Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

Nika:

Schodzimy po schodach. Cały czas idę za nim by tylko mój kuzyn mnie nie zobaczył. Nie wie, że tu jestem i lepiej, żeby tak zostało.

- Widzisz gdzieś swojego kuzyna? - pyta brunet spoglądając przelotnie to na mnie to na ludzi, których jest mniej niż wcześniej.

- Nie, ale jak Ci się śpieszy to możesz już iść poradzę sobie sama. - odpowiadam uśmiechając się

- Wolę Cię osobiście oddać w dobra ręce. - odpowia uśmiechając się do mnie. Mój uśmiech z twarzy znika i jak najszybciej uciekam wzrokiem z przepięknych brązowych tęczówek. - Hej, co jest? - nie mam zamiaru odpowiadać odwracam się w stronę wyjścia, a gdy już chcę zrobić krok do przodu, ktoś chwyta za mój nadgarstk i mnie odwraca w swoją stronę. Brązowe tęczówki nie odrywają ode mnie wzroku.

- Co chcesz? - pytam nie spoglądając na jego.

- Pomóc Ci. - mówi chwytając swoimi ciepłymi dłoniami moich policzek, podnoszą i moją twarz w swoją stronę.

Unoszę swój wzrok na jego twarz nie mogąc napatrzeć się na jego tęczówki. W pewnym momencie odwracam głowę w bok i widzę Nikodema, który rozmawia z jakąś blondynką. Na szczęście jest obrzucony bokiem i mnie nie widzi. Odwraca głowę w przeciwną stronę widząc jakiegoś blondyna, którego nawet nie znam. Muszę jak najszybciej coś wymyślić, żeby Nik mnie nie zobaczył.

- O tam jest! - mówię do bruneta pokazując ręką na blondyna, którego wcześniej zauważyłam. - Ja już pójdę i jeszcze raz dziękuję - dodaję kierują się w stronę blondyna.

- Nie ma za co - słyszę jego głos za sobą.

Zatrzymuje się przed drzwiami odwracam i spoglądam na bruneta o przepięknych oczach, który nie spuszcza ze mnie wzroku. Uśmiecham się i wychodzę. Wiem, że źle zrobiłam okłamując go, ale i tak go nie znam, a już na pewno nigdy więcej go nie spotkam. Zakładam moja czarna skórzaną kurtkę i wyciągam z torebki telefon. Dzwonię po taksówkę, która po pięciu minutach jest już przed domem Kardiana, u którego była impreza. Nie znam go osobiście, bo to przyjaciel mojego kuzyna, a ja jego znajomych znam tylko z zdjęć na fejsie i czasem spotykam w szkole. Żaden z jego znajomych nie wie to ja Nika Williams jestem jego kuzynką.

~~~

Jestem pod domem drzwi się otwierają a w nich staje mama. Szczupła brunetka z błękitnymi oczami, które się mi przyglądają. Chyba, aż tak bardzo źle nie wyglądam, co nie? Jest w białym szlafroku, a z oddali słychać grający telewizor z salonu.

- Co? - przyglądam się matce, która nie odrywa ode mnie wzroku.

- Coś mi się zdaje, że wychodziłaś inaczej ubrana? - patrzy na mnie ze zdziwieniem w oczach, a ja przekraczam przez próg domu. Zamyka drzwi, ale nadal stoi w miejscu. - Może byś tak odpowiedziała na moje pytanie? - odwracam się do niej i grzecznie odpowiadam.

- Pobrudziłam bluzkę i dobry człowiek pożyczył mi przepiękną koszule. - uśmiecham się do niej, chodź na samą myśl dlaczego mam na sobie tę koszule do oczu napływają mi łzy. - Jestem zmęczona idę spać. - Tak naprawdę to pierwsza łza już po moim policzku spłynęła i wymyśliłam to tylko by się nie pytała co się stało.

~~~

Aleks:

Siedzę tu nadal i myślę o niej ciekawe co teraz robi, a najbardziej żałuję, że nie zapytałam jak się nazywa. Patrzę przed siebie i widzę Nikodema, który kieruję się w moją stronę.

- Siema! - mówi siadając na fotelu obok mnie.

- Siema - zaraz na pewno zacznie temat czy już kogoś poznałem na tę noc.

- Udał Ci się już poderwać kogoś? - tak jak mówiłem o co innego mógłby zapytać mnie Nik jak nie o to.

- Nie - tak naprawdę poznałem cudną szatynkę z błękitnym tęczówkami, która uratowałem w ostatniej chwili przed krzywdą, która by ją spotkała. Ale nie zamierzam tu tego mówić, bo cała Kalifornii by się dowiedziała.

- Jak to możliwe, że Aleks Wilson jeszcze nie poznał nowej twarzy? - pyta że zdziwieniem w oczach.

- Czas chyba już rozpocząć normalne życie i poczekać na tą jedyną - sam nie wiem co teraz właśnie mówię

- Ty tak serio? - jest to dla niego szok, że ja Aleks Wilson chłopak, który po rozstaniu się z dziewczyną zaczął co noc sypiać z inną dziewczyną chce się zmienić.

- Tsa.

- Czyli musiałeś kogoś poznać, że wprowadzasz taką zmianę w swoim życiu. A może ty i Annie wróciliście do siebie? - pyta z uśmiechem. Serio myśli, że wróciłem to tej szmaty, która na dwa fronty leci nigdy.

- Ty się słyszysz? Ja i Annie to przeszłość zapomnij o tym, że taki związek istniał.

- Czyli, że kogoś poznałeś.. - już chce wszystko wiedzieć co i jak, a ja co mam powiedzieć "Poznałem cudną laskę, która nawet nie wiem jak na na imię" od razu by wybuchł śmiechem.

- Można tak powiedzieć.

- Mam nadzieję, że mi jak przedstawisz jak najszybciej. - chciałbym, gdybym tylko wiedział jak ma na imię.

- Już niedługo. - coś się wymyśli.

- Dobra ja lecę trzymaj się stary. Moja Jenny już na mnie czeka.

- No elo - odpowiadam i sprawdzam godzine w telefonie.

Dochodzi za dziesięć pierwsza, a ja nigdzie nie mogę znaleźć moich znajomych, więc postanawiam wrócić do domu. Kierując się do wyjścia, gdy nagle zostaje złapany za nadgarstek. Odwracam się i widzę blondynkę, która ciągnie mnie z rękę po schodach na górę. Jest taka urocza, że zapominam o całym świecie. Otwiera drzwi do pokoju Kordiana, gdy nagle przypomina sobie o szatynce. Zostaję popchnięty na łóżko, a blondynka zaczyna rozpinać mój rozporek. Nagle coś mnie kije w sercu, to straszny bój. Chwytam za nadgarsteki blondynki, a ona na mnie spogląda słodkimi zielonymi oczkami.

- Wiem, że tego chcesz. - mówi po czym chce uwolnić swoję nadkatski z moich dłoni. Nie udaję jej się to, więc patrzy na mnie uwodzicielsko.

- Sory, nie mogę. - odpychamy ją i kieruje się w stronę drzwi.

- Tchórz - słyszę głos blondynki, który jakoś mnie nie obchodzi.

~~~

Jestem już w swoim apartamencie drzwi są otwarte, więc Adek już musi być. Wchodzę i kieruje się do salonu, a tam mój współlokator z jakoś dziewczyną śpią wtuleni na kanapie. Kojarzyłem ją z twarzy, ale nie mam pojęcia kim jest. By ich nie obudzić po cichu skierowałem się do swojego pokoju i zamknąłem drzwi. Gdy wracam do widoku mojego przyjaciela w salonie zazdroszczę mu chciałbym tak siedzieć teraz z Annie, ale ona musiała wszystko spieprzyć.

~~~

Nika:

Dochodzi już prawie druga, a ja dalej nie mogę zasnąć przypomina mi się chłopak, który chciał mnie zgwałcić, ale nadal nie mogę uwierzyć w to jak to się stało, że znalazła się w tym pokoju przecież nie piłam, aż tak dużo. Z jednej strony się cieszę, bo uratował mnie najprzystojniejszy chłopak, którego kiedykolwiek widziałam. Szkoda, że nic o nim nie wiem, nawet jak się nazywa. Nagle słyszę wibracje telefonu wyciągam rękę po niego i spoglądam na wyświetlacz. Wiadomość od Ashley mojej najlepszej przyjaciółki, z którą się znam od dziecka.

Od Ashley:
Sory, że tak późno, ale jestem ciekawa jak tam impreza. Szkoda, że z Tobą nie poszłam, ale sprawy rodzinne. Poznałaś kogoś?? :*

Do Ashley;
Nie no rozumiem i powiem Ci, że poznałam, ale jestem bardzo zmęczona. Przyjdź jutro do mnie o 12 wszystko Ci opowiem. :)

Od Ashley:
Okey. Dobranoc kochana!!!

Do Ashley:
Dobranoc :*

~~~

Aleks:

Wczoraj zapomniałem zasunąć rolet i słońce razi mnie po oczach. Odwracam się by jeszcze trochę się przespać, ale nagle coś trzasłi w kuchni. Szybko wstaję na proste nogi i w samych spodniach dresowych idę zobaczyć co się stało. Z łazienki słychać spływająca wodę, więc znajoma Adka jeszcze u niego jest. Wchodzę do kuchni i zastaję brunetke, która wczoraj widziałem w salonie, lecz tym razem jest owinięta białym ręcznikiem. Stoi do mnie tyłem, więc mnie nie widzi.

- Dzień dobry. - brunetka odwraca się w moją stronę i zaczyna piszczeć - Uspokój się! - krzyczę w jej stronę.

- Co ty tu robisz? I kim jesteś? - pyta przestając piszczeć.

- Jestem w swoim domu. A to drugie pytanie to ja Tobie powinieneś zadać - śmieje się po czym wychodzę z kuchni.

Wróciłem do pokoju i słyszę wibracje mojego telefonu. Przyszło mi powiadomienie z grupy, że dziś o siedemnastej spotykamy się w piątkę z moimi przyjaciółmi w jednej z kawiarni, by omówić obóz wakacyjny. Czyli, że mam sześć godzin do spotkania. Słysząc trzsk drzwi od łazienki wychodzę z pokoju i idę wsiąść wyniki prysznic. Po drodze mijając się z Adrianem.

- No, no... Niezłą sobie panienkę sprowadziłeś. - mówię otwierając drzwi od łazienki. Nie odpowiada, a zaczyna się śmiać.

Wróciłem do swojej sypialni by ubrać się w nowe ciuchy. Następnie idę zjeść śniadanie. Kiedy wchodzę do kuchni widzę przyjaciela, który uśmiecha się do telefonu.

- Z czego się tak szczerzysz? - pytam oglądając się dookoła, ale nigdzie nie widzę blondyneczki. - Panienka Ci uciekła? - śmieje się

- Wystraszyłeś ją.

- Ty wiesz jak ja się wystraszyłem jak zobaczyłem blondynkę w samym ręczniku, która myszkuje w naszej kuchni?

- Tak, tak. Bo Ci uwierzę. - odkłada telefon na blat i wypija swoją kawę.

- A tak wogule to idziesz na dzisiejsze spotkanie o tym obozie? - wiem, że na pewno idzie, ale chce się upewnić.

- Ta, a ty?

- Idę, idę. - odpowiadam - Ejj??

- Co?

- Ty byłeś wczoraj u Kordiana, bo raczej cię wcale nie widziałem. - widzę jego uśmieszek, który znaczy, że nie był.

- Jechałem, ale nie dotarłem. - zaczyna się śmiać.

- A ty kogo tym razem zaliczyłeś? Brondynke? A może brunetkę?

- Nikogo - biorę tosty i siadam do stołu.

- Ta jasne... Aleks Wilson nie zaliczył żadnej laski na imprezie jakoś nie chce mi się w to wierzyć.

- To niestety musisz w to uwierzyć. - rozmowę przerywam nam telefon Adriana, bierze go i idzie do swojego pokoju. Czy on coś na przede mną do ukrycia?

~~~

Wchodzę do kawiarni, w której mamy spotkanie i widzę, że wszyscy już są.

- Aleks co taki spóźniony? Jakaś laska Cię zatrzymała? - Kordian zawsze umie rozbawić ekipę.

- Kordi nasz Aleks się zmienił już nie zalicza dziewczyn jak kiedyś. - wtrąca się Nik.

- Ale ty tak na poważnie? - blondyn patrzy na mnie ze zdziwieniem.

- Ta trochę się pozmieniało. - odpowiadam.

- Dobra, dobra, ale chyba nie przyszliśmy tu spotkać się u rozmawiać o życiu Alka co nie? - wychodzi z tematu mój współlokator.

- To dobra przejdźmy do rzeczy. - mówi Kamil.

~~~

Hejka jest to mój 2 rozdział może wam się spodoba, a może nie. Wasze komentarze są mile widziane. Pozdrawiam 😘😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro