Rozdział 26
Obudził mnie huk z kuchni. Stanęła na równe nogi i wyszła z sypialni. Zbliżając się do pomieszczenia usłyszałam przełknięcia pod nosem. Weszłam do kuchnię gdzie przy blacie tyłem stał brunet.
- Hej. - powiedziałam nie co głośniej i usiadłam na blacie za nim.
- Hej. - odwrócił się w moją stronę. Był bez koszulki i wyglądał bardzo seksownie. - Obudziłem Cię? - zbliżył się do mnie i zatrzymał między moimi nogami.
- Można tak powiedzieć. - odpowiedziałam muskając jego usta i odsunęłam się na dotychczasową odległość.
- Zaraz Ci to wynagrodze. - odpowiedział.
- Jak? - zapytałam z ciekawością.
Aleks popatrzał na moje usta, w które po chwili się wbił. Zaczął mnie namiętnie całować co odwzajemniłam. Nasze języki zaczęły się o siebie ocierać. Była w siódmym niebie. Zamknęła oczy, a z mojego brzucha wydobył się dość głośny dźwięk. Serio? Akurat w takim momencie mój brzuch potrzebuje jedzenia? Brunet oderwał się odemnie i spojrzał w moje oczy.
- Głodni? - zapytał opierając ręce po obu stronach blatu, tym samym zamykając mnie w półapce.
- Głodni? - spytałam zdziwiona, a brunet popatrzał mi w oczy. Oderwał jedną dłoń od blatu i dotknął brzucha. Teraz się zorientowałam o co mu chodzi. - Aaaa... Tak głodni. - odpowiedział ma chwili.
- Czyżbyś zapomniała o maleństwie? - spytał odsuwając się odemnie i biorąc rękę z mojego brzucha. - Tatuś nigdy o Tobie nie zapomni. - mówi do mojego jeszcze płaski brzuch.
- Nie mogę się jeszcze przyzwyczaić do liczby mnogiej.
- Naleśniki? - spytał biorąc talerz z przeciwnego blatu, a ja tylko pokiwałem głową.
~~~
Po zjedzeniu przepysznego śniadania poszła się przebrać. Oczywiście podziękowałam Aleksowi za nie. Chłopak rozsiadł się przed telewizorem, a ja powędrowałam do łazienki z przygotowanymi wcześniej ciuchami.
Po zrobieniu porannej rutyny wzięłam telefon i usiadłam obok bruneta. Odblokowując urządzenie zauważyłam dwa nieodebrane połączenie i trzy wiadomości. Wszystko było od Ashley. Weszłam w wiadomości by je odczytać.
Od Ashley:
Hej sory, że tak wcześniej pisze, ale może byś wpadła z Aleksem do mnie? Poznałabyś w końcu Jamesa. :)
Od Ashley:
Chyba jeszcze śpisz, więc jak wstaniesz odpisz.
Od Ashley:
Żyjesz jeszcze? :'(
Wyjrzałam zza telefonu i popatrzałam na chłopaka obok. Ten po chwili zauważył, że mu się przyglądał, więc odwzajemnił mój gest.
- Coś nie tak? - zapytał.
- Ashley pyta czy przyjdziemy poznać Jamesa, ale nie chce Ci psuć planów i sama do niej pójdę. - odpowiadam przenosząc wzrok na urządzenie w mojej dłoni, a brunet wraca do oglądania telewizji.
- Z chcecią pójdę poznać ją i tego Jamesa. - odpowiada po chwili ciszy.
- Naprawdę? - pytam zdziwiona i wracamy do kontaktu wzrokowego.
- Tak. - posyła mi swój cudowny uśmiech.
~~~
Właśnie dotarliśmy pod apartament Ashley, w którym mieszka. Wjechaliśmy do podziemnego parkingu, ale nigdzie nie było miejsca blisko wejścia do wierzowca. Podałam chłopakowi numer mieszkania i piętro, a ten wysadził mnie tuż obok windy, a sam pojechał szukać miejsca parkingowego.
Nacisnęłam przycisk, a drzwi windy się otworzyły, a po chwili byłam już pod odpowiednimi drzwiami. Zadzwoniłam drzwonkiem i usłyszałam kroki zza drzwi, a następnie przekręcanie klucza. Drzwi otworzyły się, a moim oczom ukazała się brunetka.
- Nika! - zapiszczała i wpadliśmy sobie w objęcia. - Jak ja dawno Cię nie widziałam. - mówi odrywając się odemnie.
- No trochę minęło.
- Wchodz. - przepuszcza mnie w drzwiach po czym je zamyka.
- Aleks nie przyszedł? - pyta.
- Parkuje auto zaraz powinien być. - odpowiadam i wychodzę za brunetką do kuchni. - A gdzie ten twój przystojniak? - pytam rozglądając się po calym pomieszczeniu.
- Poszedł do sklepu zaraz wróci. - odpowiada wstawiając wodę na herbatę.
- Okey.
- Co tam u was słychać? Dobrze z dzieckiem? - odwraca się w moją stronę.
- Dobrze. Aleks można powiedzieć, że nie opuszcza mnie na krok. - śmieje się ze swojej odpowiedzi.
- To chyba dobrze, że tak się przejął. - mówi po czym słyszymy dźwięk dzwonka.
- Pewnie Aleks. - twierdzę i wstaję z wysokiego krzesła przy blacie. - Pójdę otworzyć.
- Siedź. Ja otworze.
- Ash jeszcze mogę normalnie wykonywać wszystkie czynności. Poradzę sobie.
- Jak chcesz. - odpowiada i nalewa wody do filiżanek.
Tak jak powiedziałam tak i też zrobiłam. Podeszłam do drzwi i je przekręciłam klucz. Moim oczom ukazał się znajomy mężczyzna, którego nie zapomnę do końca życia.
- O hej jesteś już. - mówi jakby mnie nie pamiętał i wchodzi do mieszkania. - Jestem James. - wyciąga do mnie dłoń, której nawet nie mam zamiaru dotykać.
Odsuwam się i z chcecią bym teraz stamtąd wybiegła się moje mdłości na to nie pozwalają. Przykładam rękę do ust i kieruje się do łazienki.
Ashley:
Słyszę gwałtownie otwierające się drzwi od łazienki i natychmiast idę w tę stronę. Obok drzwi stoi zdziwiony brunet.
- Aż tak źle wyglądam? - pytam mnie.
- Nieee. Ona poprostu w ciąży jest. - odpowiadam i chodzę do łazienki świecąc światło.
- Rozumiem. - słyszę za sobą.
- Boże jak ja Ci współczuję. - mówi do dziewczyny stojąc w futrynie.
Podchodzę do dziewczyny, która stoi już koło umywalki. Po chwili rozlega się drzwonkiem do drzwi.
- To pewnie Aleks. - twierdzi i mija mnie.
Aleks:
Stoję pod odpowiednimi drzwiami i czekam, aż ktoś je w końcu otworzy. Słyszę jak ktoś przekręca klucz w drzwiach, a po chwili widzę moją Nike. Dziewczyna ma dziwny wraz twarz. Nie jest już taka szczęśliwa jak wtedy gdy ją widziałem kilka minut temu.
- Co się stało? - pytam zmartwiony. Brunetka nie wpuszczą mnie do środka, a wychodzi przed drzwi i je lekko zamyka. - Nika co jest? - kładę jej dłoń na policzku, który zaczynam masować.
- On... On tu jest. - skuszcza swój wzrok na podłogę, a z jej oczu zaczynają płynąć łzy.
- Kto? - pytam nie rozumiejąc o kogo chodzi i obejmuje dziewczynę przysuwając ją do siebie.
Brunetka nie zdążyła mi odpowiedzieć na pytanie, bo drzwi gwałtownie się otworzyły, a w nich stała brunetka i jakiś koleś. Od razu go poznałem.
- Co on tu robi? - podnoszę swój ton.
- O co chodzi? - pyta brunet jakby nie wiedział o co mi chodzi.
- Jeszcze masz czelność pytać! - warknęłem w jego kierunku, a dziewczyna wtilulona nadal we mnie drżała. Pocałowałem ją w czoło i czekałem na odpowiedź chłopaka.
- Chwila o co tu chodzi? - pyta zdezorientowana dziewczyna. - Wejdźcie do środka. - Robi mi i brunetce miejsce by wejść.
- Ja tam nie wejdę. - szepce do mnie Nika.
- Może innym razem. - odpowiadam brunetce przy drzwiach i opieram brodę na głowie dziewczyny. - Idziemy? - szepcze do brunetki, a ta tylko kręci potwierdzająco głową.
Nika:
Odrywam się z objęć Aleksa i spoglądam ostatni raz na zdziwioną minę mojej przyjaciółki. Nie chce psuć jej związku i jak na razie nie powiem jej, że to on jest chłopakiem z imprezy.
~~~
Po piętnastu minutach jesteśmy już u mnie w apartamencie. Przez całą drogę panowała pomiędzy nami cisza. Po wejściu do domu poszłam od razu do kuchni i nalalam sobie wody do szkolanki. Słyszałam za sobą kroki Aleksa, ale już na to nie zwracałam uwagi.
- Nie chcesz powiadomić policji? - pyta przerywając ciszę i przytula mnie od tyłu.
- I tak nic na niego nie mam. - odpowiadam, a ręce chłopaka wędrują na mój brzuch, który już nie jest taki płaski jak dla mnie, ale jeszcze go zbytnio nie widać. W końcu to dopiero drugi miesiąc. - Poza tym trudno jest mi o tym mówić.
- Rozumiem. - szepcze mi do ucha i odwraca w swoją stronę.
Patrzę w jego czekoladowe oczy, w które nie mogę się napatrzeć. Chłopaka wzrok spada na moje usta, a już wiem o co mu chodzi. Zaczyna się do mnie powoli zbliżać, a będąc już blisko złącza nasze usta w powolny pocaunek, który z każdą chwilą się pogłębia.
Chłopak zjeżdża rękami z mojego brzucha na tył ud i sadza mnie na blacie, dzięki czemu nie musi się schylać.
~~~
Dziś pierwszy dzień w szkole po wakacjach. Szczerze mówiąc boję się. Za niedługo mój brzuch będzie bardzo widoczny, a wszyscy będą mówić, że się póściłam. W sumie i czym jak mówię to prawda, ale dzięki temu mam kochającego mnie chłopaka. Co prawda nasze pierwsze spotkanie nie było wymarzone, ale nie zapomnę go do końca życia. To właśnie dzięki Aleksowi teraźniejszości chłopak Ashley nie zrobił mi krzywdy.
- Zawiozę Cię. - mówi mi przy uchu brunet.
- Nie musisz. - odpowiadam. - Mam swój samochód. Dam sobie radę. - odwracam się przodem do chłopaka i daje mi causa w policzek.
- I tak mam po drogę. Poza tym nie puszczę Cię samej.
Tak Aleks zrobił się tak opiekuńczy, że już mnie samej nie puszcza i nawet proponował bym wzięła sobie lekcje indywidualne. Może i to lepsze, ale nie chce się odcinać od świata przez ciążę. To nie choroba i dam radę.
- No okey. - odpowiadam i razem z chłopakiem opuszczam mój apartament.
Aleks:
Właśnie odwożę Nike na rozpoczęcie kolejnego dla niej roku szkolnego w liceum. Już od jakiegoś czasu rodzice mnie proszą o poznanie mojej dziewczyny, a ja jeszcze nie miałem czasu ją o tym poinformować. Stwierdziłem, że to będzie najlepszy moment.
- Przyjadę po Ciebie. - spoglądam na dziewczynę.
- Nie musisz. Pojadę autobusem.
- I tak mamy spotkanie rodzinne.
- Chwila co? - pyta zdziwiona.
- Moi rodzice chcą Cię poznać i zaprosili nas na dzisiejszy obiad, bo wrócili z wakacji.
- Ale...
- Nie ma żadnego, ale. - przerwałem jej.
Zatrzymałem się pod budynkiem, do którego jeszcze niedawno chodziłem. Dziewczyna nie odzywał się resztę drogi. Wysiadając z auta dziewczyna dała mi całusa i poszła w stronę brunetki, u której wczoraj byliśmy.
Ashley:
Czekałam przed budynkiem szkolnym, aż w końcu przyjdzie lub przyjedzie jakaś znajomą mi twarz. Nie chce stać sama na tej dużej sali.
Nie trzeba było nawet długo czekać, bo Nika pojawiła się wysiadając z czarnej besti Aleksa. W sumie to fajnie, że pojawiła się najwcześniej z wszystkich znajomych mi osób, bo będę mogła porozmawiać i wyjaśnić sobie z nią wczorajszą sytuację. Nadal nie rozumiem o co chodzi. Wydawało mi się, że moja przyjaciółka i jej chłopak znają Jamesa, ale on wszystkiemu zaprzecza i twierdzi, że nie zna.
- Hej. - przywitałam się.
- Hej, jeśli chodzi o wczoraj...
- Właśnie wyjaśnisz mi to? - przerwałam jej.
- To nie jest dla mnie łatwie Ash. - zacieła się na chwilę. - Bo James to... - przerwała i spojrzała na swoje buty.
- Nika. - zaczyna i kładę ręce na jej ramionach, a jej niebieskie oczy patrzą wprost w moje. - Wiesz, że mi zawsze możesz wszystko...
- To ten chłopak z imprezy! - przerywa mi krzycząc, a wszyscy ludzie wokół przeszywały nam dziwnym wzrokiem.
~~~
Tak, tak pisałam ten rozdział przez cały maj i dodaje go w czerwcu.
Powodem tego jest brak wenty. xD
Nie mam już zbyt pomysłów na rozdziały, więc pojawiają się co 2/3 tygodnie no, ale niestety.
Mam nadzieję, że kolejny pojawi się niebawem. 🙊🙊
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro