Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nie zostawiaj mnie

Marinette pakowała swoje rzeczy do walizki, gdy Tikki siedziała smutna i zła na swoją właścicielkę.

-- Tikki, proszę nie bądź na mnie zła -- odparła dziewczyna po raz kolejny i usiadła na łóżku, patrząc na swoje kwami. -- Nie mam wyboru, to tylko dwa lata.

-- Przez dwa lata Władca Ciem, może zawładnąć całym światem. -- Kwami wyglądało za komputera. -- Chcesz zostawić Czarnego Kota samego ?

-- Masz rację, wypadało by, pożegnać się z tym -- wstała z łóżka. -- Tikki, kropkuj!

-- Marinette nie o to... -- nie zdążyło skończyć, ponieważ zostało wciągnięte przez kolczyki.
Po chwili Marinette miała na sobie czerwony strój w czarne kropki, wciągnięta i wypuściła powietrze, wyszła na balkon, zarzuciła jojo i po chwili, skakała po budynkach, kierując się w stronę , miejsca ich spotkań". Była pewna, że spotka tam Czarnego Kota, ponieważ o tej samej porze zawsze na tym budynku był (niekiedy jeszcze na Wieży Eiffla) i poza tym, o tej porze dzień w dzień, mają wspólny patrol.

Zauważyła go, siedział, oglądając piękny Paryż. Jasne włosy lśniły w blasku księżyca, miał szeroki uśmiech na buzi i rękę pod brodą. Wyglądał jakby się nad czymś zastanawiał i wyglądało, na to, że nie zauważył przybycia swojej partnerki.

Biedronka położyła rękę ma jego ramiona i szepnęła bardzo cicho:

-- Cześć, Czarny Kocie -- wstanął jak oparzony, wyciągając swój kici kij i będąc gotowy do walki. Zauważając niepewną Biedronkę, schował szybko swój kici kij.

-- Cześć, następnym razem mnie tak nie strasz -- odpowiedział, przybliżając się do niej. Przytulił dziewczynę, wdychając jej zapach.

-- Nie będę, obiecuje - w pierwszej chwili, miała chłopaka odtrącić, ale było jej zbyt dobrze w jego ramionach. Położyła głowę na ramieniu partnera, co Czarnego Kota ucieszyło. -- Muszę Ci o czymś ważnym powiedzieć -- uspokoiła się i wzięła się w garść, odsunęła się kawałek, by widzieć twarz chłopaka.

Z jednej strony myślał, że chce mu wyznać, że też go kocha, na samą myśl o tym się cieszył, a z drugiej strony miał złe przeczucia.

-- Co się stało? Ktoś Cię krzywdził? -- prawą rękę położył na policzku dziewczyny, który wygładził. Marinette musiała przyznać, że był przy tym niezwykle delikatny i zmartwiła się tym, że go nie potrzebnie zmartwiła i zdenerwowała.

-- Nie! Nic z tych rzeczy -- próbowała uspokoić chłopaka, co jej nie wychodziło. Czarny Kot patrzył przez cały ten czas w oczy swojej partnerki, przy usłyszeniu tych słów, oparł czoło o czoło dziewczyny. -- Od jutra w Paryżu nie będzie Biedronki -- po usłyszeniu słów swojej rozmówczyni, odsunął się, ale nie urwał kontaktu wzrokowego.

-- Ktoś Cię zabił? Władca Ciem poznał twoją tożsamość i może Ci zabrać miraculum? Nie chcesz być, dalej bohaterką? Chcesz się skupić na swoim życiu prywatnym?

-- Wyjeżdżam, wyjeżdżam jutro rano - odpowiedziała cicho i łamiącym głosem. Naprawdę nie chciała zostawiać go sama, na samą myśl o tym czuła uścisk. Będzie musiała oddać miraculum Mistrzowi i prosić go, o wybranie najlepszej Biedronki pod słońcem. Nie ma czasu by, sama wybrać nową obrończynie Paryża.

Działo się to szybko, że nie zdążyła zareagować. Prawie by się przewróciła, gdyby nie silne ramiona chłopaka. Adrien mocno przytulił dziewczynę, obejmując ją w pasie. Czuła, jak łzy spływają po jej szyi i kostiumie.

Co najlepsze, to nie były łzy Marinette, tylko chłopaka. Położyła rękę na plecach Kota.

-- Czarny Kocie, to nie koniec świata. Nie zostaniesz sam z obroną miasta. Będzie nowa Biedronka.
Odsunął się od dziewczyny, mając w oczach widoczny smutek, złość i tęsknotę.

-- Ty słyszysz, co mówić? Ta nowa   Biedronka nie będzie tobą! Będzie inna. Nie będzie tobą... -- ostatnie zdanie wypowiedział szeptem, wciąż patrząc na dziewczynę. Marinette i Adrien siedzieli koło siebie na krańcu budynku.

-- Nie mam wyboru -- wygładziła wierzchem palców, policzek Biedronki i ujęła w swoje dłonie, dłonie Kota. -- Sprawy rodzinne, uwierz mi, nie chce wyjeżdżać z Paryża. Mama i tata muszą wyjechać, a ja sama nie mogę zostać. Proszę, zrozum mnie -- teraz to Biedronka miała łze we oczach, a wiatr próbował porwać jej włosy, zasłaniając twarz. Czarny Kot nie patrzył na swoją ukochaną. Czuł ukłucie w sercu, na samą myśl, że już ją nie zobaczy.

-- Obiecaj mi, tylko że nigdy o mnie nie zapomnić. Proszę obiecaj mi -- patrzył na jej reakcję, spojrzała w niego stronę.

-- Obiecuje ci Kotku, nigdy o tobie nie zapomnę. Jak bym mogła -- nie miał zamiaru jej zatrzymywać, jak mówią, trzeba ,,pozwolić miłości odejść" i tak wiedział, że nic to nie da. Nie może zostać bez rodziców, jak zdążył zauważyć, których bardzo kochała.
Chciał ostatni raz poczuć smak, jej ust. Nie pamiętał pocałunku z Biedronką, gdy był pod władzą Mrocznego Amora. Pocałował Biedronkę, przelewając w to wszystkie swoje emocje. Pocałunkiem zaskoczył Biedronkę, która go jednak nie odepchnęła, by trochę obniżyć ból chłopaka. Położył ponownie rękę na lewym policzku dziewczyny i przechylił jej głowę, przybliżając bliżej do siebie. Całowali się do zabraknięcia dostępu tlenu do ust.

-- Proszę, wróć jeszcze do Paryża - wziął rękę z policzka Biedronki i oparł czoło o czoło dziewczyny. Oboje dyszeli, a właścicielka Miraculum Biedronki spojrzała na Adriena, który miał zamknięte oczy.

-- Obiecuję...

---
Hej! ❤️

Daj się znać, czy się podoba 💔

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro