Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 45

Naruto

Chłopak oparł się o ścianę. Był przygarbiony, trzymał ręce w kieszeniach i podkulił lewą nogę. Ta postawa bardzo przypominała mi pewną osobę.

- Wiesz, Naruto... - podrapał się po karku. - Nie powinienem mieszać się w nie swoje sprawy... Z resztą to takie kłopotliwe.

Jego twarz wyrażała znudzenie lub też poirytowanie, choć nie wiedziałem dlaczego. Czy zrobiłem coś nie tak?

- Co takiego? - zapytałem, poprawiając okulary.

- Stało się coś między tobą, a Sakurą? - zapytał wprost.

Pytanie Shikamaru trochę mnie zdziwiło, z resztą nic już do niej nie czułem.

- Etto... T-tak jakby... Ale to już nieważne.

Sasuke

Wyłączyłem krzyczący czajnik, po czym zalałem wrzątkiem kubek z herbatą. Posłodziłem jedną łyżeczką i dokładnie wymieszałem. Chciałem odejść do swojego pokoju, gdy nagle do domu wrócił nii-san. No i nie był sam. Wziąłem łyk gorącej herbaty, wzrokiem badając mocno wymalowaną szatynkę. Wyglądała na niewiele starszą od niego - góra trzy lata.

- Cześć, nii-san.

- Och, już jesteś? Chyba znowu nie zwiałeś z budy?

- Nie - skrzywiłem się.

Kobieta wyglądała na onieśmieloną moją obecnością, chociaż byłem od niej młodszy. Dobra, kogo ja oszukuję? Onieśmielam wszystkie panny.

- Hej... - powiedziała cicho.

Tapeta na twarzy znacznie mnie odrażała.

- Cześć - wycedziłem przez zaciśnięte zęby.

Powitanie tej plastikowej dziuni ledwo przeszło mi przez gardło.

- To mój młodszy brat, Sasuke. Sasuke, to moja dziewczyna Kurenai.

- Tym razem starszą sobie znalazłeś?

- Co ci do tego, gówniarzu?

- Mi? Skąd, nic. Zastanawiam się tylko, ile czasu minie, aż ci się znudzi. Kto wie, może ze starszą będzie ciekawiej? Pewnie masz dość już tych dziewic i musiałeś ulżyć sobie na często już używanej pani z a...

- Zamknij ryj!!

Itachi niemalże rzucił się na mnie, ale Kurenai szybko go powstrzymała. Cóż, może nie jest aż tak bezużyteczna.

- Co ty sobie myślisz, pieprzony gówniarzu? Gówno o niej wiesz!

- Sorry, chyba powiedziałem o kilka słów za dużo - uśmiechnąłem się złośliwie. - Nie chciałem urazić tej pani. Życzę wam... powodzenia.

Mój uśmiech znikł z twarzy.

Naruto

- Jeej! Łóżko Sasuke!

Kiedy tylko znalazłem się w jego pokoju, od razu walnąłem się na świeżo pościelone łoże.

- Aż tak bardzo je lubisz? - uniósł pytająco brwi.

Nieco speszyłem się moim zachowaniem.

- N-no bo... Ono jest takie wygodne i miękkie! Nie to co moje, twarde jak głaz!

- To może śpij w nim każdej nocy?

- Eee? - otworzyłem zdziwiony usta i poczułem, jak się rumienię.

Bezuczuciowa twarz Sasuke była taka jak zwykle, ale miałem wrażenie, że kąciki jego ust uniosły się delikatnie w niewidzialnym wręcz uśmiechu, choć być może było to tylko moje wyobrażenie.

Chłopak podszedł do mnie i pstryknął mi w czoło, na co się skrzywiłem i dotknąłem obolałego miejsca.

- Tylko żartowałem, usuratonkachi.

- P-p-przecież wiem! - prychnąłem, krzyżując ręce.

Brunet położył się na łóżku za mną i splótł ręce na karku.

- Jesteśmy sami w domu. Wiesz, co to oznacza?

- Etto... Yyy... Nie?

Czułem, jak poliki mnie palą.

- Noc horrorów - wyszczerzył się tak, że mogłem policzyć jego białe zęby, które nieczęsto dane było mi zobaczyć.

Na te słowa moje ciało zareagowało błyskawicznie. Poczułem nieprzyjemny dreszcz, przeszywający moje plecy, a przede wszystkim... strach. Bardzo bałem się horrorów, ale wstyd było mi się do tego przyznać.

Właściwie po reakcji Sasuke mogłem wywnioskować, że przewidział, iż nie jestem fanem tego gatunku i specjalnie zachciało mu się jakiejś głupiej nocy horrorów. Idź do diabła, Uchiha!

- Chyba się nie boisz, Uzumaki?

- N-n-nie! 

- Twoje jąkanie mówi mi co innego.

Chciałem odpowiedzieć jakąś ciętą ripostą, ale a) nic konkretnego nie przychodziło mi do głowy i b) nie chciałem pogrążyć się jeszcze bardziej.

Ostatecznie się zgodziłem, żeby udowodnić mu, iż wcale nie jestem tchórzem. Sasuke przyszedł z paczką chipsów i na laptopie, którego trzymał na nogach, włączył "Martwe zło". Siedzieliśmy na jego łóżku oparci o ścianę.

Już po kilku minutach zacząłem się poważnie bać i oglądałem przez szpary między palcami, ponieważ zakrywałem oczy dłonią. Sasuke parsknął śmiechem, ale mimo to nie byłem w stanie normalnie oglądać. Wkrótce zamknąłem oczy i wtuliłem się w koszulkę Uchihy. Chciałem, aby ten horror się już skończył.

- Aż tak się boisz, lisku?

Chyba pierwszy raz mnie tak nazwał. Domyśliłem się, że tą ksywkę wymyślił ze względu na moje charakterystyczne znamiona na twarzy, przypominające lisie wąsy. Pomyślałem, że to całkiem urocze.

Nie chciałem się przyznawać, chociaż Sasuke już pewnie dawno się domyślił. Mocniej ścisnąłem ręce na jego odzieży.

Sasuke

Malec był tak cholernie uroczy. Kurwa mać, czy on serio jest chłopakiem? W jego małych oczkach, które wydawały się jeszcze mniejsze przez niedopasowane do jego twarzy zbyt duże okulary zbierały się łzy.

Podniosłem jego czerwone oprawki na wysokości czoła i wytarłem łezki w kącikach oczu. Uzumaki wyglądał na zaskoczonego.

Naruto

Uchiha złożył pocałunek na moim zarumienionym policzku, trwający kilka sekund. To tylka krótka chwila, ale poczułem się inaczej. Nie, to jego usta były jakieś nietypowe, a raczej złożona przez nie intencja. Poczułem w nich troskę, coś czego jeszcze nigdy nie ujrzałem u ciemnookiego.

On ma tak wiele twarzy. Im bardziej go poznaję, tym mniej o nim wiem. Gubię się w tym wszystkim.

Kim tak naprawdę jesteś, Uchiha Sasuke? Otworzyłem delikatnie usta, jakbym chciał zadać te pytanie na głos. Szukałem w jego głęboko czarnych oczach odpowiedzi, lecz bezskutecznie. Nie wiem, czy to przez to, że obraz miałem rozmazany, ale spostrzegłem w nich coś innego. Nieważne, ile razy spojrzysz w te oczy pozbawione tęczówek, po prostu ich nie zapamiętasz. To jest jak sen, z którego dopiero co się obudziłeś, a z jakiegoś powodu nie potrafisz sobie go przypomnieć. Za każdym razem, gdy patrzę na te piękne oczy, czuję się tak, jak za pierwszym. Nie potrafię zapamiętać tego uczucia i żeby je okiełznać muszę robić to nonstop. I nadal czuję się tak, jak zrobiłem to po raz pierwszy.

- Ile razy mam ci powtarzać, żebyś nie...?!

Nie dokończyłem zdania. Cały czas tylko na niego wrzeszczę. Nie potrafię przyzwyczaić się do tych jego pieszczot. On jest takim trudnym człowiekiem.

Wpadłem na pewien pomysł.

Przybliżyłem nieco twarz do jego i zawahałem się. Byłem tak niepewny siebie, w końcu nigdy tak z nikim nie robiłem. Postanowiłem przełamać siebie i powoli przybliżałem się jeszcze bardziej. Gdy byłem tuż przy jego twarzy, zatrzymałem się, ale po chwili dotknąłem ustami jego gładkiego, bladego policzka. Miał być to pocałunek taki sam, jakim on obdarował mnie, ale ledwo musnąłem ustami tą cholernie przystojną twarz.

Tak bardzo się zawstydziłem, że naciągnąłem rękawy bluzy i ukryłem w nich twarz.

Sasuke nie dał mi się na długo ukryć przed całym światem i poużalać się nad sobą, jaki to ze mnie nieudacznik. Złapał mój podbródek i pocałował mnie w usta.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro