Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10

Samantha

Odskoczyłam wystraszona od okna, gdy usłyszałam otwierające się drzwi. Zerknęłam na zegar i nie zdziwiło mnie, że przez ponad godzinę przyglądałam się panoramie miasta z jednego z największych budynków w mieście. Widziałam ludzi wielkości małych kropeczek, które poruszały się po ulicach, chodnikach i wypełniały parki, gdy pogoda sprzyjała. Brakowało mi tego.

Kroki Nicka stawały się coraz głośniejsze aż wreszcie stanął w salonie. Odwróciłam się do niego i na moment zapomniałam, jak się oddycha.

- Nie mieliśmy przypadkiem zachować twojej obecności dla siebie? - postawił torbę z rzeczami z pracy na kanapie.- Nawet jeśli chodzi o twoją fałszywą ciotkę pracującą tutaj.

- To moje rzeczy z pracy. Pewnie nie wiesz, ale zostałam zwolniona, straty lokalu i takie tam, ale poprosiłam ich krewnego Treka, z którym się koleguję, by przyniósł mi te rzeczy, które u nich zostawiłam, a właściwie do mojej fałszywej ciotki, jak już wspomniałeś. Nie chciałam, by moi rodzice się dowiedzieli o mojej kolejnej porażce, dlatego go wybrałam. Nie wiem, jak długo tu będę. Czy odpowiedziałam na twoje pytanie?

- Gdzie mieszkasz?

- Czemu pytasz?

- Naprawdę będziesz się o wszystko pytała?

- Po prostu powiedz co chcesz zrobić, a nie zadawaj głupich pytań. Mam dość zabawy w pytania, gdy cały świat wali mi się w rękach.

Cholera. Nie chciałam się przy nim rozklejać, sądziłam, że nie zostało mi więcej łez po ostatniej nocy.

- Sam? - poczułam na ramieniu jego rękę.

Nie chciałam współczucia, nie od niego, ale nie zgłaszałam sprzeciwu, gdy mnie objął.

- Czemu jesteś dla mnie miły? - powiedziałam z twarzą przy jego piersi. Jego zapach, który przypominał mi dawne czasy, dobre czasy, sprawiał, że z jeszcze większym trudem powstrzymywałam się od kolejnej fali płaczu.

- Sam, mimo wszystkiego co się wydarzyło nie lubię jak jesteś smutna i to się nie zmieni. Gdy się kłócimy i udajemy, że siebie nie widzimy to nadal życzę Ci, jak najlepiej. Zrozum też, że chcę by jak najmniej osób wiedziało, jak cię znaleźć, bo jak ja dobrze wiesz, że prasa szybko to zwęszy.

-Nie powinieneś tak mówić. - powiedziałam cicho. - Nie lubię się z tobą kłócić, ale też wkurza mnie fakt, gdy próbujesz decydować za mnie.

- Trzymamy siebie w ryzach. - usłyszałam nutę rozbawienia w jego głosie.

Podniosłam głowę napotykając jego spojrzenie, które mógło być początkiem czegoś co znowu będziemy żałować.

- Nick, nie powinniśmy

Niestety oboje lubimy popełniać dawne błędy. Przez sekundę, gdy nasze usta się zetknęły byłam pewna, że warto.

Jak wrażenia? Kto czekał na nowy rozdział?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro