Rozdział 6
Nikodem:
Z tego co widzę Nika się wykręciła. Z resztą jak zwykle, a babcia w wszystko jej wieży.
- Masz! - podchodzi do mnie i oddaje moją własność. Ma przerażoną minę, więc musiało się coś stać. Tylko co?
- Coś się stało? - dopytuje.
- Nie interere! - krzyknęła na mnie, a ja się obróciłem i wróciłem do pokoju.
Chyba nic poważnego się nie stało. Z resztą co mnie ona obchodzi. Wredna suka. Mój wróg z dzieciństwa!
- Co tak wyparowałeś? - pyta Kamil.
- Sprawy rodzinne... - odpowiadam i zapada cisza, którą na sto procent przerwie Kordian.
- Idziecie gdzieś na kolację? - pyta tak jak myślałem Kordi.
- No ja chyba gdzieś się z Elle wybiorę. - odpowiada Kamil. - Ale tak sam na sam i nie mam zamiaru zmienić planów!
~~~
Nika:
Brunet już se poszedł, a ja nadal czekam na Ash. W końcu słyszę pisk drzwi. Jednak gdy się odwracam okazuje się, że to nie moja przyjaciółka, a drzwi od pokoju mojego kuzyna i jego kumpli. Teraz to będzie szybka ewakuacja. Szybki krokie otwieram drzwi od mojego pokoju i wskakuje.
- Boże!! Nika wystraszyłaś mnie! - wrzasnęła. - Coś się stało?
- Przypomniałam sobie, że telefonu zapomniałam. - musiałam ją okłamać, bo by wyszło, że się boję paczki Nikodema, a ja poprostu nie chce ich widzieć.
- A okey... - odpowiada ze zdziwieniem.
- Wychodzisz już? - pytam brunetkę i sięgam po telefon.
- Chwilka. - odpowiada poprawiając makijaż.
- Ta twoja chwilka już trwa dwadzieścia minut. - odpowiadam i klikam na blokadę telefonu wpisując pin.
- No już możemy iść. - Ash kieruje się w stronę drzwi, a ja stoję jak wryta. - Ejj.. co Ci jest? - podnoszę na nią wzrok.
- Zablokowali mi konto na fejsie... - odpowiadam.
- Później se nowe założysz, a teraz już chodź. - i poszłyśmy na kolację.
Aleks:
Każdy z chłopaków poszedł na kolację ze swoimi laskami, a ja siedzę sam i rozmyślam nad dzisiejszym wydarzeniem na basenie. Chciałbym teraz ją przytulić i już zawsze być blisko niej. Ona jest inna niż te wszystkie inne. Gdy wtedy na imprezie ją zobaczyłem, później w kawiarni, byłem szczęśliwy, że pierwszy raz w życiu widzę kogoś tak uroczego. Z tego rozmyślania odciąga mnie dźwięk mojego telefonu.
Od Amandy:
Idziesz gdzieś wyskoczyć na miasto?
Do Amandy:
A co książkę z bajki Ci uciekł?
Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać.
Od Amandy:
Nie mój typ.
Do Amandy:
Za dziesięć minut pod recepcją okey?
Od Amandy:
Okey :)
Tak naprawdę to nigdy bym z nią nie poszedł, ale na samą myśl, że mam tu siedzieć sam przez cały wieczór to chyba już wolę iść z nią.
~~~
Właśnie zjeżdżam windą na recepcję. Ciekawy jestem ile będę musiała na nią czekać, aż nałoży swoją tapetę. Amanda może i jest ładna, ale ma ciężki charakter. Drzwi windy się rozsunęły, a moim oczą ukazała się blondynka. Nie wyglądała tak jak zwykle. Miała na sobie opięte spodnie podkreślające jej kształty i jasno różową krótką bluzkę, że było jej widać trochę brzuch. Popatrzał en na jej twarz, a moim oczom ukazała się całkiem inna osoba. To niemożliwe, że Am nie ma tapety, ale jednak wygląda nieco lepiej.
- Hej. - zaczynam rozmowę.
- Hejka to gdzie idziemy? - pyta, a ja nie mogę oderwać od niej wzroku.
- A co proponujesz? - nie lubie wybierać miejsca spotkań z dziewczyną, co innego z kumplami.
- Może ta restauracja obok? - pyta, a ja nie mogę się oderwać od jej brązowych oczu.
- Okey. - odwracam od niej wzrok i kieruje się z nią do drzwi wyjściowych.
Mijając drzwi wyjściowe blondynka złapała mnie za rękę, a ja nawet nie protestowałem, bo i tak nikt znajomy nas raczej nie będzie idzieć.
Nika
Poszłam z Ash do restauracji niedaleko hotelu. Jest tu bardzo ładnie i przytulnie. Siedzimy już tu ponad półgodziny niechcąc opuścić tak wspaniałego miejsca.
- Idziemy już? - pyta brunetka.
- Jeszcze.. może jakiś deser? - pytam na co przyjaciółka twierdząco kiwa głową.
Przyszedł kelner, a my zamówiliśmy sobie szarlotkę z lodami. Nie musiałyśmy długo czekać, bo po chwili nasz deser był już na stole, a my rozmawiałyśmy o różnych głupotach, zajadając się.
~~~
Byłam już w połowie kończenia deseru, gdy zobaczyłam go. Brunet siedział sześć stolików dalej odemnie z jakąś blondynką, która była do mnie odwrócona tyłem. Po zobaczeniu go od razu spuściłam z nich wzrok, a moje oczy były załzawione. Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje to takie dziwne, że na widok jego osoby w towarzystwie innej czuję się... zdradzona? Ale przecież ja go nawet nie znam.
- Nika ty płaczesz? - pyta mnie smutnym tonem brunetka siedząca na przeciwko mnie.
- Przypomniało mi się jak to dobrze jest mieć taką przyjaciółkę jak ty. - próbuje wymusić uśmiech, który chyba mi się udał.
- To mile z twojej strony, ale już nie płacze. Błagam Cię, bo ja się zaraz rozkleje. - po jej słowach próbuje się ogarnąć i dokończyć deser, na którego już nawet nie mam ochoty.
Aleks:
Siedzę z blondynką w restauracji już dość długo. Gadamy o różnych sprawach, ale widzę, że ma zamiar znów mnie poderwać do mnie irytuje. I nagle dostrzegam ją. Brunetkę... Moją brunetkę, która widzę już czwarty raz w życiu. Zaraz co ja gadam ona nie jest moja. I mam nadzieję, że nie widziała mnie z Am, która cały czas do mnie gada, a ja jej nie słucham.
- Aleks ty mnie słuchasz? - pyta zdziwiona blondynka. - Co ty tam widziesz? - odwraca głowę w stronę stolika przy, który siedzi moja Nika Williams. Tak moja. Wszystko zrobię by była tylko i wyłącznie moja. - O nasza przemoczona brunetka ze swoją koleżanką... - mówi z rozbawieniem.
- Znasz ją? - jakie głupie pytanie, gdyby znała raczej by o niej tak nie mówiła.
- Tylko kojarzę... Chodzi do naszej szkoły i jest o rok młodsza z tego co wie to jest całkiem niezła, bo nigdy nie daje za wygraną. Z resztą widziałeś wczoraj zawsze postawi na swoję.
Do naszej szkoły? Czemu jej nigdy nie widziałem. Takie cudo było tak blisko mnie, a ja nawet jej nie zauważyłem.
- Idziemy na spacer? - ciszę przerywa blondynka i czeka na odpowiedź.
- No spk. - odpowiadam.
Nika:
Przez cały czas nie patrzyłam w tamtą stronę, bo bym się rozkleiła jeszcze bardziej. Gadałam z brunetką by nie zauważyła mojego smutku, gdy nagle usłyszałam odsuwające się krzesło. Szybko podniosłam wzrok na miejsce, z którego on dochodzi i zobaczyłam bruneta, który razem z blondynką wychodzą z restauracji. Coś się we mnie zagotowało to ja chciałam teraz z nim być... Na samą myśl łzy już dawno po mnie by zjeciały, ale się powstrzymałam.
- Wiesz co? Może już pójdziemy do hotelu? - pyta zmartwionym głosem brunetka, a ja tylko kiwam głową na potwierdzenie.
Aleks:
Chodzimy już po okolicach od około godziny. Nie wiem za bardzo na jakie tematy z nią gadać, więc to ona zaczyna każdą rozmowę. Po chwili usiedliśmy na ławce, a Am oświadczyła, że jest jej zimno, a ponieważ nikt z nas nie miał kurtki przytuliłem ją do siebie, a ona odwzajemniła gest. Nie chce jej zrobić przyprości, ale nie mam zamiaru ją tak dłużej trzymacz i przerywam grobową ciszę.
- Może już wracamy? - pytam i czekam na potwierdzenie z jej strony.
- Nogi mnie bolą. - oświadczyła.
Dobrze wie, zero nieprawda, bo zawsze gdy kłamie ma ten perfidny uśmieszek na twarzy. Nie zastanawiam się i biorę ją na ręce. Wiem, że tylko o to jej chodzili, żeby wszyscy nas zobaczyli, ale mam nadzieję, że nikt nas tak nie zobaczy.
Nika:
Przez ostatnią godzinę spacerowałam z brunetką wokół hotelu. Próbowała ze mnie coś wyciągnąć, ale się jej nieudało. Byłam zamknięta w sobie. Teraz stoję przed drzwiami do naszego pokoju, a moja przyjaciółka szuka w swojej torebce od niego kluczy. Coś czuję, że jeszcze długość sobie tu postoimy.
- A dziewczyny wzięły ten drugi klucz? - pytam brunetka, której wzrok był wpatrzony w torbę.
- Właśnie! - wykrzyczała i oderwała się od szukania. - One muszą być w pokoju. - dodaje po chwili i zaczyna pukać.
Nagle drzwi od windy się rozsuwają, a z niej wychodzi brunet trzymający na rękach blondynke. Patrzałam się na nich jak w obrazek. Czy oni są razem? Boże Nika co Cię to interesuje!
- Chyba ich nie ma... - mówi brunetka smutnym tonem, a ja odrywam zwrok z bruneta, który w tym momencie się na mnie spojrzał.
- To szukaj dalej. - mówię obniżonym głosem, bo już nie chce tu stać.
Chce znaleźć się w naszym pokoju. Nadal czuję czyjś wzrok na sobie, ale nie mam zamiaru spojrzeć brunetów prosto w oczy, a po moim policzku zaczyna spływać pierwsza łza. Czy ja coś do niego czuję? Nie umiem sobie na to pytanie odpowiedzieć, ale chyba tak. Po tym jak mnie uratował zaczęłam inaczej patrzeć na świat.
Aleks:
Kieruje się do pokoju blondynki, a mój wzrok spoczywa na brunetce, która oderwała wzrok ode mnie i zasłoniła twarz kosmykami włosów. Ona wygląda cudnowie. Czemu się na mnie nie patrzy? Wstydzi się? Proszę Niko Williams spójrz na mnie! Nagle brunetka odgarnia kosmyki włosów za ucho i spogląda na mnie. Lecz zamiast jej uśmiechu widzę czerwone policzka, po których spływają łzy. Ale dlaczego ona płacze? Tak bardzo bym chciał ją teraz przytulić, pocieszyć i zabić tego debila, przez którego teraz płacze.
- Aleks możesz mnie już puścić. - szepce mi do ucha blondynka, a na wykonuje jej polecenie. Całkiem zapomniałem, że ją trzymam. - Dziękuję. - uśmiecha się w moją stronę, ale ja nie odwzajemniam tego.
- Nie ma za co. Ja już lecę. Do ju.. - nie dokończyłem, ponieważ blondynka złączyła nasze usta. Drzwi od jej pokoju się otwierają i staje w nich Elle. Ja nie odwzajemniam pocałunku, a odpycham brązokooką, której oczy już nie są takie zadowolone.
- Ooo... nasze gołąbeczki. - zaczyna swoją wypowiedź brunetka stojąca w futrynie drzwi.
- Sory Aleks. Zapomnij o tym. - mówi przepraszającym tonem Am i zamyka drzwi.
Zostaje na korytarzu sam. Stoję bokiem do cudnej brunetki i nie potrafię jej spojrzeć w oczy.
Nika:
To co przed chwilą widziałam jeszcze bardziej mnie zasmuciło. Tak jak myślałam są razem. I jeszcze słowa tej brunetki "Nasze gołąbeczki". Nie mogę w to uwierzyć. Zakochałam się w chłopaku, którego nawet imienia nie znam. Blondynki już nie ma, a brunet stoi bokiem i się nie rusza.
- Jest znalazłam! - krzyczy zadowolona Ashley i podnosi wzrok na mnie. - Jezu kochany Nika co jest? - pyta przejęta i przytula mnie.
Aleks:
Słyszę jak dziewczyna, która szukała klucza jest zmartwiona stanem Niki. Nie dziwię się jej. Też jestem przejęty, ale nie mam odwagi do niej podejść. Nie po tym co zobaczyła. Czuję się jakbym ją zdradził, lecz rzecz w tym, że my się nawet nie znany, a co dopiero nie jesteśmy razem. Ale ja czuję się podle. Nieumiem tego zrozumieć. Z moim zamyśleń odrywa mnie szmer kluczy w zamku, a zaraz po tym trzask drzwi. Brunetki znikły za nimi, a ja pokierowałem się do mojego pokoju.
- No stary w końcu jesteś! - słyszę głos Adriana. - Słyszeliśmy, że byłeś na randce z Am. Zaczęło się wam układać w końcu? - to pytanie wyprowadza mnie z równowagi.
- Po pierwsze to niebyła randka! Po drugie nic między nami się nie zmieniło i nie zmieni! Po trzecie skąd wy wogule wiecie, że byłem akurat z nią? - zastanawia mnie tylko to skąd wiedzą. Czyżby blondynka wszystko im powiedziała tylko w swojej wersji?
- Wiedziałem, że to nic nie da! - krzyczy oburzony Kordian.
- Co niby się miało udać? - pytam zdziwiony nie wiedząc o co mu chodzi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro