Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8

Nick

Nie potrafiłem skupić się na tekście umowy przede mną cały czas słuchając rozmowy Sam z jej bliskim znajomym mimo lekko uchylonych drzwi. Naprawdę tak bardzo zależało jej na tym bym to wszystko usłyszał?

Wstałem z zamiarem całkowitego zamknięcia drzwi, gdy usłyszałem jej naturalny śmiech bez cienia sztuczności i poczułem, jakbym dostał mocnego sierpowego. Zacisnąłem palce na klamce niezdolny do najmniejszego ruchu.

- Dziękuję ci za ten wieczór i przepraszam, że nie zadzwoniłam, gdy dojechałam. Naprawdę dobrze się bawiłam i również mam nadzieję, że kiedyś to powtórzymy. - kolejna porcja jej śmiechu wypełniła ciszę w apartamencie. - Tak, będę pilną uczennicą, Trek. Muszę kończyć, wzywają mnie. Dobranoc. 

Źle się czułem podsłuchując we własnym domu, ale nie mogłem się powtrzymać. Nogi wrosły mi w podłogę. Nasłuchiwałem przez jak krząta się po kuchni, a następnie znika w sypialni. Nie wiem kim był Trek, ale jakoś za nim nie przepadałem.

- Szybko się pocieszyłaś. - mruknąłem pod nosem i zamknąłem drzwi. 

Nie sądziłem, że tak szybko się pozbiera po naszym rozstaniu i szybko znajdzie kogoś. Spojrzałem na obrączkę, której drobne kamienie odbijały światło rzucane przez lampę nade mną. Jednym ruchem zdjąłem ją i schowałem do szuflady. Przetarłem twarz uważając na siniaki  i spojrzałem na umowę, która czekała na podpis. Przejrzałem punkty zlecone przez prawników i podpisałem w określonym miejscu. Po dzisiejszym dniu marzyłem tylko o tym, by wziąć szybki prysznic i wreszcie położyć się spać. Byłem zmęczony, a świadomość, że dzielą nas jedynie metry z pewnością nie pomagała zasnąć. Nigdy nie sądziłem, że małżeństwo przynosi tak wiele problemów. Jednak najgorsze jest to, że nie potrafiłem, jak ona zapomnieć o wszystkim i ruszyć dalej. 

- Lepiej się czujesz? - zamarłem, gdy usłyszałem za sobą Sam. 

- Tak, dzięki za troskę. Nie powinnaś już spać? - powiedziałem i odwróciłem się w jej stronę. 

- Nie mogłam zasnąć, a ty ?

- Właśnie kładłem się spać. 

- Jasne, nie przeszkadzam. Dobrej nocy. - zaczęła się wycofywać. 

Miałem na końcu języka ciętą ripostę, ale nim się obejrzałem już jej nie było. Wróciła na korytarz w jednej ręce koc, a w drugiej poduszkę. Minęła mnie i ruszyła w stronę salonu, gdzie rozkładała się na kanapie.

- Co robisz? - spytałem, przyglądając się jej i musiałem z trudem przyznać, że wyglądała zbyt dobrze w moich ciuchach. 

- Kładę się spać. - odparła nie zaszczycając mnie spojrzeniem.

- Mówiłem ci przecież, że sypialnia jest twoja. - powiedziałem ostrzej niż chciałem. 

Podniosła na mnie głowę ignorując moje ostatnie słowa.

- Nick, nie mam zamiaru wyrzucać cię z własnej sypialni. To twoje łóżko i nie obraź  się, ale wyglądasz jakbyś pilnie potrzebował snu, wątpię by spanie na tej kanapie było wygodne. 

- Masz rację potrzebuję snu i spokoju, więc wracaj do sypialni i pozwól nam zasnąć - byłem zbyt zmęczony, by próbować być miły. Otwarła usta, by coś powiedzieć, ale ją ubiegłem  - Nie radzę ci się ze mną kłócić Samantho.  

Zmrużyła oczy i zrobiła kilka kroków w stronę sypialni, ale zatrzymała się przy mnie.

- Nie możesz mi rozkazywać, już nie - powiedziała i odwróciła się, by przenieść koc i poduszkę na fotel przy kominku.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro