Rozdział 29
Nika:
Obudził mnie krzyk Aleksa. Zdziwiłam się, bo spał obok i krzyczał. Musiało mu się chyba coś przyśnić.
- Aleks. - mówię zaspanym głosem i siadam bliżej chłopaka. - Aleks. - podnoszę swój głos i kładę rękę na jego policzku, które zaczyna masować.
Brunet otworzył oczy i spojrzał na mnie. W jednej chwili wstał do pozycji siedzącej i objął mnie.
- Wszystko dobrze? - pytam zdziwiona jego reakcją.
- Miałem zły sen. - odpowiada i całuje mnie w czubek głowy.
~~~
Dziś mój pierwszy dzień w tym roku szkolnym. Trochę się tego obawiałam. To już nie to co było w tamtym roku. Ten rok to mój koszmar. Już czuję reakcję innych uczniów i nauczycieli jak się dowiedzą o ciąży.
Dziwka, szmata, puszczalska. Jakie jeszcze mogę mieć przezwiska od uczniów? To mój ostatni rok, ale sama jestem sobie winna jak on będzie wyglądać.
Przeglądam się ostatni raz w lustrze i myślę, że jest okey. Teraz muszę ubierać się tak by nikt jak na razie nie zauważył ciąży. Nie chce mieć na wstępie koszmaru.
- Wyglądasz ślicznie. - usłyszałam głos za sobą, a w odbiciu lustra pojawia się brunet. - Nie rozumiem czemu nadal trzymasz to w tajemnicy. - obejmuje mnie, a swoje dłonie układa na moim już niepłaskim brzuchu.
- Tak będzie lepiej. - odpowiadam i odwracam się przodem do chłopaka, a następnie złączam nasze usta w namiętny pocałunek.
~~~
- Pamiętaj jakby coś się działo... - zaczął, ale nie warte mu było skończyć.
- Dzwoń. - kończę jego zdanie i przewracam oczami.
- Martwcie się. - tłumaczy i wysiada razem ze mną z auta.
- Nie masz o co. Ze mną jest wszystko okey. Z dzieckiem też. Jakbyś chodził tu do szkoły... - nie dane jest mi skończyć, bo Aleks przysuwa mnie do jego besti, a nasze usta złącza w krótki, ale napięty pocaunek. - A to co? - pytam zdziwiona.
- Każdy się na Ciebie patrzy. Niech wiedzą, że jesteś moja. Poza tym musiałem Cię troszkę uciszyć. - tłumacz swoje zachowanie. - Jak skończysz lekcje zadzwoń.
- Oczywiście tatusiu. - odpowiadam i przekraczam teren piekła.
Idąc prosto do drzwi szkolnych odwróciłam się by sprawdzić czy Aleks już odjechał. Tak jak myślałam chłopak stał opierając się o samochód, nadal wpatrując się we mnie. To słodkie jak się o nas martwi, ale trochę mnie to zaczyna wkurzać. Niedługo będzie chodzić za mną jak ogon. Posłałam mu mój słodki uśmiech i przekroczyłam wrota piekła, które będzie mnie męczyć jeszcze najbliższe dziesięć miesięcy. Pierwsza lekcją zaczynająca ten rok szkolny jest chemia. Jak na razie zaczyna się całkiem okey.
~~~
Jak na tą chwilę dzień mija mi całkiem dobrze. Aktualnie siedzę z Ashley, Kate i Lucy na szkolny boisku. Jest teraz przerwa na lunch, więc mamy dobre dwadzieścia minut dla siebie.
- Zaraz wrócę. - mówię i wstaję z szkolnego murku przy boisku.
- Iść z Tobą? - pyta Ash.
- Poradzę sobie. - odpowiada i lekko się uśmiecham.
- Okey. Jakby co to...
- Zadzwonię. - przerywam jej i przewracam oczami.
Odwracam się i kieruje do szkolnej toalety. Czuję się dość dziwnie. Gdzie bym się nie obejrzała to wszystkich wzrok jest skupiony na mnie. Czy mam coś na twarzy? Naprawdę nie rozumiem tych ludzi. Nigdy nie byłam zauważana w szkole i nie chce tak nagle zostać gwiazdą szkoły. To nie mój styl bycie popularnym.
Na moje szczęście w toalecie nie było nikogo. Załatwiłam swoją potrzebę i podeszłam do lustra. Przekazałam się w nim i poprawiłam makijaż. Już chowałam kosmetyki do torby, gdy drzwi gwałtownie się otworzyły. Stała w nich jakaś wytapetowane dziunia, której zbyt nie znam. Nie jestem pewna jak się nazywa, ale ona i jej psiapsi nie zdały w tym roku i powtarzają ostatnią klasę liceum. Sama nie jestem kujonem, ale no sory jak można nie skończyć klasy? Ten świat robi się naprawdę śmieszny.
Spojrzałyśmy na sobie w odbiciu lustra. Patrzy na mnie wrogim spojrzeniem. Oderwałam się od patrzenia na nią i wróciłam do dalszych czynności. Drzwi się zamknęły, a ja odetchnęłam z ulgą mając nadzieję, że poszła.
- Jesteś Nika co nie? - usłyszałam głos za sobą na co się przestraszyłam.
- Tak. - odpowiedziałam krótko i odwróciłam się przodem do dziewczyny.
- I niby na Ciebie poleciał Aleks? - mierzy mnie wzrokiem od dołu do góry. - Nie wiem co ty masz lepszego odemnie, ale wiedz, że on jest mój i tylko mój. - podniosła swój głos.
- A ty jesteś kto jeśli mogę wiedzieć? - zmieniam temat.
- Ktoś kogo powinnaś się bać. - odpowiada i odwraca się tyłe opuszczając pomieszczenie.
Szczerze? Nigdy nie bałam się kogoś takiego. Nawet dużo straszniejszego. Jestem odważna. Przepraszam byłam odważna. Teraz nie mam odwagi się jej postawić. Dlaczego? Sama nie wiem. Ludzie zmieniają się na gorsze i lepsze, lecz ja zmieniłam się na gorsze. Co lepsze dziś czekają mnie dwie ciężkie rozmowy. Jednak z Ash, a drugą z mamą Aleksa. Nie wiem, której bać się bardziej.
Opuściłam pomieszczenie i skierowałam się na boisko. Wychodząc przez budynek szkolny zauważyłam, że Ashley siedzi na murku sama, więc teraz będzie jednak z ciężkich rzeczy dzisiejszego dnia. Podchodzę bliżej do przyjaciółki i siadam obok.
- Ashley... - zaczynam, ale nie warte jest mi skończyć.
- Nika ja wiem, że uważasz mnie za fałszywą, bo wystawiłam Cię, a w dodatku okłamałam, ale to naprawdę nie mógł być James. - tłumaczy. - Nie chce Cię stracić. - Dodaje.
- Wieżę Ci. - odpowiadam i obejmuje brunetkę. - I wybaczam, ale objecaj, że nigdy, ale to przenigdy mnie więcej nie okłamiesz. - dodaje i odrywam się od przyjaciółki patrząc jej prosto w oczy.
- Obiecuje.
- A co do Jamesa to nagal nie rozumiem czemu jest podobny do... - nie skończyłam, bo po moim policzku spłynęła pierwsza łza.
- Nie wiem Nika, ale to da się wyjaśnić. Nie płacz tylko. - obejmuje mnie i uspokaja.
~~~
Dzień szkolny zakończyłam sukcesem, gdyż właśnie zadzwonił ostatni dzisiejszy już dla mnie dzwonek. Spakowałam wszystkie rzeczy i wyszłam z sali. Na moje szczęście miałam lekcje na parterze, więc szybko znalazłam się na parkingu przed szkołom, gdzie czekał już na mnie Aleks.
Chwila co? Przecież nie dzwoniłam o której kończę. Chłopak mnie raczej nie zauważył, bo wpatrywał się w ekran swojego iPhona. Był oparty o swoją bestię. Boże jak on cudownie wygląda. Ruszyłam w jego kierunku z uśmiechem na twarzy, lecz nie trwało to za długo.
Dziewczyna, które zaczepiła mnie w toalecie kierowała się w stronę Aleksa. Robiła wszystko, żeby chłopak zauważył ją, ale chyba jej to nie wychodziło. Jako pierwsza znalazłam się przed chłopakiem z sukcesem i uśmiechem na twarzy.
- Hej kotku. - chowa telefon do tylniej kieszeni po czym całuje mnie lekko w usta.
- Hej. - mruklam cicho. - Skąd wiedziałeś, że już skończyłam? - pytam zdziwona.
- Ma się swoje sposoby.
- Okey. - odpowiadam krótko. - Zawieziesz mnie... - nie udało mi się skończyć, bo ktoś to przerwał.
- Hej Aleks! - zza moich pleców słyszę ten jej głos.
Odwracam się do dziewczyny przodem, a ona posyła mi swój sztuczny uśmiech.
- Hej. - odpowiada zdziwona brunet i spogląda na mnie. - To jest... - nie dokończyłam, bo dziewczyna mu przerwała.
- My się już poznaliśmy. - odpowiada za mnie dziewczyna.
- Nika wsiądź do samochodu. Zaraz przyjdę. - mówi do mnie Aleks.
- Ja poczekam. - odpowiadam z uśmiechem na twarzy.
- Nika. - powtarza moje imię chłopaka, a uśmiech z mojej twarzy znika.
Za to z twarzy dziewczyny uśmiech nie znika, a nawet jest jeszcze większy. Gdybym mogła przywaliła bym jej w ten wytapetowany ryj. Odwracam się w stronę drzwi od pasażera i je otwieram. Robie to tak powoli by tylko usłyszeć jak najwięcej z ich rozmowy.
- No Aleks jak taki ktoś jak ty mógł polecieć na kogoś takiego jak ona. - słyszę śmiech dziewczyny.
- A może powiesz mi jak ja mogłem polecieć na coś takiego jak ty. - odpowiada mój chłopak.
Zamykam drzwi i czekam, aż chłopak skończy rozmowę. Pomimo otwartych okien już nie słyszę ich rozmowy, bo oddalili się od auta o jakieś cztery może pięć metrów.
Ponieważ Aleks stał tyłem do samochodu nie widziałam jego twarzy, za to twarz dziewczyny widziałam doskonale. Cały czas z uśmiechem się przypatrywała brunetkowi.
Przyszła mi wiadomość z fejsa, że mój brat jest w pobliżu. Co on tu robi? Później z nim o tym porozmawiam. Chowam telefon do torby i wracam wzrokiem do obserwacji rozmowy pomiędzy Aleksem, a tą wytametowaną dziunią. Nagle moje oczy się zaszkliły. To co zobaczyłam. Poprostu nie wieżyłam własnym oczom co widzę. Aleks całuje się z nią.
Wysiadłam z samochodu i lekko zamknęłam drzwi. Nie będę przerywać im tej świetnej chwili zwykłym trzaskiem drzwi. Odwróciłam się w stronę szkolnej bramy i prosto poszłam na przystanek. Co z tego, że mam tusz na policzkach? Ważne, że Aleks się dobrze bawi.
Nie musiałam długo czekać na autobus, bo szybko przyjechał. Wcale nie miałam zamiaru jechać do domu, ani nawet do rodziców. Kupiłam bilet i usiadłam na siedzeniu pod oknem. Wyciągnęłam telefon by sprawdzić godzinę.
Do Aleksa:
Baw się dobrze, kotku❤️
Wyłączyłam telefon i schowałam spowrotem do torby.
~~~
Uspik coś złego się zaczyna dziać...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro