Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7

Naruto

Siedziałem na trawie. Obejmowałem swoje kolana. Patrzyłem na płynącą rzekę. Też chciałbym być wodą. Taką przejrzystą. Nie możesz jej złapać. Ona płynie. Nie zatrzymuje się. Ona płynie. Jeśli bedzięsz nieostrożny, może cię porwać. Ona płynie. Nie przestawisz się jej prądowi. Ona płynie. Płynie, płynie, płynie, płynie. Tak jak moje łzy.

Sasuke

Pieprzona piąta nad ranem, a ja nie śpię.

Spałem od pierwszej do drugiej. Choć próbowałem, nie potrafiłem zasnąć. Cholerna bezsenność.

Włączyłem telewizor, zrobiłem herbatę i wlazłem pod koc.

Itachi

Śpiewałem jakąś piosenkę, która utknęła mi w głowie. Tańczyłem do niej z Karin. Zapytałem jej o tytuł, ale teraz nie potrafię już sobie go przypomnieć.

- Boże, zamknij się Itachi.

Spojrzałem na blondyna o długich włosach związanych w kucyk i zacząłem się śmiać jak głupi.

- Co cię tak śmieszy? Mój ryj?

Nie mogłem się powstrzymać.

- Pojebało cię.

Po chwili on też zaczął sie śmiać i wspólnie śpiewaliśmy tamtą piosenkę.

- Jest piąta rano, a wy się wydzieracie - poinformował nas kierowca.

- Gaara... Gaara... - gadałem bez sensu.

- Jezu, ile wy wypiliście? Jesteście kompletnie pijani!

- Ej... Ja nie jestem... tak pijjajajany... jak on hehehehe.

- Zamknij się, Deidara.

Wkrótce podjechaliśmy pod mój dom. Gaara pomógł mi wejść po schodach i zaprowadził mnie do mojego mieszkania.

Sasuke

- Och, więc kochany braciszek postanowił się zjawić równo o 5.23.

- Sasuke... Trochę się... Napiłem.

- Właśnie widzę. Ledwo trzymasz się na nogach.

Mimo złości, pomogłem mu dojść do jego pokoju, bo sam chyba nie dałby rady.

- Jebie od ciebie na kilometr alkoholem - skrzywiłem się.

Pomimo nieprzyjemnego zapachu, doprowadziłem go do łóżka.

Nie lubiłem, kiedy nii-san imprezował. Ma 24 lata i może robić co chce, ale gdyby rodzice tu byli, na pewno by się na to nie zgodzili. A może trochę zazdrościłem mu takiego życia, w przeciwieństwie do mojego nudnego i monotonnego.

- Za dużo pijesz, Itachi.

- Za dużo palisz, Sasuke.

- Zamknij się - uśmiechnąłem się.

Nii-san zasnął niemal natychmiast. A ja nie spałem przez całą noc.

Sakura

Ino odebrała za trzecim razem.

- Cześć.

- Hej, Sakura. Sorry, miałam wyciszony telefon.

Jasne.

- Nie szkodzi. Ee... Co tam u ciebie?

- Spoko. Byłam dzisiaj na zakupach i kupiłam sobie taką fajną bluzkę!

- Tak? Jak wygląda?

Ręce mi się trzęsły. Nie mogłam przestać o nim myśleć. I o nim też. O nas wszystkich.

- Wiesz, taka krótka, fioletowa...

O szarlotce.

- Odsłaniająca brzuch...

O szkole.

- Dobrze, że ostatnio schudłam, to teraz mogę takie nosić! Haha.

O Kakashim-senseiu.

- I jest jeszcze zapinana na guziki.

O Sasuke-kunie.

- A właśnie, co u ciebie, Sakura?

Ścisnęłam mocniej telefon.

- Całowałam się z Sasuke-kunem.

Naruto

Cieszyłem się, że jutro jest niedziela. Nie chciałem ich widzieć. Nie potrafiłbym spojrzeć w oczy ani Sakurze-chan ani Sasuke. Dlaczego... on to zrobił? Na moich oczach? Dlaczego chciał zepsuć mi randkę? A może on też ją kocha? Sakura nic do mnie nie czuje, wiem to. Jej słowa mi to uświadomiły. Nie ma co się łudzić. Oni się kochają i będą razem, kto by się tam przejmował takim kimś jak ja?

*
Musiałem czymś się zająć, aby odgonić negatywne myśli. Pomagałem mamie w robieniu sałatki, przy czym taki niezdara jak ja, musiał oczywiście się skaleczyć. Czytałem książkę, przypomniałem sobie ostatni materiał i kiedy zostało mi jeszcze trochę czasu, wszedłem na internet, czego nie robię zbyt często. Zalogowałem się na Facebooka, poczym otworzyłem nową kartę i włączyłem jakąś smutną piosenkę na Youtube. Bardzo rzadko słucham muzyki i praktycznie się na niej nie znam, ale ta mi się spodobała.

Słuchałem się w tekst. Wytarłem łzę spływającą po policzku.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro