwa. Kazałam jej z tobą zerwać i rzucić w kąt pierścionek od ciebie. Ona na początku nie chciała mnie słuchać. Jednak bronią wymusiłam na niej posłuszeństwo i dałam czas na spakowanie rzeczy. Potem odwiozlam ją na lotnisko by następnie wepchnąć ją do samolotu z furą pieniędzy. Oprócz tego załatwiłam jej dobrą posadę w Paryżu- Zakończyła.
Adrian po prostu patrzył w szoku na Amelię. Był na nią na początku zły i co się dziwić jednak jego łagodność,chęć wybaczenia oraz jej samej doprowadziła do tego,że wbił się jej w końcu brutalnie w usta. Ona zaskoczona jego reakcją po prostu odwzajemniła pocałunek.
- Wybaczam,ci- powiedział po prostu.
- Dlaczego?- Spytała.
- Po prostu jestem na ciebie zły i to oczywiste. Z drugiej strony zaczęłaś mnie do siebie w jakiś sposób pociągać. No i to co zrobiłaś z Ewą dla mnie to po prostu urocze. Wybaczam ci więc,ale i tak wciąż mam do ciebie urazę. Pamiętaj o tym.
- Postaram się ci to wynagrodzić- Powiedziała. Jednak nie dziś. Powinieneś jechać już do domu Adrian.
- Dobrze,Amelio. Dziękuję ci za prawdę i tą romantyczną ucztę.
- Kiedyś wyznam ci całą prawdę o sobie- Obiecała całując go delikatnie.
Po chwili jechał do domu myśląc o tym by położyć się spać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro