Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9

Aleks:

Nadal niosłem brunetkę, a ona od jakiegoś czasu się nie odzywała. Czyżby się bała? Do hotelu zostało jeszcze kilka metrów, ale ja bez zastanowienia skręciłem do parku. Brunetka chyba nie zwracał na to uwagi gdzie idziemy, bo nie odezwała się dalej. Nagle poczułem na mojej kostce coś mokrego, ponieważ miałem spodnie do kolan. Na początku nie zwracałem wcale na to uwagi, ale gdy drugi raz coś mi kapło zdziwiłem się, a po moich uszu doszedł jęk smutku. Zatrzymałem się.

- Ej ty płaczesz? - zapytałem zdziwiony, ale cisza nie odpowiadała. Musiałem bardzo ją przestraszyć moim zachowaniem.

Nika:

Jak widać Aleks już się kapął, że płacze, więc już mogę się spodziewać wszystkiego, ale jednego nie rozumiem w jego głosie było słychać smutek. Ja już go nie rozumiem. Chłopak stał chwilę w miejscu po czym ruszył do przodu. Wiedziałam, że nie idzie do hotelu, bo park jest w przeciwnym pierunku od hotelu. Nagle zostałam posadzona na ławce i się bardzo przestraszyłam. Skuliłam się, a nogi przyciągnełam do klatki piersiowej chowając twarz.

- Ejj.. mała nie płacz. - przerwał ciszę, a w jego głosie było słychać smutek.

Nie miałam zamiaru patrzeć na niego ani się do niego odzywać. Boję się go nawet gdy mówi tym swoim smutnym głosem. Zrobił mi się zimno, ponieważ miałam sukienkę do połowy uda, a siedząc tak miałam odkryte nogi i na pewno było mi wydać bieliznę. Zaczęłam się trzęść z zimna pomimo tego, że było lato mi było zimno, gdy wiatr zawiał. Widać, że to zauważył, bo dał mi swoją koszulę, którą miał przewiązaną w pasie. Przykrył mi nogi i usiadł obok na ławce. Tak się bałam co chce mi zrobić, że nawet wydawałam z siebie jęki przez płacz.

- Błagam Cię przestań płakać. Nie chciałem Cię przestraszyć. - zaczął się do mnie przybliżać, a gdy już miał mnie objąć odepchnełam go.

- Zostaw mnie! - krzasnełam.

- Ja nie chcę Ci zrobić krzywdy nie jestem taki. - próbuje się bronić. Wstał z ławki i klęknął przed mną. - Wiem, że się przestraszyłaś, ale to był tylko żart naprawdę. - zaczynam mu wieżyć, ale nadal się go boję.

Otarłam oczy i popatrzałam na niego. Miał smutny wyraz twarzy. Chciałam go przytulić, ale się jednak go bałam. Jednak żuciłam mu się w ramiona, a on odwzajemnił ościsk.

- Mam nadzieję, że się mnie nie boisz? - zadał pytanie, na które tak naprawdę nie znałam odpowiedzi.

- Proszę nierób mi takich żartów. - wymamrotałam przez łzy.

- Przepraszam ja naprawdę nie chciałem. - odsunęłam się od niego i zaczęłam swoją wypowiedź.

- Obiecasz mi coś? Wiem, że się nie znamy, ale.. - nie zdążyłam dokończyć, bo mi przerwał.

- Wiem co chcesz powiedzieć i obiecuje, że nie zrobię Ci krzywdy nie bój się mnie. - powiedział, a mi teraz stwierdziła, że zrobię sobie z niego żart.

Zamknęłam oczy po czy opadłam na ławkę.

- Boże Nika co Ci jest? - słychać było zmartwienie w jego głosie. - To wszytko moja wina. - zaczął się obwiniać co było słodkie.

- Nic mi nie jest. - powiedziałam i wstałam z ławki.

- To był żart? - patrzył na mnie wrogo.

Kurde, a jak on mi serio coś zrobi. Jaką ja jestem głupia. Nie odpowiadałam przez dłuższą chwilę.

- Yyyy... - tylko tyle zdołałam z siebie wyjąkać i pobiegłam w stronę hotelu. Teraz byłam bardzo przestraszona.

Aleks:

Brunetka mi właśnie uciekła, ale nie zamierzałem już jej gonić i bardziej przestraszyć, więc usiadłem na ławce. Jeśli to był żart to jej się udał ja naprawdę się o nią martwiłem. Kurde jaki ze mnie palant martwiłem się o nią, a pozwoliłem jej samej teraz odejść. Wstając z ławki zobaczyłem telefon. Chciałem odblokować, ale była blokada. Wskazywało na to, zero Niki telefon, bo jest na tapecie ona z jakimś chłopakiem i dziewczynką. Schowałem telefon do kieszeni i pobiegłem w stronę, która jeszcze chwilę temu pobiegła dziewczyna.

Nika:

Biegłam tak dopuki nie znalazłam się przy wyjściu z parku. Byłam przerażona. Zorientowałam się, że moja torebka jest otwarta, więc wsadziłam rękę i zaczęłam szukać telefonu, którym chciałam zadzwonić do przyjaciółki, ale go tam nie było.

- Świetnie zgubiłam telefon. - nagle poczułam na talii czyjeś dłonie i dziwny zapach perfum docierał do moich nozdrzy. Jeszcze nigdy takowego zapachu nie czułam, ale był obrzydliwy, aż mi się niedobrze zrobiło.

- Co taka piękność robi sama w parku o tej porze? - zapytał mężczyzna, który trzymał ręce na mojej talii i niechciał puścić.

- Po pierwsze nie jestem sama, a po drugie niech pan weźmie te łapska. - próbowałam się wyrwać, ale mi się nie udawało. Byłam jeszcze bardziej przerażona, gdy spojrzałam na twarz mężczyzny. Wyglądał na góra czterdzieści pięć lat i był pijany. Psojrzałam za niego i zobaczyłam Aleska, który biegnie w moją stronę. - Aleks!! - zaczęłam krzyczeć z nadzieją, że brunet mnie uratuje. Zamknęłam oczy, z którym zaczęły spływać łzy.

- Zostaw ją! - usłyszałam głos Aleksa i od razu się ucieszyłam. Ręce tego faceta znikły z mojej talii, a on został zaatakowany przez bruneta.

- Zostaw już go! - pisałam, gdy zobaczyłam, że mężczyzna ma twarz w krwi. Nie było mi go żal, ale nie chciałam, żeby miał jakieś problemów przez mnie.

Aleks mnie posłuchał i po chwili znajdował się obok mnie.

- Nic Ci nie zrobił? - pyta jakby się znów o mnie martwił.

- Wszystko dobrze. - odpowiedziałam. - Ale jestem strasznie wykończona. - wymamrotałam.

- Zanieść Cię? - zapytał na co otworzyłam szerzej oczy.

- Jestem za ciężka. - zaśmiałam się.

- Nieprawda. - zaprzeczył na co się zarumieniłam. Moje opadały na twarz, a on wyciągnął rękę w moją stronę na co się odsunęłam. Wiedziałam, że chce tylko odkryć moją twarz z kosmyków włosów, ale zarówno się trochę przestraszyłam. Sama nie wiem czego. - Nie bój się mnie. - zaśmiał się. - Nie byłbym w stanie zrobić takiej ślicznej dziewczynie jak ty zrobić krzywdy. - znów się zarumieniłam na te słowa.

W jego towarzystwie czuję się bezpiecznie, ale trochę się boję przez ten żart.

- To jak idziesz z buta czy jednak wolisz na ręce? - zapytał chwytając za mój podbródek podnosząc do góry.

Nasz wzrok się spotkał. Patrzałam na niego mówiąc w myślach weź mnie na ręcę ja Ci tego nie powiem prosto w twarz.

- Okey to ja podejmę decyzję za Ciebie. - uśmiechałam się jak to usłyszałam. Wzioł mnie na ręce jak pannę młodą i zaniósł pod samą windę.

- Dziękuję. - tylko tyle z siebie wydusiłam.

- Nie ma za co. - odpowiedział wpatrując się we mnie.

Drzwi windy się otworzyły, a my weszliśmy do środka. Wiedziałam, że chłopak chce wcisnąć przycisk na odpowiednie piętro, ale go wyprzedziłam.

- Szybka jesteś. - zaśmiał się, a ja również, a na moich policzkach pojawiły się rumieńce, które raczej zauważył.

Po chwili zbliżył się do mnie i złączył nasze usta. Na początku byłam zdziwiona, ale po chwili odwzajemniłam pocałunek. Czułam się jak w niebie. Niestety ta chwila nie mogła trwać wiecznie, bo winda się zatrzymała, a my się od siebie oddaliliśmy. Po środka weszła kobieta, która na oko miała z trzydzieści trzy lata. Moje policzka były rozpalone od rumieńcy i spoglądałam na Aleksa, który tylko się do mnie uśmiechnął i odwrócił odemnie wzrok. Po chwili znaleźliśmy się już na odpowiednim piętrze i opuściliśmy windę.

- Chciałbym Cię przeprosić. - zaczął, a ja się zdziwiłam.

- Ale za co? - nie rozumiałam o co chodzi.

- To co się stało w windzie nie powinnem. - gdy usłyszałam te słowa wypowiedziane z jego ust serce mi pękło.

- Rozumiem... - odpowiedziałam - Przecież masz dziewczynę. - dodałam podchodząc do drzwi szukając kluczy miałam nadzieję, że chociaż ich nie zgubiłam.

- Wcale nie mam. - zaprzeczył na co stałam ja wryta tyłem do niego. - I przepraszam Cię za to co się wydarzyło gdy wyszłaś z imprezy. - poczułam jak łzy spływają po moich policzkach.

Nie odzywałam się, a złapałam za klucze i otworzyłam drzwi trzaskając nimi. Weszłam do łazienki by wsiąść krótki prysznic, bo nie miałam siły na długą ciepła kąpiel. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w cieplutnim łóżku.

~~~

Mój prysznic trwał dziesięć minut zmyłam rozmazany makijaż z twarzy i odkryłam się ręcznikiem, ponieważ znów nie wzięłam ubrań. Stałam przed lustrem i wpatrywałam się w moje zaczerwienione od łez oczy.

Aleks:

Stoję na korytarzu dobre piętnaście minut dzwoniąc do każdego z kumpli po kolei. Klucze od pokoju jedne miał Kamil, a drugie Nikodem, ale co z tego skoro nie odbierają. Szukałem czegoś w kieszeni i przypomniałem sobie, że zapomniałem oddać brunetce telefonu, który zgubiła. Pokierowałem się do drzwi, za którymi jeszcze niedawno znikła. Zapukałem i czekałem, aż usłysze "PROSZĘ". Jednak usłyszałem inne słowo.

- Otwarte. - powiedziała zapłakana brunetka. W jej głosie było słychać, że płacze.

Otwarłem drzwi i zobaczyłem Nike w samym ręczniku jak ostatnio. Odwróciłem się, ale brunetka nic nie odpowiadała, ani nie piszczała jak ostatnim razem.

- Co chciałeś? - usłyszałem po chwili. - Co ty nigdy kobiety w ręczniku niewidziałeś? - zapytała ścierając łzy z policzka.

- Ostatnią razą nie byłaś zadowolona, gdy Cię taką zobaczyłem. Ale nieważne. Mam twój telefon. Zgubiłaś go w parku jak upadłaś na ławkę. - odpowiadam.

- Boże, dziękuję! - wykrzyczała kierując się w moim kierunku i wzięła telefon z mojej prawej ręki.

- No to ja będę leciał. - mówię dalej stojąc tyłem.

- Czekaj! - słyszę jej głos kiedy już miałem chwycić z klamkę.

Muszę ją najszybciej stąd wyjść, bo mój przyjaciel w spodniach już nie wytrzymuje, a nie mam zamiaru zrobić jej krzywdy.

- No? - pytam nie odrwacając się w jej stronę.

- Dlaczego mnie pocałwałeś w windzie i wymyśliłeś ten kiepski trochę żart. - błagam nie teraz.

- Hmmm... - zaczynam coś szybko wymyślać by nie powiedzieć prawdy. Przecież nie powiem jej prosto w twarz, że martwię się o nią. A jeszcze na dodatek to, że coś mnie do niej ciągnie. - Nie mogłem się powstrzymać... - i palłem głupotę...

Nika:

Bardzo ciekawa odpowiedz.

- Chcesz zostać na herbatę? - nie wiem co się ze mną dzieje, że go zapraszam. - Lepiej się poznamy... No odwróć się!

- Z chcecią bym został, ale nie mogę. - dalej się nie obraca w moją stronę, co mnie trochę irytuje.

- To chociaż się odwróć. - w moim głosie słychać rozbawianie. - Spokojnie nie będę piszczeć.

- Nie mogę. - odpowiada krótko.

- Dlaczego stoi Ci? - wybucham śmiechem. Mówię to oczywiście dla żartów.

- A żebyś wiedziała. - odpowiada i się obraca przodem do mnie.

- Czyżbym tak na ciebie działała? - pytam unosząc kącik ust do góry.

- Ty raczej na wszystkich tak działasz. - odpowiada.

- No tego to bym nie powiedziała.

- Nie mów, że jesteś dziewicą! - wykrzyczał z rozbawieniem. - Bo nie uwierzę. - dodał.

Tymi słowami zrobiło mi się przykro. Mam dobiero osiemnaście lat co w tym dziwnego, że jestem dziewicą, a tym bardziej co go to interesuje. Odwróciłam się tyłem do niego i podeszłam do okna patrząc na widoki za nim.

- Wyjć. - powiedziałam łamiącym się głosem.

Mijała minuta za minutą, ale drzwi, ani drgnęły. Z chęcią chciałabym popatrzeć na bruneta, ale uraził mnie tym co mi powiedział. Nagle poczułam, że ktoś się do mnie zbliża i obejmuje w talii.

~~~
Jak myślicie co dalej będzie?
Też jestem tego bardzo ciekawa.
Do zobaczenia ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro