Akt I Scena IV
Na drugi dzień...
(Thomas ma spotkanie z Opiekunami)
Gally: Do budoli to on się nie nadaję. Jest za ładny. No i nie ma wielkich brwi!
Newt: Racja! W tym, że jest ładny oczywiście!
Alby: Może na oracza?
Zart: No nie wiem...
Newt: Nie! Tylko nie na oracza! Dłonie mu się zniszczą! A ma takie delikatne teraz...ahhhh....Co ja bym dał aby mnie nimi dotknął!
Thomas: Ej! Ja tu przecież siedzę!
Alby: Miałeś się nie odzywać, świeży!
Newt: Zróbmy go zwiadowcą!
Gally: On się nie nadaję na zwiadowcę!
Newt: Masz rację. On nie może być zwiadowcą. Praca zwiadowcy jest ciężka. Badanie labiryntu, walka z Bóldożercami, a w piątki zwiadowcy tańczą nago na stole w drewniaku. ON MUSI BYĆ ZWIADOWCĄ!
Minho: Okej. Jednego zjadło to mi się przyda drugi.
Newt: Od dziś jesteś zwiadowcą...I moim chłopakiem.
Thomas: Thanks, Newt.
Po chwili...
Thomas: Zaraz, co?! Chłopakiem?!
(Twarz Newt'a wygląda w tej chwili jak typowy lenny face)
😋😋😋😋😋😋😋😋😋😋😋
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro