Najgorszy koszmar rodzica | paulinabloopers
Trudno jest sobie wyobrazić, co muszą przeżywać rodzice zaginionego dziecka. Niewyobrażalny strach, ból, wyrzuty sumienia i niepokój pogłębiający się z każdym dniem, w którym brakuje informacji na temat ich pociechy. Jeszcze trudniej jest wczuć się w sytuację, w której to pod ziemię nie zapada się jedno dziecko, a całe rodzeństwo — może brzmieć to absurdalnie, ale to właśnie przydarzył się rodzinie Beaumont w połowie lat 60. XXw. Co gorsza, po tragicznych i tajemniczych wydarzeniach z dwudziestego szóstego stycznia 1966r. państwo Beaumont do tej pory nie ujrzeli trójki swoich dzieci — dziewięcioletniej Jane, siedmioletniej Arnny oraz czteroletniego Granta.
MIŁY DZIEŃ NA PLAŻY
Miasteczko Glenelg, blisko Adelaide, w południowej Australii wydawało się bezpiecznym i spokojnym miejscem, do tego stopnia, że Nancy oraz jej mąż Grant nie widzieli nic złego w tym, aby puszczać dzieci same na pobliską plażę. W tak ciepłym klimacie nie było nic dziwnego w tym, że dzieciaki bardzo lubiły tam chodzić — tamten feralny dzień był wyjątkowo upalny, tak, że rodzeństwo również bardzo chciało iść na plażę, aby się nieco się schłodzić. Jeden z ostatnich dni wakacji od szkoły był na tyle gorący, że Nancy nalegała, aby jej dzieci odpuściły sobie pieszą wycieczkę, a zamiast tego udały się na plażę autobusem.
Rodzeństwo posłuchało swojej matki, zgodnie z prośbą wsiadając w autobus, aby dziesięć minut później znaleźć się na Glenelg Beach. Zanim dzieci wyszły z domu, najstarsze z dzieci, dziewięcioletnia Jane dostała jeszcze od Nancy trochę pieniędzy, aby na miejscu mogły sobie kupić coś do picia oraz do jedzenie. Matka zapamiętała jeszcze, że młodsze rodzeństwo droczyło się z Jane, mówiąc, że miała ona chłopaka na plaży. Nancy nie uznała to jednak za nic, czym powinna była się zmartwić — domniemany związek córki uznała za zwyczajną, dziecięcą zabawę, w końcu Jane miała ledwie dziewięć lat. Dzieci opuściły dom około godziny dziesiątej, a matka spodziewała się ich w domu koło południa.
DROGA DZIECIAKÓW OCZAMI ŚWIADKÓW
Po tym, jak państwo Beaumont zgłosili zaginięcie swoich dzieci odpowiednim służbom, zgłosiło się kilkoro osób, które tamtego dnia widziało dzieci podczas ich pobytu na plaży. Wśród nich była kobieta, która tamtego dnia, pomiędzy jedenastą a dwunastą, spędzała czas na plaży, odpoczywając na jednej z ławek w pobliżu lokalnego klubu żeglarskiego. Obserwowała dzieci, jak rozłożyły ręczniki, a następnie poszły pobiegać w oceanie. Jej uwadze nie umknął też mężczyzna w średnim wieku, który leżał na swoim ręczniku w pobliżu dzieci, zanim jeszcze one przyszły i uważnie się im przyglądał. Według kobiety po zabawie w oceanie rodzeństwo Beaumont poszło pobawić się z tamtym mężczyzną, przeskakując nad nim. Świadek zeznała, że do domu poszła około jedenastej trzydzieści, a dzieci wówczas dalej bawiły się z tamtym mężczyzną.
Kolejnymi świadkami była para, która wypoczywała, leżąc nieopodal dzieci. W pewnym momencie podszedł do nich ten sam tajemniczy mężczyzna, pytając, czy nie widzieli kogokolwiek z ich ubraniami, ponieważ zniknęło im trochę pieniędzy. Para zaprzeczyła, ale nie spuściła wzroku z mężczyzny, gdy ten już wrócił do dzieci — wydawało im się dziwne, że po zabawie mężczyzna ubrał wszystkie dzieci, choć dziewięcioletnia Jane była już na tyle duża, że równie dobrze mogła zrobić to sama. Po wszystkim zabrał swoje rzeczy oraz te należące do dzieciaków, po czym udał się do przebieralni, przed którą czekały na niego dzieci. Wspólnie udali w kierunku przeciwnym do przystanku autobusowego.
Po raz ostatni dzieci były widziane w południe — zawitały wówczas do piekarni Wenzela, gdzie Jane kupiła ciastka, trochę słodyczy oraz napój gazowany.
TAJEMNICZY MĘŻCZYZNA
Postać tajemniczego mężczyzny pojawia się w wielu źródłach, a mimo to do dziś nie ustalono jego tożsamości. Plaża była raczej tłoczna, nie umknął więc on uwadze wielu ludzi, stąd wiemy, że mógł mieć pomiędzy trzydzieści a czterdzieści lat, był człowiekiem wysokim, szczupłym, a także atletycznie zbudowanym. Wszelkie portrety pamięciowe przedstawiają go jako mężczyznę z pociągłą i opaloną twarzą oraz wysokim czołem zwieńczonym jasnymi i krótkimi włosami. Uwadze świadków nie umknęło też to, że był opalony.
Policja jest pewna, że to ten mężczyzna widziany z dziećmi na plaży stał za ich zniknięciem. Co więcej, nie ulega wątpliwości, że porwanie rodzeństwa Beaumont nie stanowiło ówczesnego kaprysu porywacza, a dzieci nie znalazły się po prostu w niewłaściwym miejscu i czasie. Akcja ich porwania musiała zostać szczegółowo zaplanowana.
Nancy uważała okolicę za bezpieczną, dlatego wielokrotnie puszczała dzieci same na plaże — właśnie to zauważył mężczyzna, który znacznie przed porwaniem musiał zacząć wdrażać swój plan w życie. Początkowo wzbudzał w rodzeństwie zaufanie — nie bez powodu po przyjściu na plażę dzieciaki położyły swoje ręczniki oraz rzeczy obok niego, nie wyglądały na zaniepokojone, gdy się z nim bawiły i pozwoliły się ubrać obcemu mężczyźnie. Może nawet to o nim mówili Arnna oraz Grant, gdy droczyli się ze starszą siostrą, mówiąc matce, że miała ona na plaży chłopaka.
CZTERNAŚCIE DOWODÓW NA TO, ŻE ZROBIŁ TO HARRY PHIPPS
Od zniknięcia Jane, Arnny oraz Granta minęło ponad pięćdziesiąt lat, lecz wciąż nie ustalono, co stało się z dziećmi i kto odpowiadał za ich porwanie. Jak w każdej sprawie, nad którą policjanci pracują latami, na przestrzeni czasu pojawiło się całe mnóstwo teorii, wytłumaczeń i tyle samo podejrzanych, którzy to rzekomo mieli brać udział w porwaniu rodzeństwa Beaumont.
— Połączył je ze sobą —
Jednym z takich podejrzanych był Bevan Spencer von Einem, który zresztą został skazany, choć nigdy nie udowodniono mu powiązania ze sprawą rodzeństwa Beaumont. Dowiedziono jednak, że stał za zamordowaniem piętnastoletniego Richarda Kelvina pochodzącego z Adealide, obok którego to mieściło się Glenelg — policja i prokuratorzy byli wówczas przekonani, że skazany na dożywocie mężczyzna miał wspólników, dzięki którym mógł brać udział w innych morderstwach.
Oskarżające zeznania przeciw von Einemowi wniósł wówczas tajemniczy informator, przedstawiający się jako „Pan B". Opowiedział on policjantom o rozmowie, którą to miał odbyć z podejrzanym. Bevan miał się chwalić mężczyźnie, że kilka lat wcześniej zabrał z plaży trójkę dzieci, po czym zabrał je do domu, aby przeprowadzić na nich eksperymenty. Twierdził, że wykonał na nich okropną (choć jego zdaniem genialną) operację, w wyniku której połączył je ze sobą. Jedno z dzieci podobno zmarło podczas zabiegu, dlatego zabił również pozostałe dwa, aby zrzucić ciała w buszu na południe od Adelaide. Sprawa von Einema została jednak potraktowana przez policję dość sceptycznie, dziś nie jest on już uznawany za podejrzanego — wiele szczegółów nie pokrywało się z tym, co widzieli świadkowie w 1966r. a dzieci Beaumont różniły się od pozostałych morderstw, które dokonał, na tyle, że wykluczano go z grona seryjnych morderców.
— Czy on kiedykolwiek był w Glenelg —
Pojawiają się opinie, że Arthur Stanley Brown jest uważany za najbardziej prawdopodobnego podejrzanego o uprowadzenie rodzeństwa Beaumont, choć na przykład strona internetowa w całości poświęcona tej sprawie ( thebeaumontchildren.com.au ) w ogóle o nim nie wspomina. Uderzające podobieństwo do mężczyzny z plaży czyni go jednak prawdopodobnym podejrzanym, podobnie jak fakt, że on również miał już na swoim koncie inne morderstwa. Został oskarżony o zabójstwo sióstr Judith i Susan Mackay, które zaginęły w drodze do szkoły w 1970 roku, a ich ciała odnaleziono kilka dni później w suchym strumieniu — zostały uduszone. Za kratki jednak nigdy nie trafił, ze względu na to, iż w momencie rozprawy w 2000 roku miał demencję oraz Alzheimera. Dziś już nie żyje.
Problem z Arthurem Stanleyem Brownem jest jednak taki, że nie ma żadnych mocnych dowodów, aby on kiedykolwiek przebywał w okolicach Adelaide. Brakowało wszelkich akt jego zatrudnieni, które mogłyby dać śledczym podpowiedź, co robił w tamtym czasie. Jedynymi wskazówkami są zeznania świadków, którzy mieli widzieć go w tamtych okolicach. Jeden z nich twierdził, że widział tajemniczego mężczyznę niosącego dziewczynę, a za nim szła starsza dziewczyna — później rozpoznał go jako Browna w programie wyemitowanym w telewizji, jednak dopiero w 1998r.
— „Nie mogłem tego zrobić, byłem wtedy w Melbourne" —
We wczesnych latach siedemdziesiątych właściciel stacji w Kimberley miał usłyszeć od Jamesa O'Neilla, że to on stał za zniknięciem dzieci Beaumont. Podobnie jak poprzedni podejrzani, on również miał już na swoim koncie morderstwo — tym razem dziewięcioletniego chłopca w Tasmanii — za co otrzymał wyrok w 1975r.
Na udowodnieniu mu winy za zniknięcie rodzeństwa Beaumont szczególnie zależało detektywowi Gordonowi Davienowi, który poświęcił mnóstwo czasu na to, aby wyciągnąć z niego jakiekolwiek informacje, przygotowując o nim program dokumentalny. Wcześniej spędził trzy lata, rozmawiając z nim, aby zdobyć jego zaufanie i dowiedzieć się czegoś o sprawie. Choć po dziś dzień nie ma dowodów na to, że O'Neill stał za zniknięciem dzieci Beaumont, detektyw wciąż nie wierzy w jego niewinność. Zapytał go o rodzeństwo Beaumont, na co O'Neill miał odpowiedzieć „Nie mogłem tego zrobić, byłem wtedy w Melbourne". Zdaniem detektywa to wcale nie było zaprzeczenie, w szczególności, że zapytany ponownie stwierdził, że po poradach prawnych nie zamierzał mówić o tym, gdzie i kiedy był.
— Nie pamiętał, aby to zrobił —
Kolejny podejrzany, który miał już na sumieniu czyjeś życie — Derek Ernest Percy został skazany za zabójstwo Yvonne Ruohy z 1969r. za co nie opuścił więzienia aż do swojej śmierci w 2013r. Dowody zebrane przez śledczych rzucały na niego również podejrzenia w sprawie innych nierozwiązanych morderstw dzieci, w tym także rodzeństwa Beaumont. Nigdy nie udowodniono mu jednak winy w tej kwestii, między innymi ze względu na jego zaburzenia psychiczne, które uniemożliwiały mu zapamiętanie szczegółów jego działań. Sam podejrzany najprawdopodobniej przyznał, iż wierzył w to, że mógł zabić dzieci Beaumont, jednak nie pamiętał, aby to zrobił.
Wiele wskazuje jednak na to, że to nie on stał za zniknięciem rodzeństwa Beaumont — w 1966r. miał ledwie siedemnaście lat, był więc znacznie młodszy, niż widziany w towarzystwie dzieci przez świadków mężczyzna.
— Ciała dzieci w bagażniku —
W 2015r. pewien mężczyzna, który sam lata wcześniej był przesłuchiwany z podejrzeniem udziału w sprawie rodzeństwa Beaumont, jednak został uwolniony z zarzutów przekazał jednej z gazet, że mężczyzna, którego znał, w 1966 przyjechał do jego domu z ciałami dzieci w bagażniku swojego samochodu. Miał to być biznesmen Alan Anthony Munro, który przyznał się do dziesięciu przestępstw seksualnych z udziałem dzieci od 1962r. Za te przestępstwa został skazany na dziesięć lat pozbawienia wolności, które ciągle odsiaduje. Nie znaleziono jednak dowodów na to, aby był on powiązany ze sprawą dzieci Beaumont.
Mimo licznych podejrzanych po dziś dzień nie udało się ustalić, kto tak naprawdę stał za zniknięciem dzieci Beaumont — jest jednak jeszcze jedna postać. Nie bez powodu nazwisko niejakiego Harry'ego Phippsa jest powiązane ze sprawą rodzeństwa Beaumont, mówi się o tym, że istnieje ponad czternaście dowodów na to, że to właśnie on odpowiada za porwanie Jane, Arnny oraz Granta.
MÓWI PRAWDĘ, ALE UKRYWA JESZCZE WIĘCEJ
Najważniejsza postacią w sprawie podejrzeń przeciwko Harry'emu Phippsowi nie był on sam, lecz jego syn Hayden. To właśnie on oskarżał ojca o wieloletnie znęcanie się fizyczne i psychiczne, a także od dotkliwe wykorzystanie seksualne. Hayden wypowiedział się również w sprawie rodzeństwa Beaumont, sam zresztą przekonany o tym, że to właśnie jego ojciec stał za zniknięciem Jane, Arnny oraz Granta i chciał poznać prawdę. Twierdził on, że widział ich na swoim podwórku tamtego dnia 1966r., kiedy miał wówczas piętnaście lat.
Hayden Phipps został przesłuchany przez prywatnego detektywa, a jego zeznanie zostało przedstawione jednemu z najlepszych ekspertów w Australii, w dziedzinie wykrywania kłamstw. Jaki był wynik? Hayden mówi prawdę, ale ukrywa jeszcze więcej.
KRĘGI TOWARZYSKIE I INNE SPRAWY
Harry Phipps — podobnie zresztą jak pozostali podejrzani — nie cieszył się zbyt ciekawą przeszłością. Prawdopodobnie stał za gwałtem w czternastoletniej dziewczynki naprzeciw jego fabryki w latach siedemdziesiątych. Prześladowana dziewczynka została przesłuchana oraz sfilmowana przez profesjonalistów, którzy uznali jej stanowisko za prawdziwe. W 2019r. pojawiła się kobieta, która zdecydowała się oskarżyć Harry'ego Pippsa o molestowanie seksualne w latach sześćdziesiątych. Sprawa wciąż jest w toku, ale mówi się o tym, że zeznania kobiety są wiarygodne. Nie bez znaczenia jest też wypowiedź jednego z anglikańskich arcybiskupów w Adelaide. John Hepworth, który przyznawał się do tego, że był molestowany w latach pięćdziesiątych dwudziestego wieku stwierdził, że Harry Phipps był wówczas dość znany w pedofilskich kręgach.
Wiadome jest też, że Harry Phipps przez wiele lat był członkiem jednego z prywatnych klubów, gdzie wielu mężczyzn ubierało się w damskie ubrania. Suknie, w które ubierał się Phipps były zazwyczaj wykonane z satyny, a świadkowie twierdzą, że Harry podniecał się, gdy nosił ubrania z tego materiału. Jego ulubionymi kolorami satyny miały być różowy, czerwony, limonkowy, zielony, pomarańczowy oraz fioletowy, czyli barwy wpasowujące się w strój dzieci, który miały na sobie tamtego dnia. A propos ubrań, w piwnicy Harry'ego znaleziono beżową torebkę, bardzo podobną do tej, w której Jane Beaumont trzymała tamtego dnia pieniądze otrzymane od matki.
DZIECI NIGDY NIE OPUŚCIŁY GLENELG
Dom Harry'ego Phippsa mieścił się ledwie trzysta metrów od samej plaży i to między innymi dlatego mówi się o tym, że Jane, Arnna oraz Grant nigdy nie opuścili Glenelg. Historia jest tym bardziej przerażająca, iż Harry kazał wykopać dziurę na tyłach swojej fabryki, co zlecił dwójce nastoletnich chłopców ledwie trzy dni po zaginięciu dzieci Beaumont. Jeden z chłopaków zeznał, że po otrzymaniu zapłaty Phipps w bardzo niecenzuralnych słowach kazał im uciekać i nigdy nie wracać.
Sprawa dzieci Beaumont do dziś spędza sen z powiek mnóstwu śledczym i mimo upływu ponad pięćdziesięciu lat wciąż nie odkryto, kto odpowiadał za zniknięcie dzieci Beaumont. Śledztwo wielokrotnie było naprowadzane właśnie na Harry'ego Phippsa, aczkolwiek w przeprowadzanych przez policję sprawach można było odnaleźć mnóstwo niedociągnięć. Być może nigdy się nie dowiemy, co się stało z Jane, Arnną oraz Grantem.
____________________________
Źródła:
wikipedia.org
thebeaumontchildren.com.au
___________________________
Hejka kochani! Witam Was w najnowszym artykule, prawda, że przerażające? Jestem bardzo ciekawa, co sądzicie o tej sprawie. Kto według Was może być mordercą? Najbardziej podejrzany wydaje mi się Harry Phipps, zauważyłam też, że wśród opinii publicznej to właśnie na niego jest największa nagonka. Znalazłam nawet stronę specjalnie przeznaczoną tej sprawie, gdzie inni podejrzani w ogóle nie zostali wymienieni.
Do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro