Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 16

Rok później

Wysoki chłopak o ciemnej karnacji i ciemnych jak noc oczach,przemierzał korytarze opuszczonego budynku gdzieś na obrzeżach miasta Sheffield. Nie za bardzo przepadał za takimi miejscami,ale czego ma się spodziewać, jeśli jego szef prowadzi grupą przestępców i złodziei,którzy muszą się ukrywać.

Było zimno i ciemno. Tylko gdzieniegdzie ledwie trzymające się na kablach żarówki dawały słabe światło,a ze ścian odpadała farba i w wielu miejscach jakieś dzieciaki kiedyś musiały tutaj przychodzić i chwalić się swoimi umiejętnościami artystycznymi,bo na owych ścianach widniały malowidła.

Uśmiechnął się pod nosem do samego siebie. Skoro szef ściągnął go do tego miasta,to musiał mieć dla niego jakieś specjalne zadanie. Nie żeby się przechwalał,ale w swoim fachu był najlepszy. Wiedział to i on i szef.

Tylko kilka kroków dzieliło go od wejścia do "biura",jak to nazywał jego pracodawca. On tej rudery nie nazwałby nawet kryjówką. Takie przedsięwzięcie jakie prowadzą powinno mieć odwaloną taką chatę z takim sprzętem, gdzie nikt nigdzie takiego czegoś nie widział. W takim miejscu,gdzie nikt by ich nie namierzył. Ale niestety nie on tu rządził,a wiedział że stać ich na to wszystko. Do końca też nie rozumiał,dlaczego jego szef woli wydawać całą tą kasę na nową broń. To też się przydaje oczywiście, ale mógłby zadbać o komfort przesiadywania i planowania w jakimś lepszym miejscu.

-No witam,w końcu raczyłeś się zjawić.-Usłyszał głos szefa i znów lekko uśmiechnął się pod nosem.

Wiedział,że cieszy się z jego przybycia.

-Nie ukrywam,że twój telefon nieco mnie zaskoczył.-Odpowiedział i siadł na przeciwko swojego rozmówcy.

-Do takich zadań potrzebuję moich najlepszych ludzi. Ale na razie zmieniając temat...jak tam podróż?

-A całkiem dobrze,dziękuję że o to pytasz.-Patrzył na niego podejrzliwym i przenikliwym spojrzeniem.

-Domyślasz się,dlaczego cię tutaj ściągnąłem?-Po chwili milczenia zapytał.

-Nie trudno wydedukować,że skoro poprosiłeś o to mnie,to pewnie mam kogoś sprzątnąć. Zgadza się?

Widział jak przez twarz szefa przemknął cień uśmiechu.

-Mądry z ciebie chłopak.-Pochwalił go.

-Uczę się od najlepszych.

-Nie wątpię. Nie rozmawialiśmy przez jakiś czas ze sobą długo,ale moi ludzie twierdzą,że dobrze sobie radzisz w Doncaster jako przywódca tamtejszej grupy przestępczej.

-Nie ukrywam,że tak jest.

-Jestem z tego powodu zadowolony,ale teraz do rzeczy...

-Zamieniam się w słuch.

-Kilka lat temu wziąłem pod swoje skrzydła chłopaka podobnego kiedyś do ciebie. Bezsilny,z problemami i potrzebujący forsy. Nie ukrywam,że pokładałem w nim nadzieję bo był naprawdę dobry,prawie równający się z tobą i myślałem że ma takie ambicje jak ty.

-Mówisz w czasie przeszłym,czyli mam rozumieć że już tutaj nie działa?

-Zgadza się. Dostał to czego chciał i się zwinął.

-Nieładnie.-Czarnooki uśmiechnął się pod nosem.

-Uwierz mi,że też mi się to nie spodobało. Przyszedł do mnie i powiedział,że odchodzi. Oczywiście go wyśmiałem i groziłem ale on po prostu wyjechał.

Kiwnął głową i dalej uważnie słuchał szefa.

-Dostałem informację,że niedługo wraca i twoja rola właśnie wtedy się zaczyna.

-Popełnia wielki błąd wracając tutaj.

-Niestety nie zdążyłem mu wyjaśnić co się dzieje z ludźmi, którym na jakiś czas uda się stąd uciec.

Po tych słowach szef chłopaka zaczął się śmiać,a on sam pogrążył się na chwilę w swoich myślach.

Po chwili zaczęli omawiać plan jak ma to wyglądać,bo przecież nie można od tak sobie od razu zaatakować ofiarę. Najpierw trzeba dać odczuć,że jest bezpieczny i że nic się dzieje,a jego przeszłość nie będzie deptać mu po piętach.

Czarnooki dobrze wiedział jak ma się do tego wszystkiego zabrać.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro