Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7

- Ty serio myślisz, że my poszliśmy każdy w swoją stronę? - zapytał Kordian. - Ja wiedziałem, że to nic nie da, ale oni swoje. Specjalnie wszystko tak wymyślili, żebyście poszli gdzies razem i się do siebie zbliżyli. - powiedział, a wszyscy żucili wzrok na mnie.

- Teraz to ja wam mogę tylko podziękować. - odpowiadam wychodząc z pokoju.

- Ale za co? - słyszę zza pleców, ale mnie to już nie obchodzi i trzaskanie drzwiami.

~~~

Od ponad dwóch godzin chodzę po parku niedaleko hotelu. Ci chwilę ktoś próbuje się do mnie dodzwonić, ale ja nie mam zamiaru z nikim rozmawiać. I pomyśleć, że własny przyjaciel od dzieciństwa brał w tym udział. Oni nie rozumieją słowa "nie". Wiem, że chcą dobrze, ale chyba nie dla mnie tylko dla Amandy. Rozumiem, że jej się podobam, ale ona mnie jest w moim typie. Nie umiam nawet się z nią zaprzyjaźnić, a co dopiero być z nią w związku. Postanawiam wejść na fejsa zobaczyć czy brunetka z pokoju obok zaakceptowała moje zaproszenie. Wpisuje w wyszukiwarce Nika Williams, ale nie widzę jej profilu. Czy ona mnie zablokowała?

Nika:

Jest już pierwsza w nocy, a ja nie mogę zasnąć. Moje przyjaciółki już od dobrej godziny śpią, a ja siedzę i myślę o sytuacji z przed kilku godzin. Dzieje się ze mną coś dziwnego... Na widok bruneta mam motyli w brzuchu, a gdy widzę do z kimś mam ochotę rozszarpać tą sukę, która go dotyka. W tym momencie słyszę jakiś hałas z korytarza, więc postanawiam wyjść i zobaczyć kto to. Nie powiem bałam się, ale gdy zobaczyłam kto to bez wahania postanowiłam pomóc.

Zamykam drzwi od pokoju i kieruje się w stronę windy, przy której widzę bruneta. Nie wygląda jak zwykle widać, że coś pił. On jest kompletnie pijany i ledwo stoi na nogach. Jeszcze chyba mnie nie zauważył, a usiadł na podłodze. Głowę miał spuszczoną na podłogę. Na sam jego widok już miałam motylki w brzuchu.

Aleks:

Po wyjściu z parku poszedłem do jakiegoś baru i dość wypiłem. Teraz siedzę obok windy i nie mam już siły na nic. Nawet na zrobienie pięciu kroków do pokoju. Patrzę na podłogę i nagle dostrzegam na niej czyjeś buty. Białe adidas do kogo one należą?

Powoli podnoszę głowę do głowy. Widzę cudną postać, której jak na razie widzę tylko nogi i talię. Jak najszybciej spojrzałem na twarz dziewczyny, która patrzy na mnie z zmartwieniem? Nasze spojrzenia się spotkały i tak przez dłuższą chwilę patrzelismy zapatrzeni w siebie.

Tą ciszę przerywa brunetka kucając obok mnie. Na sam jej widok mój przyjaciel w spodniach ożył. Była ubrana w krótką pudrowo różową bluzkę do połowy brzucha i krótkie ciemno szare spodnie podkreślające jej kształty.

- Coś się stało? - pyta zmartwionym głosem. Czy ona się o mnie martwi?

- Nie poprostu trochę za dużo wypiłem. - odpowiadam by nie palnąć jakiejś głupoty.

- Trochę? Wyglądasz jakbyś napił się za wszystkie czasy. - nadal nie odrywa zwrok od mojego.

- No racja przesadziłem, ale miałem powody. - podnoszę kącik ust w górę.

- Można wiedzieć jakie? - pyta, a ja podnoszę brwi ku górze. - Nie chce być wścipska czy coś. - podnosi kącik ust do góry. Jaki ona ma piękny uśmiech.

- Długa historia. - odpowiadam spuszczając wzrok na podłogę.

- Przepraszam. Nie chciała Cię urazić. - wracam zwrokiem na nią, a ona przegrywa wargę już nie spotkając na mnie. Ale ona mnie kusi.

- Nic się nie stało. A mogę zadać Ci pytanie? - pytam na co brunetka uśmiech się i patrzy prosto na mnie.

- Oczywiście. - odpowiada, a na jej twarzy pojawiają się rumieńce. Jaka ona jest słodka.

Nika:

Boję się jakie pytanie chce mi zadać, ale chce to widzieć.

- Dlaczego zablokowałaś mnie na fejsie? - jego pytanie mnie rozśmieszyło. - Z czego się śmiejesz? - pyta dziwnie na mnie spoglądając.

- Z niczego. A co do fejsa to Cię nie zablokowałam Cię, tylko mi konto usunęli. - odpowiadam, a mój uśmiech z twarzy nie znika.

- A okey. Czyli ty jesteś Nika Williams tak? - pyta zaciekawiony jakby chciał mnie poznać.

- Tak. - odpowiadam. Co prawda chciałam dodać "A ty", ale się powstrzymałam. Może sam się przedstawi.

- Ja jestem A... - nie dokończył, bo ktoś otworzył drzwi i wybuchł śmiechem, podchodząć bliżej nas. Był to mój kuzyn.

- To ja już się będą się zbierać. Mówię po czym wstaję i jak najszybciej wchodzę do pokoju zamykając drzwi na klucz.

Aleks:

Znów mogę podziękować tym razem tylko Nikowi. Moja cudna brunetka sobie poszła. Na widok bruneta od razu uciekła. Oni muszą się znać nie ma innej opcji.

- Boże chłopie coś ty z sobą zrobił? - pyta stając przede mną.

- To tylko i wyłącznie wasza zasługa. Poza tym musiałeś tu przyjść i mi przeszkodzić? - patrzę na niego wrogim spojrzeniem.

- Zaraz, zaraz czy wy razem? - pyta zdziwieniem. O teraz to będzie dobry moment, żeby co nie co z niego wyciągnąć.

- Nawet jeśli to co Ci do tego? Znasz ją? - kiedy już miałem zadać kolejne pytanie przerwał mi.

- Jakbym mógł znać kogoś takiego jak ta dziwka. Widziałeś jak ona była ubrana? - teraz mnie już wkurwił. Może i był ubrana niezbyt jak powinna, ale to chyba jej sprawa.

- Jak to możliwe, że jej nie znasz skoro jak tylko Cię zobaczyła to uciekła jakby diabła zobaczyła. A na basenie zacząłeś się z nią kłócić! - podnoszę ton i wstaję z podłogi.

- Weź ty może lepiej wytrzeźwieje i później pogadamy. - zmienia temat i w mgnieniu oka znika za drzwiami. Coś musi być nie tak.

~~~

Nika:

Właśnie obudziły mnie promyki słońca wpadające przez okno balkonowe. Zastanawiałam się czy to był sen, czy też to co się wczoraj wydarzyło było naprawdę. Z rozmyśleń wyrwała mnie Ashley.

- Hej. Co ty taka zamyślona? - pyta związując włosy w wysokiego kucyka.

- Hej, a miałam dziwny sen... - odpowiadam wstając z łóżka i udając się do łazienki.

Zamykam drzwi i biorę szybki prysznic. Po dziesięciu minutach wychodzę i suszę włosy. Wychodzę z łazienki owinięta w ręczniku, a w ręce trzymam piżamę. Zamyka drzwi i spoglądam dookoła, ale nigdzie nie widzę moich przyjaciółek, a drzwi od pokoju są otwarte na rozszerz. Gdy już miałam podejść i je zamknąć pojawia się w nich brunet. Zaczynam piszczeć, a on zakrywa oczy.

- Uspokój się! - krzyczy do mnie, a na się uciszam.

- Zamknij drzwi! - krzyczę, a brunet wykonuje moje polecenie.

Od razu chwytam za pierwsze lepsze ciuchy i bieliznę. Założyłam wszystko na siebie, wypadło na czarne leginsy i białego luźnego topa na ramiączkach. Przejrzałam się w lustrze i poszłam zrobić lekki makijaż składający się z pudru, tuszu do rzęs i kresek. Po tym chwyciłam za telefon i zadzwoniłam do Ash. Po trzech sygnałach usłyszałam głos brunetki.

- Halo? - słyszę przyjaciółe.

- No gdzie ty jesteś i czemu zostawiłaś drzwi otwarte?! - pytam podnosząc swój ton.

- Spokojnie wyjdź na balkon. - mówi uspakajając mnie.

- Ale po co? - odwiedzam balkon, a na dole przy basenie widzę balony i moje przyjaciółki trzymające tort w ręce.

- Wszystkiego najlepszego! - krzyczą wszystie chórem do słuchawki, a po moich policzkach spływają łzy szczęścia.

- Zamknij pokój i chodź tu do nas. - nawet nie zdążyłam się odezwać, bo już się rozłączyła.

Chwyciłam za klucze od pokoju i najszybciej jak się dało wyszłam zamykając pokój. Całkiem zapomniałam, że dziś jest czternasty lipca, moje urodziny. Po drodze spotkałam bruneta, który chwilę temu widział mnie w ręczniku.

- A gdzie to się cudnej pani w ręczniku tak śpieszy? - żartuje sobie i uśmiecha się do mnie.

Ma taki piękny uśmiech. Chciałabym go teraz przytulić i nigdy nie wypuszczać z objęć. Jest taki cudowny. Szkoda, że zajęty... Uśmiech z mojej twarzy i zadowolenie znikło.

- Nie żartuj sobie ze mnie, bo oberwiesz. - kieruje się w stronę windy.

- Czekaj czy ty płakałaś? - nie odpiszcza, ale po jego minie wydaje się być przejęty.

- Ze szczęścia. - odpowiadam mówiąc całkowitą prawdę i odwracam się przodem do bruneta.

- Bo taki przystojny człowiek jak ją widział Cię w samiutkim ręczniku? - poruszał swoimi brwiami. A ja na to co usłyszałam zaczerwieniłam się czego on już nie zobaczył, bo na moje szczęście winda mnie uratowała i drzwi od niej się rozsunęły.

- Możliwe. - odpowiadam dla żartów wchodząc do windy. Chłopak już nie zdążył nic odpowiedzieć, bo winda już się zamknęła i zjeżdżała na dół.

~~~

Po chwili znalazłam się już przy basenie i podziękowałam przyjaciółką, że o mnie pamiętały. Zdmuchnęła świeczki z małego torku, który był przepiękny i zapewnie bardzo pyszny. Dziewczyny złożyły mi życzenia i dały prezenty. Usiadłyśmy do stolika i zajadaliśmy się tortek. Gdy nagle dostałam wiadomość.

- Kto to? - zapytała Ash.

- Nik. - odpowiedziałam że zdziwioną miną. - Chyba wolę tego nie czytać. - odkładam telefon na stół.

Przez jakieś półgodziny gadaliśmy na prze różne tematy. Lucy i Kate podobno poznały jakiś chłopaków, a Ashley bardzo tęskni za swoim, który już się jej niemoże doczekać, aż wróci. W sumie szkoda, że James nie pojechał z nami na obóz. Chciałabym go w końcu poznać i zobaczyć, bo z opowiadań brunetki to mało co wiem.

- Możecie mi odpowiedzieć na jedno pytanie? - pytam troszkę zdenerwowana.

- Jakie? - pyta zdziwiona Kate. - Coś źle zrobiłyśmy.

- No trochę tak. - odpowiadam ze śmiechem.

- A o co chodzi? - zapytała pytam razem zmartwiona Lucy.

- Zostawiłyście otwarte drzwi od pokoju, a jak wyszłam z łazienki w samym ręczniku, bo zapomniałam wsiąść ubrania i... - nie dokończyłam, bo przerwała mi brunetka obok.

- No nie dziwię Ci się byłaś tak zamyślona, ale chyba nikt Cię nie zobaczył. Po za tym byłaś w ręczniku.

- Oj zobaczył... - kiwam twierdząco głową.

- Serio?? Kto?! - wydarła się Ash. A ja popatrzałam na niebo. Słońce było z chmurami, a do mnie ktoś machał z balkonu. Był to brunet z zadziornym uśmieszkiem na twarzy, w którym się zauroczyłam?

- Popatrz w górę to się dowiesz kto. - odpowiada spuszczając wzrok na basen, w którym bawiły się jakieś dzieci.

- No to nieźle. Najpierw Cię uratował. Później wylądowalaś z nim w basenie, a jeszcze do tego widział Cię w samym ręczniku. Jest coś czego jeszcze nie wiem? - pyta z niedowierzaniem.

- Chyba nie.. - odpowiadam, a w tym momencie przypomniała mi się wczorajsza noc.

~~~

Nie wiem jak dla was, ale dla mnie to trochę nudne opowiadanie. Poza tym czytają je chyba tylko 3 albo 4 osoby. Jak na razie kończę z pisaniem, może kiedyś wrócę. 🤔😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro