Horror nastolatków nad jeziorem Bodom | paulinabloopers
Pewnie kojarzycie ten motyw z różnorakich horrorów, w którym grupa nastolatków spędza noc w lesie. W takich filmach nie jest to spokojny, wesoły i beztroski czas, ale zazwyczaj padają oni ofiarom albo makabrycznej zbrodni, albo napotykają kręcących się po lesie psychopatów lub trafiają na tajemnicze zjawy, demony, czy też duchy, które pragną im uprzykrzyć życie. Większość takich filmów jest efektem jedynie kreatywności reżysera i zainteresowania grozą scenarzysty, a przedstawieni w filmach aktorzy tak naprawdę nie mają się czego bać. Niestety, sprawy zupełnie inaczej potoczyły się w przypadku czwórki przyjaciół, którzy czwartego czerwca 1960r. zdecydowali się wyjechać pod namiot, za cel swojej podróży, obierając jezioro Bodom. Dla Nilsa Gustafssona, Seppo Boismana, Maili Irmeli Bjorklund oraz Anji Tuuikki Maki motyw zbrodni nocą w środku lasu okazał się prawdziwy.
WYCIECZKA
Wszystko zaczęło się, gdy dwójka osiemnastoletnich chłopaków — Seppo Boisman oraz Nils Gustafsson — postanowili urządzić sobie wycieczkę, zabierając ze sobą swoje piętnastoletnie dziewczyny Maili Irmeli Bjorklund oraz Anję Tuuikki Maki. Można powiedzieć, że był to rodzaj podwójnej randki, ponieważ grupa nie opierała się wyłącznie na relacjach czysto przyjacielskich. Boisman zabrał ze sobą swoją dziewczynę Maki, Gustafsson zaś tworzył parę razem z Bjorklund.
Grupa nastolatków nad jezioro Bodom dotarła na motocyklach, decydując się na rozłożenie swojego namiotu w pobliżu zejścia nad wodę. Cel ich wyprawy nie był dla nikogo szczególnym zaskoczeniem, samo jezioro było bowiem bardzo popularnym miejscem w Finlandii, szczególnie pod względem turystycznym. Wielu obozowiczów wybierało zresztą pobliskie miejscowości, spędzając w nich wakacje.
WYDARZENIA NAD JEZIOREM BODOM
Pobliże jeziora zamieszkiwało liczne ptactwo i właśnie to przyciągnęło dwójkę chłopaków wiekiem zbliżonym do nastoletnich ofiar. Nad Bodom udali się oni wczesnym porankiem, nie mogąc jeszcze wtedy przypuszczać, że staną się jednymi z ważniejszych świadków w sprawie prawdopodobnie największego w historii Finlandii morderstwa. Obserwując ptaki, dostrzegli, co prawda, zawalony namiot, jednakże nie uznali to za nic zaskakującego, nie podeszli nawet bliżej. Ich zeznania są jednak jednymi z ważniejszymi dla fińskich organów śledczych, zapamiętali bowiem oni wysokiego blondyna kręcącego się w pobliżu miejsca zbrodni. Przed południem nad jeziorem pojawił się cieśla, który odkrył ciała, natychmiast zawiadamiając policję, która niedługo potem dotarła nad jezioro Bodom.
Gdy fińscy śledczy oraz pogotowie dotarli na miejsce, zobaczyli przed sobą podupadły namiot — był on porozcinany i poszarpany, co ewidentnie wskazywało na to, że zabójca zaatakował nastolatków przez jego materiał, raczej nie dostając się do środka. Na zawalonym namiocie leżało ciało Bjorklund, która została najbardziej poraniona z wszystkich ofiar. Dziewczyna została wielokrotnie dźgnięta nożem, najprawdopodobniej również po jej śmierci, a ponadto została rozebrana od pasa w dół. Leżące na niej ciało koleżanki, Maki, było ranione znacznie mniej, podobnie jak znajdującego się jeszcze wyżej Boismana. Na samym szczycie znajdował się nieprzytomny Gustafsson, który jako jedyny z całej czwórki pozostał przy życiu.
Kwestia ułożenia ciał z jakiegoś powodu bardzo się różni w dostępnych online źródłach — jedne media podają, że ciała były ułożone na sobie, a na ich szczycie znajdował się Gustafsson. W innych materiałach można przeczytać, że Bjorklund nie leżała na samym dole, ale właśnie na samej górze, obok swojego chłopaka. Mówi się zarówno o tym, że nastolatkowie leżeli na tym, co z namiotu pozostało, jak i podaje się, że Boisman oraz jego dziewczyna Maki ukryto wewnątrz namiotu, zaś ciała pozostałych przyjaciół znajdowały się na zewnątrz.
Szybko odkryto, że z miejsca zbrodni zniknęła też część rzeczy należących ofiar, a mieli ich całkiem sporo, grupa nastolatków wybrała się bowiem na wycieczkę z noclegiem. Zabrane zostały stroje kąpielowe, część ubrań należących do przyjaciół, a także klucze do motocykli chłopaków, choć same pojazdy zostały pozostawione w pobliżu namiotu. Buty Gustafssona, chłopaka, który przeżył atak, zostały znalezione ponad pół kilometra od miejsca zabójstwa. Ponadto, zniknęły portfele, a także dokumenty należące do dzieci.
CO UDAŁO SIĘ USTALIĆ POLICJANTOM?
Właściwie niewiele. Przede wszystkim należy wspomnieć o kwestii, która mogła mieć ogromny, a wręcz decydujący wpływ na sprawę nastolatków z jeziora Bodom, a w szczególności na to, że po upływie sześćdziesięciu lat od tamtych tragicznych wydarzeń, wciąż nie wiemy, co tak naprawdę wydarzyło się tamtej nocy i kto za to odpowiada. Do dziś zarzuca się fińskim śledczym, że nie zabezpieczyli oni właściwie miejsca zbrodni, pozwalając tym samym na poruszanie się w pobliżu namiotu przypadkowym gapiom.
Nie została odgrodzona bezpieczna przestrzeń, wiele śladów mogło zostać zatartych. W tej sytuacji możemy podważyć niektóre z faktów, nie możemy bowiem chociażby mówić o motywie rabunkowym, skoro nie wiemy, czy portfele dzieciaków faktycznie zabrały przez sprawcę, czy może zrobił to któryś z gapiów. Odpada też badanie chociażby śladów stóp, obuwia w pobliżu namiotu, ponieważ mogły one należeć tak naprawdę do każdego. Być może i z tej przyczyny właśnie nie udało się odnaleźć narzędzia zbrodni.
Fińscy śledczy nie byli w stanie odkryć wówczas zbyt wiele. Przez lata pojawiali się podejrzani, jednak większość z nich nie została nawet aresztowana. Trudno było nad tym pracować, szczególnie w latach sześćdziesiątych, kiedy ta sprawa miała miejsce. Wszelkie techniki kryminalistyczne nie były wtedy stosowane, dlatego policjanci nie mogli opierać się o dane z analizy DNA, badania nad tymi dowodami zostały podjęte dopiero w kolejnych latach, gdy już pojawiły się takie możliwości.
MOTYW PROSTO Z HORRORU
Wokół fińskiej sprawy krąży różnorakie podejrzenia o dość nieprawdopodobnym zabarwieniu, dotyczącym przede wszystkim nadprzyrodzonych zjawisk, postaci. Przyznać trzeba, że tajemnica jeziora Bodom bardzo przypomina niejedną fabułę horroru z akcją osadzoną w lesie, której bohaterami staje się grupa przerażonych nastolatków.
Różnorakie źródła podają, że o wpływie nadprzyrodzonych sił miały świadczyć zeznania jedynego z nastolatków, który przeżył, to znaczy Nilsa Gustafssona. Chłopak odniósł spore obrażenia, miał złamaną szczękę, mnóstwo siniaków, przede wszystkim wstrząs mózgu, przez który to zapewne nie pamiętał do końca wydarzeń sprzed tego, jak stracił przytomność. Właściwie jedynym, co mógł on wówczas powiedzieć policji, było to, że grupę zaatakowała ciemna postać, ubrana na czarno z jaskrawoczerwonymi oczami. Niektórzy doszukują się tutaj demona, czy też innej nadprzyrodzonej postaci, jednakże zeznania Gustafssona raczej wynikają z szoku, jakiego wówczas doznał.
CZŁOWIEK Z KIOSKU
Bardzo szybko podejrzenia padły na mężczyznę, który nie cieszył się w miasteczku Oittaa w pobliżu jeziora Bodom najlepszą opinią. Ludzie mówili na niego „Kioskman", ponieważ posiadał kiosk nieopodal jeziora. Jego zamieszanie w morderstwo początkowo było raczej niosącą się po ludziach plotką, którzy zwyczajnie nie lubili Karla Gyllstroma, o którym mowa. Nie znaleziono jednak nigdy twardych dowodów, które obarczałyby winą jego osobę za wydarzenia z nocy z czwartego na piątego czerwca. Ludzie wiedzieli jednak swoje — mówili, że mężczyzna był bardzo wrogo nastawiony do obozowiczów, niejednokrotnie obcinał materiał namiotów, czy sznurki przy nich, rzucał kamieniami w ludzi, którzy pojawili się w pobliżu jego miejsca zamieszkania, co jest dość zaskakujące, biorąc pod uwagę fakt, że utrzymywał się ze swojego kiosku, a jego klientami pewnie w dużej, jeśli nie w decydującej mierze byli właśnie turyści. Niektórzy twierdzili nawet, że widzieli Gyllstroma wracającego z miejsca zbrodni.
Gyllstrom nigdy przed sądem nie został postawiony, przede wszystkim dlatego, że miał on alibi. Jego żona zapewniła, że był on wówczas w domu, później jednak miała przyznać, że mężczyzna zagroził jej, że ją zabije, jeśli powie prawdę na temat jego nieobecności.
Czy to faktycznie mógł być pracujący w kiosku mężczyzna? Nawet jeśli — dziś już nie odpowie za popełnioną zbrodnię. Dziewięć lat po morderstwie trójki nastolatków mężczyzna utopił się właśnie w jeziorze Bodom, bardzo możliwe, że w wyniku samobójstwa. Podobno przed samą śmiercią przyznał się komuś do popełnienia zbrodni na czwórce nastolatków.
SZPIEG O TAJEMNICZEJ PRZESZŁOŚCI
Istnieje też wiele opinii, które za mordercę uznają niejakiego Hansa Assmanna. Czy mógł być to on? — bardzo możliwe, miał pełne możliwości, aby znaleźć się właśnie nad jeziorem Bodom, ponieważ sam mieszkał ledwie pięć kilometrów dalej.
Tajemniczy Assmann na noc morderstwa miał alibi. Ale czy to jednak nie podejrzane, że w dzień po odnalezieniu ciał, rankiem szóstego czerwca, znalazł się w szpitalu w Helsinkach, w ubraniach splamionych krwią? Nie było to tak bardzo daleko, Helsinki były oddalone od miejsca zbrodni niewiele ponad dwadzieścia kilometrów. Świadkowie znajdujący się wówczas w szpitalu twierdzili, że Hans Assmann wyglądał bardzo dziwnie i bardzo dziwnie się zachowywał. Jego paznokcie były sczerniałe, brudne, a sam mężczyzna miał się zachowywać bardzo nerwowo, a wręcz agresywnie. Zgadzał się on też z opisem mężczyzny widzianego w okolicach jeziora Bodom — miał przydługie blond włosy, które po morderstwie bardzo szybko ściął.
Przeszłość Assmanna również nie stawia go w szczególnie pozytywnej sytuacji — nie był on zamieszany wyłącznie w sprawie tajemnicy jeziora Bodom, jego nazwisko przewijało się również w innych sprawach, w których to niejednokrotnie był oskarżony o morderstwo. Mówi się też o tym, że miał on być szpiegiem KGB.
CHŁOPIEC, KTÓRY PRZEŻYŁ
Jeśli zastanawialiście się, dlaczego wśród podejrzanych do tej pory jeszcze nie pojawił się sam ocalały, to już spieszę z odpowiedzią — otóż policja miała na celowniku również i jego. Co więcej, fińskie organy ściągania były wręcz przekonane, że to on odpowiadał za śmierć swoich przyjaciół. Ich podejrzenia zaszły tak daleko, że Nils Gustafsson stanął przed sądem. Czterdzieści pięć lat później.
Proces Nilsa Gustafssona rozpoczął się w 2005r., gdzie policja, usprawiedliwiając, że w trakcie minionego czasu pojawiły się znacznie lepsze metody kryminalistycznie, oznajmiła, że jest już w stanie odpowiedzieć na pytanie, kto tak naprawdę był mordercą. Według fińskich śledczych pijany Gustafsson miał zostać wyrzucony z namiotu, a wówczas zaatakował drugiego z chłopaków, Boismana, na co dowodem miała być jego złamana w walce szczęka. Nastolatek zmarł, a Gustafsson w afekcie miał zabić jeszcze swoją dziewczynę oraz jej przyjaciółkę.
Zacznijmy w ogóle od tego, czy Gustafsson faktycznie mógł mieć jakikolwiek motyw? Czy złość na przyjaciela mogła być dobrym powodem na to, aby zabić trójkę bliskich mu osób? Śledczy wysunęli teorię, że kierowała nim zazdrość, co mieli potwierdzić osoby nocujące na pobliskim kempingu, twierdzące, iż były świadkami kłótni Gustafssona i Boismana. Podejrzany wydawał się bardzo pijany. Oskarżenia te zostały bardzo sprawnie oddalone przez prawniczkę dorosłego już mężczyzny, która skrytykowała zeznania osób z pobliskiego kempingu dość jednym prostym spostrzeżeniem - dlaczego milczały one przez czterdzieści pięć lat? Sam Gustafsson również zaprzeczał tej kłótni, usilnie twierdząc, że jedyne co pamięta, to to, że poszedł na ryby z Boismanem.
Inna teoria dotyczyła sympatii Gustafssona, Bjorklund, która zdaje się mieć w sobie nieco więcej sensu. Wiadomo bowiem, że dziewczyna była raniona znacznie mocniej niż pozostała dwójka ofiar. Jej czaszka była roztrzaskana, miała zniszczoną twarz, ponadto została wielokrotnie dźgnięta nożem już po swojej śmierci. Jej ciało jako jedyne zostało znalezione rozebrane od pasa w dół. Teoria bezpośrednio powiązana z jej osobą mówi o tym, że Gustafsson chciał od dziewczyny znacznie więcej niż trzymania się za rączkę, na co piętnastoletnia Bjorklund zwyczajnie nie była jeszcze gotowa. Według śledczych mogło to zdenerwować chłopaka na tyle, że odebrał życie trójce przyjaciół.
Czy Nils Gustafsson faktycznie mógł się posunąć do takiej zbrodni jak zabójstwo własnych przyjaciół? Przyjrzyjmy się trochę faktom:
Po pierwsze — buty Gustafssona, dokładnie te same, które znaleziono ponad pół kilometra od samego miejsca zbrodni. Zdaje się, że to właśnie na nich fińscy śledczy oparli swoje oskarżenia przeciwko mężczyźnie. Owe buty nosiły na sobie mnóstwo śladów krwi, a przeprowadzone badania DNA wykazywała, że należała ona do trzech zamordowanych ofiar, ale nie do samego Gustafssona, który przecież także został ranny. Co więcej — policja stwierdziła, że ktokolwiek był mordercą, na pewno miał na sobie te buty w czasie zbrodni. Dlaczego? Właśnie ze względu na ślady krwi. Brak krwi na jego butach policja argumentowała tym, że chłopak musiał je zdjąć po dokonanej zbrodni, a następnie okaleczyć się nożem, aby zdjąć z siebie wszelkie podejrzenia.
Postać kręcąca się o poranku w okolicach Jeziora Bodom — Nils Gustafsson był podobny do człowieka, którego widziała dwójka nastolatków w pobliżu zniszczonego namiotu. Byłby to dość poważny zarzut, gdyby nie to, że jego podobieństwo wynika jedynie z tego, że zarówno nieznajomy, jak i Gustafsson byli blondynami, co właściwie pozwalałoby oskarżyć o morderstwo większość skandynawskiej populacji.
Wiele źródeł uznaje winę Gustafssona za bardzo mało prawdopodobną, nie wyobrażając sobie rannego chłopaka ze złamaną szczęką i wstrząśnieniem mózgu, zabijającego trójkę innych osób, a następnie biegającego po lesie w promieniu kilkuset metrów, aby ukryć rzeczy. Niejednokrotnie historia pokazuje, że pod wpływem adrenaliny człowiek jest w stanie zrobić znacznie więcej, niż sam by się spodziewał, jednak ciężko zaprzeczyć jest temu, że niełatwo byłoby funkcjonować z tak poważnymi obrażeniami głowy.
O ile fińska policja była przekonana, że właśnie znaleźli mordercę znad jeziora Bodom, tak sąd nie był już tego taki pewny. Po kilku miesiącach procesu Gustafsson został całkowicie uniewinniony, otrzymał nawet odszkodowanie za cierpienie psychiczne spowodowane aresztem.
W czerwcu minie sześćdziesiąt lat od tragicznych wydarzeń nad jeziorem Bodom, a tak naprawdę wciąż nie mamy szczególnie wielu poszlak, faktów, które wskazywałyby na czyjąś winę. Przez tyle lat pojawiło się raptem kilkorga podejrzanych, niezbyt wiele teorii, co wydaje mi się dość zaskakujące, w szczególności, że ta sprawa jest jednak jedną z największych morderstw w Finlandii. Być może nigdy się już nie dowiemy, kto był tak złym człowiekiem, aby zabić trójkę mających przed sobą całe życie nastolatków. A być może dowie się o tym jeszcze pan Gustafsson.
___________________________
Źródła:
wikipedia.org
tajemnice-swiata.pl
allthatisinteresting.com
coolinterestingstuff.com
mentalfloss.com
___________________________
Hejka kochani! Witam Was w nowym artykule, jest to historia, którą znam już od bardzo dawna, wielu twórców znanych chociażby z YouTube poruszało tą sprawę, mocno zakorzeniła się też ona w pop-kulturze, pewien zespół zainspirował się tymi wydarzeniami nadając sobie nazwę Children of Bodom, jest też film, całkiem nowy, o tytule "Bodom". Osobiście mnie ta sprawa dotknęła, jestem bowiem w wieku chłopaków i nie jestem w stanie pojąć tego, że ktoś od tak chciał zabić czwórkę nastolatków.
Jestem bardzo ciekawa, kogo Wy uważacie za prawdopodobnego sprawcę. Moim zdaniem policja musiała coś przeoczyć, zarówno podejrzenia w stronę "Kioskmena", jak i Hansa Assmanna wydają dość mętne, myślę, że nazwisko zabójcy nie pojawiło się ani w tym artykule, ani nie zostało podane opinii publicznej, być może osoba, która za tym stoi nigdy nie przewinęła się nawet w policyjnych aktach.
Osobiście zupełnie nie wierzę w winę Gustafssona, co więcej uważam za podłe, że po tylu latach fińska policja postanowiła go aresztować, nie mając tak naprawdę żadnych dobrych dowodów. Spekulacje o butach dla mnie są trochę śmieszne, moim zdaniem to, że znajdowała się na nich krew jeszcze nie musiało oznaczać tego, że morderca miał je na sobie — w czasie tak makabrycznego ataku krew mogła bryzgać wszędzie, nawet na leżące obuwie leżące obok namiotu. Poza tym, jeśli faktycznie zrobił to Gustafsson, to gdzie się podziały rzeczy, które zniknęły? Prawdopodobnym jest, że przypadkowi gapie mogli zabrać portfele, czy jakieś cenniejsze rzeczy, ale po co przywłaszczać sobie dokumenty? I kluczyki do motocykla, którego i tak się nie weźmie? No i co z narzędziem zbrodni? Bardzo ciekawi mnie, co Wy sądzicie na ten temat, do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro