Rozdział 18
Naruto
Zabije mnie. Zgwałci mnie. Zrobi mi krzywdę. Zniszczy mnie psychicznie, jak i fizycznie.
Łzy leciały nieubłaganie po moich policzkach.
- Naruto, Iruka-sensei powiedział, że... - usłyszałem damski głos.
Krzyk.
Oboje spojrzeliśmy w tą samą stronę.
Nie mogłem przestać płakać. Błagałem Boga, aby to był zły sen. Koszmar. Nikt mnie jeszcze tak nie upokorzył. Proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę.
Sakura
Życie jest śmieszne. Każdemu przytrafiła się tak zabawna historia, że śmieje się na samą myśl o niej. Niektórzy przewrócili się przy swojej sympatii, inni pomylili osobę z kimś innym, jeszcze inni zgubili część stroju kąpielowego na basenie.
A ja?
Ja przyłapałam chłopaka, w którym się kocham, jak dobiera się do innego.
Całkiem zabawna historia. Tyle śmieszna, co przerażająca.
Stałam z ręką na ustach. Oczy miałam szeroko otwarte, jakbym chciała upewnić, że to się dzieje naprawdę. Chciałam płakać. Krzyczeć. Iść. Biec. Nie być tutaj. Nie widzieć tego i nigdy się o tym nie dowiedzieć. Wolałam żyć w niewiedzy, niż zobaczyć to na własne oczy.
A jednak stałam tam. Chciałam odejść i o wszystkim zapomnieć, ale nie potrafiłam. Nogi odmawiały mi posłuszeństwa.
- To... To obrzydliwe - powiedziałam zszokowana.
Naruto
Jeśli miałem choćby najmniejsze, nikłe szanse u Sakury-chan, właśnie przepadły na dobre. Mógłby być to ktokolwiek inny, tylko nie ona. Było mi tak wstyd, jak nigdy dotąd.
Sakura
Sasuke-kun szedł w moją stronę. Dobrze wiedziałam, że powinnam uciekać, ale nie mogłam. Moje nogi były jak z ołowiu. Trzymały mnie w tym miejscu. Sasuke-kun nachylił się do mnie i w odpowiedzi wyszeptał do ucha:
- A seks z nauczycielem to już nie?
Byłam pewna, że się uśmiecha.
Serce biło mi jak szalone. Cały świat wokół mnie wirował. Zrobiłam krok do tyłu. Dwa. Biegłam.
W końcu mogłam uciec. Tak daleko, żeby nikt mnie nie znalazł. A z oczu leciały mi łzy, które wycierałam rękawem bluzy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro