Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6. W którym dzieją się miłe rzeczy

Pov. Emma

Doszłam razem z Livią do Wielkiegoj Domu, na werandzie stał centaur pewnie myślicie, że wytrzeszczyłam oczy i wrzasnęłam ale nie. Po dzisiejszych dziwactwach zobaczenie pół konia i pół człowieka było w miarę normalne.

-Chejronie to jest Emma... yyy jak miałaś na nazwisko? - powiedziała Liv

-Jestem Emma Rose

-Zapraszam dziewczynki, a ty Emmo opowiesz mi jak tutaj trafiłaś dobrze?

-yhm

Weszłyśmy do środka i usiadłyśmy na kanapie, Chejron zmieniła się z centaura w starszego pana siedzącego na wózku inwalidzkim. Pomieszczenie było nawet duże, na ścianach rosło winogrono i bluszcz. Były tam dwie kanapy, fotel i stolki. Nad drzwiami wisiała głowa geparda*.

-Więc Emmo - zaczął Chejron

Zaczełam opowiadać jak uciekłam z domu, trafiłam na Olimp spotkałam Annabeth - pominęłam kłótnie z Nicolą. Jak siostra sobie poszła, jak jechałam do obozu i zaatakowały na piekielne ogary - pominęłam fragment z zatrzymaniem czasu i moją rozmową. W czasie kiedy przeszłam do mówienia otym że zostałam zaatakowana zaczełam przeszukiwać kieszenie w poszukiwaniu wisiorku, na szczęście go znalazłam bo bałam się już że ktoś mi go zabrał. Kiedy skonczylam Chjeron powiedział:

-Cieszę się że nic ci nie jest. Wyślę satyrów na poszukiwanie twojej siostry. Więc nie bój się. Twoja matka powinna cię niedługo uznać do tego czasu zamieszkasz w jedenastce. Livio zaprowadź Emmę do Hermesa.

-Jasne Chejronie, chodź Em.

Wstałyśmy i poszłyśmy w stronę okręgu dwudziestu domków. Zatrzymałyśmy się pod drewnianym domkiem wyglądającym jak letniskowy. Liv zapukała do drzwi. Otworzyła je dwójka identycznie wyglądających chłopaków. Mających brązowe włosy i niebieskie oczy

-O to ty Liv i co masz to? - zapytał jeden z nich

-Nie po to tu przyszłam - odpowiedziała córka Apolla i wskazła na mnie - Poza tym nie tak głośno

-Nowa? Jestem Travis Hood syn Hermesa grupowy domku jedenaście i najlepszy facet jakiego w życiu spotkałaś - powiedział... no Travis

Nie zabardzo wiedziałam co mam odpowiedzieć więc tylko mruknęłam: Emma Rose

-Oj braciszku straszysz Emmę. Jestem Connor Hood syn Hermesa i bart tego głupka. Chodź znajdziemy ci miejsce do spania. - powiedział, złapał mnie za przed ramię i pociągnął w głąb domku. Zdążyłam tylko rzucić Liv błagalne spojrzenie.

Zostałam wprowadzona na środek domku i jeden z braci powiedział:

-Ej ludzie to jest Emma, nowa macie być dla niej mili, jasne?!

-Nie uznana czy uznana? - krzyknął ktoś

-Nie uznana! A teraz wracajcie do... no do czegokolwiek co robiliście!

Tylko parę osób zrobiło to co kazał brunet, reszta nadal się na mnie gapiła, przez co czułam się dość niekomfortowo. Jeszcze tych dzieciaków było tyle - siedziały na łóżkach i podłodze w różnym wieku.

-Możesz zająć łóżko Adriana - powiedział chyba Travis - Jest w imfermii i nie wróci pewnie jeszcze przez ponad tydzień.

-Co mu się stało? - zapytałam

-Eh nic tylko walka z Clarisse. Możesz zostawiać tu swoje rzeczy. - wskazał na jakąś szafkę, ale ja nic nie miałam więc nic nie zrobiłam.

Myślałam że bracia zainteresują się mną bardziej albo chociaż powiedzą co mam robić ale niee. Oni poszli sobie zostawiając mnie samą. Nie wiedząc co robić usiadłam na łóżku i zagapiłam się na przeciwległą ścianę.

-Hej, ziemia do nowej - rozległ się głos, otrząsnęłam się i spojrzałam na kogoś kto powiedział te słowa. Był to wysoki blondyn siedzący na łóżku obok. Miał zielone oczy i ubrany był w pomarańczowy podkoszulek (od Liv dowiedziałam się ze jest to obozowy podkoszulek) i dżinsy.

-Hej, sorki zagapiłam się. Poza tym Emma jestem.

-Spoko ja Tom Jones syn Hermesa - wyciągnął rękę, uścisnelam ją

-W takim razie Hoodowie to twoi bracia - bardziej stwierdziłam niż zapytałam

-Tak dwójka żartownisiów. Musisz uważać żeby nie obudzić się z pastą do zębów w butach lub namalowanymi wąsami.

Uśmiechnęłam się nie wiedząc czy żartuję czy mówi serio.

-Jej nie zrobią żartu jest za ładna. - powiedział ktoś, spojrzałam w bok. O moje łóżko opierała się rudowłosa dziewczyna - Sue Blithe córka Tyche. Nie, nie mieszkam tu przyszłam bo usłyszałam o partyjce kart.

-Nie możesz grać! - oburzył się Tom

-Niby czemu?

-Bo twoja matka jest boginią szczęścia! Ty zawsze masz szczęście!

-No i co z tego, gram.

Okazało się, że dużo osób chce grać ale ja nie chciałam położyłam się więc na brzuchu i obserwowałam grę. Herosi grali tak długo aż rozległa się koncha. Livia powiedziała mi że to sygnał na posiłek. Byłam głodna nie jadłam śniadania ani obiadu.

Grupowi ustawili obozowiczów przed swoimi domkami i ruszyliśmy na kolacje. Niby mieliśmy iść w szeregu ale nikt się do tego nie stosował i szliśmy bydłem. Dogoniłam Toma i szłam obok niego. Usiadłam też razem z nich przy stole jedenastki. Kolacja minęła szybko. Po niej znalazła mnie Liv i zaczęła prowadzić na ognisko, jednocześnie wyciągac odemnie informacje co robiłam kiedy zostałam wprowadzona do Hermesa. Opowiedziałam jej wszystko, a ona stwierdziła, że podejrzewa Sue o zakochanie się w Tomie. Ja nie miałam zdania z każdym wymieniła tyko po parę zdań.

Kiedy cały obóz zebrał się na ognisku Chejron wyszedł na scenę i powiedział:

-Powitajmy nową heroską, Emmę Rose!

Liv i Sue obok których usiadłam wyciągnęły mnie do góry. I tak stałam i cały obóz się na mnie gapił. Rzuciłam dziewczyną mordercze spojrzenie i udlsiadłam spowrotem.

-Życzę miłego ogniska. Bawcie się dobrze i nie spalcie tym razem kiełbasek! - powiedział Chejron i odgalopwal do Wielkiego Domu.

Dzieciaki od Apolla zaczęły wspólny śpiew. Na początku mało się udzielałam ale później Livia jako córka Apolla zmusiła mnie troszeczkę do śpiewu.

Było bardzo przyjemnie, zapomniałam o kłopotach, problemach i innych zmartwieniach oraz dobrze się bawiłam.

Nagle Liv wybiegła na scenę i krzyknęła:

-Teraz zaczynamy solówkowy śpiew! - pół bogowie spojrzeli się na nią dziwnie ale ona to zignorowała i zaczęła śpiewać. Ładnie śpiewała ale nie wiedziałam o czym ponieważ śpiewała po Polsku. Chociaż melodię gdzieś słyszałam chyba w jakiejś bajce. (Później pokazała mi swój tekst i słowa refrenu biegły jakoś tak:

Mam tę moc, mam tę moc
Rozpalę to co się tli
Mam tę moc, mam tę moc
Wyjdę i zatrzasnę drzwi
Wszystkim wbrew na ten gest nie stać
Co tam burzy gniew
Od lat coś w obięcia chłodu mnie pcha).

Następnie inne dzieciaki Apolla zaczęły śpiewać solo. Obozowicze zaciągali swoich przyjaciół na scenę. Ja siedziałam razem z Sue w drugim rzędzie aż do czasu gdy córka Tyche wstała i pociągnęła mnie za rękę mówiąc:

-Twoja kolej

Chciałam się wykręcić mówiąc, że nie znam żadnych piosenek ale to w niczym nie pomogło. Zostałam wepchnieta na scenę ale zanim zaczełam nie pozwoliłam żeby Sue mnie puściła.

-Jesteś córką szczęścia, więc masz szczęście śpiewać ze mną - szepnęła ma do niej i się uśmiechnęłam

-No ale co śpiewamy?

-Believer

Wiedziałam, że wszyscy pół bogowie się na mnie patrzą ale starałam się to z ignorować i zaczęłam:

First things first
I'mma say all the words inside my head
I'm fired up and tired of the way that things have been, oh-ooh
The way that things have been, oh-ooh
Second thing second
Don't you tell me what you think that I can be
I'm the one at the sail, I'm the master of my sea, oh-ooh
The master of my sea, oh-ooh

I was broken from a young age
Taking my soul into the masses
Write down my poems for the few
That looked at me, took to me, shook to me, feeling me
Singing from heart ache from the pain
Take up my message from the veins
Speaking my lesson from the brain
Seeing the beauty through the...

Pain!
You made me a, you made me a believer, believer
Pain!
You break me down, you build me up, believer, believer
Pain!
I let the bullets fly, oh let them rain
My luck, my love, my God, they came from...
Pain!
You made me a, you made me a believer, believer

Third things third
Send a prayer to the ones up above
All the hate that you've heard has turned your spirit to a dove, oh-ooh
Your spirit up above, oh-ooh

W połowie piosenki nie zwracałem już uwagi na Sue która chyba przestała śpiewać ani na resztę obozowiczów którzy gapili się na mnie. Tylko nie wiedziałam dlaczego - czy śpiewam aż tak źle czy może ładnie.

I was choking in the crowd
Living my brain up in the cloud
Falling like ashes to the ground
Hoping my feelings, they would drown
But they never did, ever lived, ebbing and flowing
Inhibited, limited
Till it broke up and it rained down
It rained down, like...

Pain!
You made me a, you made me a believer, believer
Pain!
You break me down, you built me up, believer, believer
Pain!
I let the bullets fly, oh let them rain
My luck, my love, my God, they came from...
Pain!
You made me a, you made me a believer, believer

Last things last
By the grace of the fire and the flames
You're the face of the future, the blood in my veins, oh-ooh
The blood in my veins, oh-ooh
But they never did, ever lived, ebbing and flowing
Inhibited, limited
Till it broke up and it rained down
It rained down, like...

Pain!
You made me a, you made me a believer, believer
Pain!
You break me down, you built me up, believer, believer
Pain!
I let the bullets fly, oh let them rain
My luck, my love, my God, they came from...
Pain!
You made me a, you made me a believer, believer **

Po skończeniu piosenki otworzyłam oczy która w czasie śpiewu zamknęłam. Herosi gapili się na mnie, a kiedy odkryli że skończyłam zaczeli bić brawo i gwizdać - znaczy że nie było tak źle. Zeszłam ze sceny i usiadłam spowrotem na swoim miejscu. Jak się okazało Sue już tam siedziała więc nie śpiewała ze mną.

-Stchurzyłaś,co? - zapytałam i dźgnelam ją palcem w ramię.

Ona wyszczerzyła się i powiedziała:

-Niee, ja tylko dałam ci szansę wykazanie się wokalem

-Napewno - oby dwie wybuchlysmy śmiechem.

Więc udało się! Rozdziały w soboty i w środy ~kakaloo

*Nie wiem czy to był gepard możecie mnie poprawić - - >

**Piosenka Believer zespołu Imagine Dragons, który uwielbiam <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro