Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

(Nie) śmiertelność


Życie jako bohater wiąże się z niebezpieczeństwem. Doskonale o tym wiedzieli, kiedy wybierali tą ścieżkę kariery. Mogli zrezygnować w liceum, przecież już wtedy częściowo doświadczyli możliwych zagrożeń. Nawet nie częściowo. Obydwoje omal nie zginęli na misjach jako nastolatkowie. Tylko wtedy człowiek był młody, był pewien, że skoro raz wyrwał się śmierci, to kolejny raz i jeszcze kolejny to nic takiego. Skąd mogli wiedzieć, że nie są nieśmiertelni, że wcale nie są tacy wyjątkowi od reszty świata. Bowiem śmierć jest dla każdego taka sama. Wszystkich traktuje jednakowo - bezlitośnie. Choćby się uciekało nie wiadomo jak długo i daleko, dopadnie każdego. W wieku 30 lat Bakugo Katsuki w bolesny sposób zrozumiał, że śmierci nie da się oszukać.

Na pierwszym roku klasa A często zbierała się w salonie dormitorium i rozmawiała ze sobą. Nie zawsze wszyscy się wypowiadali. Połowa klasy robiła bardziej za słuchaczy, w tym Bakugo. Nie przepadał on za wypowiadaniem się przy tak licznej grupie. Jednak po tym jak został uratowany przez kolegów i koleżankę z klasy z rąk złoczyńców, zadał jedno pytanie, nie wiedząc czy faktycznie chciałby poznać ich odpowiedzi. Dlatego też wypowiedział słowa bez większego przekonania i wycofał się do swojego pokoju. Reszta klasy zamilkła. Ich spotkania przypominały bardziej plotkowanie, niż typowe życiowe rozmowy. Jednak Bakugo, ten który nie widzi nic poza czubkiem własnego nosa spytał ich, czy na pewno są gotowi na życie jako bohaterowie i wiążących się z tym konsekwencjami. W ten sposób zakłócono sielankowa atmosferę. Problemy typu, kto z kim kręci w klasie B przestały być istotne. W tamtej chwili wszyscy w milczeniu zastanawiali się, co na myśli miał Bakugo mówiąc, konsekwencje życia jako bohater. Przecież wszyscy wiedzieli, że któregoś dnia może pójść coś po nie ich myśli, że mogą zostać poważnie zranieni. Jednak żadna osoba w salonie nie pomyślała o czymś tak odległym jak śmierć.

Po latach i Bakugo przestał o tym myśleć. Trauma z porwania poszła w zapomnienie. Nie przepracował jej z terapeutą tak jak nalegali jego bliscy, tylko z czasem wyparł iż takie zdarzenie miało miejsce. Nawet gdy podczas wywiadów dziennikarzom zdarzało się wracać do tego zdarzenia, chcąc wyciągnąć coś więcej od Bakugo, ten odpowiadał że nie wie o co chodzi. Z czasem prawie wszyscy przestali namawiać chłopaka do terapii. Jedyną osoba, która od czasu do czasu zarzucała temat był Kirishima, który wieczorem po pamiętnym pytaniu udał się do pokoju przyjaciela, aby odpowiedzieć na jego pytanie.

- Sam jestem gotów się poświęcić dla innych, tego jestem pewien. Jednak gdyby ktoś miałby poświęcić się dla mnie... Nie wyobrażam sobie tego. Może dlatego wybieram ścieżkę bohatera, aby nikt nigdy nie musiał się dla mnie poświęcać. A twoja odpowiedź?

- Myślałem, że jestem niepokonany. Myliłem się. Obawiam się, że jeżeli mnie tak łatwo było pokonać, to bliskie mi osoby również mogą mieć problemy. Nie wiem czy jestem gotowy aby widzieć ich cierpienie.

W ten sposób, od szczerych odpowiedzi zaczęła się zagłębiać relacja pomiędzy dwójką. Tamtej nocy otworzyli się przed sobą jaką nigdy wcześniej. Ściągnęli maski, które tak uparcie nosili przed innymi. Pół nocy rozmawiali o swoich obawach, lękach, smutku i bólu. Drugą połowę przespali w swoich objęciach, gdyż po wszystkich wyznaniach żaden nie chciał zostać sam.

Na następny dzień obydwoje zachowywali się normalnie, tak jakby nocna rozmowa nie miała miejsca. A mimo to dwójka nastolatków w każdej możliwej chwili łapała swoje spojrzenia. Nie tylko następnego dnia. Szukali siebie nawzajem przez kolejnych kilka miesięcy.

Odnaleźli siebie pod koniec roku, przed przerwą letnią. Przez długie miesiące zżyli się ze sobą bardziej, niż ktokolwiek by przypuszczał. Bliskość Kirishimy działała na Bakugo kojąco. W pobliżu przyjaciela czuł się swobodnie i po prostu dobrze. Przy nim nie miewał ataków agresji. Przy Kirishimie wszystko było prostsze. Czerwono włosy chłopak również tak czuł.

Żaden nie wiedział, że uczucie jakie się w nich tliło było czymś poważniejszym i silniejszym niż przyjacielska, wręcz braterska więź. Jednakże tamtego upalnego dnia, Bakugo Katsuki po raz pierwszy w życiu, szczerze nazwał kogoś najlepszym przyjacielem.

Liceum minęło im szybko. Ich relacja opierała się na przyjacielskiej więzi. Kiedy któryś z nich potrzebował wsparcia albo rady, zawsze to dostawał. Zdarzały się noce, kiedy Bakugo przychodził do Kitishimy albo na odwrót i przez długie godziny rozmawiali. Kiedy uznawali, że temat został wyczerpany, każdy wracał do swojego łóżka. Podczas nauki w akademii UA, nigdy więcej nie spali razem w jednym łóżku.

Czas studiów był dla nich nie wiele lżejszy niż licealny. Klasa A rozjechała się po całym kraju, jednak oni postanowili pójść na tą samą uczelnie i postanowili zatrudnić się w tej samej agencji dla bohaterów. Z początku mieszkali osobno, ale po kilku miesiącach stwierdzili, że zamieszkają razem, tłumacząc to sobie kwestiami finansowymi. Studia nie były tanie, a praca podrzędnego bohatera nie była tak dobrze płatna.

Na większość patroli chodzili wspólnie. Równie dobrze mogliby chodzić w pojedynkę, gdyż obszar który został im przydzielony stanowił najspokojniejszą dzielnice w mieście. Jednakże od górnie zlecono, by miasto patrolowały duety. Długi czas przyjaciele nie rozumieli jaki ma to sens, nie zamierzali jednak narzekać. Lubili swoje towarzystwo, więc czuli się jakby podwójnie płacono im za spędzony wspólnie czas.

Kiedy jest za spokojnie, to coś musi się w końcu zadziać. I tak też się stało. Podczas patrolu doszło do napadu z bronią. Nikt nie odniósł większych obrażeń. Dzięki szybkiej interwencji bohaterów, wszyscy wyszli z niefortunnej sytuacji cało. Jedyne rany odniósł Bakugo, które po powrocie do domu Kirishima starannie opatrzył.

- Jesteś debilem, po co się tam pchałeś? Mogłem się utwardzić, nic by mi się nie stało.

- Skąd masz pewność? A gdyby...

- Żadnego gdyby. Przeze mnie jesteś ranny. Po tych szramach zostaną blizny.

- Gdyby coś ci się stało, nie wybaczyłbym sobie - blondyn złapał opatrującą go dłoń i na niej skupił wzrok.

- A co ja mam powiedzieć? - Głos mu się lekko załamywał. - Nagle znalazłeś się przede mną. Jak zobaczyłem krew... mówiłeś, że nic ci nie jest, po czym wróciliśmy do domu, a ty z wycieńczenia padłeś. Bałem się, że cię stracę.

Palce rąk splotły się ze sobą, a spojrzenia, tak jak za czasów szkolnej ławki, odnalazły siebie. Odnalazły się też usta, które nieśpiesznie zbliżały się ku sobie. Był to moment, którego od dawna podświadomie pragnęli. Był to ich pierwszy pocałunek, nasiąknięty łzami. Słona ciecz wypływała z oczu chłopaków, a oni nawet nie byli tego świadomi. Natomiast byli świadomi swoich ciał i tego jak wzajemny dotyk na nich działa.

Powolne pocałunki dopełniało niepewne błądzenie dłońmi po nagiej skórze. Wywoływali u siebie nawzajem delikatne dreszcze. Co jakiś czas z ust Bakugo wydobywał się pomruk przyjemności. I chociaż obydwaj chcieli coraz więcej siebie, ich ruchy były spokojne. Nie rzucali się na siebie agresywnie, ani zachłannie. Byli delikatni i ostrożni. Nie tylko ze względu na rany blondyna. Chcieli tą chwilę przeciągać jak najdłużej. Chcieli zostać tak z sobą już na zawsze. Nic nie miało znaczenia, świat mógłby płonąć, ich pomoc byłaby niezbędna, a oni i tak by nie zareagowali. W tamtym momencie byli wyłącznie oni.

Poznawali swoje ciała na nowo, badając każde ich fragmenty. Od tych które widzieli u siebie na co dzień, do tych intymnych. Sprawiali sobie przyjemność rękoma. Z wyczuciem pieścili nawzajem swoje członki, jednocześnie dalej obdarowując się namiętnymi pocałunkami oraz seksownymi pomrukami. Kiedy skończyli, ułożyli się obok siebie na łóżku. Wpatrywali się głęboko w swoje oczy. Nic nie mówili, nie potrzebowali tego. Doskonale wiedzieli, co czują. W tamtej chwili żaden nie musiał niczego ukrywać.

Po wspólnie spędzonym wieczorze i przespanej nocy, Bakugo i Kirishima doszli do wniosku, że swoją relację zostawią wyłącznie dla siebie. Wiedzieli, że jakby ich związek wyszedł na światło dzienne, utrudniłoby im to prace. Agencje bohaterów nie są skłonne zatrudniać pary, gdyż wiąże się to z ryzykiem, że podczas wspólnej misji, zamiast pomóc cywilowi, partner bądź partnerka skupią się na swojej drugiej połówce. Ogłoszenie się jako oficjalna para, równało się również z ryzykiem, iż jeżeli złoczyńcy planowaliby napad, rabunek lub inny atak, para bohaterów związana z sobą w sposób romantyczny była zagrożona, gdyż ich słaby punkt był podany jak na tacy. Dlatego dla własnego bezpieczeństwa postanowili nie mówić nawet najbliższym o tym co ich łączy.

Gdy skończyli studia, przeprowadzili się do większego miasta. Zatrudnili się również w większej agencji. Ich zakres obowiązków poszerzył się. Nie tylko patrolowali ulice i wypełniali raporty. Uczestniczyli w niebezpiecznych misjach, do których wcześniej ich nie dopuszczano. Nie raz ryzykowali swoim życiem. Wracali do domu cali poobijani, zakrwawieni. Zdarzało się, że któryś lądował po misji w szpitalu. Jednak nie dopuszczali do siebie myśli, że któryś z nich może zginąć. Przecież tyle lat byli razem, niezniszczalni, niezwyciężeni. Wylizywali się z najgorszych ran. Byli duetem niepokonanym. Nikt nie mógł ich rozdzielić. Ani na polu bitwy, ani w życiu prywatnym. Tak przynajmniej sądzili.

Ze śmiercią nie powinno się igrać, gdyż z nią nie da się targować. Chociaż to była tylko praca. Misja jak każda inna. Musieli się rozdzielić, chodź tego nie lubili. Było trzeba wyprowadzić cywili w bezpieczne miejsce, jednocześnie odpierając atak terrorystów. Skąd mogli wiedzieć, że tym razem wróg jest lepiej przygotowany? A może to był zwykły błąd, popełniony przez panujący dookoła chaos. Bakugo nie mógł tego stwierdzić. Nie było osoby, która by mu wytłumaczyła co się stało.

Po akcji, kiedy wszystko się skończyło szukał Kirishimy. Błądził wzrokiem po wszystkich, nigdzie nie widząc czerwonej czupryny. Czuł się jak w liceum, kiedy oglądał się na ławkę przyjaciela, gdy ten był nieobecny. Tylko tym razem wiedział, że on gdzieś musi być.

Zaczął pytać ludzi. Innych bohaterów jak i cywili. Nikt nie widział Red Riota. Biegał po całym terenie, krzycząc jego imię, jednak nikt nie odpowiadał na jego wołanie. Po godzinie jeden z ratowników podszedł do zmartwionego bohatera i ze współczuciem wyznał, iż znaleziono ciało Kirishimy.

Nie chciał pozwolić aby medycy zabrali jego Ejiro w czarnym worku. Siedział nad nim, próbował go obudzić. Obiecał, że pójdzie na terapie, że ma już gdzieś co postanowią w pracy, że będzie otwarcie mówił, że go kocha. Błagał go o to aby tylko otworzył oczy i uśmiechnął się do niego. Aby powiedział, że wszystko jest w porządku, i że mogą wracać do ich wspólnego domu. Płakał i błagał, aby nie zostawiał go samego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro