Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

iv. międzynarodowe wieści


            Następnego poranka byłam niesamowicie szczęśliwa. Nie miałam pojęcia dlaczego, ale podobało mi się to uczucie. Wstałam z łóżka szybciej niż zazwyczaj, nie spieszyłam się z dobieraniem odpowiednich ubrań i zjadłam porządne śniadanie. Dość szybko dotarłam do szkoły i spotkałam się z Dianą w szkolnej kawiarence.

— Rozmawiałaś z Gilbertem od wczoraj? — zapytała, brzmiąc na zdecydowanie zbyt podekscytowaną. Wywróciłam oczami.

— Nie, a poza tym, jeśli bym z nim rozmawiała, to nic takiego!

— Muszę wysłać dni na Snapie, zrób jakąś pozę z tym smoothie.

Dziewczyna wyciągnęła swój telefon, więc zaśmiałam się i wzięłam łyka napoju. Niedługo później ruszyłyśmy do szafek wziąć rzeczy potrzebne do lekcji.

— Cześć, Aniu. — Uśmiechnął się Gilbert, wyjmując swoje książki.

— Blythe — przywitałam się chłodno. — To znaczy, hej Gil. Jestem przyzwyczajona do tej całej rywalizacji.

Uśmiechnęliśmy się i patrzyliśmy na siebie przez, wydawałoby się, wiele minut.

— Och, um, chcesz iść razem na lekcję? — zapytał i podrapał się po szyi.

— Jasne. Ale Diana też idzie. — Zaśmiałam się.

Zaczęliśmy iść, a po drodze dołączyła do nas brunetka.

— Powiedziałabym, że zaskoczył mnie widok was, idących razem do klasy, ale tak nie jest. No cóż, miłej lekcji. — Puściła mi oczko i odbiegła w kierunku swojej sali.

Jedynie wywróciłam oczami na jej zachowanie. Weszliśmy do klasy i niedługo później zaczęła się lekcja. Godzina wydawała się niesamowicie ciągnąć, a kiedy Gilbert zauważył moje znudzenie, wyciągnął kartkę i zaczął pisać liścik.

nudzi ci się?

tak... a tobie?

tak, chciałbym znowu uciec z tobą ze szkoły.

no cóż, marz sobie dalej.

och, zdecydowanie będę ;)

Nagle zadzwonił dzwonek, a chłopak posłał mi uśmiech.

— Zatrzymaj kartkę.

— Czemu? Żebym miała dowód, gdy nasze oceny się pogorszą?

— Dokładnie!

Kolejna lekcja również się ciągnęła. Cały dzień w szkole był niesamowicie nudny i chyba nic nie było w stanie go urozmaicić. Moją następną lekcją był francuski, na który chodziłam z większością moich przyjaciół — Jerrym Baynardem (który tak naprawdę nie potrzebował tych lekcji, ale miał z niego same szóstki), Józią Pye, Janką Andrews, Ruby Gillis, Karolem Sloanem i Gilbertem Blythem. Usiadłam obok Janki w ławce tuż obok tej, w której siedziały Ruby i Józia.

— Zastanawiałam się, czy powiedzieć wam o tym na początku lekcji, czy pod koniec, ale postanowiłam, że to was bardziej zainteresuje — odezwała się nauczycielka francuskiego. — Pod koniec przyszłego miesiąca polecimy na wycieczkę do Paryża.

Wszyscy uśmiechnęli się i rozejrzeli podekscytowani po klasie. Nawiązałam kontakt wzrokowy, którego przez chwilę nie przerywaliśmy, dopóki chłopak do mnie nie mrugnął, a moje policzki zrobiły się całe czerwone. Odwróciłam się, gdyż kobieta zaczęła mówić dalej.

— Będziecie musieli zapłacić dwa tysiące dolarów za hotel, bilet na samolot i inne rzeczy, które będziemy robić. Będziecie również musieli utrzymać dobre oceny. Podpiszecie jeszcze kilka rzeczy i tak dalej. Jeśli macie jakieś inne pytania to możecie zadać je po lekcji.

Przez całą resztę lekcji siedziałam uśmiechnięta i z zafascynowaniem notowałam. Zawsze marzyłam o wyjeździe do Paryża. A teraz nawet będę mogła polecieć tam z moimi najbliższymi przyjaciółmi.

Po francuskim nikt nie mógł powstrzymać się od rozmowy na ten temat. Na następnej godzinie mieliśmy mieć lunch, więc była to idealna pora na dyskusję.

— Ale będzie super! — zawołała Janka.

— Też chciałabym pojechać — dodała Tillie, mieszając łyżką swój pudding czekoladowy.

— Chwila, kiedy jest ta wycieczka? — wtrąciła Diana, nagle odkładając swój widelec.

— Dwudziestego dziewiątego września, a co? — Wzięłam gryza kanapki.

— Och, ciocia Józefina zabiera mnie do swojej willi w Paryżu dwudziestego ósmego września. — Posłała nam uśmiech.

— O mój Boże! Pojedziesz z nami do Paryża? — zawołaliśmy wszyscy podekscytowani.

— Chyba tak! Poza tym na pewno wszyscy będziemy mogli zatrzymać się w willi. Wyjdzie trochę taniej, a ona i tak jest wielka.

— Chłopaki też się z nami zatrzymają? — Ruby zapytała o jedyną rzecz, która pojawiła się w jej głowie, gdy tylko Diana wspomniała o domu swojej cioci.

— Jasne, czemu nie? — Brunetka wzruszyła ramionami.

Dalej planowałyśmy nasz wyjazd do Paryża i nawet znaleźliśmy sposób, dzięki któremu Tillie również mogłaby pojechać. Później zapytałyśmy Gilberta, Karola oraz Jerry'ego i wszyscy zgodzili się nocować w willi.

Diana stworzyła grupę smsową, na której moglibyśmy pisać o wyjeździe, a Jerry mógłby przesyłać nam odrobione prace domowe, byśmy wszyscy mogli „mieć dobre oceny". Mieliśmy wystarczająco pieniędzy na wycieczkę, gdyż wyniosła ona dziewięćset dolarów za bilety na samolot. Wszystko szło dobrze i naprawdę nie mogłam się doczekać, aż polecę do Paryża z moimi najlepszymi przyjaciółmi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro