Rozdział 2
Nika:
Wstałam jakieś dziesięć minut temu i jeszcze nie spojrzałam, która jest godzina. Szukam telefonu, a gdy go odnajduję okazuje się, że jest rozładowany. Szybko się zrywam na proste nogi i podłączam go do ładowania. Kiedy się już załączył okazało się, że jest już po pierwszej.
O nie, zapomniałam o tym, że miała przyjść o dwunastej. Patrzę na wyświetlacz, a tam trzydzieści trzy wiadomości od mojej przyjaciółki i piętnaście nieodebranych połączeń. Jak najszybciej się da oddzwaniam do niej po trzech sygnałach już słyszę jej głos.
- Hej Ashley, przepraszam, ale zaspałam - mówię smutnym głosem
- Hej kochana. Coś widzę, że nie odczytałaś moich wiadomość.
- No nie odczytałam, a co tam pisałaś? - krzywię się
- Żebysmy się spotkały o siedemnastej w naszej ulubionej kawiarni. - odpowiad. W jej odpowiedz słychać śmiech. - Bo nie zdążę. - w oddali słychać, że ktoś coś do niej mówi, ale nie słuchać za bardzo.
- A okey to do zobaczenia. - odpowiadam, bo coś czuję, że jej w czymś przerwałam
- No papa. - rozłącza się i odkładam telefon na komodę.
To mam niecałe cztery godziny do spotkania. Podchodzę do szafy i szykuję ciuchy na dziś. Zdecydowałam się na czarne legginsy z adidasa i biały top, a na to czarna bluza. Biorę ubranie i kieruje się do łazienki, a z dołu słyszę już głos mojej rodzicielki. Otwieram drzwi do łazienki i kieruje się w stronę lustra nad umywalką to co tam zobaczyłam było straszne. Moją twarz była blada, a po makijażu zostały rozmazane kreski.
Po jakiś piętnastu minutach wychodzę z łazienki idąc po schodach do kuchni, ponieważ dziś sobota moja matka z dwójką mojego rodzeństwa siedzi przy stole jedząc obiad. Ojca nie ma, bo jak co sobotę ma ważne spotkania biznesowe.
- O Nika wstała. - mówi Laura moja młodsza o trzynaście lat siostra.
- Fajnie się balowało wczoraj? - pyta z uśmieszkiem na twarzy Mike, mój czternastoletni brat.
- Mike zostaw ją w spokoju, znów zaczynasz? - broni mnie mama.
- A bardzo fajnie. - odpowiadam na jego pytanie odwracając się w stronę kuchni po obiad. Chodź na samą myśl co wczoraj się wydarzyło, źle to wspominam, ale cieszę sie, że pierwszy raz w życiu zobaczyłam przystojnego bruneta o brązowych tęczówkach, którego już nigdy w życiu nie zobaczę.
~~~
Po obiedzie wróciłam do pokoju. Podczas obiadu moja rodzicielka nie wchodziła na temat wczorajszej imprezy co mnie bardzo zdziwiło, bo zawsze się dopytywała kto był i co robiłam, mówić wprost chciała wszystko wiedzieć co mi się przydarzyło. Leżę na łóżku i nie mam co robić. Po chwili przypomniała mi się koszula, która dostałam od mojego obrońcy. Odwracam się w stronę krzesła, na którym ją wczoraj powiesiłam i przyglądam się jej. Po chwili podchodzę i biorę ją do rąk. Trzymam ją w ręce i czuję perfumy bruneta, co prawda wczoraj gdzie mnie przytulał były intensywniejsze, ale i tak czuję ten zapach. Ściągam moją bluzę i podchodzę do szafy. Biorę czarnego topa i się przebieram, czarny kolor lepiej pasuje do tej koszuli niż biały. Zakładam koszule nie zapinając guzików. Zerkam na lustro, w którym widzę swoje odbicie. Koszula jest troszkę dla mnie za duża, ale pasuje mi do ubrania. Chyba mogę w niej chodzić, bo już raczej i tak nigdy mu jej nie oddam.
~~~
Jestem już pod kawiarnią i czekam na Ashley jak zawsze się spóźnia. Po chwili widzę szatynkę machającą w moją stronę. Odwzajemniam gest i się uśmiecham.
- Hejka! - mówi Ash wtykając się we mnie
- Chodź już do środka, bo zaraz nie wytrzymam w tym słońcu. - skarżę się brunetce.
- No nikt na czarno Ci się nie kazał ubierać. - mówi z uśmiechem w oczach i otwiera drzwi od kawiarni
Siadamy w tym miejscu co zwykle, czyli przed ostatni stolik przy oknie po lewej stronie drzwi.
- No to opowiadaj jak było? - pyta ściągałąc torebkę.
- Jak zwykle fajnie, świetna zabawa.
- No może coś więcej byś powiedziała. - szuka czegoś w torebce.
- Coś podać? - na szczęście przerywa nam kelner.
- Ja poproszę Cappuccino i ciasto czekoladowe. - odpowiada Ash
- Ja to samo.
- Coś jeszcze?
- Nie dziekujemy. - Ash odpowiada po czym wyciąga telefon z torebki, a w tym czasie kelner odchodzi. - A tak wogule to ty chyba nie miałaś nigdy takiej koszuli. Ostatnio jak Ci mówiłam, żebyś sobie taką kupiła mówiłaś, że jest brzydka.
- No jakoś mi się odmieniło i ją kupiłam.
- Doprawdy? A dlaczego kupiłaś jakoś taką za dużą? - w jej oczach widzę zdziwienie.
- Nie było innego rozmiaru. - odpowiadam, gdy kelner przynosi nam zamówione Cappuccino i ciasto.
- I jeszcze mi powiedz, że nie było damskich koszul tylko męskie. - zaczyna się śmiać pod nosem. Skąd ona to wie?
- Dlaczego sądzisz, że to męska koszula? - upijam łyk kawy.
- Po kroju koszuli. To dowiem się prawdy skąd ją masz? - pyta pytając mi pytające spojrzenie.
- Dobrze, ale jak mi powiesz z kim byłaś, gdy do Ciebie dziś dzwoniłam. - posyłam jej chytry uśmieszek.
- No dobra. To był James. Poznałam go jakiś czas temu i przyszedł mnie odwiedzić. - moja przyjaciółka zaczęła się rumienić.
- Może byś coś mi o nim powiedziała.
- Jest bardzo przystojnym brunetem z przecudnymi zielonymi tęczówkami. W tym roku skończył liceum i nie wiem jak to możliwe, że nigdy go nie widziałam w naszej szkole. Ale dobra teraz ty opowiadaj od kogo masz tą koszule. - na samą myśl, że mam jej opowiadać co wczoraj się stało pierwsza łza zleciała mi po policzku. - Ejjj.. co się dzieje? Coś wczoraj się stało? - patrzy na mnie ze smutkiem w oczach.
- Proszę obiecaj mi, że nikomu nie powiesz nawet moim starym.
- Obiecuje. Ale mów szybko, bo już się zaczyna bać.
- Więc wczoraj na imprezie poznałam takiego chłopaka, który mnie zaczął podrywać. Nie był w moim typie, więc od razu mu powiedziałam, żeby mi nie słodził czułymi słówkami. Chciał mnie upić to jest pewne, bo po wypiciu dwóch kieliszków podstawił mi trzeci. Wiesz, że ja nie pije więcej niż dwa co nie? - pytam, a szatynka potwierdzająco kręci głową. - Więc gdy nie widział wylałam to do kwiatka obok. I znów podstawił mi czwarty kieliszek tym razem odstawiłam po i powiedziałam, że więcej już nie mogę. Ten jednak popatrzał na mnie mówiąc, żebym zrobiła to dla niego i wypiła. Popatrzałam na niego i przystawiłam kieliszek do ust, gdy tylko się odwrócił zrobiłam to samo co z poprzednim. Po chwili złapał mnie za rękę i poprowadził w stronę schodów prowadzących w górę, nie powiem zdziwiłam się i zatrzymałam ten jednak dodał, że chce mi pokazać gwiazdy na niebie. Z niechęcią poszłam z nim na górę i weszliśmy to jakiegoś pokoju zamknął drzwi, a ja skierowałam się w stronę okna balkonowego, gdy już je chciałam otworzyć poczułam na biodrach czyjeś ciepłe dłonie odwróciłam się i popatrzałam w niebieskie tęczówki, które miałam przed oczami. Dalej mnie trzymał i nagle złapał za dół mojej bluzki, kiedy chciał ją podnieść do góry złapałam za jego ręce i zaczęłam się szarpać. - przestaję mówić i przecierać załzawione oczy rękawem koszuli.
- Jejku Niki nie wiedziałam. Zrobił Ci coś? Jak nie chcesz to nie musisz kończyć zrozumiem. - brunetka podchodzi do mnie i mnie przytula.
- Słuchaj dalej. Tylko lepiej sobie usiądź. - brunetka wraca się na swoje krzesło. - Puścił mnie po czy złapał i przerzucił przez ramię. Szedł przed siebie, a ja z całej siły biła go po plecach. Z jego ust usłyszałam tylko tyle, że i tak mu nie ucieknę. Po chwili położył mnie na łóżku i próbował ściągnąć bluzkę co mu się nie udawało, więc z całej siły szarpnął i rozerwał ją na pół, gdy nagle zniknął mi z oczu widziałam tylko biały sufit. Następnie usłyszałam jęk i trzask drzwi. Podniosłam się do pozycji siedzącej z płaczem przed moimi oczami pojawił się brunet, który po chwili podszedł bliżej, zdjął swoją kolszule i podał mi ją, zostając w samej czarnej bluzce. Powiedział bym ją wzięła, a ja bez słowa chwyciłam koszule i ją założyłam po dłuższej chwili mu dziękując. - patrzę w zielone oczy szatynki, które już są załzawione.
- To wszystko moja wina. Nie powinnam Cię puszczać samej tam. - szatynka się obwinia.
- Nie to nie jest twoja wina tylko moja. Jestem głupia, bo poszłam z nieznajomą mi osobą. Nie obwiniaj się proszę. - posyłam proszące spojrzenie mojej przyjaciółce.
- No dobra, a wiesz chociaż jak się nazywa ten twój wybawiciel. - zmienia temat bym już nie wspominał o tym co mi się przydarzyło, zawsze tak robiła.
- Nie, ale słuchać co było dalej. Poprosił mnie, żebym przestała płakać, a później tak poprostu podszedł do drzwi przed, którymi się zatrzymał. Czułam się przy nim bezpiecznie i nie chciałam by sobie tak poprostu podszedł. Wydusiłam z siebie tylko tyle Nie zostawiaj mnie, proszę. Odwrócił się, a w jego oczach było widać zdziwienie. Po chwili pojawił się tuż obok mnie na łóżku i usiadł. Po jakimś czasie poczułam czyjeś ciepło przy sobie. Jak już przestałam płakać pytał czy jestem sama na imprezie odpowiedziałam, że nie. Kamil był na imprezie, ale raczej by mnie widzieć niechciał. Powiedziałam mu też, żeby poszedł do swoich znajomych, ale niechciał mnie zostawić samej. Gdy zeszliśmy na dół oddaliła się od niego i szłam w kierunku drzwi, a on nagle złapał mnie za nadgarstek i powiedział, że zostawi mnie dopiero wtedy kiedy będę w dobrych rękach. Popatrzałam chwilę na brązowe tęczówki, a później odwróciłam wzrok w tłum ludzi gdzie zobaczyłam Nikodema, który gada z jaką dziewczyną. Stał bokiem, ale ja i tak wiedziałam, że to on. Później odwróciłam głowę w drugą stronę, a tam stal jakiś blondyn. Nie zastanawiając się powiedziałam, że to mój kuzyna, a on mnie puścił i pozwolił odejść. Będąc już przy drzwiach odwróciłam się i zauważałam, że nie odwraca odemnie wzroku. - mówię i upijam łyka kawy.
- Szkoda, że się nie wiesz jak się nazywa. Fajnie by bylo poznać kogoś takiego. - mówi zaczynając jeść ciasto.
- No fajnie. - odpowiadam, a mój wzrok pada na pięciu chłopakach, którzy siedzą przy stoliku na drugim końcu kawiarni. Jest tam mój kuzyn od razu go poznaję. Postanawiam już więcej się w tamtym kierunku nie patrzeć.
- Co tam takiego widzisz? Wyglądasz jakbyś ducha zobaczyła. - Ash też odwraca się w tamtym kierunku.
- Nik tam jest. - odpowiadam zaczynając ciasto.
- A no racja. A jesteś już spakowana na obóz? - pyta sprawdzając coś w telefonie.
- Jeszcze muszę kupić kilka rzeczy, a ty?
- Prawie tak, ale chyba muszę kupić nową walizkę, bo do tej się nie mieszczę.
- Przecież masz większą odemnie.
- No wiem, wiem. Ale nie moja wina, że jak dla mnie jest za mała. - odpowiada. Tak, tak moja przyjaciółka zawsze bierze sporo niepotrzebnych wcale rzeczy.
~~~
Sory za autokorekte, którą pozdrawiam xDD
✨Do zobaczenia w 4 rozdziale✨
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro