13 - [Scorpius]
Jednak kobiety naprawdę są zmienne. Rose dzisiaj nie przyszła na zajęcia (dam sobie głowę urwać, że pierwszy raz w życiu) i myślę, że po prostu mnie unikała. Próbowałem sobie wmówić, że mam to gdzieś, ale podczas spaceru "dla ułożenia sobie w głowie" wielokrotnie nogi same prowadziły mnie do sowiarni, choć nie wiedziałem, do kogo tak właściwie chciały wysłać list. Nie, stop - nogi nie mogą chcieć wysłać listu. Nawet nie wiem, czy to, co moja podświadomość chciała zrobić, jest związane z pocztą. Może po prostu potrzebowałem ta usiąść i mieć spokój? Po kilku minutach poddałem się i pozwoliłem moim niezrównoważonym kończynom zabrać mnie tam, gdzie chcą, a chciały tylko do jednego miejsca. Jak zawsze śmierdziało trochę odchodami i sowim żarciem, ale można się przyzwyczaić. Reszta też pasowała, tylko dwie sowy zaczęły dreptać w okół mnie z kopertami w dziobach, z czego jedna wyglądała, jakby ktoś wcześniej chciał ją złapać. Mimo to, sprawiała wrażenie dumnej z siebie, więc jej list wziąłem pierwszy. Jak się okazało, był od Rose (kto wysyła listy od Hogwartu do Hogwartu?). Z niecierpliwością rozerwałem papier, by jak najszybciej przeczytać wiadomość.
Drogi Scorpiusie,
przepraszam. Przesadziłam tym razem, prawda? I ja, i Ty wiemy, że nie powinnam była tak postąpić. Po prostu nie. Nie zdziwiłabym się, gdybyś z tego powodu nie chciał mnie widywać, nawet sądzę, że tak będzie lepiej dla nas obojga i naszych rodzin. Nie znoszą się i my też powinniśmy, mimo, że wcale tego nie chcę. Naprawdę Cię lubię, myślę, że wszyscy bardzo się co do Ciebie mylą, jednak zrozum - nie sposób im tego wytłumaczyć. Nikt nie byłby zadowolony, gdyby coś większego się między nami wydarzyło, a już się wydarzyło i to z mojej winy. Przepraszam, że wplątałam Cię w takie bagno i za późno się opamiętałam. Ostatnio wcale siebie nie poznaję. Jeśli podejmiesz teraz tą słuszną decyzję, wiedz, że strasznie będzie mi Cię brakowało. Jesteś jedną z nielicznych osób, przy których mogę być sobą i strasznie nie chcę Cię stracić, ale zaoszczędzimy sobie tym masę cierpień. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tych faktów.
Będę tęsknić,
Rosey
Skończyłem czytać z wielką gulą w gardle i rzuciłem się na drugi list od niej. Może to wszystko wyjaśni, wytłumaczy, że to żart.
Scorpiusie,
proszę, pod żadnym pozorem nie czytaj poprzedniego listu! Proszę! Wysłałam go przez pomyłkę, najlepiej od razu go spal.
Przepraszam. Przesadziłam tym razem, prawda? I ja, i Ty wiemy, że nie powinnam była tak postąpić. Po prostu nie. Nie zdziwiłabym się, gdybyś z tego powodu nie chciał mnie widywać, nawet sądzę, że tak będzie lepiej dla nas obojga i naszych rodzin. Nie znoszą się i my też powinniśmy. Naprawdę Cię lubię, ale nikt nie byłby zadowolony, gdyby coś większego się między nami wydarzyło. Przepraszam, że wplątałam Cię w takie bagno i za późno się opamiętałam.
Rose
Powstrzymałem śmiech, choć treść listu wcale mnie nie bawiła. Już wiedziałem, czemu pierwsza sowa była w takim stanie - wyglądało na to, że pewna piętnastoletnia, ruda czarownica nie chciała, by dostarczyła list. Ups. Nie pozostało mi nic, jak napisać odpowiedź, do której zbierałem się kwadrans, aż w końcu powstało:
Moja Rosey,
nie masz za co przepraszać, to był najlepszy pocałunek w moim życiu. Przykro mi, że z powodów przekonań Twojej rodziny nie chcesz się ze mną spotykać. Nie ukrywam, mój ojciec nieźle się wkurzy, jeśli mu powiem, ale jakoś przeżyje. Nie dajmy się zniewolić, moja Rosey. Jeśli tylko chcesz, będę czekał o osiemnastej w sowiarni. Będę czekał, nawet jeśli nie chcesz.
Scorpius
Zadowolony, zwinąłem kartkę w rulonik i nabazgrałem:
Rose Weasley
Hogwart
Szkocja
Podałem list zdrowszej sowie, a ta, dumnie prostując skrzydła i wyleciała przez okno, żeby wrócić po sekundzie. Ostentacyjnie mnie ignorowała, gdy się do niej uśmiechałem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro