13. I Znowu To Samo
17.00
Pod wille podjechał samochód powiedziałam że jadę ze znajomymi do galerii. Więc nic nikt mi nie powie.
-hej jestem Roxy
-hejka Charli miło poznać dziewczynę mojego przyjaciela
-gdzie jedziemy Leo?
-zobaczysz na miejscu
-musisz być taki tajemniczy-udałam obrażoną
-no oczywiście że tak
Dojechaliśmy nad jeziorko. Wysiadalam z samochodu a gdy to zrobiłam Leo wziął mnie na ręce i poszedł na molo. Postalismy tam chwilę było tam tak pięknie.
-Dziękuję że mnie jednak nie zostawiłaś. - Uśmiechnęłam się
-wiesz że chciałam dobrze
-Wiem ale wolałbym być z tobą te 3 miesiące niż już nigdy. Zakochałem się pierwszy raz tak poważnie i cieszę się że mogę spędzić z tobą tą chwilę. - wziął mnie na ręce i pocałował a potem zrobił trzy kroki i wskoczył do wody znużylismy się w toni.
-ja nie umiem pływać - krzyczałam żeby zwrócić uwagę na siebie. A Leo podpłynął a ja go zatopiłam.
-ty wariatko - zaśmiał się i mnie ochlapał
Chlapaliśmy się wodą i się wyglupialismy. Usielbiam z nim spędzać czas. Potem wyszliśmy z wody i skierowlismy się do auta gdzie Charli czekał i patrzył na nas a potem dał nam ręczniki. Po wytarciu się postanowiliśmy iść się przejść wzdłuż wybrzeża jeziora. Rozmawialiśmy i robiliśmy sobie zajęcia. Leo założył nam wspólnego instagrama żeby wszyscy patrzyli na nasze wspólne wspomnienia i żeby on później mógł wspominać. A teraz powiem wam coś teraz dopiero się cieszę z życia. Jestem prawie wolna. Do godziny 20 byliśmy nad jeziorkiem a potem pojechaliśmy do domu. Położyłam się na łóżku i rozmarzyłam się. Zasnęłam dość szybko a na zajutrz źle się czułam ale nie dam się chorobie więc poszłam do szkoły z bólem. Leo widział że coś jest nie tak ale próbował mi pomóc i nie dołował mnie. Ale w pewnym momencie zasłabłam i przyjechał po mnie tata.
-Dzien dobry Panu - powiedział Leo
-Dzień dobry - popatrzył na nasze złączone ręce ale nic nie powiedział - pomożesz mi ją wziąść do auta musimy jechać do szpitala.
-Mogę jechać z wami? - zapytał Leo
-No dobrze chodź. - Weszliśmy na oddział ja na rękach mojego chłopaka. Położył mnie na łóżku w moim pokoju i podpieli mnie pod kroplówkę.
Lekarz kazał mi zostać na noc na oddziale. Wieczorem już się lepiej poczułam więc wstałam z łóżka i poszłam się przejść po oddziale. Skierowała się do dziewczynki którą ostatnio poznałam będąc tu.
-hej Cora
-Hej Roxy - dziewczynka wstała z łóżka i podbiegla i się przytulił
-Co robisz? - zapytałam
-Rysowalam chcesz się dołączyć? - zapytała a ja się zgodziłam i bawiłyśmy się trochę. Fajna jest i dobrze się dogadujemy.
-Lece juz spać ty też młoda do łóżka. - zaśmiała się
-Dobrze Roxy
-Dobranoc
-Papa przyjdź jutro się pożegnać
-Napewno przyjdę Cora
Poszłam wzdłuż korytarza i patrzyłam na tych rodziców patrzacych na umierające dzieci. Poprostu mi się aż chciało płakać. A ja dziś zaczęłam chemioterapie i może trochę dużej pożyje. Chciałabym jeszcze coś przeżyć ale wiem że to będzie ciężkie bo jak będąc w szkole zaslablam. Usiadłam na łóżku i zadzwoniłam do mojego chłopaka
-Dziękuję
-Kochanie nie masz za co odpocznij ja przyjadę jutro po ciebie z twoim tatą.
-cieszę się misiu a to ty powiedziałeś mu?
-Tak i on się cieszy że jesteś ze mną
-jeszcze dużo przeżyjemy razem pamiętaj - Uśmiechnęłam się na te słowa skończyliśmy rozmowę i poszłam spać
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro