Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 30

Aleks:

Podjechałem pod szkołę Niki i wysiadłem z auta. Powinna za chwilę skończyć lekcję. Tak jak mówiłem tak, też się stało. Po chwili całe tłumy zaczęły wybiegać i przepychać się w drzwiach głównych i bocznych. Mam nadzieję, że nic nie zrobią Nike i dziecku. Chyba nie jest na tyle głupia, żeby przepychać się przez te bachory.

Wyciągnąłem telefon z kieszeni i odblokowałem wyświetlacz. Przejrzałem wszystkie powiadomienia z insta i polubiłem parę zdjęć znajomych. Nagle przede mną pojawiła się brunetka. Podniosłem wzrok z telefonu i go zablokowałem.

- Hej kotku. - chowam telefon do tylniej kieszeni po czym całuje ją lekko w usta.

- Hej. - mrukla cicho. - Skąd wiedziałeś, że już skończyłam? - pyta zdziwiona.

- Ma się swoje sposoby.

- Okey. - odpowiada krótko. - Zawieziesz mnie... - nie dokończyła, bo ktoś jej przerwał.

- Hej Aleks! - zza moich pleców słyszę ten piskliwy głos, którego miałem nadzieję nigdy więcej nie usłyszeć.

Patrzę na dziewczynę że zdziwieniem w oczach. Przecież chyba wszystko wyjaśnione i skończone między naszą znajomością.

- Hej. - odpowiadam zdziwony i spogląda Nike. - To jest... - nie dokończyłem, bo dziewczyna mi przerwała.

- My się już poznaliśmy. - odpowiada za mnie.

Kiedy? Jak? Że co? A może Nika już o wszystkim wie? Boże muszę się jak najszybciej pozbyć Diany.

- Nika wsiądź do samochodu. Zaraz przyjdę. - mówie do brunetki.

- Ja poczekam. - odpowiada z uśmiechem na twarzy, który kocham, ale teraz jest dla mnie ważniejsze jej bezpieczeństwo.

- Nika. - powtarzam jej imię, a uśmiechu na twarzy dziewczyny już nie widać.

Czekam, aż dziewczyna wsiądzie do samochodu, a sam z Dianą odchodzę kilka metrów od besti by Nika słyszała jak najmniej z tej całej popieprzonej rozmowy.

- No Aleks jak taki ktoś jak ty mógł polecieć na kogoś takiego jak ona. - dziewczyna zaczyna się lekko śmiać.

- A może powiesz mi jak ja mogłem polecieć na coś takiego jak ty. - odpowiadam.

- Rozumiem, że zmieniasz modele, ale żeby, aż tak nisko upaść? - śmieje się mi prosto w twarz.

- Nie wpiepszaj się w nie swoje życie.

- Właśnie, że będę! - krzyknęła. - To ty mnie zdradziłeś z przyjaciółką po czym zostawiłeś.

- Byłem naćpany.

- To Cię nie usprawiedliwia.

- Powiedz czego ty odemnie chcesz?

- Tego. - mówi i przybliża swoją twarz do mojej.

Złączyła nasze wargi w krótki pocałunek. Diana zawsze była tą idealną i jedyną, ale to przez nią wplatałem się na pewnie czas w złe towarzystwo. Wszystko wróciło, ale to nie miało dlanoe już żadnego znaczenia. Jest to jak dla mnie skończony temat. Teraz mam Nike.
Oderwaliśmy się od siebie i wymieniliśmy się spojrzeniami.

- Nigdy Ci tego nie wybaczę Aleks, ale ja Cię nadal kocham. - powiedziała, a po jej policzku spłynęła łza, która szybko starła ręką.

Czy ona właśnie przeze mnie płacze? Nie to nie możliwe. Taka Diana nie istnieje. To podły charakter.

- Czego ty tak naprawdę chcesz? - pytam już znudzony tą rozmową.

- By ta suka czuła się tak jak ja! - wykrzyczała mi w twarz.

- Po pierwsze nie suka. - podniosłem nieco swój ton. - A po drugie... - nie dokończyłem, bo mój telefon wydał z siebie dźwięk przychodzącej wiadomości.

Od Niki:
Baw się dobrze, kotku❤️

Odwróciłem się przodem do besti, a w niej ujrzałem pustkę. Nie ma jej tam! Nie ma! Wszystko moja wina.

- Księżniczka uciekła? - powiedziała ze złością.

- Chyba właśnie o to Ci chodziło. - powiedziałem i odwróciłem się napięcie w stronę samochodu. - I jeszcze jedno. - odwróciłem się w stronę dziewczyny. - Tylko spróbuj dotknąć Nike, a pożałujesz. - warcze i biegnę do besti.

Wsiadam, zapalam silnik i odjeżdżam z piskiem opon. Wyjeżdżając z bramy szkoły w kontaktach odszukałem numer Niki i kliknąłem zieloną słuchawkę.

- Hej tu Nika. Nie mogę teraz odebrać telefonu. Zostaw wiadomość p... - naciskałem czerwoną słuchawkę i żuciłam telefon na siedzenie obok.

- Kurwa! - walłem ręką o kierownice.

Pierwszym moim celem był apartament Niki.

Nika:

Stanęłam przed wielką willą, którą wczoraj odwiedziłam z Aleksem. Postanowiłam, że teraz porozmawiam z mamą chłopaka, a później zniknę na jakiś czas jak najdalej stąd.

Stojąc pod drzwiami przeczekam chwili by nie było widać po mnie, że cokolwiek dziś się stało. Gdy już stwierdziłam, że jest okey zadzwoniłam drzwonkiem. Przeczekał chwilę, aż drzwi się otworzyły. Stała w nich pani Lisa.

- O Nika coś się stało? - zapytała gdy tylko mnie zobaczyła.

- Dzień dobry. - zaczęłam. - Nie poprostu później nie będę miała czasu na nasze spotkanie. Mam badania. - to pierwsze moje kłamstwo, które kieruje do babci mojego dziecka.

- Oczywiście wejdź. - odpowiada i wpuszcza mnie do środka.

Przeszłam przez korytarz, aż znalazłam się w salonie. Pani Wilson wskazała ręką bym usiadła na dużej sofie. Oczywiście zajęłam wskazane miejsce i spojrzałam na kobietę.

- Chcesz herbatę? - zapytała i zajęła miejsce obok.

- Nie trzeba. - odpowiedziałam z uśmiechem.

- A może wody? - spytała ponownie.

- Tak.

Kobieta wstała i nalała wodę z dzbanka do dwóch szkolanki ustawionych na stole.

- Proszę. - podała mi.

- Dziękuję. - odpowiedziałam i upilam łyka wody, następnie stawiając ją na stale.

- Więc jesteś w ciąży? - zapytała i usiadła obok.

- Tak. - odpowiedziałam. - Wiem, że to dla pani trudne poznać mnie i od razu usłyszeć taką wiadomość, ale to dla mnie też ciężkie. Jeśli trzeba mogę sama wychować to dziecko. To nie problem dla mnie. - dodałam.

- Nika. - powiedziała po mojej przemowie i położyła rękę na moim kolanie. - To nie jest tak, że chce byś sama wychowała te dziecko. Aleks to trudny chłopak. Nie raz miał kłopoty i nie chce by kogoś takiego jak córkę państwa Williams wciągnąć w jakieś kłopoty.

- Mogę wiedzieć jakie miał problemy? - zapytałam z czystej ciekawości.

- Już sam Ci to pewnie niedługo powie. I pamiętaj, że gdyby coś się działo informuj mnie o tym. Nawet jakby Aleks się dziwnie zachowywał to dla nas ważne.

- Oczywiście.

~~~

Pani Lisa to naprawdę miła kobieta. Rozmawiałyśmy jeszcze z jakieś dwadzieścia minut. Chciałabym mieć taką teściową, ale o czym ja marzę. Aleks nie będzie przeze mnie rezygnować ze swojego starego życia. Ważne, że chociaż moje dziecko będzie miało super babcię.

- Do wiedzenia. - żegnam się z kobietą i wychodzę z domu.

- Do zobaczenia. - odpowiada i znika za drzwiami.

Wyszłam z terenu państwa Wilson i poszłam w kierunku przystanku. Jak na razie pojadę do apartamentu i wezmę najpotrzebniejsze rzeczy.

Aleks:

Dwadzieścia minut temu miałem ją przy sobie, a teraz? Teraz to nawet nie wiem gdzie jest. Cały czas włącza się poczta głosowa.

Byłem u niej, lecz jej tam nie zastałem. Oczywiście mam klucze od apartamentu i weszłam do niego jak do siebie, ale wszystkie rzeczy były na swoim miejscu. Żadnej kartki. Nic. Kompletnie nic.

Wysiadłem z windy i szybko znalazłem się w samochodzie. Odpaliłem silnik i odjechałem z piskiem opon do domu państwa Williams. Oby tam była. Proszę.

~~~

Dość krótki rozdział, ale nie
miałam kiedy skończyć.😣

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro