Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 26

Obudziłam się u boku Gabirele'a. Wciąż wtulałam się w jego rękę, a on dalej słodko spał. Pomimo tego, że bolała mnie głowa, uśmiechnęłam się szeroko, postanawiając, że wykorzystam ten czas, aby na niego popatrzeć, bo zwykle jakoś tak unikałam z nim kontaktów wzrokowych, bo bałam się, że... wtedy on zobaczy moją niedoskonałą skórę twarzy, której nie zawsze pomagał makijaż.

Ciemne włosy opadały mu na twarz, a zarost uwydatnił się jeszcze bardziej, co mi nie przeszkadzało, bo był cholernie przystojny ogolony, jak i z misternie przystrzyżoną brodą, która dodawała mu zadziorności. Podobały mi się jego rysy twarzy... Był niezwykle przystojny, a ja byłam totalną szczęściarą, że zdecydował się ze mną być.

W końcu ostrożnie podniosłam się i najciszej jak potrafiłam poszłam do łazienki, żeby choć trochę ogarnąć się nim obudzi się Gabriele.

Liczyłam, że kiedy wyjdę, on jeszcze będzie spał, ale siedział już na łóżku i uśmiechnął się szeroko na mój widok.

- Część, Bella! - rzucił tym swoim seksownym, zachrypniętym głosem, a ja miałam ochotę piszczeć ze szczęścia.

Czasami wciąż miałam wrażenie, że to wszystko mi się tylko śniło. Bo tak wspaniały facet nie mógł istnieć, a jeśli istniał, to nie mógł być wolny!

- Cześć, przystojniaku - odparłam, podchodząc do niego, aby zaraz potem dać mu długiego buziaka. Potem usiadłam mu okrakiem na kolanach i mocno się przytuliłam. Uwielbiałam to. Zawsze chciałam mieć chłopaka, z którym będziemy obdarzać się masą czułości, niekoniecznie z jakimś podtekstem.

- Załatwiłaś sobie w końcu ten strój kąpielowy? - zagadał nagle.

- Tak, a co?

- Obiecałem ci, zabrać cię w takie jedno miejsce. Myślę, że ci się spodoba.

***

Naciągnęłam na siebie czarną sukienkę, która ukrywała to, że pod spodem miałam jednoczęściowy, ciemny strój, a następnie wyszłam z łazienki i zeszłam na dół do Gabriele'a, który już na mnie czekał. Uśmiechał się szeroko i domyślałam się, że może być trochę rozczarowany, gdy zobaczy, że Emi nie udało się mnie przekonać, do - co prawda bajecznego, ciemnego - dwuczęściowego stroju, który moim zdaniem zakrywał zdecydowanie mniej niż moja standardowa bielizna. Na to nie mogłam sobie pozwolić pomimo tego, że coraz bardziej myślałam o tym, że chyba chciałabym, aby doszło między nami do czegoś więcej.

- Gotowa? - zapytał, na co przytaknęłam, przeszczęśliwa, że znów będziemy sam na sam.

Kochałam Emi jak własną siostrę, ale jakoś kiedy byliśmy we czwórkę, nie potrafiłam być tak swobodna i... domagać się od Gabriele'a pocałunków, przytulania, gdy byli w pobliżu. Jakoś wstydziłam się tego.

- Zanim ruszymy, chcę cię o coś zapytać. - Zaczął, kiedy tylko wsiedliśmy do środka.

Cała się spięłam, bo nie brzmiał zbyt przyjaźnie. Ton od razu przypominał mi podenerwowanego tatę, który w ten sposób informował, że umiejętne dobieranie słów, może uratować mi skórę, albo chociaż trochę ją oszczędzić.

- Tak? Coś się stało? - zapytałam lękliwie, przyglądając mu się uważnie.

- Spokojnie. - Złagodniał nagle. Chyba widział, że nie potrafiłam sobie poradzić z nawet odrobinę podniesionym głosem. - To nic strasznego. Chciałem zapytać, co to robiło w schowku na drzwiach? - Wyciągnął ze schowka kopertę, którą znałam.

Gabriele nie chciał wziąć pieniędzy za nową koszulę, którą obiecałam, że odkupię, a że nie chciał ich przyjąć, podrzuciłam je mu, a raczej dyskretnie zostawiłam w schowku na drzwiach. W pierwszej chwili miałam ochotę skłamać, że nie wiem, ale przecież... nie pytał mnie bez powodu. Musiał połączyć kropki i domyślić się, że to była moja sprawka.

- Obiecałam, że odkupię ci tę koszulę...

- A ja powiedziałem, że to zbędne, bo po praniu będzie jak nowa. - Przerwał mi i westchnął.

- Obiecałam...

- Kora... - Nie pozwolił mi tego ciągnąć dalej. - Tamta koszula jest jak nowa, a ty nie powinnaś oddawać mi tylu pieniędzy.

- Ale...

- Żadnego ale. Doceniam i wiem, że chciałaś spełnić obietnicę, ale to zadośćuczynienie nie jest adekwatne do tego drobiazgu. I to koniec tematu. To są twoje pieniądze - powiedział stanowczo, po czym podał mi kopertę i zaraz odpalił silnik, a ja i tak nie zamierzałam zatrzymać tych pieniędzy, zwłaszcza, że znalazłam pracę i... chociaż w taki pośredni sposób mogłam się im jeszcze odwdzięczyć za to, że mogłam u nich mieszkać.


***

Kiedy znaleźliśmy się pod już znanym mi budynkiem, coraz częściej zastanawiałam się, czy Gabriele nie kłamał i czy to przypadkiem nie była jego posiadłość, albo jego rodziny. Jakoś nie mogłam uwierzyć, że od tak, kiedy chciał mógł sobie przyjeżdżać do willi swojego szefa z dziewczyną.

Tym razem zeszliśmy po marmurowych schodach na dół, a następnie trafiliśmy na dość sporą salę, w której panował półmrok i w zasadzie jedynym źródłem światła był basen, w którym świeciła się woda.

Oczarowana tak wyjątkowym miejscem, zaczęłam rozglądać się dookoła, po leżakach, barku, zastawionym przeróżnymi alkoholami, na kilka loży, ale i tak najwięcej uwagi poświęciłam ogromnemu basenowi oraz jacuzzi.

- Podoba ci się - zapytał, na co znów się uśmiechnęłam.

- Jest tu ślicznie - mruknęłam, nie przestając podziwiać, misternych, kryształowych żyrandoli, luster w zdobnych ramach oraz kwiatów, które wyglądało na to, że były tu przyniesione specjalnie, dla romantycznego klimatu.

Teraz poczułam się trochę głupio, bo Gabriele zapewniał mi przeróżne atrakcje, a ja... tylko ulepiłam dla niego pierogi... Musiałam coś wymyślić w ramach rewanżu, żeby wynagrodzić mu to wszystko, co dla mnie robił. Koniecznie!

Spojrzałam za Gabriele'm, który poszedł do barku, a następnie odkorkował jakiegoś szampana i nalał odrobinę do kieliszków, po czym wrócił do mnie, podając mi zaraz jeden z nich.

- To jakaś szczególna okazja? - zapytałam niepewnie.

Miałam nadzieję, że Emi się nie myliła i Gabriele miał urodziny dopiero w październiku, bo chyba zapadłabym się pod ziemię, gdyby okazało się, że to było jego święto, a ja o tym nie wiedziałam.

- Bardzo. Moja randka z tobą. - Zaśmiał się, po czym zaraz wychylił odrobinę trunku. - Umiesz pływać?

- Średnio. Kiedyś w podstawówce miałam kilka lekcji na basenie w ramach godzin w-f, ale potem zdecydowali wyremontować basen i... nie za bardzo się nauczyłam.

- Nie szkodzi. Mogę cię nauczyć jeśli będziesz chciała. Zawsze mamy też do dyspozycji Jacuzzi - powiedział, po czym w mgnieniu oka zrzucił marynarkę, żeby zaraz potem pospiesznie zabrał się za rozpinanie koszuli, czym dostarczył mi niesamowitych widoków.

Patrzyłam na jego umięśniony brzuch i aż poczułam ścisk w podbrzuszu. Wyglądał o stokroć lepiej niż Dawid Michała Anioła, a myśl, że był tylko mój... sprawiała, że rozpierała mnie duma. Zawstydziłam się, gdy zaczął się śmiać i pokręcił głową z rozbawienia. Musiałam naprawdę wyglądać śmiesznie, gdy tak wpatrywałam się w niego kompletnie oczarowana. 

- Na co czekasz? - Oparł się o blat przed barkiem, czym znów wyeksponował mięśnie.

Momentalnie obleciał mnie strach. Był chodzącym ideałem, a... ja... szarą myszką... bez jakiejś powalającej figury. Mimo to, zebrałam się w sobie i niespiesznie zaczęłam zdejmować sukienkę, pocieszając się, że miałam jednoczęściowy, ciemny strój, który wiele wybaczał w stosunku do dwuczęściowych... np. wzdęty brzuch.

W międzyczasie Gabriele rozebrał się aż do kąpielówek i wszedł do wody.

- Zimna?

- Chodź to się przekonasz - odparł, więc chwyciłam się barierki, a następnie zanurzyłam ostrożnie stopę.

- Za ciepła nie jest - rzuciłam niezadowolona.

- Ma dwadzieścia stopni - Upewnił się spoglądając na pilot, leżący przy brzegu. - Ale nie ma problemu. Mogę zwiększyć temperaturę. - Zaczął klikać coś na pilocie, a w tym czasie ja weszłam cała, przybliżając się do niego. - Nie wierzę. Dwadzieścia stopni i ty mi zamarzasz? - Zdziwił się, po czym przygarnął mnie do siebie stanowczo. 

Od razu zrobiło mi się cieplej,  bo Gabriele był dosłownie jak piecyk. Owinęłam się wokół niego, niczym jakaś ośmiornica i przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy.

Znów poczułam to głupie pożądanie, z którym miałam walczyć, ale na im więcej sobie pozwalałam wobec niego, tym bardziej nie potrafiłam walczyć ze swoim libido. 

Znaliśmy się tak krótko, a on już był dla mnie tym jedynym, którego nigdy nie opuszczę, i którego nigdy nie zamieniłabym na innego.

Nachyliłam się, żeby go pocałować. Starałam się podążać za wskazówkami, które od niego dostałam, podczas naszej ostatniej lekcji całowania, ale i tak to jemu oddałam inicjatywę.

Kiedy zabrało nam oddechu, złożył kilka pocałunków na moim obojczyku oraz szyi, a potem zdecydowaliśmy sprawdzić, ile pamiętałam z lekcji pływania.


***

Dawno nie czułam się tak wspaniale i chyba dotychczas w życiu nie powiedziałabym, że randka na basenie może być czymś tak wspaniałym... że mogę się dobrze bawić, biorąc lekcję pływania od Gabriele'a, który czuł się dosłownie jak ryba w wodzie.

W końcu, gdy już prawie wypiliśmy całą butelkę, jak się okazało, prawdziwego szampana, zdecydowaliśmy przenieść się do Jacuzzi.  I nie wiedziałam, które bąbelki podziałały na mnie bardziej pobudzająco, ale po prostu nie potrafiłam odczepić się od tego faceta.

Choć byłam rozgrzana, siedziałam mu na kolanach i całowałam się z nim, marząc o tym, aby ta chwila się nie kończyła. 

Rozsądek doszedł do głowy, w której już dość mocno mi szumiało, w zasadzie tylko na moment, gdy poczułam coś dziwnego w kąpielówkach Gabriele'a. Coś dziwnego, co raczej nie powinno mnie dziwić, gdy nasze czułości, zaczęły wchodzić w etap pełen podtekstów. Ale wcale nie chciałam przerwać tego szaleństwa...

Nawet, gdy spojrzał na mnie sugestywnie i wyznał, że jeśli nie czuję się gotowa, zrozumie to, ale musimy przerwać i dać mu dojść do siebie. Może na moment pojawiło się zawahanie, ale zaraz pocałowałam go już chyba po raz tysięczny, dając mu do zrozumienia, że nie będzie żadnej przerwy.

Z gwałtownością, wziął mnie na ręce, podniósł się, a ja ścisnęłam go mocno z cichym piskiem, bo wyjście z przyjemnej gorącej wody jacuzzi, nie należało do najprzyjemniejszych doznań, ponieważ w kilka chwil zrobiło mi się lodowato.

Ruszył gdzieś, a ja w tym czasie przyssałam się do jego szyi decydując się zostawić mu ślad na skórze... żeby na długo zapamiętał ten dzień.

Już zaraz wylądowałam na łóżku z baldachimem w gustownej, skąpanej w ciemności sypialni.

Poczułam się trochę nieswojo z tym, że cała mokra, leżałam na świeżej pościeli, ale zaraz wróciłam myślami do Gabriele'a, gdy tylko włączył lampkę, która rzuciła odrobinę subtelnego światła.

Uśmiechnęłam się na widok malinki, która ukazała się na jego szyi i położyłam się, gdy on wchodził na łóżko i intensywnie patrzył mi w oczy.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro