Rozdział 7
- Ty serio myślisz, że my poszliśmy każdy w swoją stronę? - zapytał Kordian. - Ja wiedziałem, że to nic nie da, ale oni swoje. Specjalnie wszystko tak wymyślili, żebyście poszli gdzies razem i się do siebie zbliżyli. - powiedział, a wszyscy żucili wzrok na mnie.
- Teraz to ja wam mogę tylko podziękować. - odpowiadam wychodząc z pokoju.
- Ale za co? - słyszę zza pleców, ale mnie to już nie obchodzi i trzaskanie drzwiami.
~~~
Od ponad dwóch godzin chodzę po parku niedaleko hotelu. Ci chwilę ktoś próbuje się do mnie dodzwonić, ale ja nie mam zamiaru z nikim rozmawiać. I pomyśleć, że własny przyjaciel od dzieciństwa brał w tym udział. Oni nie rozumieją słowa "nie". Wiem, że chcą dobrze, ale chyba nie dla mnie tylko dla Amandy. Rozumiem, że jej się podobam, ale ona mnie jest w moim typie. Nie umiam nawet się z nią zaprzyjaźnić, a co dopiero być z nią w związku. Postanawiam wejść na fejsa zobaczyć czy brunetka z pokoju obok zaakceptowała moje zaproszenie. Wpisuje w wyszukiwarce Nika Williams, ale nie widzę jej profilu. Czy ona mnie zablokowała?
Nika:
Jest już pierwsza w nocy, a ja nie mogę zasnąć. Moje przyjaciółki już od dobrej godziny śpią, a ja siedzę i myślę o sytuacji z przed kilku godzin. Dzieje się ze mną coś dziwnego... Na widok bruneta mam motyli w brzuchu, a gdy widzę do z kimś mam ochotę rozszarpać tą sukę, która go dotyka. W tym momencie słyszę jakiś hałas z korytarza, więc postanawiam wyjść i zobaczyć kto to. Nie powiem bałam się, ale gdy zobaczyłam kto to bez wahania postanowiłam pomóc.
Zamykam drzwi od pokoju i kieruje się w stronę windy, przy której widzę bruneta. Nie wygląda jak zwykle widać, że coś pił. On jest kompletnie pijany i ledwo stoi na nogach. Jeszcze chyba mnie nie zauważył, a usiadł na podłodze. Głowę miał spuszczoną na podłogę. Na sam jego widok już miałam motylki w brzuchu.
Aleks:
Po wyjściu z parku poszedłem do jakiegoś baru i dość wypiłem. Teraz siedzę obok windy i nie mam już siły na nic. Nawet na zrobienie pięciu kroków do pokoju. Patrzę na podłogę i nagle dostrzegam na niej czyjeś buty. Białe adidas do kogo one należą?
Powoli podnoszę głowę do głowy. Widzę cudną postać, której jak na razie widzę tylko nogi i talię. Jak najszybciej spojrzałem na twarz dziewczyny, która patrzy na mnie z zmartwieniem? Nasze spojrzenia się spotkały i tak przez dłuższą chwilę patrzelismy zapatrzeni w siebie.
Tą ciszę przerywa brunetka kucając obok mnie. Na sam jej widok mój przyjaciel w spodniach ożył. Była ubrana w krótką pudrowo różową bluzkę do połowy brzucha i krótkie ciemno szare spodnie podkreślające jej kształty.
- Coś się stało? - pyta zmartwionym głosem. Czy ona się o mnie martwi?
- Nie poprostu trochę za dużo wypiłem. - odpowiadam by nie palnąć jakiejś głupoty.
- Trochę? Wyglądasz jakbyś napił się za wszystkie czasy. - nadal nie odrywa zwrok od mojego.
- No racja przesadziłem, ale miałem powody. - podnoszę kącik ust w górę.
- Można wiedzieć jakie? - pyta, a ja podnoszę brwi ku górze. - Nie chce być wścipska czy coś. - podnosi kącik ust do góry. Jaki ona ma piękny uśmiech.
- Długa historia. - odpowiadam spuszczając wzrok na podłogę.
- Przepraszam. Nie chciała Cię urazić. - wracam zwrokiem na nią, a ona przegrywa wargę już nie spotkając na mnie. Ale ona mnie kusi.
- Nic się nie stało. A mogę zadać Ci pytanie? - pytam na co brunetka uśmiech się i patrzy prosto na mnie.
- Oczywiście. - odpowiada, a na jej twarzy pojawiają się rumieńce. Jaka ona jest słodka.
Nika:
Boję się jakie pytanie chce mi zadać, ale chce to widzieć.
- Dlaczego zablokowałaś mnie na fejsie? - jego pytanie mnie rozśmieszyło. - Z czego się śmiejesz? - pyta dziwnie na mnie spoglądając.
- Z niczego. A co do fejsa to Cię nie zablokowałam Cię, tylko mi konto usunęli. - odpowiadam, a mój uśmiech z twarzy nie znika.
- A okey. Czyli ty jesteś Nika Williams tak? - pyta zaciekawiony jakby chciał mnie poznać.
- Tak. - odpowiadam. Co prawda chciałam dodać "A ty", ale się powstrzymałam. Może sam się przedstawi.
- Ja jestem A... - nie dokończył, bo ktoś otworzył drzwi i wybuchł śmiechem, podchodząć bliżej nas. Był to mój kuzyn.
- To ja już się będą się zbierać. Mówię po czym wstaję i jak najszybciej wchodzę do pokoju zamykając drzwi na klucz.
Aleks:
Znów mogę podziękować tym razem tylko Nikowi. Moja cudna brunetka sobie poszła. Na widok bruneta od razu uciekła. Oni muszą się znać nie ma innej opcji.
- Boże chłopie coś ty z sobą zrobił? - pyta stając przede mną.
- To tylko i wyłącznie wasza zasługa. Poza tym musiałeś tu przyjść i mi przeszkodzić? - patrzę na niego wrogim spojrzeniem.
- Zaraz, zaraz czy wy razem? - pyta zdziwieniem. O teraz to będzie dobry moment, żeby co nie co z niego wyciągnąć.
- Nawet jeśli to co Ci do tego? Znasz ją? - kiedy już miałem zadać kolejne pytanie przerwał mi.
- Jakbym mógł znać kogoś takiego jak ta dziwka. Widziałeś jak ona była ubrana? - teraz mnie już wkurwił. Może i był ubrana niezbyt jak powinna, ale to chyba jej sprawa.
- Jak to możliwe, że jej nie znasz skoro jak tylko Cię zobaczyła to uciekła jakby diabła zobaczyła. A na basenie zacząłeś się z nią kłócić! - podnoszę ton i wstaję z podłogi.
- Weź ty może lepiej wytrzeźwieje i później pogadamy. - zmienia temat i w mgnieniu oka znika za drzwiami. Coś musi być nie tak.
~~~
Nika:
Właśnie obudziły mnie promyki słońca wpadające przez okno balkonowe. Zastanawiałam się czy to był sen, czy też to co się wczoraj wydarzyło było naprawdę. Z rozmyśleń wyrwała mnie Ashley.
- Hej. Co ty taka zamyślona? - pyta związując włosy w wysokiego kucyka.
- Hej, a miałam dziwny sen... - odpowiadam wstając z łóżka i udając się do łazienki.
Zamykam drzwi i biorę szybki prysznic. Po dziesięciu minutach wychodzę i suszę włosy. Wychodzę z łazienki owinięta w ręczniku, a w ręce trzymam piżamę. Zamyka drzwi i spoglądam dookoła, ale nigdzie nie widzę moich przyjaciółek, a drzwi od pokoju są otwarte na rozszerz. Gdy już miałam podejść i je zamknąć pojawia się w nich brunet. Zaczynam piszczeć, a on zakrywa oczy.
- Uspokój się! - krzyczy do mnie, a na się uciszam.
- Zamknij drzwi! - krzyczę, a brunet wykonuje moje polecenie.
Od razu chwytam za pierwsze lepsze ciuchy i bieliznę. Założyłam wszystko na siebie, wypadło na czarne leginsy i białego luźnego topa na ramiączkach. Przejrzałam się w lustrze i poszłam zrobić lekki makijaż składający się z pudru, tuszu do rzęs i kresek. Po tym chwyciłam za telefon i zadzwoniłam do Ash. Po trzech sygnałach usłyszałam głos brunetki.
- Halo? - słyszę przyjaciółe.
- No gdzie ty jesteś i czemu zostawiłaś drzwi otwarte?! - pytam podnosząc swój ton.
- Spokojnie wyjdź na balkon. - mówi uspakajając mnie.
- Ale po co? - odwiedzam balkon, a na dole przy basenie widzę balony i moje przyjaciółki trzymające tort w ręce.
- Wszystkiego najlepszego! - krzyczą wszystie chórem do słuchawki, a po moich policzkach spływają łzy szczęścia.
- Zamknij pokój i chodź tu do nas. - nawet nie zdążyłam się odezwać, bo już się rozłączyła.
Chwyciłam za klucze od pokoju i najszybciej jak się dało wyszłam zamykając pokój. Całkiem zapomniałam, że dziś jest czternasty lipca, moje urodziny. Po drodze spotkałam bruneta, który chwilę temu widział mnie w ręczniku.
- A gdzie to się cudnej pani w ręczniku tak śpieszy? - żartuje sobie i uśmiecha się do mnie.
Ma taki piękny uśmiech. Chciałabym go teraz przytulić i nigdy nie wypuszczać z objęć. Jest taki cudowny. Szkoda, że zajęty... Uśmiech z mojej twarzy i zadowolenie znikło.
- Nie żartuj sobie ze mnie, bo oberwiesz. - kieruje się w stronę windy.
- Czekaj czy ty płakałaś? - nie odpiszcza, ale po jego minie wydaje się być przejęty.
- Ze szczęścia. - odpowiadam mówiąc całkowitą prawdę i odwracam się przodem do bruneta.
- Bo taki przystojny człowiek jak ją widział Cię w samiutkim ręczniku? - poruszał swoimi brwiami. A ja na to co usłyszałam zaczerwieniłam się czego on już nie zobaczył, bo na moje szczęście winda mnie uratowała i drzwi od niej się rozsunęły.
- Możliwe. - odpowiadam dla żartów wchodząc do windy. Chłopak już nie zdążył nic odpowiedzieć, bo winda już się zamknęła i zjeżdżała na dół.
~~~
Po chwili znalazłam się już przy basenie i podziękowałam przyjaciółką, że o mnie pamiętały. Zdmuchnęła świeczki z małego torku, który był przepiękny i zapewnie bardzo pyszny. Dziewczyny złożyły mi życzenia i dały prezenty. Usiadłyśmy do stolika i zajadaliśmy się tortek. Gdy nagle dostałam wiadomość.
- Kto to? - zapytała Ash.
- Nik. - odpowiedziałam że zdziwioną miną. - Chyba wolę tego nie czytać. - odkładam telefon na stół.
Przez jakieś półgodziny gadaliśmy na prze różne tematy. Lucy i Kate podobno poznały jakiś chłopaków, a Ashley bardzo tęskni za swoim, który już się jej niemoże doczekać, aż wróci. W sumie szkoda, że James nie pojechał z nami na obóz. Chciałabym go w końcu poznać i zobaczyć, bo z opowiadań brunetki to mało co wiem.
- Możecie mi odpowiedzieć na jedno pytanie? - pytam troszkę zdenerwowana.
- Jakie? - pyta zdziwiona Kate. - Coś źle zrobiłyśmy.
- No trochę tak. - odpowiadam ze śmiechem.
- A o co chodzi? - zapytała pytam razem zmartwiona Lucy.
- Zostawiłyście otwarte drzwi od pokoju, a jak wyszłam z łazienki w samym ręczniku, bo zapomniałam wsiąść ubrania i... - nie dokończyłam, bo przerwała mi brunetka obok.
- No nie dziwię Ci się byłaś tak zamyślona, ale chyba nikt Cię nie zobaczył. Po za tym byłaś w ręczniku.
- Oj zobaczył... - kiwam twierdząco głową.
- Serio?? Kto?! - wydarła się Ash. A ja popatrzałam na niebo. Słońce było z chmurami, a do mnie ktoś machał z balkonu. Był to brunet z zadziornym uśmieszkiem na twarzy, w którym się zauroczyłam?
- Popatrz w górę to się dowiesz kto. - odpowiada spuszczając wzrok na basen, w którym bawiły się jakieś dzieci.
- No to nieźle. Najpierw Cię uratował. Później wylądowalaś z nim w basenie, a jeszcze do tego widział Cię w samym ręczniku. Jest coś czego jeszcze nie wiem? - pyta z niedowierzaniem.
- Chyba nie.. - odpowiadam, a w tym momencie przypomniała mi się wczorajsza noc.
~~~
Nie wiem jak dla was, ale dla mnie to trochę nudne opowiadanie. Poza tym czytają je chyba tylko 3 albo 4 osoby. Jak na razie kończę z pisaniem, może kiedyś wrócę. 🤔😘
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro