Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 33

Naruto

Wszedłem do łazienki i odbyłem poranną toaletę, teraz w sumie już prawie popołudniową. Nie rozumiałem, co Sasuke miał na myśli, mówiąc "zapnij się".

Spojrzałem w lustro i wsunąłem spadające okulary na nos, aby lepiej się przyjrzeć. Zauważyłem, że nie dopiąłem trzech ostatnich guzików koszuli i... Przy moim odsłoniętym obojczyku było widać... Fioletową pamiątkę, którą zostawił mi Sasuke...

Aaa! Nienawidzę cię, Uchiha! Już wiem, dlaczego Itachi się tak zachowywał! Zapraszasz do siebie chłopaka i robisz mu malinki! Co on sobie teraz o mnie pomyślał?! Pewnie ma nas za cholernych, spedalonych zboczeńców! Aaaa!

Szybko wybiegłem z łazienki i rzuciłem się na łóżko Sasuke, ukrywając twarz w poduszce.

- I jak, podoba się malinka? - usłyszałem jego głos.

Podniosłem się i od razu wybuchnąłem.

- Jak mogłeś?! Co sobie pomyślał o mnie twój nii-san? Ty głupi...!

- To twoja wina.

- Co? - przekrzywiłem głowę.

Sasuke usiadł obok mnie.

- Nie powiedziałeś "nie".

- Umowa była...

- Umowa była taka, że - przerwał mi ponownie - nie zrobię ci nic wbrew twojej woli. Nie sprzeciwiłeś mi się.

Kurde, ma rację. Byłem głupi. Dlaczego się nie postawiłem? To nie przez strach... Nie bałem się go. Po prostu, gdy poczułem jego dotyk na moim ciele, chciałem więcej. To mnie uzależnia. Czy to naprawdę moja wina...?

- Przyznaj, że ci się to podobało - powiedział ciszej.

Nie ma mowy, nigdy tego nie powiem! Uchiha, jesteś nienormalny! Już wiem, co się dzieje w tej twojej zboczonej głowie! Pewnie wyobrażasz sobie teraz, że powiem "Och, tak, Sasuke, to było niesamowite i takie zawstydzające... Proszę... Chcę jeszcze..."

Nie, nie, nie, nie. Ani mi się śni. Tfu.

Mimowolnie odwróciłem głowę.

- Uch... Idę wziąć prysznic! - wycedziłem i od razu wstałem, aby nie widział mojego zażenowania.

- Czekaj.

- C-co...?

- Zamierzasz wrócić do domu w piżamie? Dam ci ubrania na zmianę.

Skrzyżowałem ręce i zacząłem tupać stopą.

- Hę? Ale jesteś ode mnie o wiele większy... Z resztą... No dobrze...

Po raz kolejny się zarumieniłem. Głupi ja.

Sasuke otworzył swoją szafę, w której wcale nie znajdowało się tak wiele ubrań. Jednak... prawie wszystkie były w tym samym kolorze.

- Czy wszystkie twoje ciuchy są czarne?

Brunet przebierał w ubraniach, szukając czegoś dla mnie.

- Nie marudź, księżniczko.

- Nie nazywaj mnie tak! - zirytowałem się.

- Co ty tam gadasz, dzieciaczku?

Te jego wywyższanie się nade mną mnie denerwuje. Myśli, że jak jest starszy, wyższy i silniejszy, to wszystko mu wolno? Też mi coś. Pff.

Ścisnąłem ręce w pięści ze złości i już miałem się odezwać, kiedy Uchiha rzucił mi koszulką w twarz.

- Masz. I jeszcze spodenki.

Przynajmniej podał mi je normalnie, no i były jasne, w przeciwieństwie do czarnej koszulki. Zaraz? Co to za rozmiar? XXXXXL? Przecież w tym się można utopić!

Bez zbędnych już komentarzy, udałem się do łazienki.

Sasuke

- Kim on dla ciebie jest? - zapytał wprost.

Zerknąłem na niego lekceważącym wzrokiem, powstrzymując uśmiech. No proszę, czyżby braciszek zaczął się mną interesować?

- Nie powinno cię to obchodzić.

- Sasuke, zadajesz się z samymi huliganami, z resztą sam lepszy nie jesteś. Ten cały Naruto... wygląda na grzecznego.

Uniosłem brwi. Całkiem interesujące, kontynuuj nii-san.

- Nie skrzywdź go, Sasuke.

Że co? I TY mi to mówisz, nii-san? Łamacz serc, dupek bez uczuć?

- Już to zrobiłem. I to nie jeden raz - przyznałem bez ani cienia strachu.

I mam tego świadomość.

Itachi westchnął, zrezygnowany. Dobrze wiedział, że ze mną nie wygra.

- Czy... to ty mu zrobiłeś tą malinkę?

- Skąd wiedziałeś, nii-san? Podglądałeś nas w nocy, kiedy go wykorzystywałem seksualnie? Gapiłeś się, jak rżnąłem tego malca, a on jęczał "mocniej , szybciej"?

"Jesteś okropny" - wyczytałem z jego oczu, chociaż usta milczały. Ciekawe, czy Itachi mnie nienawidzi?

Nie potrafiłem już dłużej ukrywać sadystycznego uśmiechu.

Naruto

Specjalnie odkręciłem zimną wodę, która sprawiała, że po moim ciele przechodziły dreszcze. Wcale nie była odprężająca, abym mógł zapomnieć o rzeczywistości. Była nieprzyjemna i uświadamiała mnie o realności tych wszystkich zdarzeń.

Moje myśli krążyły wokół niego. Choć starałem się pomyśleć o czymś innym, po chwili znowu powracałem do Sasuke.

                           *

Kiedy założyłem na siebie jego ubrania, długo patrzałem w lustro. Jego bluzka sięgała mi niemal do kolan i wyglądałem w niej conajmniej zabawnie. Ale... pachniała nim. Tak cholernie go czułem. Ten zapach był przyjemny, uzależniający. Czułem, jakbym był w jego ramionach i już nigdy nie chciałbym go puścić.

I właśnie wtedy coś sobie uświadomiłem.

Sasuke

Uzumaki rzucił mi się w ramiona ze łzami w oczach. Miał na sobie moje ubrania, który były na niego za duże i naprawdę czułem się, jakbym niańczył dziecko.

Zdezorientowany, delikatnie pogłaskałem go po głowie. Takie wrażliwe dzieci jak on, potrzebują czułości.

Skierował głowę ku górze, aby spojrzeć na mnie. W kącikach jego niebieskich jak niebo lub morze oczu znajdowały się łzy, które chciałem wytrzeć.

- Sasuke... Ja... J-ja... - mówił coraz ciszej.

Normalnie bym go przedrzeźniał, ale czułem, że to coś ważnego, więc mu nie przeszkadzałem. Tak, czasami potrafię być taktowny.

- Ja... K-ko...

Dalszej części nie usłyszałem.

- Co?

- Kocham cię.

Naruto zrobił się tak czerwony, jak nigdy dotąd.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro