8. Kwiaty?
Wróciłam do domu po popołudniu spędzonym z moim teraz już poważnie pierwszym chłopakiem. Usiedlam na łóżku i rozmarzyłam się. Słuchałam piosenkę które Leo śpiewał ze swoim przyjacielem. Naprawdę on świetnie śpiewa. Wiem jednak że musi być w tym wszystkim jakieś ale i niedługo pewnie przekonam się co nim jest.
Lezalam w łóżku i przeglądałam zdjęcia i słuchałam muzyki. W pewnym momencie usłyszałam coś za oknem przestraszylam się bo byłam na pierwszym piętrze i miałam balkon. A chwilę po tym jak coś usłyszałam to do okna coś zapukalo. Podeszłam i otwarlam drzwi na taras.
-zeszłam prawie na zawał
-cos ty taka strachliwa?-zasmial się Leo
-Co tak późno przyszedłes?
-Bo chciałem cię zobaczyć i dać Ci to-powiedział i wyjął kwiaty i dał mi je, a potem mnie pocałował.
-O jejku jak słodko Leoś
-Dla ciebie wszystko Roxy
Siedzieliśmy i gadaliśmy aż w pewnym momencie do moich drzwi ktoś zapukal a my sie przestraszylismy. Leo pobiegł do garderoby się schować a ja skierowałam się do drzwi żeby je otworzyć. Była to moja matka.
-Co chcesz?
-Nie odzywaj się takim tonem do mnie.
-Mhm...
-w następnym tygodniu idziemy na kolacje do Dervisów.
-No ok tyle chciałaś?
-Nie.
-to co jeszcze? - powiedziałam byłam zdenerwowana bo martwiłam się że zorientuje się że Leo jest u mnie w pokoju
-możemy usiąść i pogadać?
-Jestem zmęczona
-to tylko chwilę zajmie
-mów szybko
-Co ty przedemna ukrywasz córciu? Co ja ci zrobiłam takiego że nie chcesz ze mną rozmawiać?
-Nie wystarczy Ci że zostawiłaś mnie? Przez całe moje życie nie miałam matki a teraz nagle chcesz nią być no fajnie.-rozplakalam się prawie miałam zeszkolone oczy- Proszę cię wyjdź! Nie chce cie oglądać!
Wyszła bez słowa nic nie powiedziała a ja zamknęłam się na klucz. Położyłam się na łóżku i się rozplakalam. Leo położył się obok i mnie przylulil.
-będę przy tobie kochanie-powiedział
-dziękuję Leo
Początek września:
Siedzimy przy stole przed rozpoczęciem moich zajęć w domu. Z tatą i mama nie mam ochoty jak zawsze z nimi gadać. Więc nawet się nie odzywam.
-tata chciał ci coś powiedzieć - powiedziała matka do mnie
-Tak słucham cie ojcze-powiedziałam i popatrzyłam na niego
-Chciałbym cię poinformować że od dziś zaczynasz nauke
-Tak wiem
-nie przerywaj mi córcia. W związku z tym musisz mieć książki i zeszyty. - no chyba głupia nie jestem - ale najważniejsze musisz nosić mundurek
-po co mi w domu mundurek?
-kontynuując-powiedzial - od dziś zaczynasz naukę w pobliskiej szkole prywatnej i mam nadzieję, że będziesz się dobrze uczyć.
Prawie podskoczyłam z radości. Wstałam i usciskalam tatę i pobiegła do pokoju a tam była Maria z moim mundurkiem w który odrazu się przebralam.
-Kto go namówił? - zapytałam mojej gosposi
-Rodzina tego twojego chłopaka
-on tam chodzi?
-Tak będziesz z nim w klasie
-nie wierzę Maria - uscisnelam ja mocno
-uwierz słonko zaczynasz nowe życie twoje życie
-powiedziałas mi kiedyś coś fajnego korzystaj z chwil które Ci życie daje i nigdy tego Maria nie zapomne
-Dziękuję kochana moja dziewczynko-przytulilam ją
-A kiedy idziemy na ten cały bilans? - zapytałam bo miałam mieć jakieś badania bo nie chodzę często do lekarzy. Teraz mam mieć badania ogólne.
-w następnym tygodniu w poniedziałek. Pojadę z tobą bo twoi rodzice nie mają czasu.
-Jakby mieli to bym była zdziwiona - zaśmiałam się
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro