Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 27

Nika:

Brunetka patrzy na mnie niedowierzającym wzrokiem. W sumie to się jej nie dziwię też bym tak zaragowała, a nawet gorzej.

- Że co?! - podnosi swój ton.

- Ja rozumiem, że mi nie wierzysz...

- To nie prawda! - krzyknęła i wzięła ręce z moich ramion.

- Ash... - zaczyna, ale nie dane jest mi skończyć.

- Nie Nika, nie Ash. Przecież dobrze wiesz, że to nie był James. - uspokaja się trochę. - Chcesz znać prawdę czemu nie poszłam z Tobą na imprezę wtedy? Proszę bardzo wystawiłam Cię dla Jamesa. - powiedziała gniewnym głosem przez co moje oczy zrobiły się zaszklone. - Możesz sobie myśleć teraz co chcesz, ale nie pozwolę, żebyś robiła z mojego chłopaka gwałciciela.

Powiedziała i odeszła. Powiedziała mi prawdę, która bardzo mnie zabolała. Wystawiła mnie. Własna przyjaciółka mnie wystawiła i okłamała. Z moich oczu zaczęły spływać łzy, przez które mój tusz się lekko rozmazał.

Poszłam do toalety szkolnej, która żadko co prawda odwiedzam, ale teraz muszę. Nie mogę się tak pokazać przed innymi. Chwyciłam klamkę odpowiednich drzwi i pociągnęłam je w swoją stronę. Weszłam do pomieszczenia i spojrzałam w lustro. Nawet nie jest tak źle. Kiedyś bywało gorzej.

Nawet nie zdążyłam przetrzeć oczu, bo drzwi gwałtownie się otworzyły, a w nich stanęła Kate i Lucy. Tak naprawdę to ich nie poznałam. Te wakacje bardzo je zmieniły co nie jedna osoby by zobaczyła. Przez chwilę stały jak wryte i patrzały na mnie jakby ducha zobaczyły. Co się dziwić jak widzą przyjaciółkę po prawie dwóch miesiącach.

- Nika? - zaczyna Kate. - Boże jak dawno Cię nie widziałam. - podchodzi do mnie i przytula.

Odwzajemniam ten gest. Po oderwaniu się od siebie tak samo witam się z Lucy.

- Co się stało? - pyta przejęta Lucy.

- A nic takiego. - odpowiadam i zaczyna zmywać zmoczoną chusteczką rozmazany makijaż.

- Przecież płakałaś. - twierdzi Kate.

- Ale to nie ważne lepiej opowiadajcie co u was. Prawie całe wakacje was nie widziałam.

- My Cię też, ale widzę, że zagrałaś się z Lucy. - mówi z uśmiechem na twarzy Kate.

- Czemu? - pytam nie wiedząc o co chodzi i odwracam się w stronę Lucy.

- Też jestem w ciąży. - mówi po chwili.

Zaraz czy po mnie tak bardzo widać, że jestem w ciąży? No to teraz cała szkoła będzie o tym wiedzieć nie no poprostu świetnie, że też ubrałam te sukienkę.

- Aż tak bardzo widać? - pytam zmartwiona.

- Na pierwszy rzut oka nie, ale znam Cię na tyle, że umiem zapamiętać twoją dawną figurę.

- Tak wogule to gratuluję Lucy. - podchodzę do dziewczyny i ją przytulam.

- Ja Tobie też. - odpowiada mi.

- No tylko ja nie jestem w ciąży i Ashley. No chyba, że o czym jeszcze nie wiem. - twierdzi pytająco brunetka.

Na samą myśl o Ashley robi mi się smutno. Już nawet nie chodzi mi o to, ze mnie wystawiła dla tego jej chłopaka, ale o to, że mi nie wieży. W sumie nie ma jak mi wierzyć skoro cały wieczór przesiedziała z nim. To jeśli to nie był James to kto?

- O właśnie, a gdzie Ash? - pyta Lucy.

- Gdzieś poszła. - odpowiadam i wyrzucam chusteczkę do kosza. - Idziemy? - pytam na co obie kiwają twierdząco głową.

~~~

- Nika! - słyszę za sobą głos Ashley. - Zaczekaj!

Postanowiłam, że jej wysłucham, ale boje się, że będę tego żałować i jeszcze bardziej sobie spieprze dzień.

- Przepraszam. - słyszę po czym się odwracam. - Ja nie chciałam na Ciebie nawrzeszczeć, ale to naprawdę nie mógł być James. - twierdzi, a w jej oczach widać, że mówi prawdę.

Sama już nie wiem. Może to przypadek, że James jest, aż tak podobny do chłopaka z imprezy, albo poprostu chce go chronić? Miałam już coś powiedzieć gdy usłyszałam trąbienie, które dochodziło z auta Aleksa. Odwróciłam się w stronę, z której dochodził ten dźwięk i zobaczyłam bruneta poprawiającego grzywkę w lustrze. Boże jaki on jest słodki. Wróciłam do kontaktu wzrokowego z brunetką.

- Sory, ale bardzo się śpieszę. Porozmawiam jutro w szkole okey?

- No dobra. - mówi z niechęcią Ashley.

- Bardzo Cię przepraszam, ale mam spotkanie z rodzicami Aleksa.

- Rozumiem. - posyła mi sztuczny uśmiech, który znam i pozwala mi odejść.

~~~

Przez całą drogę rozmawiałam z Aleksem o wszystkim, ale też o niczym. Gdy chłopak przejechał przez bramę przepięknej willi nie wieżyłam w to co widzę. Jest przeogromne o kremowym kolorze. Wysiadając z samochodu nadal nie wieżyłam w to co widzę.

Aleks otworzył wrota budynku i wpuścił mnie pierwszą. Przekraczając próg było widać mnóstwo napewno drogich rzeczy, na które nawet nie stać moich rodziców. W holu wisiały zdjęcia Aleksa i Sofii z dzieciństwa. Ich obramowami były zdobione złotymi dodatkami. Chyba nie muszę wam opisywać jak wygląda tu wszystko, bo to w sumie nudne.

- Aleks? - słyszę kobiecy głos, który pewnie należy do jego matki.

- Tak mamo. - odpowiada mój chłopak.

Chłopak chciał mnie za rękę i wprowadził do dużego salonu z jadalnią. Stół był nakryty dla dziesięciu osób. Usłyszałam za sobą czyjeś kroki, więc postanowiłam się odwrócić. Przed moimi oczami ukazała się czterdziestoletni kobieta. Jej ciemne włosy były związane w wysokiego koka. Była ubrana w czerwoną sukienkę sięgającą za kolano i czerwone koturny. Wyglądała jak żona milionera. W sumie o czym ja mówię przecież to prawda.

- Mamo to jest moje dziewczyna Nika, Nika to moja mama Lisa. - przedstawił nam sobie, a kobieta wyciągnęła rękę w moją stronę co odwzajemniłam.

- Idźcie sobie posiedzieć w salonie. Jeszcze nie ma wszystkich. - proponuje kobieta.

Chyba nie zbyt spodobałam się mamie Aleksa. Było po niej widać, że inaczej wyobrażała sobie dziewczynę swojego syna. Nie mówiąc o tym, że będę matką jej wnuczki bądź wnuczka. Właśnie czy Aleks już powiadomił o mojej ciąży swoją rodzinę.

Siedzę z brunetem na sofie i oglądamy coś w telewizji. Chłopak przełożył swoją dłoń przez moje ramionę i przysunął do siebie.

- Aleks. - szepcze do chłopaka.

- Tak? - odwraca głowę w moim kierunku.

- Powiedziałeś już rodzicą o ciąży? - pytam tak by nikt tego nie usłyszał.

- Jeszcze nie. Dziś im powiemy.

- Okey. - odpowiedziałam cicho.

Rozległ się dźwięk dzwonka, a następnie pisk małego Oliviera. Wraz z brunetem wstaliśmy od stołu i poszliśmy przywitać się z siostrą Aleksa i jej mężem.

- Babcia!

- Mój mały smyk już przyjechał. - odpowiada z uśmiechem.

Mam nadzieję, że jej reakcja na moją ciążę będzie podobna. Nie chce mieć babci swojego dziecka za wroga. Bardzo się tego obawiam, że mnie nie zaakceptuje.

Chwilę później dotarli dziadkowie Aleksa ze strony pani Lisy, a później ze strony pana Charlesa. Bo tak ma na imię ojciec bruneta, którego jeszcze nie zdążyłam poznać.

Wszyscy przybyli siedzimy przy stole czekając na ojca Aleksa, który już powinien być. Usłyszałam trzask drzwi, a następnie w drzwiach jadalni pojawił się wysoki brunet bardzo podobny do chłopaka obok mnie. Nie powiem, że nie, bo do swojej matki też jest podobny, ale bardziej do ojca.

- Dzień dobry i przepraszam za spóźnienie, ale praca. - tłumaczy się i wita, z każdym po kolei.

- A my się chyba nie znamy. - zatrzymuje się przy mnie.

- Tato to jest Nika moja dziewczyna, Nika to jest moje ojciec Charles. - wtrąca się Aleks za co mu dziękuję, bo sama bym nie wiedziała co mam powiedzieć.

- Bardzo miło poznać. - brunet podaje mi dłoń.

- Mi również. - odpowiadam i odwzajemniam gest.

Po zajęciu przez wszystkich miejsc gosposia przynosi obiad. Fajną ma rodzinę Aleks muszę przyznać, ale nie pasuje w niej. Jestem całkiem inna niż wszyscy wokół mnie teraz. Nie żałuję, że poznałam Aleksa, ale nie wyobrażam sobie takiego życia jak na razie.

To życie w luksusach. Może i moi rodzice są bogaci, ale nie, aż tak. Boję się najbardziej tego, że ktoś sobie pomyśli, że poleciałam na hajs Aleksa.

Z moich rozmyśleń wyrywa mnie dłoń na moim udzie. Chyba każdy wie do kogo należy. Spoglądałam w stronę bruneta.

- Coś się stało? - pyta przejęty.

- Nie.

- Napewno?

Może mam mu powiedzieć prawdę, że boję się o to jak sobie inni będą o mnie myśleć? Dziewczyna, która złapała chłopaka na dziecko i poleciała na jego forsę.

- Napewno.

- Jakby coś się działo to mów.

- Okey. - uśmiecham się do niego.

- To może nam coś powiesz o sobie Nika. - mówi babci Aleksa, Lila.

- Jestem Nika Williams. - nie no świetna przemowa. - Chodzę do trzeciej klasy liceum. Mam osiemnastolat. Młodszą siostrę i brata. Moi rodzice mają swoją firmę.

- Twój ojciec to Gabriel Williams? - przerywa mi pani Lisa.

- Tak. - odpowiadam, a na twarzy kobiety maluje się złość? Nienawiść? Nie wiem jak to opisać.

- A jak się poznaliście? - dopytuje starsza kobieta, Elle.

- To długa historia. - mówi Aleks.

- Z chcecią posłuchamy. - mówi pani Lila.

- Przepraszam. - mówię i wstaję z krzesła. - Aleks szybko. - mówię cicho do chłopaka.

- Zaraz wrócimy. - tłumaczy i również wstaję.

- Łazienka. - szepcze i zakrywam usta ręką.

- Chodź te drugie. - łapie mnie za drugą rękę i próbuje zaprowadzić, ale ja się wyrywam i wbiegam do pomieszczenia klękając na kolana przed toaletą.

Zwymiotowałem wszystko co dziś zjadłam. To jest męczące co zjem to po chwili wymiotuje. Słyszę jak ktoś zamyka drzwi i podchodzi do mnie. Całe szczęście, że miałam włosy splecione w warkocz dobierany, bo nie chce wiedzieć co by teraz z nimi było. Wstaję na proste nogi i spuszczam wodę.

- Już dobrze? - pyta dobrze mi znajomy głos.

- Tak. - odpowiadam i przemywam usta wodą, a przy okazji myje ręce. - Chcesz im powiedzieć jak się poznaliśmy? - pytam wycierając ręce w ręcznik obok umywalki.

- No co ty. Wymyślimy jaką historię. - uśmiecha się do mnie i łapie za rękę.

Po chwili już znajduje się przy stole i zajmujemy swoje wcześniejsze miejsca.

- Wszystko dobrze? - dopytuje pani Lila.

- Tak. Źle się poczułam. - tłumaczę się.

- To jak się poznaliście? - pyta pani Lisa nie przejmując się czy jest wszystko okey. Tak jak myślałam tak też jest nie polubiła mnie.

- Chodziliśmy przez dwa lata do tej samej szkoły i pewnego dnia spotkaliśmy się na korytarzu. - zaczyna mój chłopak i łapie moja rękę pod stołem.

- Aleks przypadkowo mnie popchnął i wypadły wszystkie książki, które trzymałam w ręce. - tym razem ja opowiedziałam.

- I oczywiście bardzo pomocny ja jej pomogłem i zaczęliśmy ze sobą rozmawiać na przerwach i jakość tak się potoczyło, że jesteśmy razem. - skończył historię.

- To niezbyt długo się znacie. - twierdzi pan Henrick.

- A my się długo znaliśmy jak zostaliśmy parą? - pyta jego żona, pani Elle.

- A ile jesteście razem? - pyta zaciekawiona mama Aleksa.

- Kilka tygodni. - odpowiada brunet zgodnie z prawdą.

~~~

Obiad minął w bardzo miłej atmosferze nie licząc tego natarczywego wzroku matki Aleksa. Pan Charles zaproponował, aby wszyscy zostali na kolacji. Zgodziłam się, ale nie czułam się zbytnio dobrze.

- Pójdę się przewietrzyć. - powie do Aleksa i podnoszę się z sofy.

Wszyscy właśnie siedzieliśmy w salonie na sofie i oglądaliśmy zdjęcia z dzieciństwa Sofii oraz mojego chłopaka.

- Pójdę z Tobą. - proponuje i wstaję ze mną.

- Nie chce pobyć chwilę sama.

- Ale jak coś to wołaj, albo dzwoń.

- Dobrze. - mówię i wychodzę z dużego pomieszczenia informując wszystkich.

Zamknęłam drzwi zewnętrzne i oparłam się o barierkę przed schodami. Moja cisza nie trwała co prawda długo, bo po chwili usłyszałam otwieranie się, a następnie zamykanie drzwi.

- Aleks naprawdę nie musiałeś... - zaczynam lecz nie kończę, bo po odwróceniu się okazuje się, że to jednak nie brunet.

~~~~

Wczoraj rozdział, dzisiaj rozdział
Coś nowego co nie?
Jak myślicie kto wyszedł za Niką?
Możecie zgadywać w komentarzach i zostawiajcie gwiazdki to bardzo motywuje, bo już nie wiem czy się podoba czy nie... 💕

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro