3. W którym dowiaduje się choć części prawdy
Pov. Emma
Albo nie. Poznałam gdzie biegłyśmy. Podążałyśmy w stronę...
...Empire State Building?
-Nicola jesteś pewna, że wiesz gdzie idziemy?
-Tak - warknęła
-Nie mamy iść w stronę East River?
-Nie
-Możesz przestać na mnie warczeć?!
-Nie
Zrezygnowana szłam za nią. Nicola była zdenerwowana to było widać i czuć. Zaraz czuć? Faktycznie czułam bijący od niej chłód.
Po około pół godzinie stanęłyśmy z siostrą na przeciwko najwyższego budynku na Manhattanie - Empire State Building.
Nicola pewnie weszła do środka i skierowała się do faceta, który siedział przy wejściu i czytał gazetę. Miał blond włosy i niebieskie oczy, ubrany był w czarny elegancki garnitur.* Podeszłyśmy do niego i moja siostra powiedziała coś przez co strzeliłam sobie porządnego facepalma:
-W czym mogę pomóc? - zapytał monotonnym głosem facet
-Na piętro szejśćsetne - odpowiedziala Nicola
-Takie piętro nie istnieje - odparl mężczyzna
-On ma rację. Nicola wszystko jest w porządku? - zapytałam
-Tak- powiedziała do mnie i spowrotem zwróciła się do mężczyzny- Chcemy dostać się na Olimp. Mam...zaraz...-zaczęła przegrzebywać kieszenie i po chwili wyjęła złotą monetę i podała ją facetowi- proszę złota drama
-Drachma - poprawił ją
-Nie ważne, możemy na szejśćsetne?
-Już - mężczyzna podał Nicoli złotą kartę i spowrotem zaczął czytać gazetę.
Siostra pociągnęła mnie w stronę wind. Weszłyśmy do jednej i Nicola wsunęła złotą kartę do otworu a na panelu z przyciskami pojawił się przycisk z napisem "600" dziewczyna nacisnęła go i winda zaczęła jechać do góry. Muzyka, która w niej leciała była okropna miałam ochotę rozwalić głośniki i faktycznie głośniki pokryły się cienką warstwą, szronu? Chyba tak i muzyka przestała grać.
-Po co my tu przyszłyśmy?
-Zaraz zobaczysz - powiedziała to nie pewnie - Mam nadzieję, że Percy dobrze mi powiedział - mruknęła sama do siebie ale ja usłyszałam
-Co ci powiedział Percy? Że istnieje piętro szejśćsetne?
-No tak
-Nicola czy wszystko w pożądku?
-Tak, przestan zadawać to pytanie.
Winda zatrzymała sie i drzwi się otworzyły moja siostra wyszła pierwsza a ja zaraz za nią i opadła mi szczęka. Stałyśmy na początku małej ścieżki biegnącej wprost do jakiegoś miasta wyglądającego jak wzięte ze starożytnej Grecji. Wszędzie mnóstwo roślin, małe i większe świątynie chyba to były one. Po ulicach przechadzały się dziwaczne osoby. Widziałam jakiegoś gościa z koźlimi nogami, kobietę o zielonej skórze i parę jeszcze dziwniejszych osób. Nie pewnie zrobiłam krok do przedu i spojrzałam w dół. Był to błąd ponieważ znajdowałyśmy się szejścset pięter nad Nowym Jorkiem, a ja mam lęk wysokości.
Nicola ruszyła do przodu a ja za nią bardzo powoli. Kiedy doszłam do końca chodnika odetchnełam z ulgą. Szłyśmy do przodu rozglądając się ,żeby jak najlepiej zobaczyć wszystko. Inni przechodnie, bo ludźmi nazwac się ich nie da nie zwracali na nas szczególnej uwagi. Co przyjełam z ulga bo nie zamierzałam rozmawaić z pół osłami i zielono skórymi.
-Czy teraz odpowiesz mi na moje pytanie? Gdzie jesteśmy?
-Ciężko to wytłumaczyć ale jesteśmy na Olimpie
-Olimp, coś mi to mówi. W szkole tego nie było?
-Było
-Kto buduje miasto 600 pięter nad innym miastem i nazywa je Olimp? - ale za nim Nicola zdąrzyła cokolwiek powiedzieć, odpowiedź sama wypłyneła przes moje usta- Bogowie, poczekaj co?
-Mogę wytłumaczyć?
-Mhm
-Pamiętasz jak chodziłam do Percy'ego? Pewnego razu powiedział mi o półbogach, są to potomkowie bogów greckich i śmiertelników. Mówił mi o tym, że bogowie istnieją i są tutaj w Ameryce oczywiście go wyśmiałam i powiedziałam, że chyba ma co nie tak z głową. Lecz na pewnej wycieczce klasowej zaatakował nas potwór, wszyscy wrzeszczeli, że widzą uzbrojone kobiety, a stałam i widziałam potwory z wężowymi nogami. Percy pokonał je i wtedy mu uwierzyłam. Zaczął mi opowiadać o teraźniejszych półbogach, że istnieje obóz w którym byłybyśmy bezpieczne, mówił tez o Olimpie, że znajduje się na 600-setnym piętrze Empire State Buliding. Nie byłam pewna czy mu wierzyć aż do teraz. To wszystko jest prawdą.
-Czekaj, to jest jakieś szaleństwo. Nie chcę mi się wierzyć ale to prawda. W sensie stoimy na Olimpie w siedzibie starożytnych bogów olimpijskich. A co z tym wspólnego ma nasza matka, która zostawiła nas jak byłyśmy małe?
-Czy do ciebie nic nie dociera? Nasza matka jest boginią dlatego nas zostawiła. Percy... miał tak samo.
-Wiesz jak to szalenie brzmi?
-Wiesz gdzie jesteśmy? W miejscu gdzie są odpowiedzi na nasze pytania musimy tylko znaleźć mamę
-Przynajmniej wiemy kim ona jest? Znaczy boginią ale którą, ich są setki!
-Nawet tysiące - odezwał się głos za mną
Odwróciłam się na pięcie, żeby znaleźć się twarzą w twarz z dwunastoletnią dziewczynką? Miała długie rude włosy związane w warkocz, ciemne oczy, ubrana była w strój jak na polowanie, a na plecach miała łuk.
-Kim jesteś? - zapytałam powstrzymałam się od dodania dziewczynko
-Jestem Artemida
-Jesteś, jesteś boginią prawda? - zapytała Nicola
-Tak, jestem. Wy jak sądzę heroskami.
-Yyy nie... to znaczy tak ale nie. Nie wiem - powiedziałam strasznie się plącząc
-Tak jesteśmy - poprawiła mnie moja siostra i rzuciła mi spojrzenie mówiące, że mówienie mam zostawić jej - Ale nie wiemy kim jest nasza matka
-Boginią, sama tak mówiłaś - powiedziałam a Nicola zaczęła mordować mnie spojrzeniem - Dobra, jestem cicho
-Jak nie wiecie chodźcie za mną - powiedziała Artemida
Wzruszyłam ramionami i poszłam za boginią, Nicola zrównała się ze mną.
-Mówiłaś, że Percy nam pomógł jak? - zapytałam szeptem mojej siostry chociaż wydaję mi się, że Artemida i tak wiedziała o czym rozmawiamy
-Podał mi adres obozu, dał dwa sztylety i ambrozję
-Masz w plecaku sztylety? Co to ambrozja?
-Tak, ambrozja to pokarm bogów a w niewielkich ilościach leczy rany herosów.
-Jeśli Percy podał ci adres obozu to czemu sam nas tam nie zaprowadził, przecież jest półbogiem
-Bo... ym... bo tak jakby on ma dziewczynę.
-I co to ma do tego?
-No bo ja ją kiedyś poznałam i tak jakby nie lubimy się. Ona uważa że próbuje odbić jej Percy'ego i... - urwała
-I co?
-I ona tu jest! - powiedziała i wskazała palcem na jakąś blondynkę, która wychodziła spod wielkiej bramy do, której chyba zamierzałyśmy - Nazywa się Annabeth i jest wkurzająca - dodała szybko
Ta cała Annabeth chyba nas zauważyła bo podeszła do nas. Przywitała się z Artemidą a potem rzuciła Nicoli wredne spojrzenie i rzekła:
-Więc jesteś pół bogiem. To trudne dla takiego pół główka jak ty?
-O ile wiem ty masz mniej mózgu odemnie więc sama sobie na nie odpowiedz - odparła Nicola
-Odwaliłaś się w końcu od Percy'ego? - Annabeth zmieniła temat
-Może i nie. Czy twój móżdżek tego nie przyswoi, że się przyjaźnimy?
-A ty nie umiesz skumać, że ja z nim chodzę?
-Dziewczyny ja wiem, że odbywacie pasionujaca rozmowę ale chyba wychodzimy po pałacu i możecie na chwilę przestać. - oby dwie rzuciły mi mordercze spojrzenie i pewnie gdyby można było zabijać spojrzeniem leżała bym już martwa - Po tem możecie ją dokończyć
-Kim ty wogóle jesteś? - zapytała Annabeth
-Emma Rose, siostra Nicoli
*Nie wiem jak dokładnie wyglądał ten facet w orginale więc hm... opisłam go sama.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro