Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 38

Naruto

Siedziałem na szkolnej toalecie, oczywiście wcześniej opuszczając klapkę na dół i płakałem jak dziecko. Tyle razy mówił mi, że nim jestem i może faktycznie było to prawdą. Chyba wciąż byłem zbyt dziecinny na związki. Mała, krucha duszyczka, która we mnie siedzi jest wrażliwa i delikatna. Tak łatwo ją zranić...

Nagle ktoś otworzył drzwi od toalety. Przyciągnął mnie do siebie i brutalnie wpił się w moje małe jak u dziewczynki usta.

Dlaczego tak to utrudniasz, Sasuke? Przecież powiedziałem, że to pożegnanie.

Całował tak dobrze, przyprawiając mnie o zawrót głowy. Zastanawiałem się, gdzie się tego nauczył. Nieśmiało oddawałem pocałunki. Jego były namiętne, pełne pożądania, a moje niepewne i urocze. Z oczu spływały mi łzy.

Nie wiem, jak długo się tak całowaliśmy. Walczyliśmy o dominację, którą oczywiście wygrał Sasuke i jeszcze bardziej przyciągnął mnie do siebie. Zacisnąłem spocone od podniecenia ręce na jego koszuli. Byłem tak blisko, że poczułem jej zapach przypominający letnie morze. Sasuke wtapiał swoje dłonie w moje włosy, cały czas je przeczesując, a jego pocałunki stawały się coraz bardziej zachłanne.

Przekazywaliśmy swoje emocje w tym dzikim tańcu warg. Odczuwałem jego miłość pełną erotyzmu. Niemal poczułem, jak mnie rozbiera i dotyka zimnymi dłońmi. Tego właśnie chciałem, ale nie mogliśmy tego zrobić, ponieważ nasz związek się zakończył.

Zasapani i zmęczeni odsunęliśmy się od siebie.

- Dlaczego?

Powiedział tylko to jedno słowo.

- Ja... Nie mogę z tobą być... Tylko ci zawadzam. Jesteś idealny, możesz być z kimkolwiek zechcesz. Czuję się... jak zabawka. Prędzej czy później mnie zostawisz. Nie chciałem być znowu zraniony, więc...

- Naruto!

Podskoczyłem, gdy bardzo głośno powiedział moje imię.

- Nie rozumiesz? Nie chcę nikogo innego. Kocham tylko ciebie. To, że jesteś taki niezaradny i wrażliwy nie jest złe. Chcę takiego ciebie. Jak mogłeś we mnie zwątpić? Nie zostawię cię. Nigdy cię nie zostawię. Ty... też nie... możesz...

Uderzył pięścią w ścianę. Zauważyłem, że niedawno ściągnął z niej bandaż, a już chyba będzie potrzebował nowego.

Ale teraz to nie miało znaczenia. Głos mu się łamał. A jego oczy... Pierwszy raz widziałem u niego słabość. Wydawało mi się, że to pierwsze łzy w całym jego życiu.

Mój ukochany brunet. Płakał. Przeze mnie. Nienawidzę siebie.

- Chcesz mnie teraz zostawić, Naruto?! - krzyczał przez łzy. - Kiedy kurwa zrozumiesz, że jesteś dla mnie ważny? Spójrz tylko, jaki jestem słaby. Nie wytrzymam ani dnia bez ciebie! Twoje oczy mnie uzależniły!

Przetarł rękawem oczy.

- Tak właśnie można mnie zranić. Zabrać mi mój sens życia. A po co żyć, skoro nie masz już żadnego celu?

Pokręciłem przecząco głową. Nie mogłem nic powiedzieć.

- Kocham cię jak nikogo innego na tym pierdolonym świecie. To nie ja cię zraniłem, tylko ty mnie. Jestem twoim pieprzonym księciem, który cię uratował, a ty jesteś moją pieprzoną księżniczką.

Sasuke podszedł do mnie i patrzał mi prosto w oczy.

- Kochaj mnie, tak jak ja kocham ciebie. Myśl o mnie w każdej sekundzie twojego życia. Chcę być twoim tlenem.

Oddychałem szybko. Był tak blisko mnie. Patrzyliśmy na swoje usta z wielką chęcią wpicia się w nie. Poczułem się tak jak on, chciałem robić te wszystkie zboczone rzeczy, o których zawsze myśli. Gdyby teraz chciał to zrobić, nie miałbym nic przeciwko. Byłbym całkowicie uległy.

- Rozbieraj mnie wzrokiem, tak ja rozbieram ciebie - szeptał. - I kochaj mnie, dwa, trzy, tysiąc razy mocniej niż teraz. Tak, abyś już nie mógł żyć beze mnie.

Dotknąłem jego twarzy. Była taka gładka i świeżo ogolona. Było mi cudownie. Kochałem go, a on kochał mnie.

Stanąłem na palcach, aby jeszcze bardziej się do niego przybliżyć. Otworzyłem szeroko usta i pocałowałem go. Sasuke natychmiast odwzajemnił pocałunek, omal mnie nie przewracając. Lewą ręką obejmowałem jego kark, a prawą podtrzymywałem się, aby nie upaść.

Natarczywie pchał mnie ku drzwi, które z pewnością by się otworzyły, gdyby nie były zamknięte na zamek. Tym razem całowaliśmy się powoli i namiętnie, kosztując siebie nawzajem. Nie mieliśmy dość, nasze ciała chciały więcej i więcej.

Chłopak objął mój tyłek i podniósł mnie, a ja oplotłem jego ciało nogami. Byłem tak bardzo podniecony. Poczułem, jak z moim żołnierzem dzieje się coś niedobrego.

Sasuke przejął inicjatywę. Nacierał swoim kroczem o moje, a ja przez tego głupka poczułem, że zaraz naprawdę dostanę erekcji. Językiem zaczął zwiedzać moją jamę ustną. Jeknąłem głośno i odpowiedziałem mu na to zagranie. Po chwili nasze języki połączyły się w dzikim tańcu pełnym rządzy.

Czułem odurzające mnie gorąco. Na moich lisich polikach pojawiły się wypieki, a pot spływał mi po plecach.

A więc to jest ta miłość, którą do mnie czujesz, Sasuke? Moje ciało chce więcej. Weź mnie. Zgwałć, dotykaj, przeleć, pieprz, kochaj, zerżnij. Aż do nieprzytomności. Proszę, proszę, błagam.

Chyba naprawdę kochałbym się w szkolnej toalecie, gdyby nie dzwonek. Nasze usta się odkleiły, pociągając za sobą ślinę. Otworzyłem szerzej oczy ze zdziwienia, gdy dotarło do mnie, co przed chwilą robiliśmy. Czy ja też jestem tak zboczony jak on? Podczas tego całowania, zapomniałem o wszystkim. Całkowicie się temu oddałem, nie zważając na to, że a) jestem w szkole b) jestem w toalecie.

Sasuke postawił mnie na nogi i zachichotał. Czułem, jak serce wali mi w piersi.

- C-co...?

Brunet uniósł brwi, zlustrował mnie wzrokiem, po czym popatrzał gdzieś w bok i wyraźnie powstrzymywał się od śmiechu.

Spojrzałem na moje spodnie. No nie. Uchiha, obiecuję ci, że pewnego dnia zginiesz z mojej ręki.

- Chyba musisz jechać na ręcznym - zaśmiał się, a ja zrobiłem się czerwony ze wstydu.

- A j-jak myślisz, czyja to wina?! - zacisnąłem pięści.

- No chyba, że chcesz, abym ja się tym zajął - oblizał porządliwie usta.

- N-nie!! Sio, sio, sio mi stąd.

Otworzyłem drzwi i wypędziłem Sasuke.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro